Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Igor Wołoszyn
‹Ja›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJa
Tytuł oryginalnyЯ
ReżyseriaIgor Wołoszyn
ZdjęciaDmitrij Jaszonkow
Scenariusz
ObsadaArtur Smoljaninow, Oksana Akinshina, Aleksiej Gorbunow, Anna Michałkowa, Aleksiej Filimonow, Maria Szałajewa, Irina Brazgowka, Michaił Jewłanow, Władimir Sorokalita, Aleksiej Połujan, Roman Radow, Piotr Zajczenko, Oleg Garkusza, Olga Simonowa
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania89 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: W poszukiwaniu straconego czasu, czyli „Ja” w psychiatryku
[Igor Wołoszyn „Ja” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Igor Wołoszyn to reżyser z ambicjami. Wielkimi ambicjami. Artystycznymi. Dlatego – na wzór amerykańskich twórców kina niezależnego – kręci filmy, których forma zdecydowanie przerasta treść. Intrygujące, wysmakowane, niekiedy nawet symboliczne sceny najczęściej skrywają niedostatki scenariusza i ogólny brak pomysłu na przesłanie. Chyba wystarczy, by niebawem zostać okrzykniętym reżyserem kultowym? Kto ma wątpliwości, powinien obejrzeć najnowsze dzieło Wołoszyna – dramat psychologiczny „Ja”.

Sebastian Chosiński

East Side Story: W poszukiwaniu straconego czasu, czyli „Ja” w psychiatryku
[Igor Wołoszyn „Ja” - recenzja]

Igor Wołoszyn to reżyser z ambicjami. Wielkimi ambicjami. Artystycznymi. Dlatego – na wzór amerykańskich twórców kina niezależnego – kręci filmy, których forma zdecydowanie przerasta treść. Intrygujące, wysmakowane, niekiedy nawet symboliczne sceny najczęściej skrywają niedostatki scenariusza i ogólny brak pomysłu na przesłanie. Chyba wystarczy, by niebawem zostać okrzykniętym reżyserem kultowym? Kto ma wątpliwości, powinien obejrzeć najnowsze dzieło Wołoszyna – dramat psychologiczny „Ja”.

Igor Wołoszyn
‹Ja›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJa
Tytuł oryginalnyЯ
ReżyseriaIgor Wołoszyn
ZdjęciaDmitrij Jaszonkow
Scenariusz
ObsadaArtur Smoljaninow, Oksana Akinshina, Aleksiej Gorbunow, Anna Michałkowa, Aleksiej Filimonow, Maria Szałajewa, Irina Brazgowka, Michaił Jewłanow, Władimir Sorokalita, Aleksiej Połujan, Roman Radow, Piotr Zajczenko, Oleg Garkusza, Olga Simonowa
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania89 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Igor Wołoszyn to twórca średniego pokolenia. Urodził się w ukraińskim Sewastopolu trzydzieści pięć lat temu. W młodości grał w zespole Delikatesy, który zaczynał wprawdzie od punk rocka, ale skończył, wykonując muzykę z pogranicza jazzu i psychodelii. Po opuszczeniu murów Jarosławskiego Instytutu Teatralnego został performerem; później studiował jeszcze na wydziale reżyserskim Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK). Pierwsze filmy – krótkometrażówki (dokumentalną „Sukę” oraz fabularne „Polowanie na zające”) – zrealizował dla studia filmowego w Jekaterynburgu (dawnym Swierdłowsku). „Guby”, dokument sprzed czterech lat, doczekały się nawet premiery na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Rotterdamie. Pełnometrażowym debiutem Wołoszyna był psychodeliczny dramat „Nirwana” (2008), w mocno zakręconej formie ukazujący – mówiąc w największym skrócie – samotność młodych prowincjuszy w wielkim mieście. Wiosną 2009 roku, na zamówienie Kanału 1, zrealizował on „Olimpus inferno” (2009) – propagandowy dramat wojenny, opowiadający o wybuchu ubiegłorocznego konfliktu zbrojnego pomiędzy Rosją a Gruzją (oczywiście całą winę zrzucający na stronę gruzińską). Kilka miesięcy później, na początku października, swoją kinową premierę miał natomiast trzeci film sewastopolanina – utrzymany w konwencji i stylistyce „Nirwany”, psychologiczny dramat „Ja”. Z jednej strony jest to obraz tematycznie dojrzalszy od debiutu, z drugiej jednak znacznie bardziej rozchwiany emocjonalnie i nieposkładany, co powoduje, że trzeba mieć naprawdę dużo dobrej woli, aby – mimo udziału w filmie całej plejady gwiazd rosyjskiego kina – nie uznać prawie dziewięćdziesięciu minut spędzonych przed ekranem za stracone.
Akcja obrazu Wołoszyna rozgrywa się na kilku płaszczyznach czasowych – w roku 1993 oraz, w retrospekcjach, sześć lat wcześniej, u kresu epoki sowieckiej (choć w niektórych scenach sięga jeszcze głębiej w przeszłość). Bohater „Ja”, Aleksandr, to pochodzący z Sewastopola, a więc rodzinnego miasta reżysera, osiemnastoletni młodzian (którego notabene gra aktor starszy o… osiem lat, co, niestety, natychmiast rzuca się w oczy). Chłopak ma artystyczne ambicje, pisze awangardowe sztuki, w czym wydatnie pomaga mu zdobyte wcześniej doświadczenie, polegające na eksperymentowaniu z alkoholem i narkotykami w latach wczesnej młodości. Pewnego dnia, chcąc uniknąć służby wojskowej, dobrowolnie zgłasza się do miejscowego szpitala psychiatrycznego. Już pierwszego dnia przekonuje się, że popełnił wielki błąd. Sanitariusze od razu bowiem rzucają się na niego brutalnie, rozbierają do naga, mierzą, ważą i dezynfekują, po czym umieszczają we wspólnej sali z innymi pensjonariuszami. Sasza nie ma jednak – wzorem Murphy’ego z „Lotu nad kukułczym gniazdem” (1975) Milosa Formana – najmniejszego zamiaru poddać się opresyjnemu systemowi panującemu w psychuszce i rozpoczyna swoistą grę z lekarzami i pielęgniarzami. Uczy na przykład czubków hitlerowskiego powitania „Sieg, Heil!”, przekonując ich, że tak właśnie powinni reagować na pojawienie się kogokolwiek z personelu zakładu. Prowadzi to oczywiście do częstych konfliktów z sanitariuszami, które kończą się niekiedy ubezwłasnowolnieniem i przepisowymi elektrowstrząsami dla krnąbrnego pacjenta. Czas w psychiatryku upływa Aleksandrowi jednak nie tylko na spiskowaniu; często rozmawia z pensjonariuszami o nurtujących ich problemach, jak również potajemnie wzdycha do młodej i pięknej lekarki Niny. Z biegiem czasu coraz trudniej jest mu jednak oddzielić sen od jawy, rzeczywistość od halucynacji, pojawiających się z powodu zażywanych niegdyś narkotyków i przepisywanych mu obecnie przez terapeutów medykamentów.
Opowieść o Saszy przenika się z historią innego jeszcze bohatera filmu, niejakiego Rumuna, pochodzącego z dalekowschodniego Magadanu narkomana, skazanego na pobyt w szpitalu psychiatrycznym za popełnienie morderstwa. Trafił on do sewastopolskiej psychuszki w latach 80., gdy Aleksandr był zaledwie trzynastoletnim chłopcem, większość czasu spędzającym ze swymi starszymi kolegami pod murami zakładu. Zafascynowany postacią niecodziennego, długowłosego, wystylizowanego na Jezusa Chrystusa i często pojawiającego się w oknie pacjenta, chłopak postanowił poznać jego przeszłość i znaleźć odpowiedź na fundamentalne pytanie: Dlaczego zabił? Również po to dał się zamknąć w tym samym, co on, szpitalu. Historia magadańskiego hipisa, choć wzrusza swym romantyczno-miłosnym uniesieniem, niewiele wnosi do obrazu, sprawiając wrażenie całkowicie sztucznego wtrętu. Na dodatek sposób, w jaki reżyser przedstawił miłosny trójkąt, łączący Rumuna, jego ukochaną Lindę oraz starającego się o jej względy milicjanta Edika, wypada mało przekonująco, mimo że z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że w Rosji mogła się jednak wydarzyć. Wołoszyn często tasuje płaszczyzny czasowe. Na pytanie, po co – trudno odpowiedzieć. W jednej chwili widz widzi Saszę poddawanego w szpitalu badaniu, a już chwilę później pojawiają się retrospekcje z życia Rumuna – nie trzeba chyba dodawać, że sceny te w żaden sposób nie są ze sobą logicznie powiązane.
W zasadzie jedna tylko scena filmu pozostawia po sobie naprawdę duże wrażenie – przesłuchanie głównego bohatera przez komisję lekarską, podczas którego jest on zasypywany pytaniami typu: „Piszecie sztuki?”, „Dlaczego świat przedstawiony został w nich tylko w czarnych barwach?”, „Byliście bici w dzieciństwie?” itp. itd. Zdaniem samego reżysera i części krytyków, „Ja” jest obrazem o straconym pokoleniu przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku, a więc okresu kiedy upadał Związek Radziecki, a rodziła się nowa Rosja. Skoro tak, to czego w takim razie metaforą ma być Rumun, postać żywcem przeniesiona z zupełnie innej epoki? Tęsknotę za czym ma usprawiedliwić jego pojawienie się na ekranie? Może chociaż dla Rosjan symbolika ta będzie czytelniejsza… Reżyser lubi bawić się formą, duży nacisk kładzie też na stylizację kadrów, skrzących się od barw. Chętnie cytuje również filmową klasykę – od wspomnianego już Formana, poprzez Olivera Stone’a (niektóre narkotyczne wizje mogą przywodzić na myśl fragmenty „The Doors”), aż po rodzimych twórców: Aleksieja Bałabanowa (nieszczęśliwie zakochany Edik zdaje się być kolejną inkarnacją kapitana Żurowa z „Ładunku 200”), Kiryła Sieriebriennikowa (vide „Ragin”) czy Karena Szachnazarowa (choć akurat jego „Sala numer 6” powstawała w tym samym czasie, co film Wołoszyna). Niewiele z tego jednak wynika, bo za awangardową formą „Ja” nie kryje się żadne głębsze przesłanie.
Wołoszyn należy do reżyserów wiernych aktorom, z których usług wcześniej korzystał. Dlatego w „Ja” większość ról powierzył artystom znanym już z „Nirwany”. Rolę tytułową zagrał Artur Smoljaninow – moskwianin z rocznika 1983, absolwent Rosyjskiej Akademii Sztuk Teatralnych (RATI), od trzech lat natomiast etatowy pracownik renomowanego stołecznego teatru „Sowriemiennik”. Czytelnikom „Esensji” znany jest on między innymi z kreacji w wojennej „9 kompanii” (2005) Fiodora Bondarczuka, historyczno-przygodowym „Roku 1612” (2007) Władimira Chotinienki oraz thrillerze „Ten, który gasi światło” (2008) Andrieja Libensona. W młodą lekarkę Ninę, do której wzdycha główny bohater, wcieliła się dwudziestodwuletnia Oksana Akinszyna, mająca na koncie główne role w „Siostrach” (1990) Siergieja Bodrowa młodszego, „Wrogu numer jeden” (2007) Aleksandra Kirienki, „Rajskich ptakach” Romana Bałajana oraz „Bikiniarzach” Walerija Todorowskiego (oba z 2008 roku). W ostatnim z wymienionych obrazów spotkała na planie charyzmatycznego Ukraińca Aleksieja Gorbunowa (rocznik 1961), czyli filmowego Rumuna, który dał się już poznać z „Tego, który gasi światło”, „Iluzji strachu” (2008) Kirienki oraz „Przenicowanego świata” (2009) Bondarczuka juniora. Madagańskiego milicjanta Edika zagrał, pochodzący z podmoskiewskiego Krasnogorska, trzydziestotrzyletni Michaił Jewlanow, absolwent Sankt-Petersburskiej Państwowej Akademii Sztuk Teatralnych (SPbGATI), wcześniej współpracujący już z Dmitrijem Mieschijewem („Nasi”, 2004), Mariną Razbieżkiną („Jar”, 2007) oraz Aleksandrem Proszkinem („Żyj i pamiętaj”, 2008); był też rotmistrzem Czaczu w obu filmowych odsłonach „Przenicowanego świata”. Z aktorów młodszego na planie „Ja” pokolenia pojawili się także Masza Szałajewa, pamiętna Alisa z „Rusałki” (2007) Anny Mielikjan, oraz pochodzący z Irkucka Aleksiej Filimonow, partner naszej rodaczki Karoliny Gruszki w „Tlenie” (2009) Iwana Wyrypajewa.
Również w epizodach nie zabrakło znanych postaci. Lekarkę Kalitkę zagrała córka Nikity Michałkowa, Anna, notabene współproducentka filmu („Nasi”, „Żyj i pamiętaj” oraz tegoroczna „Zwariowana pomoc” Borisa Chlebnikowa). W kierowcę karawanu wcielił się Aleksiej Połujan, jeden z ulubionych aktorów Aleksieja Bałabanowa („Ładunek 200” oraz „Morfina”), pensjonariusza o ksywce Czernobylec zagrał natomiast doświadczony Piotr Zajczenko (między innymi „Muzułmanin” Chotinienki oraz „Taras Bulba” Władimira Bortki). W matkę głównego bohatera wcieliła się Irina Brazgowka (rocznik 1954), występująca na scenie od siódmego roku życia, aktorka i piosenkarka, w ostatnich latach znana dzięki kreacjom w serialowym „Doktorze Żywago” (2005) Proszkina oraz horrorze „Martwe córki” (2007) Pawła Ruminowa. Bardzo barwną postacią jest grający pacjenta Chochotuna, urodzony w Leningradzie w 1961 roku, Oleg Garkusza, Rosjanom znany przede wszystkim jako showman rockowo-awangardowego zespołu Aukcyon; dzisiaj robiący również karierę w roli prowadzącego programy w petersburskiej telewizji. Ma też jednak na koncie kilka istotnych kreacji filmowych, na przykład w politycznej tragikomedii Aleksieja Giermana (ojca) „Chrustaliow, samochód!” (1998) czy melodramacie Antona Siwiersa „Huśtawka” (2008). Autorem zdjęć do obrazu Wołoszyna jest czterdziestopięcioletni Dmitrij Jaszonkow, absolwent WGIK-u, który doświadczenie zdobywał jako realizator ponad dwustu reklam i wideoklipów. Współpracował między innymi z zespołem TATU; za teledysk do hitowego „Ja soszła s uma” uhonorowany został nawet MTV Video Music Awards. W fabule zadebiutował, współpracując z Olegiem Pogodinem przy dwóch częściach sensacyjnego obrazu „Rodina żdiot” (2003 i 2005). Później wspomagał swoim talentem Romana Kaczanowa młodszego („Wziat’ Tarantinu”, 2005), Aleksandra Atanesiana („Swołocze”, 2006) oraz Olega Riaskowa („Sługa dwóch panów”, 2007); z Wołoszynem po raz pierwszy zetknął się na planie wspominanej już parokrotnie „Nirwany”.
Ciekawie prezentuje się za to ścieżka dźwiękowa filmu, w której reżyser wykorzystał między innymi piosenki Shocking Blue (nieśmiertelny hit „Venus”), Niny Hagen, Swans, Einsturzende Neubauten, ale również utwory rodzimych artystów – zastrzelonego przed siedmioma laty pieśniarza Michaiła Kruga oraz Michaiła Szufutinskiego. W takim zestawieniu nie przeszkadza nawet zbytnio obecność wielkiego dyskotekowego hiciora z lat 80. ubiegłego wieku – „Marii Magdaleny” w wykonaniu Niemki Sandry (późniejszej, związanej z Enigmą, pani Cretu). „Ja” to film z gatunku tych, nad którymi praca przynosi wiele radości ich twórcom. Niestety, bardzo często w takich przypadkach ta radość tworzenia nie udziela się później widzom.
koniec
29 listopada 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.