Mrzonki samotnika [Clint Eastwood „Gran Torino” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl „Gran Torino” to film w starym stylu: tradycyjna narracja, regularny rytm opowieści, sprawdzony typ bohatera. Można by uznać go za sentymentalną staroć, niepotrzebny powrót do przeszłości, gdyby nie to, że Clint Eastwood dobiera klasyczną formę po to, aby jeszcze bardziej uwypuklić przekaz filmu, który przekształca się we wzruszającą historię o sumieniu, uprzedzeniach, kolejach życia i dramacie śmierci. A w dodatku przynosi jedną z ciekawszych ról samego „Brudnego Harry’ego”.
Mrzonki samotnika [Clint Eastwood „Gran Torino” - recenzja]„Gran Torino” to film w starym stylu: tradycyjna narracja, regularny rytm opowieści, sprawdzony typ bohatera. Można by uznać go za sentymentalną staroć, niepotrzebny powrót do przeszłości, gdyby nie to, że Clint Eastwood dobiera klasyczną formę po to, aby jeszcze bardziej uwypuklić przekaz filmu, który przekształca się we wzruszającą historię o sumieniu, uprzedzeniach, kolejach życia i dramacie śmierci. A w dodatku przynosi jedną z ciekawszych ról samego „Brudnego Harry’ego”.
Clint Eastwood ‹Gran Torino›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 60,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Gran Torino | Dystrybutor | Warner Bros | Data premiery | 27 marca 2009 | Reżyseria | Clint Eastwood | Zdjęcia | Tom Stern | Scenariusz | Nick Schenk | Obsada | Clint Eastwood, Christopher Carley, Bee Vang, Ahney Her, Geraldine Hughes, Dreama Walker, John Carroll Lynch | Muzyka | Kyle Eastwood, Michael Stevens | Rok produkcji | 2008 | Kraj produkcji | USA | Czas trwania | 116 min | WWW | Strona | Gatunek | dramat, sensacja | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Główną zaletą „Gran Torino” jest to, że nie pozwala na łatwe podziały, klasyfikacje i sądy. Teoretyczny kontrast między dobrem a złem wydaje się w filmie Eastwooda niejednoznaczny. Za potwierdzenie może posłużyć główny bohater, który okazuje się zbiorem najbardziej sprzecznych cech w różnych odcieniach szarości, tak samo jak i inne postacie, nie do końca pasujące do przydzielonych im kategorii. Wątpliwości i moralna płynność określają całą fabułę, każąc widzowi nie tylko ciągle rewidować swoje poglądy na temat ekranowych wydarzeń, ale również zaangażować się w niejednoznaczny obraz, jaki reżyser odmalowuje zręcznie, choć staromodnie. Świadomie dobrana forma podkreśla perspektywę bohatera – tradycyjną, odstającą od obecnych realiów życia, niespieszną. Jednocześnie klasyczny kształt opowiadania kłóci się z całkiem aktualnymi lub uniwersalnymi treściami, co tylko pozwala wyeksponować w ostrym kontraście te ostatnie. Walt Kowalski to typowy eastwoodowski bohater – złośliwy, niezwyciężony, oschły. Uprzedzony nie tylko do chińskich sąsiadów, lecz prawie do wszystkich naokoło, nie potrafi znaleźć wspólnego języka z otoczeniem, nawet z rodziną, która traktuje go jak zło konieczne. Pozostawiony po śmierci żony sam sobie, nie próbuje uspokoić sumienia ani w religii, ani w relacjach z innymi ludźmi. Mimo oczywistych odniesień do wcześniejszych ról Eastwooda, będących kwintesencją jego aktorskiego stylu i stereotypu bohatera, Kowalski wydaje się być jednocześnie częściowym zaprzeczeniem mitu. Stary, schorowany, podupadły na duchu, nie przypomina niezłomnych twardzieli, do jakich w wykonaniu Eastwooda się przyzwyczailiśmy. Wydaje się, że lata różnorodnych doświadczeń zweryfikowały perspektywę reżysera i aktora, stąd również gorzki finał, który nijak nie pasuje do legendarnego wizerunku twórcy. Jego bohater okazuje się tak naprawdę wątły psychicznie, trawiony poczuciem winy i uprzedzony nie tyle do ludzi, ile do życia samego w sobie, stąd postawa szorstkiego introwertyka maskująca słabości. Zakończenie „Gran Torino” przynosi raczej smutną refleksję nad bezsilnością jednostki niż ckliwy motyw poświęcenia przystający do filmowych szablonów. Wynika to z faktu, że postępowanie Walta daje jedynie wymierne skutki, dotyczy tylko indywidualnego przypadku i nie jest w stanie zmienić generalnego porządku rzeczy. Jedno poświęcenie, jeden szlachetny czyn nie uratują wszystkich od upadku. Natomiast to, co w zwieńczeniu filmu najpiękniejsze, wiąże się z poczuciem spełnienia głównego bohatera, uzyskania spokoju ducha, a nawet chwilowego uświadomienia sobie celowości własnej egzystencji. Oczywiście „Gran Torino” zasłynęło przede wszystkim z powodu głośnego tematu rasizmu i niepoprawności politycznej. Jednak mówienie o rasizmie w przypadku Walta Kowalskiego to raczej przesada i powierzchowne potraktowanie postaci. Bohater Eastwooda bardziej niż innych nienawidzi samego siebie, a kiedy zaprzyjaźni się z dwojgiem chińskich nastolatków, o prawdziwym uprzedzeniu w ogóle nie może być mowy. To raczej zuchwała bezpośredniość, pod którą ukrywają się emocje, a która odczytywana może być jako brak tolerancji dla inności. Z pewnością natomiast ważnym tematem filmu staje się przepaść między pokoleniami. Kowalski nie umie zaakceptować opartego na sile i materializmie stylu zachowania u młodych. Bezsilny wobec tego, co go otacza, coraz bardziej się odizolowuje aż do momentu, w którym Tao, skromny chiński imigrant z sąsiedztwa, namówiony przez lokalny gang będzie próbował ukraść ukochany samochód bohatera, czyli tytułowego Gran Torino. Kowalski stanie się od tej chwili przewodnikiem i przyjacielem chłopca, samemu nie przyjmując tego nawet do wiadomości. Jednak Eastwood odżegnuje się od podziału na dobrych i złych podług rasy. W dążeniu do pouczającej krytyki rasizmu twórcy filmowi uczyniliby z chińskich imigrantów ludzi o złotym sercu, a oprawcy byliby białymi Amerykanami – wszystko po to, aby w mało oryginalny sposób poprzez odwrócenie rasistowskich stereotypów pokazać ich weryfikację przez życie. Eastwood tymczasem udowadnia poprzez rozegranie całego dramatu w środowisku chińskim, nie wyłączając z niego także niebezpiecznego gangu zagrażającego Tao, że to społeczeństwo kształtuje człowieka, a nie jego pochodzenie. Tymczasem tytułowy samochód Kowalskiego stanowi nie tylko punkt zapalny dla uzdrawiającej relacji bohatera z chłopcem, lecz pełni również funkcję symbolu, jest reliktem przeszłości, która już na zawsze odeszła i z której ciemnymi stronami trzeba się pogodzić. W „Gran Torino” pojawia się również wątek wiary, Kościoła, winy, odkupienia oraz życia i śmierci z perspektywy duchowej i świeckiej. Eastwood wraca regularnie do tematyki religijnej w swoich filmach, przeciwstawiając cynizm i rozczarowanie swoich bohaterów otwartości i żarliwej wierze księży. Tym razem otrzymujemy intrygujący wątek młodego księdza, który obiecał zmarłej żonie Walta, że się nim szczególnie zaopiekuje po jej śmierci. Mimo że bohater Eastwooda wreszcie zaakceptuje postawę młodego duchownego, nie ma zamiaru zmienić swojej. Kowalski szydzi z pustej retoryki księdza, choć potrafi docenić jego punkt widzenia. Jednocześnie odrzuca religię jako szansę na odnalezienie ukojenia po traumach z przeszłości, postanawia wybrać zupełnie inną drogę odkupienia swoich win oraz zrozumienia istoty życia. Eastwood wydaje się skupiać na tym temacie nawet bardziej niż na głównym wątku. Może dlatego, że sam potrafi spojrzeć na życie z perspektywy doświadczenia? Na pewno jednak przekształca w ten sposób „Gran Torino” w coś więcej niż tylko sentymentalny obraz przyjaźni – złożoną opowieść, która tylko udaje, że jest prostą, staromodną filmową mrzonką.
|