Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksander Kott
‹Pokażę ci Moskwę›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPokażę ci Moskwę
Tytuł oryginalnyЯ покажу тебе Москву
ReżyseriaAleksander Kott
ZdjęciaLewan Kapanadze
Scenariusz
ObsadaAleksander Skotnikow, Polina Fiłonienko, Władimir Jagłycz, Władimir Stiekłow, Maksim Konowałow, Anastazja Mielnikowa
MuzykaAnton Siłajew
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania89 min
Gatunekdramat, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Autostopem na Syberię pomścić zbrodnię
[Aleksander Kott „Pokażę ci Moskwę” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Potęga kina amerykańskiego – przynajmniej w jego komercyjnym wydaniu – polega głównie na tym, że niemal wszystkie kinematografie świata starają się je naśladować. Z różnym wychodzi to skutkiem. Aleksandrowi Kottowi w sensacyjnym dramacie „Pokażę ci Moskwę” udało się całkiem przyzwoicie. Nie jest to wprawdzie dzieło na miarę „Prawdziwego romansu”, ale ogląda się je z przyjemnością, której towarzyszy przekonanie, że taka scenariuszowa ekwilibrystyka możliwa jest tylko w kinie rosyjskim.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Autostopem na Syberię pomścić zbrodnię
[Aleksander Kott „Pokażę ci Moskwę” - recenzja]

Potęga kina amerykańskiego – przynajmniej w jego komercyjnym wydaniu – polega głównie na tym, że niemal wszystkie kinematografie świata starają się je naśladować. Z różnym wychodzi to skutkiem. Aleksandrowi Kottowi w sensacyjnym dramacie „Pokażę ci Moskwę” udało się całkiem przyzwoicie. Nie jest to wprawdzie dzieło na miarę „Prawdziwego romansu”, ale ogląda się je z przyjemnością, której towarzyszy przekonanie, że taka scenariuszowa ekwilibrystyka możliwa jest tylko w kinie rosyjskim.

Aleksander Kott
‹Pokażę ci Moskwę›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPokażę ci Moskwę
Tytuł oryginalnyЯ покажу тебе Москву
ReżyseriaAleksander Kott
ZdjęciaLewan Kapanadze
Scenariusz
ObsadaAleksander Skotnikow, Polina Fiłonienko, Władimir Jagłycz, Władimir Stiekłow, Maksim Konowałow, Anastazja Mielnikowa
MuzykaAnton Siłajew
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania89 min
Gatunekdramat, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Moskwa, podobnie jak stolica każdego innego państwa, wielokrotnie była już bohaterką filmów. Wystarczy wspomnieć chociażby klasyczną komedię romantyczną Gieorgija Danieliji „Chodząc po Moskwie” („Ja szagaju po Moskwie”, 1963), w której jedną ze swoich pierwszych ważnych ról zagrał Nikita Michałkow, czy też nagrodzonym Oscarem komediodramat obyczajowy Władimira Mieńszowa „Moskwa nie wierzy łzom” (1978) z Aleksiejem Batałowem w roli charyzmatycznego robotnika Goszy. Aleksandr Kott w swoim najnowszym filmie poszedł jednak inną drogą. Stolica Rosji stała się dla niego jedynie pretekstem do zawiązania akcji, którą wkrótce przeniósł aż na daleką Syberię. Aleksandr (rocznik 1973) to moskwianin od urodzenia (notabene brat bliźniak innego reżysera, Władimira Kotta). Po ukończeniu szkoły rozpoczął pracę jako fotograf; wtedy też zainteresował się filmem. W połowie lat 90. ubiegłego wieku wyjechał do Krakowa, aby uczyć się reżyserii pod okiem Andrzeja Wajdy. Kiedy wrócił do ojczyzny, rozpoczął studia we Wszechrosyjskim Państwowym Instytucie Kinematografii (WGIK), gdzie jego opiekunem był Władimir Chotinienko. Zadebiutował krótkometrażówką „Fotograf” w 1997 roku; trzy lata później nakręcił – jako pracę dyplomową na WGIK-u – filmik zatytułowany „Pugało”, co z kolei otworzyło mu drogę do pełnometrażowego debiutu. Doczekał się go przed ośmioma laty. Obraz „Jechali dwa szofera” był obyczajową, nieco nostalgiczną, opowieścią o Rosji, która na tyle spodobała się i widzom, i producentom, że reżyser nie musiał długo czekać na kolejne propozycje. W następnych latach zrealizował dla telewizji kilka seriali: obyczajowy „Cyrk” (2002), wojenny – wydany również na DVD w naszym kraju – „Konwój PQ-17” (2004), komediowy „Rodstwiennyj obmien” (2005) oraz historyczny – oparty na powieści Michaiła Lermontowa – „Bohater naszych czasów” (2006). Popularność, jaką nimi zdobył, zaowocowała zamówieniami na pełne metraże. W ubiegłym roku Kott nakręcił dwa dramaty: „Postoronnyj” oraz „Probka"; w tym natomiast swoją premierę miał sensacyjny obraz „Pokażę ci Moskwę”.
Głównym bohaterem filmu Aleksandra Kotta jest dwudziestoparoletni Andriej Katielnikow, mieszkający samotnie kawaler, zamknięty w sobie i nieśmiały wobec kobiet, na co dzień pracujący w firmy ochroniarskiej, wynajętej do strzeżenia jednego z moskiewskich salonów jubilerskich. Ma dobre serce, co sprawia, że wielu uznaje go wręcz za naiwnego i zdecydowanie nadużywa jego sympatii. Pewnego dnia w mieszkaniu Andriuszy pojawia się niespodziewany gość – Anatolij Rybałkow, kolega z wojska, na co dzień mieszkający na Syberii. Chociaż moskwianin jest bardzo zaskoczony tą niezapowiedzianą wizytą, nie może odmówić dawnemu kompanowi gościny – ten bowiem w koszarach parokrotnie ratował Andriuszę z poważnych opresji, gdy próbowali znęcać się nad nim żołnierze ze starszych roczników. Teraz widocznie nadszedł czas na spłacenie starych długów. Katielnikow chce pełnić rolę gospodarza jak najlepiej, zabiera więc Tolę na spacer po stolicy, by pokazać mu miejsca, które każdy Rosjanin powinien znać nie tylko ze zdjęć w podręczniku do historii. Sybirakowi jednak wcale nie w głowie zachwycanie się monumentalnym pięknem Kremla i Placu Czerwonego, pragnie dużo bardziej przyziemnej rozrywki, zaciąga więc skromnego i płochliwego ochroniarza do klubu nocnego z tancerkami. Tam poznają dwie dziewczyny, z którymi następnie lądują w mieszkaniu Andrieja. Noc jest upojna, ale za to poranek nie należy do najprzyjemniejszych. Skacowany chłopak spóźnia się do pracy, na dodatek nieco rozeźlony starszy kolega wysyła go natychmiast do sklepiku po coś do jedzenia. Pod jego nieobecność w salonie dochodzi do tragedii. Świetnie zorganizowany gang dokonuje napadu – dwie ekspedientki i drugi ochroniarz zostają zabici, a najwartościowsze przedmioty zrabowane. Niewiele brakowało, aby Katielnikow nakrył bandytów w czasie skoku, ale gdy wracał z jedzeniem został zatrzymany przez jednego z nich na ulicy i powalony potężnym ciosem kijem bejsbolowym w głowę. Zanim jednak stracił przytomność, przez moment widział twarz napastnika – był nim Anatolij.
Gdy Andriej budzi się w szpitalu, stwierdza z niezadowoleniem, że jest przykuty kajdankami do łóżka. Na dodatek czuwa przy nim kapitan milicji Gomorow, który nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, że Katielnikow był wspólnikiem bandytów i pomógł im opracować plan napadu, a jego pobicie miało jedynie zakamuflować udział ochroniarza w kradzieży. Nie traktuje też poważnie opowieści chłopaka o jego syberyjskim towarzyszu, ponieważ – jak się okazuje – Rybałkow ma świetne alibi. W dniu, w którym dokonano włamania do salonu jubilerskiego, Anatolij spokojnie leżał sobie w szpitalu w rodzinnej miejscowości, a więc bardzo daleko od Moskwy. Jedynym ratunkiem dla Andriuszy jest zdjęcie, które ten zrobił swoim telefonem komórkowym na tle zabytkowej poczty w czasie ich przechadzki po stolicy – dokładnie widać na nim obu mężczyzn, z tyłu natomiast pojawia się wyświetlona nad drzwiami wejściowymi do budynku data i godzina. Problem polega jednak na tym, że… telefon zniknął. W takim wypadku udowodnienie własnej niewinności wydaje się Katielnikowowi praktycznie niemożliwe. A przynajmniej tak długo, jak długo będzie leżał w szpitalnym łóżku pod czujnym okiem milicji. Planuje więc ucieczkę, która mu się wprawdzie udaje, ale nie rozwiązuje – przynajmniej na razie – żadnego z problemów. Włóczy się bowiem teraz ulicami Moskwy w skradzionym swojemu strażnikowi mundurze, mając na głowie wszystkie stołeczne siły porządkowe. Na szczęście łaskawy los stawia na jego drodze niecodziennego towarzysza – młodziutką Janę, zarabiającą na życie kradzieżami telefonów komórkowych na bazarach. Najpierw szantażowana, a potem już z własnej woli dziewczyna postanawia pomóc Andriejowi w dowiedzeniu jego braku winy. Czeka ich zatem daleka i niebezpieczna wyprawa na Syberię, która – jak to często w podobnych dziełach bywa – całkowicie odmieni ich życie.
W filmie Kotta akcja płynie wartkim strumieniem, czasami można wręcz odnieść wrażenie, że – zbyt wartkim. Wydarzenia tak szybko następują po sobie, że niekiedy wydają się bardzo nieprawdopodobne. Gdyby jednak odpowiednio rozmieścić je w czasie, wówczas to trochę denerwujące uczucie zapewne by znikło, a sam film stałby się znacznie bardziej przejrzysty. Ot, chociażby taka ucieczka Katielnikowa ze szpitala. Dla widza może być bowiem sporym zaskoczeniem fakt, że chłopakowi, do tej pory uważanemu niemal przez wszystkich – nawet przez byłą dziewczynę, która opuściła go, odchodząc do najbliższego przyjaciela Andrieja – za frajera i łamagę, tak szybko udało się wyprowadzić w pole pilnującego go milicjanta. Zdecydowanie za szybko został także doprowadzony do (nieszczęśliwego) końca wątek Jany i Czałyja, jej zwierzchnika w złodziejskim fachu, co razi chociażby dlatego, że ma on bezpośredni wpływ na późniejszą decyzję dziewczyny udzielenia pomocy Andriuszy i wyrażenie zgody na ich wspólną eskapadę za Ural. Pośpiech reżysera odbiera w ten sposób – i to zupełnie niepotrzebnie – filmowi głębię psychologiczną. A wystarczyłoby tak niewiele. Zaledwie kilka lub kilkanaście dodatkowych minut, może jakaś retrospekcja, a obraz zyskałby zdecydowanie i na dramaturgii, i na wiarygodności. Pochwalić za to należy aktorów, którzy mimo prawdziwego pędu do finału opowieści, potrafili zbudować interesujące postaci, którym widz nie tylko kibicuje, ale także współczuje. Cieszy również fakt, że reżyser i scenarzysta powstrzymali się przed zaserwowaniem na koniec feerii wystrzałów i eksplozji, na co przez jakiś czas się zanosiło. I to jest chyba podstawowa różnica między rosyjskim a amerykańskim kinem akcji. Rosjanie potrafią w odpowiednim momencie wyhamować, ratując w ten sposób logiczność historii, Amerykanie – wręcz przeciwnie. W większości podobnych produkcji decydują się na iście wybuchowe – i to, niestety, najczęściej dosłownie – zakończenie. Co zazwyczaj ma tylko jeden cel – ukryć niedorzeczność fabuły.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.