Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksiej Kozłow
‹Potyczka o lokalnym znaczeniu›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPotyczka o lokalnym znaczeniu
Tytuł oryginalnyБой местного значения
ReżyseriaAleksiej Kozłow
Scenariusz
ObsadaAleksiej Bardukow, Nikołaj Dobrynin, Kristina Babuszkina, Aleksiej Zubkow, Siergiej Szechowcow, Jelena Radiewicz
Rok produkcji2008
Kraj produkcjiRosja
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Za Nowy Rok, zwycięstwo i towarzysza Stalina!
[Aleksiej Kozłow „Potyczka o lokalnym znaczeniu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Takich filmów o wojnie u nas jeszcze nie kręcili!” – tak rosyjski Kanał 5 reklamował dramat wojenny Aleksieja Kozłowa „Potyczka o lokalnym znaczeniu”. Nieprawda! Kręcili. W czasach Związku Radzieckiego. I to znacznie lepsze. Wystarczy wspomnieć o „Żywych i martwych” lub „Tak tu cicho o zmierzchu”. Ale przecież nie od dzisiaj wiadomo, że dźwignią handlu jest reklama. Nawet w Rosji.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Za Nowy Rok, zwycięstwo i towarzysza Stalina!
[Aleksiej Kozłow „Potyczka o lokalnym znaczeniu” - recenzja]

„Takich filmów o wojnie u nas jeszcze nie kręcili!” – tak rosyjski Kanał 5 reklamował dramat wojenny Aleksieja Kozłowa „Potyczka o lokalnym znaczeniu”. Nieprawda! Kręcili. W czasach Związku Radzieckiego. I to znacznie lepsze. Wystarczy wspomnieć o „Żywych i martwych” lub „Tak tu cicho o zmierzchu”. Ale przecież nie od dzisiaj wiadomo, że dźwignią handlu jest reklama. Nawet w Rosji.

Aleksiej Kozłow
‹Potyczka o lokalnym znaczeniu›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPotyczka o lokalnym znaczeniu
Tytuł oryginalnyБой местного значения
ReżyseriaAleksiej Kozłow
Scenariusz
ObsadaAleksiej Bardukow, Nikołaj Dobrynin, Kristina Babuszkina, Aleksiej Zubkow, Siergiej Szechowcow, Jelena Radiewicz
Rok produkcji2008
Kraj produkcjiRosja
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Aleksiej Kozłow to jeden z najbardziej zasłużonych rosyjskich reżyserów telewizyjnych, który nie nakręcił jeszcze ani jednego filmu dla kina. To symptomatyczne – lokuje go bowiem w drugiej lidze twórców filmowych w Rosji. Co zresztą nie musi być niczym uwłaczającym, ponieważ dla telewizji również można kręcić arcydzieła. Tyle że o nieco innym charakterze i ze znacznie mniejszym budżetem, a co za tym idzie także – rozmachem. Kozłow, dzisiaj już pięćdziesięciolatek, na co dzień jest kierownikiem artystycznym petersburskiego studia filmowego „Feniks"; jego dokonania doceniono, czyniąc go przed dwoma laty członkiem Rosyjskiej Akademii Telewizyjnej. Zadebiutował w 2000 roku, realizując thriller „Spasatieli: Kriticzieskaja massa” – opowieść o awarii w elektrowni jądrowej i grupie specjalistów, mających usunąć uszkodzenia. Dwa lata później nakręcił serial obyczajowy z życia studentek szkoły baletowej – „Żyzn’ prodołżajetsja”, a w roku następnym kryminalny melodramat „Diemon połdnja” oraz pierwszą serię dramatu „Wsiegda gowori wsiegda” (później podpisał swoim nazwiskiem jeszcze dwie kolejne). Kolejne seriale – sensacyjne „Opera: Chroniki ubojnogo otdieła” (2004) i „Odna tien’ na dwoich” (2005), kryminalny „Priisk” i „Priisk 2: Zołotaja lichoradka” (oba z 2006) oraz sensacyjno-przygodowy „Cziornyj snieg” (2007) – ugruntowały pozycję Kozłowa. Do tego stopnia, że od 2008 roku zaczął już realizować dla telewizji jedynie filmy pełnometrażowe, co można potraktować jako przepustkę do ewentualnego debiutu kinowego. Zaczął od sensacyjnego dramatu „Aziat”, po czym przerzucił się na tematykę wojenną. „Potyczkę o lokalnym znaczeniu” nakręcił specjalnie z okazji kolejnej rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej (film miał zresztą premierę 8 maja 2008 roku). I tak zagustował w temacie, że niejako z rozpędu w następnych miesiącach „dorzucił” jeszcze obrazy „W storonu ot wojny” oraz „Lejtienant Suworow” (oba pokazano już w tym roku).
W napisach początkowych „Potyczki o lokalnym znaczeniu” umieszczono zdanie: „Film poświęcony pamięci naszych ojców i dziadów”. Sporo mówi on o charakterze obrazu. Nie jest to bowiem dzieło demaskatorskie ani skupiające się na nowym, nieznanym wcześniej obliczu wojny. Autorzy scenariusza postanowili stworzyć kolejny film „ku pokrzepieniu serc”, choć przyznać trzeba – i tym samym pochwalić ich za to – że nie uczynili tego w dobrze znanym także w Polsce hurrapatriotycznym sowieckim stylu. Akcja rozgrywa się w ciągu zaledwie dwudziestu czterech godzin, w Sylwestra 1943 i Nowy Rok 1944. Grupa żołnierzy, która w wyniku krwawych walk oddzieliła się od swoich macierzystych jednostek, przemierza swoistą ziemię niczyją – terytoria, z których armia niemiecka już się zdążyła wycofać, a na które nie dotarła jeszcze Armia Czerwona. To prawdziwa zbieranina: były marynarz i dwukrotnie ranny w boju obrońca Leningradu Wiktor Strjapuchin, dawny złodziej recydywista Siergiej Woskobojnikow, kontuzjowany w czasie walk i teraz jąkający się Aleksandr Tyrymow oraz inteligent starszyna Piotr Mochow; dowodzi nimi natomiast młodziutki, świeżo upieczony absolwent szkoły oficerskiej lejtnant Andriej (nie poznajemy jego nazwiska). I nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dowódca tej grupki jako jedyny nie ma żadnego doświadczenia frontowego, jeszcze nawet Niemca na oczy nie widział. Ale jest najwyższy stopniem i stoi za nim autorytet całej Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej. Andriej jest typowym wytworem systemu komunistycznego – głowę ma wypchaną ideałami marksizmu-leninizmu w jego stalinowskim wydaniu i tak naprawdę nic nie wie o życiu, a o wojnie jeszcze mniej. Jego podkomendni podśmiechują się z niego za jego plecami, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że w sytuacji realnego zagrożenia ze strony wroga liczyć będą mogli tylko na siebie.
Po drodze oddział natrafia na kilku zabitych Niemców. Strjapuchin, który wcześniej z niejednego pieca jadł już chleb, zachowuje się w typowy dla każdej zdemoralizowanej armii sposób – okrada trupy. Gdy Andriej dostrzega, że Wiktor zabrał niemieckiemu żołnierzowi szwajcarski zegarek, grozi mu trybunałem wojennym. Na razie jednak są to jedynie czcze pogróżki. Niebawem oddział dociera do wioski Lutyki. Osada początkowo wydaje się całkowicie opuszczona. Ostatecznie okazuje się, że pozostały w niej jedynie dwie osoby – starzec Nikołaj Szczukin oraz jego młoda bratanica Nastia. Niedaleko wsi mieści się również żeński monastyr. Gdy krasnoarmiejcy przeczesują sioło, spośród chat wyłaniają się maszerujące gęsiego mniszki. Jednej z nich, dźwigającej ciężką walizę, przychodzi z pomocą Andriej. Wzrok młodych spotyka się zaledwie na kilkanaście sekund, ale to wystarczy, by pomiędzy nimi zrodziła się więź. Siostra Masza, przeczuwając nadciągającą tragedię, z której Andriej nie zdaje sobie jeszcze sprawy, obiecuje chłopcu, że będzie się za niego modlić. Za kilka godzin okaże się, jak bardzo modlitwa ta będzie mu potrzebna. Korzystając z okazji – Nowy Rok nie zdarza się przecież zbyt często – Mochow namawia lejtnanta, by ten zapomniał o urazach i wojennej dyscyplinie i wyraził zgodę na uroczystość. Tym bardziej że stary Szczukin przynosi ze skrytki samogon, a Nastia – patefon i płyty. Andriej – służbista w najgorszym stylu – ostatecznie ulega, choć sam nie ma początkowo zamiaru brać udziału w libacji. Później jednak pod wpływem dziewczyny przyłącza się do biesiadników. Gdy o świcie wszyscy śpią pijackim snem, a Strjapuchin dochodzi do siebie po miłosnych uniesieniach z Nastią w łaźni, do wioski wkraczają esesmańscy maruderzy. I nie ma najmniejszych wątpliwości, że za chwilę będziemy świadkami niezwykle dramatycznych wydarzeń.
Film Aleksieja Kozłowa stara się nawiązać do najlepszych tradycji radzieckiego kina wojennego – i za to mu chwała. W „Potyczce o lokalnym znaczeniu” pobrzmiewają dalekie echa „Żywych i martwych” (1964) Aleksandra Stolpera oraz – w znacznie większym stopniu – „Tak tu cicho o zmierzchu” (1972). W filmie Stanisława Rostockiego mieliśmy niewielki kobiecy oddział obrony przeciwlotniczej, samotnie – pod dowództwem kaprala Fiedota Waskowa – walczący z jednostką hitlerowskich dywersantów na terenie Karelii, u Kozłowa ich miejsce zajmują natomiast niezborni mężczyźni, którzy – także w dużej mierze z przypadku – muszą wykazać się heroizmem i powstrzymać kilkunastoosobową grupę wycofujących się na zachód esesmanów. Nagłe pojawienie się Niemców może bowiem zagrozić znajdującemu się nieopodal wsi Lutyki, nienaruszonemu do tej pory mostowi, przez który przebiegają linie komunikacyjne prowadzące na front. Tym samym będą oni mogli wykazać się bohaterstwem, płacąc jednak za to bardzo wysoką cenę. Staną się jednymi z wielu bezimiennych lub też całkowicie zapomnianych bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Od strony technicznej filmowi trudno cokolwiek zarzucić; to typowa telewizyjna produkcja na wysokim poziomie. Widz przyzwyczajony jednak do wysokobudżetowych dramatów wojennych, których przecież nie brakuje w ofercie kinematografii radzieckiej i rosyjskiej – o Amerykanach nawet nie wspominając – może mimo wszystko poczuć się zawiedziony.
Mając pełną świadomość niedostatków filmu – przede wszystkim niski budżet wymuszający kameralność opowieści – reżyser postanowił pogłębić portret psychologiczny bohaterów. Co wyszło mu zresztą całkiem zgrabnie. Strjapuchin to niemłody już eksmarynarz, pewny siebie i wykorzystujący każdą okazję, która mu się nadarza. Mochow wciąż myśli o swojej rodzinie, gdy inni, zmożeni alkoholem, odsypiają noworoczną libację, on pisze list do żony. Pochodząca z Białorusi Nastia, którą los w chwili niemieckiej agresji na Związek Radziecki zamknął w zabitych dechami Lutykach, marzy o tym, by jak najszybciej się z nich wyrwać. W takiej sytuacji Strjapuchin wydaje się jej niemal księciem na białym koniu – nic więc dziwnego, że nie tylko ulega jego amorom, ale wręcz sama je prowokuje. Z kolei Andriej – dowódca z przypadku – znajduje się między młotem a kowadłem. Zdaje sobie sprawę z własnego braku doświadczenia, a jednak stara się grać narzuconą mu odgórnie rolę karła, który wepchnięty został na ramiona olbrzymów. Chłopiec nie zdołał jeszcze poznać życia, dlatego trwające zaledwie kilkanaście sekund spotkanie z Maszą zmienia go całkowicie. W młodziutkiej mniszce dostrzega kobietę, o której od tej pory nie może już zapomnieć. Ten epizodyczny – choć wymownie symboliczny – wątek odróżnia zresztą „Potyczkę…” od filmów realizowanych jeszcze w Kraju Rad.
Lejtnanta Andrieja zagrał dwudziestoczteroletni wówczas Aleksiej Bardukow, absolwent studia aktorskiego działającego przy Moskiewskim Akademickim Teatrze Artystycznym (MChAT), na co dzień aktor Rosyjskiego Państwowego Teatru „Satirikon” imienia Arkadija Rajkina. W telewizji zadebiutował, jako szesnastolatek, epizodyczną rólką w serialu kryminalnym Michaiła Tumaniszwilego „Marsz Tureckiego”, gdzie wystąpił u boku grającego główną rolę Aleksandra Domogarowa. Jako student pojawił się natomiast w bijącym w Rosji rekordy popularności serialu wojenno-szpiegowskim Andrieja Maljukowa „Dywersant” (2004); później powrócił w jego kontynuacji – „Dywersant 2: Koniec wojny” (w reżyserii Igora Zajcewa, 2007) – którą Rosjanie zrealizowali w koprodukcji z Polakami. Pierwszą znaczącą kreację stworzył jednak dopiero w opowiadającym o drugiej wojnie czeczeńskiej filmie Aleksandra Arawina „Martwe pole” (2006). W 2008 roku pojawił się natomiast w sensacyjnym obrazie Tigrana Keosajana „Miraż” oraz melodramacie Władimira Dmitrijewskiego „Niewiesta na zakaz”. Znacznie większy dorobek ma Nikołaj Dobrynin, czyli filmowy szeregowiec Wiktor Strjapuchin (rocznik 1963). Po ukończeniu moskiewskiego Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych (GITIS) zadebiutował w komedii muzycznej „Nużnyje ljudi” (1986) Władimir Alienikowa. Od 2001 roku występuje jednak głównie w serialach telewizyjnych – trzydzieści seriali w ciągu niespełna dziesięciu lat to spore osiągnięcie! – choć zdarza mu się również pojawić w filmach kinowych: sensacyjny „Chozjain impierii” (2001) Eldora Kurazbajewa, ukraiński melodramat „Odinokij angieł” (2008) Jurija Stryckowskiego czy też, mający swoją premierę przed trzema tygodniami, dramat „Tiecziot rieka Wołga” Aleksieja Borisowa. Uwiedzioną przez Strjapuchina Nastię zagrała natomiast trzydziestoletnia Kristina Babuszkina. Po ukończeniu szkoły teatralnej w Irkucku, młoda aktorka przeniosła się do Moskwy pod skrzydła wykładającego w studiu MChAT-u Olega Tabakowa. On umożliwił jej zarówno debiut filmowy, jak i teatralny. Babuszkina zagrała między innymi w dramacie wojennym Nikołaja Lebiediewa „Kryptonim Gwiazda” (2002), opartym na opowiadaniach Wasilija Szukszyna serialu obyczajowym „Szukszynskije rasskazy” (2002) oraz rosyjsko-ukraińskim filmie akcji Aleksandra Mochowa „Uczitiel w zakonie” (2007).
Głównie z telewizyjnego ekranu znani są także pozostali aktorzy pojawiający się w „Potyczce o lokalnym znaczeniu”. Aleksiej Zubkow, czyli filmowy recydywista Woskobojnikow, bardziej niż w Rosji znany jest na Ukrainie, gdzie wystąpił między innymi w dramacie wojennym Olesia Janczuka „Żelieznaja sotnja” (2004), poświęconym bohaterskim żołnierzom… Ukraińskiej Powstańczej Armii. Kozłow natomiast zaangażował go już wcześniej do ról w obu częściach „Priiska” oraz „Cziornym sniegu”. Siergiej Szechowcow, grający Mochowa, poza kreacjami w serialach przewinął się przez plan „Bumera” (2003) Piotra Busłowa oraz „Słowa jak głaz” („Kriemien’”, 2007) Aleksieja Mizgiriewa, którego polską premierę firma 35mm zapowiada na jesień 2009 roku. Warto wspomnieć także o Jelenie Radiewicz, dwudziestotrzyletniej absolwentce Sankt-Petersburskiej Państwowej Akademii Sztuk Teatralnych (SPbGATI), którą dotychczas można było oglądać jedynie w epizodycznych rólkach w serialach (np. „Faworskij” z 2005 oraz „Litiejnyj 4” z 2008 roku). Czy „Potyczka…” stanie się dlań furtką do kariery, trudno ocenić, ale na pewno jest to aktorka, której warto przyjrzeć się dokładniej. Scenariusz filmu napisali wspólnie Kozłow i Walentin Spiridonow, choć autorem pomysłu był Siergiej Skworcow. Spiridonow to stały współpracownik reżysera filmu od trzech lat. Ma on też jednak na koncie współudział w fatalnym „Indygo” (2008) Romana Prygunowa oraz – też nie najlepiej ocenianej – „Julience” (2009) Aleksandra Striżenowa, która miała być wiosennym hitem rosyjskich kin.
„Potyczka o lokalnym znaczeniu” to film, który – choć nie zachwyca – ogląda się bezboleśnie. Nie ma w nim zbyt wiele patosu. Reżyser dołożył też starań, aby główni bohaterowie byli z krwi i kości, a nie spiżu. W efekcie powstał obraz, bez którego wprawdzie kinematografia mogłaby się obejść, ale który pewnie jeszcze niejeden raz pokazany zostanie w rosyjskiej telewizji w okolicach 9 maja.
koniec
17 maja 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
Marcin Mroziuk

15 IV 2024

Po obejrzeniu pierwszego odcinka z jednej strony możemy poczuć się zafascynowani wizją postapokaliptycznego świata, w którym funkcjonują bardzo zróżnicowane, mocno od siebie odizolowane społeczności, z drugiej strony trudno nie ulec lekkiej dezorientacji, gdyż na razie brakuje jeszcze połączenia pomiędzy poszczególnymi wątkami.

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.