Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Grigorij Aleksandrow
‹Spotkanie na Łabie›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpotkanie na Łabie
Tytuł oryginalnyВстреча на Эльбе
Data premiery1949
ReżyseriaGrigorij Aleksandrow
ZdjęciaEduard Tisse
Scenariusz
ObsadaWładlen Dawydow, Michaił Nazwanow, Boris Andriejew, Andriej Fait, Lubow Orłowa, Faina Raniewska, Jurij Jurowski
MuzykaDmitrij Szostakowicz
Kraj produkcjiZSRR
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Kino totalitarne: Amerykanie – przyjaciele nazistów
[Grigorij Aleksandrow „Spotkanie na Łabie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Podstępni i zdradzieccy Amerykanie kontra miłujący pokój i niosący powojennym Niemcom demokrację Rosjanie. Niemiecki profesor, który staje się zagorzałym komunistą, i jego zięć, zdeklarowany, choć ukrywający swoje polityczne przekonania, nazista. Wreszcie szczery Władlen Dawydow i fałszywa jak „bura suka” Lubow Orłowa. Oto bohaterowie „Spotkania nad Łabie” – szpiegowskiego dramatu Grigorija Aleksandrowa, który wcześniej znany był głównie z bezpretensjonalnych komedii muzycznych.

Sebastian Chosiński

Kino totalitarne: Amerykanie – przyjaciele nazistów
[Grigorij Aleksandrow „Spotkanie na Łabie” - recenzja]

Podstępni i zdradzieccy Amerykanie kontra miłujący pokój i niosący powojennym Niemcom demokrację Rosjanie. Niemiecki profesor, który staje się zagorzałym komunistą, i jego zięć, zdeklarowany, choć ukrywający swoje polityczne przekonania, nazista. Wreszcie szczery Władlen Dawydow i fałszywa jak „bura suka” Lubow Orłowa. Oto bohaterowie „Spotkania nad Łabie” – szpiegowskiego dramatu Grigorija Aleksandrowa, który wcześniej znany był głównie z bezpretensjonalnych komedii muzycznych.

Grigorij Aleksandrow
‹Spotkanie na Łabie›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpotkanie na Łabie
Tytuł oryginalnyВстреча на Эльбе
Data premiery1949
ReżyseriaGrigorij Aleksandrow
ZdjęciaEduard Tisse
Scenariusz
ObsadaWładlen Dawydow, Michaił Nazwanow, Boris Andriejew, Andriej Fait, Lubow Orłowa, Faina Raniewska, Jurij Jurowski
MuzykaDmitrij Szostakowicz
Kraj produkcjiZSRR
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Nazwisko Grigorija Wasiliewicza Aleksandrowa nierozerwalnie związane jest z dwiema wielkimi postaciami kina radzieckiego: reżyserem Siergiejem Eisensteinem (u boku którego stawiał pierwsze kroki, współpracując z nim przy „Strajku", „Pancerniku Potiomkinie", „Październiku" oraz „Starym i nowym") oraz aktorką Lubow Orłową (którą obsadził w dziewięciu swoich filmach, w tym tak wielkich hitach, jak „Świat się śmieje" czy „Wołga, Wołga"). Z przyszłym autorem „Iwana Groźnego" Aleksandrowa łączyła nie tylko wspólna wizja artystyczna, ale także więzi przyjaźni. Mimo to w połowie lat 30. ubiegłego wieku ich drogi zaczęły się stopniowo rozchodzić. Stało się tak po nie do końca udanej ich eskapadzie – wespół z operatorem Eduardem Tisse – do Francji, Stanów Zjednoczonych i Meksyku, która miała miejsce w latach 1929-1932, a której głównym celem było poznanie tajników produkcji filmów dźwiękowych. Po powrocie do Związku Radzieckiego Grigorij Wasiliewicz, ulegając zresztą namowom Józefa Stalina, zdecydował się na realizację obrazów całkowicie odbiegających od tego, co wcześniej robił z Eisensteinem. Przez następnych kilkanaście lat kręcił więc przede wszystkim – bogato okraszone muzyką i chwytliwymi pieśniami – romantyczne komedie, w których nagminnie obsadzał Orłową, prywatnie swoją żonę. Dlatego sporym zaskoczeniem mógł być fakt, że w cztery lata po zakończeniu wojny reżyser zdecydował się na realizację filmu, który śmiało można określić mianem dramatu psychologicznego z mocno wyeksponowanym wątkiem szpiegowskim. Jak poradził sobie w tym, całkowicie dla niego nowym, gatunku? Średnio! Bo tak naprawdę to, co najbardziej interesujące – a więc walka wywiadu amerykańskiego o zdobycie patentów pewnego niemieckiego profesora, który znalazł się w radzieckiej strefie okupacyjnej – zostało przygniecione ciężarem ciężkostrawnej propagandy i komunistycznej indoktrynacji. Interesującej jednak o tyle, że skierowanej nie tylko do widza radzieckiego, ale również obywateli dopiero co powołanej do życia Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Kraj Rad kontra Stany Zjednoczone, czyli Kuźmicz vs. Hill
Kraj Rad kontra Stany Zjednoczone, czyli Kuźmicz vs. Hill
Akcja „Spotkania na Łabie" rozpoczyna się w ostatnich dniach wojny. Radzieccy żołnierze wkraczają do Altenstadt, którego mieszkańcy – nie wiedzieć dlaczego – za wszelką cenę, ryzykując nawet potopienie się w rzece, starają się uciec przed niosącymi im pokój, obowiązkowo uśmiechniętymi od ucha do ucha krasnoarmiejcami. Ich masowy eksodus wydaje się tym bardziej dziwny, że przecież, uchodząc przed Rosjanami, dostaną się w szpony Amerykanów. A ci – to rzecz oczywista – najpierw będą udawać przyjaciół, by później niepostrzeżenie zamienić się w wilki polujące na niczego nieświadomych niemieckich antyfaszystów, by ograbić ich ze wszystkiego, co cenne. Ale to dopiero melodia przyszłości. Na razie alianci, choć przedzieleni Łabą (jak i całe Niemcy, podobny los spotkał Altenstadt), starają się wyznawać sobie miłość na każdym kroku. Odwiedzają się więc z wielkimi honorami po obu stronach rzeki, wymieniają uprzejmości, wznoszą toasty. Nic nie zapowiada rychłego końca tej przyjaźni, tym bardziej że dobrotliwi Sowieci gotowi są iść na wiele ustępstw – wszak dla nich najważniejsze jest zachowanie z tak wielkim trudem wywalczonego pokoju. Wojskowym komendantem miasta w strefie radzieckiej mianowany zostaje major Nikita Kuźmicz, ideowy bolszewik, z sercem na dłoni, w każdej chwili gotowy nieść pomoc wszystkim jej potrzebującym. Tacy są też jego najbliżsi współpracownicy, chociażby dobrotliwy sierżant Jegorkin, który sprawnie zarządza komendanturą i na bieżąco rozwiązuje wszystkie drobne sprawy, w ten sposób oszczędzając cenny czas swemu przełożonemu. Amerykański odpowiednik Kuźmicza również nie wzbudza niechęci – major James Hill to zresztą, jak się okaże, jedyna pozytywna postać po drugiej stronie barykady. Wszyscy pozostali okażą się albo głupcami do kwadratu, albo skończonymi kanaliami, których jedynym celem będzie zebranie do kupy nazistowskich niedobitków, by wykorzystać ich doświadczenie i ideowe zacietrzewienie w trzeciej wojnie światowej – zgniłego Zachodu z postępowym Związkiem Radzieckim.
Major Kuźmicz i profesor Dietrich
Major Kuźmicz i profesor Dietrich
Kuźmicz na swoją kwaterę wybiera dom profesora Ottona Dietricha. Choć podczas wojny naukowiec służył hitlerowskiemu państwu i wspomagał je swoją wiedzą i talentem, nie był zdeklarowanym nazistą. Starał się trzymać na uboczu wielkiej polityki, robiąc tylko to, co do niego należało. Z moralnego punktu widzenia był mimo wszystko winien tak samo, jak inni Niemcy, którzy na różne sposoby wspierali faszystowski reżim. (Notabene powtarza się tutaj kazus profesora Waltera Sonnenbrucha, bohatera – pochodzącego z tego samego 1949 roku – dramatu Leona Kruczkowskiego „Niemcy".) Radziecki komendant nie traktuje go jednak wcale jak wroga, nie pakuje do aresztu, nie wydziera siłą wyników prac, co zrobiłby przecież każdy funkcjonariusz nowej władzy na jego miejscu. Kuźmicz postępuje odwrotnie: stara się profesora wychować, wyedukować politycznie, przekonać do sowieckiego porządku – nie bagnetem czy pałką, ale dobrym słowem i przykładem. Ma mu w tym pomóc również syn Dietricha, Kurt, którego ojciec już przed wojną wypędził z domu i wyklął z powodu jego komunistycznych sympatii. Chłopak trafił do więzienia, z którego wyzwolili go dopiero żołnierze Armii Czerwonej. Podobnie zresztą jak i niejakiego Helmuta Kraussa, który niemal natychmiast po opuszczeniu celi nawiązuje kontakt z zięciem profesora, Ernstem Schmetkauem. Znajomość ta jest o tyle zaskakująca, że Schmetkau to zakonspirowany zwolennik Hitlera, często krytykujący swojego teścia za sympatię okazywaną Sowietom. Tymczasem resocjalizacja naukowca przebiega rzeczywiście w zaskakującym tempie. Dość powiedzieć, że zaledwie po kilku tygodniach godzi się on kandydować na stanowisko burmistrza w radzieckiej strefie miasta. Sukces osiągnięty jednak zbyt łatwo nie przyniósłby satysfakcji, dlatego też scenarzyści musieli wypiętrzyć – zarówno przed Kuźmiczem, jak i profesorem – poważniejsze przeszkody.
Nawet zdradziecka Janet nie przechytrzy sowieckiego majora
Nawet zdradziecka Janet nie przechytrzy sowieckiego majora
Otóż pewnego dnia Dietrich dowiaduje się od swojego zięcia, że ktoś włamał się do jego sejfu i ukradł wszystkie przechowywane tam patenty. Tym kimś mieli być oczywiście komuniści. W tym momencie wiara profesora w nowy sowiecki ład ulega zachwianiu – i to do tego stopnia, że z poduszczenia Schmetkaua decyduje się on nielegalnie przekroczyć graniczną Łabę i udać do Amerykanów. To, co tam zobaczy, porównać można jednak tylko do Sodomy i Gomory. Na ulicach pijani i awanturujący się amerykańscy żołnierze, pełne rozpusty nocne kluby, głodujący Niemcy – oczywiście, jak jeden mąż, sami antyfaszyści – którzy stoją w niekończących się kolejkach, aby wymienić rodowe pamiątki i antyki na chleb, puszkę tuszonki bądź papierosy. Nie na takich Niemczech zależy naukowcowi, dlatego też podejmuje on jedyną rozsądną w takich okolicznościach decyzję – wraca na słuszny brzeg Łaby, co jest wielkim osobistym sukcesem komendanta Kuźmicza. Bohaterski i pełen humanitaryzmu bolszewik odnosi jednak jeszcze jedno zwycięstwo – nie daje się wywieść w pole Janet Sherwood, uroczej agentce amerykańskiego wywiadu, która przybywa do Altenstadt pod przykrywką dziennikarki. Próbuje ona zmiękczyć serce majora dramatyczną historią o wygnaniu jej tuż przed wojną z III Rzeszy i prześladowaniach, jakie spadły potem na jej ojca-komunistę, którego teraz usilnie poszukuje. Rodzicielem pięknej żurnalistki okazuje się cudem ocalały z wojennego pogromu Helmut Krauss, któremu Kuźmicz – niezwykle, jak na oficera przystało, szarmancki wobec kobiet – wydaje nawet zgodę na wyjazd z sowieckiej strefy okupacyjnej. Nie jest jednak naiwny, instynkt czekisty podpowiada mu, że ta historia – przyznajmy, rodem z opery mydlanej – jest tak nierealna, jak dla komunisty cud w Kanie Galilejskiej. Bez większego wysiłku demaskuje więc rzeczywistą rolę Janet, jednocześnie odsłaniając prawdziwe oblicze jej domniemanego ojca – nazistowskiego prowokatora i zachodniego szpiega w jednym.
Szczere i uśmiechnięte twarze krasnoarmiejców
Szczere i uśmiechnięte twarze krasnoarmiejców
Film Grigorija Aleksandrowa, mimo swej warstwy szpiegowsko-sensacyjnej, miał jednak przede wszystkim – pod płaszczykiem niezobowiązującej rozrywki – wypełnić zadania propagandowe. Nakręcono go w 1949 roku – a więc tym samym, w którym zachodni alianci proklamowali powstanie Republiki Federalnej Niemiec, na co Stalin odpowiedział po miesiącu utworzeniem konkurencyjnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Wybór Amerykanów na głównych wrogów postępowego świata też nie był przypadkowy. Rok 1949 to bowiem również rok powołania do życia Paktu Północnoatlantyckiego, czyli NATO, w którym to właśnie Stany Zjednoczone odgrywały – co nie zmieniło się zresztą po dziś dzień – rolę hegemona. Sowietom wyrósł więc nowy rywal do rządu dusz nie tylko nad Europą, ale i całym światem. Należało zatem tego wroga jednoznacznie wskazać palcem i napiętnować. A co przemówiłoby do ówczesnych obywateli Kraju Rad bardziej niż wyraźna – choć mocno uproszczona – sugestia, że niedawny sojusznik (czytaj: USA) skumał się z niedawnym śmiertelnym wrogiem (III Rzesza) i teraz wspólnie knują, jak pozbawić wpływów ojczyznę światowego proletariatu (ZSRR)? Stąd w „Spotkaniu na Łabie" cała masa politycznych deklaracji wygłaszanych przez przedstawicieli radzieckiej władzy pod adresem „demokratycznych" Niemców. Kiedy Kuźmicz każe sierżantowi Jegorkinowi oddać do muzeum, znaleziony w domu profesora Dietricha, symboliczny klucz do bram miasta, mówi przy tym: „Teraz jest nam potrzebny klucz do duszy narodu niemieckiego". Z kolei w czasie spotkania z majorem Hillem oświadcza z troską: „Chcemy, żeby Niemcy były państwem demokratycznym". Kiedy zaś otwiera w „radzieckim" Altenstadt szkołę podstawową, nazywa uczniów „nadzieją nowych Niemiec". W czasie prywatnych spotkań z młodym wnukiem Dietricha, Walterem, nie tylko uświadamia mu istnienie wielkiego niemieckiego poety Heinricha Heinego, którego Hitler wpisał na indeks z powodu jego żydowskiego pochodzenia, ale dodatkowo uspokaja chłopca stwierdzeniem, że „Armia Czerwona przyszła tu, aby wyzwolić Niemców od faszyzmu". Sugestia, że Amerykanie postępują dokładnie na odwrót – jest oczywista. Utwierdzić mają w tym widza obrazki towarzyszące pobytowi profesora na zachodnim brzegu Łaby – nie może tam być mowy o jakimkolwiek wyzwalaniu, ale o narzuceniu nowych kajdan i pęt.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Odcięta głowa Jima Clarka
Sebastian Chosiński

17 IV 2024

Niby powinny cieszyć nas wielkie sukcesy odnoszone przez polskich artystów poza granicami kraju. A powieść Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” bez wątpienia taki sukces odniosła. Tyle że to sukces bardzo gorzki: po pierwsze – książka była typowym przejawem literatury socrealistycznej, po drugie – nie uchroniła autora przed rozstrzelaniem przez NKWD. Cztery dekady po jego śmierci na jej podstawie powstał w sowieckim Tadżykistanie telewizyjny serial.

więcej »

Co nam w kinie gra: Perfect Days
Kamil Witek

16 IV 2024

„Proza życia według klozetowego dziada” może nie brzmi za zbyt chwytliwy filmowy tagline, ale Wimowi Wendersowi chyba coraz mniej zależy, aby jego filmy cechowały się przede wszystkim potencjałem na komercyjny sukces. Zresztą przepełnione nostalgią „Perfect Days” koresponduje całkiem nieźle z powoli podsumowującym swoją twórczość Niemcem, który jak wielu starych mistrzów, powoli zaczyna odchodzić do filmowego lamusa. Nie znaczy to jednak, że zasłużony reżyser żegna się z kinem. Tym bardziej że (...)

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Wystrzały, które wciąż jeszcze słychać
— Sebastian Chosiński

Rewolucja – parowóz dziejów!
— Sebastian Chosiński

Ulubiona komedia Stalina
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.