Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andriej Tarkowski
‹Andriej Rublow›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAndriej Rublow
Tytuł oryginalnyАндрей Рублев
Dystrybutor Epelpol
ReżyseriaAndriej Tarkowski
ZdjęciaWadim Jusow
Scenariusz
ObsadaAnatolij Sołonicyn, Iwan Łapikow, Nikołaj Grinko, Nikołaj Siergiejew, Jurij Nazarow, Nikołaj Burljajew, Rołan Bykow, Irma Rausz
MuzykaWiaczesław Owczynnikow
Rok produkcji1966
Kraj produkcjiZSRR
CyklKlasyka Kina Radzieckiego
Czas trwania183 min
Gatunekdramat, historyczny, wojenny
EAN5908223773242
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

To wielki grzech marnować iskrę Bożą
[Andriej Tarkowski „Andriej Rublow” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Piętnastowieczna Ruś była zapewne krajem nie mniej fascynującym niż Rosja epoki Fiodora Dostojewskiego i Lwa Tołstoja. Ale to właśnie wtedy żył i tworzył Andriej Rublow – genialny malarz ikon, sportretowany w kanonicznym obrazie Andrieja Tarkowskiego. Gdy jeden wizjoner stara się oddać hołd innemu wizjonerowi, może powstać albo kicz, albo arcydzieło. W przypadku filmowego czarno-białego „Andrieja Rublowa” mamy bezsprzecznie do czynienia z tym drugim.

Sebastian Chosiński

To wielki grzech marnować iskrę Bożą
[Andriej Tarkowski „Andriej Rublow” - recenzja]

Piętnastowieczna Ruś była zapewne krajem nie mniej fascynującym niż Rosja epoki Fiodora Dostojewskiego i Lwa Tołstoja. Ale to właśnie wtedy żył i tworzył Andriej Rublow – genialny malarz ikon, sportretowany w kanonicznym obrazie Andrieja Tarkowskiego. Gdy jeden wizjoner stara się oddać hołd innemu wizjonerowi, może powstać albo kicz, albo arcydzieło. W przypadku filmowego czarno-białego „Andrieja Rublowa” mamy bezsprzecznie do czynienia z tym drugim.

Andriej Tarkowski
‹Andriej Rublow›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAndriej Rublow
Tytuł oryginalnyАндрей Рублев
Dystrybutor Epelpol
ReżyseriaAndriej Tarkowski
ZdjęciaWadim Jusow
Scenariusz
ObsadaAnatolij Sołonicyn, Iwan Łapikow, Nikołaj Grinko, Nikołaj Siergiejew, Jurij Nazarow, Nikołaj Burljajew, Rołan Bykow, Irma Rausz
MuzykaWiaczesław Owczynnikow
Rok produkcji1966
Kraj produkcjiZSRR
CyklKlasyka Kina Radzieckiego
Czas trwania183 min
Gatunekdramat, historyczny, wojenny
EAN5908223773242
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
O Andrieju Rublowie wciąż wiadomo niewiele i pewnie już nigdy istotne luki w jego biografii nie zostaną wypełnione przez historyków. Na świat przyszedł prawdopodobnie między rokiem 1340 a 1360, zmarł natomiast około 1430 roku. Całkiem możliwe, że pochodził z rodziny malarzy ikon, co tłumaczyłoby jego zainteresowanie tą właśnie dziedziną sztuki. Wyświęcony został w moskiewskim monastyrze Andronikowskim i wtedy też przyjął imię, pod którym poznała go najpierw cała Ruś, a później reszta świata – Andriej. Nie znamy, niestety, jego świeckiego imienia, które otrzymał na chrzcie. Sztukę malowania ikon, typową dla kręgu kultury bizantyjskiej, poznał w Konstantynopolu bądź w Bułgarii; później zaś doskonalił fach pod okiem Teofana Greka, który w drugiej połowie XV wieku przybył na Ruś ze stolicy Cesarstwa Bizantyjskiego. Mistrzem duchowym Rublowa był natomiast święty Sergiusz z Radoneża. Ten ruski mnich był założycielem klasztoru Świętej Trójcy (ławry Troicko-Siergijewskiej) w Siergijewskim Posadzie (późniejszym sowieckim Zagorsku), który pełnił podówczas nie tylko funkcje ośrodka religijnego i kulturotwórczego, ale również chrystianizacyjnego. Nie sposób dzisiaj z dokładnością określić szczegóły biografii słynnego malarza ikon, podobnie jak nie da się przedstawić właściwej chronologii jego prac. Przypuszczalnie około 1400 roku malował freski w Soborze Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny (Uspieńskim) w Zwienigorodzie niedaleko Moskwy. Pięć lat później pracował już na Kremlu, ozdabiając swoimi dziełami Sobór Zwiastowania NMP. W 1408 roku pojawił się we Włodzimierzu nad Klaźmą, gdzie powierzono mu wykonanie fresków w dwunastowiecznym Soborze Uspieńskim, natomiast w połowie lat 20. XV wieku los zaprowadził go do klasztoru Świętej Trójcy, gdzie dla miejscowego monastyru namalował ikonostas, w sporej części zachowany po dziś dzień. Ostatnim przystankiem na życiowej drodze Rublowa był monastyr Andronikowski – ten sam, w którym przed wielu laty zaczęła się jego duchowna kariera. Tam też zmarł i został pochowany, choć grobu do dzisiaj nie odnaleziono. Świętym został ogłoszony bardzo późno, bo dopiero w 1988 roku, dokładnie w tysięczną rocznicę przyjęcia chrztu przez wielkiego księcia kijowskiego Włodzimierza, co miało dla Rusi dokładnie takie samo znaczenie jak wcześniejszy o dwadzieścia dwa lata chrzest księcia Polan Mieszka I.
Narodziny Chrystusa
Narodziny Chrystusa
Mimo wielkiej sławy, jaka otacza Andrieja Rublowa, nie wiadomo nawet, jak wyglądał. Nie zachował się bowiem żaden portret świętego ani nawet opis. Jedyne, czym dysponują badacze jego biografii, to miniaturowa ilustracja zdobiąca szesnastowieczny „Żywot świętego Sergiusza z Radoneża”, na której widać go w towarzystwie Daniły Czarnego podczas malowania ikon. Jeśli wierzyć tej podobiźnie, to artysta miał potężną, rozłożystą brodę, co zresztą nie jest żadnym wyróżnikiem, ponieważ niemal identycznie przedstawiani są także inni święci prawosławni. Przystępując do pracy nad filmową biografią Rublowa, Andriej Tarkowski miał więc niewiele pewnych informacji. Z jednej strony niezbyt to komfortowa sytuacja dla reżysera, z drugiej jednak – nie musiał się on czuć spętany ramami i regułami klasycznej opowieści biograficznej. Luki mógł wypełnić w sposób najbardziej odpowiadający własnej wizji artystycznej. I tak też uczynił! Kiedy przystępował do pracy nad „Rublowem”, na koncie miał zaledwie jeden pełnometrażowy film – nie sposób było go zatem uznać za twórcę doświadczonego. Mimo to z niełatwego przecież zadania wywiązał się nadzwyczaj sumiennie, tworząc film, który dzisiaj zaliczany jest do wcale nie przepastnego grona arcydzieł światowej kinematografii. Tarkowski urodził się w 1932 roku w niewielkiej wsi Zawraże w obwodzie iwanowskim, choć dzieciństwo spędził w nadwołżańskim Juriewcu. Pochodził z rodziny o korzeniach szlacheckich, jego ojciec Arsienij był uznanym poetą. Nie był jednak dobrym ojcem, opuścił bowiem rodzinę, kiedy Andriusza miał pięć lat. Okres Wielkiej Wojny Ojczyźnianej młody Tarkowski spędził – z matką i młodszą siostrą – częściowo w Moskwie, częściowo zaś w Juriewcu. Po wojnie, gdy dorósł, imał się różnych zajęć i zawodów. Przez jakiś czas pracował nawet w syberyjskiej tajdze w rejonie turuchańskim stanowiącym część Kraju Krasnojarskiego. Wreszcie odnalazł swoje miejsce w świecie – okazał się nim Wszechzwiązkowy Państwowy Instytut Kinematografii (WGIK), gdzie pod okiem legendarnego Michaiła Romma rozpoczął studia na wydziale reżyserskim.
Trójca Święta
Trójca Święta
Trafił Tarkowski na idealny moment. W 1956 roku po pamiętnym XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, na którym Nikita Chruszczow potępił „kult jednostki” Stalina, rozpoczęła się polityczna i kulturalna „odwilż”. Szeroko otwarły się wrota dla młodych filmowców, którzy – pod przemożnym wpływem włoskiego neorealizmu i francuskiej „Nowej Fali” – postanowili zmieść z powierzchni ziemi zadekretowany jeszcze przez Ojca Narodu socrealizm. Po latach Tarkowski wspominał, jak w czasie studiów ze swoim ówczesnym przyjacielem i współpracownikiem Andriejem Michałkowem-Konczałowskim (starszym bratem Nikity Michałkowa) systematycznie jeździli do podmoskiewskiej siedziby Gosfilmofonda – odpowiednika polskiej Filmoteki Narodowej – by oglądać filmy Akiry Kurosawy, Luisa Bunuela, Ingmara Bergmana, Roberta Bressona oraz Kenjiego Mizoguchiego. Ich opiekun Michaił Romm, choć przez wielu studentów krytykowany za swoje socrealistyczne filmy o Leninie, nie tylko nie sprzeciwiał się tym eskapadom, ale wręcz im przyklaskiwał. Nic bowiem nie cenił bardziej w swoich wychowankach, niż twórczą indywidualność i wierność ideałom. W czasie studiów Tarkowski zrealizował trzy filmy. Pierwszym, jeszcze kolektywnym jego dziełkiem – nakręconym wespół z Aleksandrem Gordonem i Mariką Biejku – była dwudziestominutowa ekranizacja opowiadania Ernesta Hemingwaya „Zabójcy” („Ubijcy”, 1956). Trzy lata później powstał średniometrażowy „Siewodnja uwolnienja nie budiet” (już tylko z Gordonem), a w 1960 roku już w pełni samodzielna praca dyplomowa „Katok i skripka”, która doczekała się nawet nagrody na festiwalu filmów studenckich w Nowym Jorku. Obraz ten o tyle zasługuje na uwagę, że muzykę skomponował doń Wiaczesław Owczynnikow, natomiast zdjęcia były autorstwa Wadima Jusowa – przyszłych współpracowników Tarkowskiego przy „Andrieju Rublowie”.
Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny
Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny
Pełnometrażowym fabularnym debiutem reżysera było nakręcone w 1962 roku, oparte na opowiadaniu „Iwan” Władimira Bogomołowa, „Dziecko wojny” („Iwanowo dietstwo”), wojenna opowieść o dwunastoletnim chłopcu-sierocie, który – chcąc zemścić się na Niemcach – zostaje zwiadowcą. Tytułową rolę zagrał Nikołaj Burlajew, a w epizodach pojawili się między innymi Nikołaj Grinko i Irma Rausz – cała trójka w przyszłości zagra w „Rublowie”. Do pracy nad biografią średniowiecznego malarza ikon Andriej Tarkowski przystąpił od razu po premierze „Dziecka wojny”; dwa lata trwały prace nad scenariuszem, w których uczestniczył także Konczałowski. Zdjęcia rozpoczęły się we wrześniu 1964, a zakończyły w listopadzie roku następnego. Pierwszy pokaz, dla przedstawicieli władz radzieckiej kinematografii, odbył się w grudniu 1966. Towarzyszyły mu mieszane uczucia; krytykowano przede wszystkim obrazy okrucieństwa, których w pierwszej wersji filmu nie brakowało. Wniosek pokolaudacyjny był jeden: dzieło należy skrócić i przemontować. Premiera światowa odbyła się w maju 1969 roku podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes, gdzie zdobył on nagrodę FIPRESCI, czyli Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych. Mimo bardzo pozytywnych ocen w Europie, ciągle zwlekano ze skierowaniem obrazu do dystrybucji w Związku Radzieckim. Wreszcie zdecydowano się na to w grudniu 1971 roku. Wykonano jednak tylko niespełna trzysta kopii, co – jak na standardy przyjęte w Kraj Rad – było liczbą mikroskopijną. Śmiało można więc stwierdzić, że „Andriej Rublow” został de facto „zapółkowany”. Areszt z dzieła Tarkowskiego zdjął dopiero Michaił Gorbaczow szesnaście lat później. Wtedy też film pokazano w polskiej telewizji. Szkoda tylko, że chwili tej nie dożył sam reżyser, który zmarł na raka w Paryżu kilka miesięcy wcześniej.
Anatolij Sołonicyn
Anatolij Sołonicyn
„Andriej Rublow” składa się z ośmiu nowel, których ramy czasowe rozpięte zostały między 1400 a 1423 rokiem. Nie są one jednak powiązane ze sobą fabularnie, jedynym elementem, który je łączy, jest postać tytułowa – mądrego, pobożnego, skromnego i pełnego pokory mnicha. Film Tarkowskiego ma też jednak drugiego bohatera, rzadko kiedy wstępuje on na plan pierwszy, ale jest obecny na ekranie przez cały czas – tym bohaterem jest piętnastowieczna Ruś. Kraj nie tylko wstrząsany najazdami okrutnych Mongołów, ale również wojnami domowymi, w których miejscowi książęta nie mają oporów przed korzystaniem z pomocy okupantów w walce o władzę między sobą. Z perspektywy przełomu XX i XXI wieku średniowiecze może się wydawać epoką niezwykle srogą i niehumanitarną; należy jednak pamiętać o tym, że na Rusi wiele negatywnych zjawisk, typowych dla tych czasów, występowało ze zdwojoną siłą. Świat otaczający Rublowa był więc pełen okrucieństwa – i takim też odmalował go w swoim filmie Andriej Tarkowski. Preludium mamy już w pierwszej noweli („Skomoroch 1400”), która skupia się na postaci wędrownego błazna – tytułowego skomorocha – aresztowanego przez ludzi księcia za niewybredne żarty. W noweli czwartej („Święta 1408”) obserwujemy z kolei, jak książęcy wojowie rozprawiają się z poganami, świętującymi właśnie – jak niegdyś ich przodkowie w epoce przedwłodzimierzowskiej – Noc Kupały. Kończąca natomiast pierwszą część filmu kolejna opowieść („Sąd Ostateczny 1408”) zawiera jedną z najbardziej charakterystycznych i zapadających w pamięć scen dzieła. Grupa malarzy, udająca się po zakończeniu zlecenia do nowego miejsca pracy, zostaje po drodze napadnięta przez wysłanników władcy i… brutalnie oślepiona. Kniaź musiał przecież mieć pewność, że już nigdy dla nikogo innego nic równie wspaniałego nie stworzą. Apogeum tej symfonii zła przynosi otwarcie drugiej części – najdłuższa z historii „Napaść 1408”, opowiadająca o sprowokowanym przez jednego z książąt ruskich najeździe Mongołów na Włodzimierz nad Klaźmą. Patrząc przez pryzmat współczesnego kina akcji, fragmenty te nie robią już może tak wstrząsającego wrażenia, ale przed paroma dekadami – a więc jeszcze przed epoką pełnych okrucieństwa westernów Sama Peckinpaha, „Brudnego Harry’ego” i Quentina Tarantino – sceny rzezi mieszkańców Włodzimierza nikogo nie mogły pozostawić obojętnym. Ostatnie dnie nowele – „Milczenie 1412” oraz „Dzwon 1423” – przynoszą wreszcie ukojenie; jednak tylko pozorne. Dowiadujemy się z nich bowiem na marginesie, że po ataku Mongołów przez Ruś przetoczyły się wielki głód i epidemia zarazy. Śmierć wcale więc nie przestała zbierać swego krwawego żniwa.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Klasyka kina radzieckiego: Dostojewski na stacji kosmicznej
— Sebastian Chosiński

Wyprawa do jądra jasności
— Sebastian Chosiński

Demony wojny według Tarkowskiego
— Sebastian Chosiński

Szaleństwo byłoby wybawieniem…
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.