Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jonathan Mostow
‹Terminator 3: Bunt maszyn›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTerminator 3: Bunt maszyn
Tytuł oryginalnyTerminator 3: Rise of the Machines
Dystrybutor UIP
Data premiery8 sierpnia 2003
ReżyseriaJonathan Mostow
ZdjęciaDon Burgess, Ben Seresin
Scenariusz
ObsadaArnold Schwarzenegger, Nick Stahl, Claire Danes, Kristanna Loken, David Andrews
MuzykaMarco Beltrami
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiNiemcy, USA, Wielka Brytania
CyklTerminator
Czas trwania109 min
WWW
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Terminator: Maszyny bynajmniej nie zbuntowane
[Jonathan Mostow „Terminator 3: Bunt maszyn” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Podziwiam człowieka, bo nie stchórzył i nie ugiął się pod ogromna presją, pod jaką siłą rzeczy musiał znaleźć się każdy śmiałek, który próbuje zapełnić puste miejsce na fotelu reżyserskim po Jamesie Cameronie. Oczekiwania były gigantyczne – na miarę legendy, jaką owiane były dwie pierwsze części. Mostowowi udało się zrobić film, który być może nie zapisze się w annałach kinematografii, ale też nie podzieli losu dziesiątków nieudolnych sequeli, próbujących odcinać kupony od sukcesu poprzedników.

Kamila Sławińska

Terminator: Maszyny bynajmniej nie zbuntowane
[Jonathan Mostow „Terminator 3: Bunt maszyn” - recenzja]

Podziwiam człowieka, bo nie stchórzył i nie ugiął się pod ogromna presją, pod jaką siłą rzeczy musiał znaleźć się każdy śmiałek, który próbuje zapełnić puste miejsce na fotelu reżyserskim po Jamesie Cameronie. Oczekiwania były gigantyczne – na miarę legendy, jaką owiane były dwie pierwsze części. Mostowowi udało się zrobić film, który być może nie zapisze się w annałach kinematografii, ale też nie podzieli losu dziesiątków nieudolnych sequeli, próbujących odcinać kupony od sukcesu poprzedników.

Jonathan Mostow
‹Terminator 3: Bunt maszyn›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTerminator 3: Bunt maszyn
Tytuł oryginalnyTerminator 3: Rise of the Machines
Dystrybutor UIP
Data premiery8 sierpnia 2003
ReżyseriaJonathan Mostow
ZdjęciaDon Burgess, Ben Seresin
Scenariusz
ObsadaArnold Schwarzenegger, Nick Stahl, Claire Danes, Kristanna Loken, David Andrews
MuzykaMarco Beltrami
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiNiemcy, USA, Wielka Brytania
CyklTerminator
Czas trwania109 min
WWW
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Obiecywał, że wróci – i dotrzymał słowa. Może jego wygląd nie jest aż tak imponujący, jak bywał za czasów reaganowskiej prosperity; może nawet tu i ówdzie podreperowano mu wygląd cyfrowo. Czy to jednak ma jakiekolwiek znaczenie? Schwarzenegger po raz trzeci wcielił w jedyną rolę, w jakiej kiedykolwiek był dobry – i jak się okazuje, nadal jest. Nowy model Arnolda – mimo dziesięciu lat przerwy i setek złośliwych komentarzy – bynajmniej nie jest karykaturą młodszego siebie.
Jeśli jednak ktoś w T3 przypomina własną karykaturę, to Kristanna Loken, grająca nowy, ulepszony model „elektronicznego mordercy”. Sama idea kobiety-terminatora od początku budziła moje wątpliwości. Rozumiem jednak, że w tym odcinku twórcy chcieli trafić przede wszystkim do serc tych, którzy – zgnębieni przez upiorne teściowe, wredne siostry, matki czy żony – z radością popatrzą, jak Arnie daje wycisk temu połączeniu supermodelki z zestawem do majsterkowania i w ten sposób bierze odwet za wszelkie niedole, jakich męska część ludzkości doznała od damskiej. Zresztą jak by nie krytykować pani Loken z jej kurzą manierą kręcenia łebkiem – ma ona swoje plusy. Jeśli kobieta jest ładna, zgrabna, praktycznie niezniszczalna, a w dodatku jeździ lexusem i potrafi sobie powiększyć biust siłą woli, wiele jej można wybaczyć.
Jeśli chodzi o warsztatowe aspekty filmu – niech mi wolno będzie wyrazić w tym miejscu podziw dla pana Jonathana Mostowa. Podziwiam człowieka, bo nie stchórzył i nie ugiął się pod ogromna presją, pod jaką siłą rzeczy musiał znaleźć się każdy śmiałek, który próbuje zapełnić puste miejsce na fotelu reżyserskim po Jamesie Cameronie. Oczekiwania były gigantyczne – na miarę legendy, jaką owiane były dwie pierwsze części. Mostowowi udało się zrobić film, który być może nie zapisze się w annałach kinematografii, ale też nie podzieli losu dziesiątków nieudolnych sequeli, próbujących odcinać kupony od sukcesu poprzedników. Na plus T3 należy zapisać zwłaszcza niezły scenariusz, napisany przez Tediego Sarafiana (autora m.in. scenariusza „Tank Girl”), doskonale wpasowujący się w komiksową stylistykę serii. Mostow zaś potrafi pokazać całość w sposób i dramatyczny, i zabawny: nie próbuje naśladować czy prześcignąć Camerona, ale potrafi równie skutecznie pokazywać sceny akcji i programować Szwarciego – a o to tu przecież chodzi.
Co w filmie rzuca się w oczy w zasadzie od pierwszych minut – to że T3 wyłamuje się trochę z zasady rządzącej światem sequeli. Nie próbuje być większy, głośniejszy i bardziej efektowny niż poprzedni film: wręcz przeciwnie, spora ilość kameralnych scen ma więcej z pierwszego Terminatora, zrealizowanego przez kompletnie nieznanego wówczas Jamesa Camerona za 6,5 miliona dolarów. Ładnie sprawdził się Nick Stahl jako nowy John Connor; dobrze radzi sobie również Claire Danes w roli jego towarzyszki – warto tu dodać, że reżyser i scenarzysta postąpili bardzo uprzejmie, nie angażując obojga w płomienny i przesłodzony romans. Są także sceny bardzo spektakularne – jak choćby pościg na autostradzie (nie, nie pomyliło mi się z „Matrix Reloaded"!) czy ujęcia pokazujące sztab SkyNetu. Bardzo eleganckie zdjęcia Dona Burgessa (znanego fanom kina akcji ze znakomitej roboty, jaką wykonał w „Spider-Manie”) zapewniają całości odpowiednią oprawę wizualną. Jeśli czegoś w filmie zabrakło, to owych słynnych jednolinijkowców, które pamiętało się latami po obejrzeniu T1 i T2. Jest jednak parę momentów naprawdę zabawnych, które wystarczą, by udowodnić, że twórcom nie brak poczucia humoru. Jeśli o mnie chodzi – uważam, że scena z dźwigiem budowlanym powinna być materiałem reklamowym Arniego, jeśli zdecyduje się kandydować w wyborach na gubernatora Kalifornii. Twardy łeb przydaje się w polityce, a jeśli kimś można wyburzyć pół dzielnicy, nie robiąc mu krzywdy…
Jeśli o coś w ogóle można mieć do Mostowa i spółki pretensje, to chyba tylko o to, w jaki sposób pozbyli się Sary Connor (co za wstrętna klisza rodem z soap opery!). Bardziej przewrażliwieni mogą kręcić nosem na product placement: nie jest on jednak nawet w połowie tak natrętny jak np. w „Raporcie mniejszości”. Kto chciałby oskarżać twórców o próbę skoku na kasę, niech lepiej wysiedzi do samego końca: kto goniący za finansowym sukcesem wstawia do rozrywkowego filmu TAKIE zakończenie? Swoją drogą, poważnie się obawiam, czy w T4 Szwarci nie będzie się kolegował z Mad Maxem?
Z której strony by nie patrzeć, T3 to kawałek przyjemnego kina rozrywkowego, niewymagającego od widza zostawiania mózgu w domu. Oczywiście to, czy wyjdziecie z kina zachwyceni, czy rozczarowani, w dużym stopniu zależy od poziomu oczekiwań. Ci, którzy spodziewają się, że trójka znokautuje ich efektami specjalnymi, które przejdą do historii kina, mogą się trochę zawieść. Nie dlatego, że efekty są marne (po Szwarcim – to największy atut filmu!), ale dlatego, że mamy rok Pański 2003, a nie 1991. Dzisiejszy widz w byle reklamówce telewizyjnej ogląda rzeczy, które dla speców od CGI z lat 80. i 90. były nieosiągalnym marzeniem – trudno się więc dziwić, że na dzisiejszej publiczności mało co robi takie wrażenie jak wychodząca z płomieni srebrzysta postać z T2 . Paradoksalnie wobec swego podtytułu – T3 bardziej niż którakolwiek z części cyklu korzysta z uległości maszyn. A przynajmniej stacje graficzne SGI w pracowniach ILM bez dwóch zdań robią wszystko, co ludzie im każą. I dopóki ludzie każą im robić rzeczy na równie wysokim poziomie jak T3 – możemy być spokojni: nieprędko im się znudzi.
koniec
1 sierpnia 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.