East Side Story: Jak spuszczone ze smyczy wściekłe psy… [Paweł Łungin „Car” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Kręcąc „Cara”, Paweł Łungin musiał zmierzyć się z legendą „Iwana Groźnego” Siergieja Eisensteina. Zamierzeniem reżysera nie było jednak ściganie się z wielkim mistrzem sprzed lat, ale stworzenie wstrząsającego moralitetu na temat odpowiedzialności władzy świeckiej i duchownej za swoich obywateli i wiernych. Mimo znakomitych kreacji Piotra Mamonowa i Olega Jankowskiego, film udał się jednak średnio. Zabrakło przede wszystkim rozmachu, bez którego obraz przypomina jedynie niezwykle kosztowny teatr telewizji.
East Side Story: Jak spuszczone ze smyczy wściekłe psy… [Paweł Łungin „Car” - recenzja]Kręcąc „Cara”, Paweł Łungin musiał zmierzyć się z legendą „Iwana Groźnego” Siergieja Eisensteina. Zamierzeniem reżysera nie było jednak ściganie się z wielkim mistrzem sprzed lat, ale stworzenie wstrząsającego moralitetu na temat odpowiedzialności władzy świeckiej i duchownej za swoich obywateli i wiernych. Mimo znakomitych kreacji Piotra Mamonowa i Olega Jankowskiego, film udał się jednak średnio. Zabrakło przede wszystkim rozmachu, bez którego obraz przypomina jedynie niezwykle kosztowny teatr telewizji.
Paweł Łungin ‹Car›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Car | Tytuł oryginalny | Царь | Reżyseria | Paweł Łungin | Zdjęcia | Tom Stern | Scenariusz | Aleksiej Iwanow | Obsada | Piotr Mamonow, Oleg Jankowski, Ramilia Iskander, Aleksander Domogarow, Aleksander Iljin, Ville Haapasalo, Jurij Kuzniecow, Anastazja Doncowa, Iwan Ochłobystin | Muzyka | Jurij Krasawin | Rok produkcji | 2009 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 116 min | Gatunek | dramat, historyczny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Po wielkim sukcesie zrealizowanego przed trzema laty religijno-filozoficznego dramatu „ Wyspa” nazwiska Pawła Łungina (reżysera filmu) oraz Piotra Mamonowa (odtwórcy głównej roli) stały się znane w całym świecie. Choć i wcześniej obaj panowie nie mogli narzekać na brak popularności – tyle że ograniczała się ona przede wszystkim do rodzinnego kraju oraz… Francji, dokąd Łungin przeniósł się na początku lat 90. ubiegłego wieku, po upadku Związku Radzieckiego. W ojczyźnie był już wtedy uznanym scenarzystą, mimo że nakręcone na podstawie jego tekstów dzieła nie trafiły do kanonu radzieckiej kinematografii. Urodził się w Moskwie w 1949 roku. Mając dwadzieścia dwa lata, ukończył studia językoznawcze na Uniwersytecie Moskiewskim, cztery lata później zdobył jeszcze dyplom Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), a po pięciu kolejnych z sukcesem zaliczył Wyższe Kursy Scenariuszopisarstwa i Reżyserii. W roli scenarzysty zadebiutował młodzieżowym dramatem Walentina Gorłowa „Wsio dieło w bratie” (1977); potem powstały jeszcze między innymi: wojenno-przygodowy „Koniec imperatora tajgi” (1978) Władimira Saruchanowa, obyczajowy „Wsio naoborot” (1981) Witalija Fietisowa, przygodowy „Niepobiedimyj” (1983) Jurija Borieckiego, społeczny „Poputczik” (1986) Iwana Kiasaszwilego oraz sądowy dramat „Christianie” (1987) Dmitrija Zołotuchina. W nowej dla siebie roli reżysera Łungin wystąpił po raz pierwszy, realizując w 1990 roku – w koprodukcji z Francuzami – sensacyjny dramat „Taxi Blues”, w którym zresztą jedną z głównych ról zagrał Piotr Mamonow. (Na kolejne spotkanie obu panów na planie filmowym trzeba będzie jednak poczekać długich szesnaście lat.) Film spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem krytyki, dlatego też producenci znad Sekwany nie wahali się wyłożyć pieniądze na kolejny projekt Rosjanina – poświęcony rosyjskim nacjonalistom i neonazistom „Luna-park” (1992). Następne filmy – kryminalny komediodramat „Linija żyzni” (1996) oraz melodramatyczna „Swad’ba” (2000) – znamionowały lekki spadek formy. Na szczęście powstały w 2002 roku obyczajowo-sensacyjny „Oligarcha” przywrócił wiarę w duże możliwości reżysera. Co zresztą potwierdził on jeszcze ironiczno-nostalgiczną komedią „Biednyje rodstwienniki” oraz znakomitym, opartym na powieści Nikołaja Gogola, serialem „Dieło o Miortwych duszach” (oba sprzed czterech lat). „ Wyspa” (2006), drugi owoc współpracy Łungina z Mamonowem, okazała się arcydziełem, które zepchnęło w cień późniejszy o rok „ Bukiet bzu” – interesującą, aczkolwiek nie wybitną, telewizyjną opowieść o emigracyjnych losach słynnego rosyjskiego kompozytora i pianisty Siergieja Rachmaninowa. Niemal natychmiast po zakończeniu pracy nad tym filmem reżyser zabrał się za realizację obrazu, który pierwotnie miał nosić tytuł „Iwan Groźny i metropolita Filip”; ostatecznie jednak – zapewne ze względów marketingowych – został krótkim i dosadnym „Carem”. Od samego początku Łungin nie miał wątpliwości, kto powinien zagrać postać tytułową. Jak sam wspominał, już na planie „Wyspy” w niektórych scenach dostrzegał w oczach Mamonowa to szaleństwo, które prawdopodobnie cechowało cara Iwana. Problemem okazała się jednak obsada roli głównego adwersarza władcy, metropolity Wszechrusi. Kandydaturę Olega Jankowskiego „podrzucił” reżyserowi Iwan Ochłobystin – aktor, scenarzysta, reżyser, niegdyś także działacz polityczny i ekologiczny, wreszcie od kilku lat również pop. Przygotowując się do pracy na planie, Jankowski kilka razy spotkał się ze zmarłym niemal równo rok temu patriarchą Moskwy i Wszechrusi Aleksiejem II; zyskał nawet jego błogosławieństwo. Do zdjęć przystąpiono w końcu lutego 2008 roku w Suzdalu w obwodzie włodzimierskim; szesnastowieczną stolicę Wielkiego Księstwa Moskiewskiego „zagrał” pochodzący z XIV wieku tamtejszy Monastyr Spaso-Jewfimiejewski. Jednym z najważniejszych konsultantów filmu był, poza Ochłobystinem, profesor Aleksandr Dworkin – pisarz, filozof, historyk Cerkwi i wykładowca stołecznego Prawosławnego Święto-Tichonowskiego Instytutu Humanistycznego, w Rosji znany również ze swego zaangażowania w działalność skierowaną przeciwko sektom religijnym. Obraz powstawał w niezwykłej atmosferze; każdy dzień pracy ekipa zaczynała bowiem od modlitw kierowanych do metropolity – i zarazem świętego – Filipa. I choćby z tej informacji można wywnioskować, jaki ostatecznie nadano „Carowi” wydźwięk, kto z dwójki historycznych i ekranowych przeciwników cieszył się większą sympatią realizatorów. Obraz Łungina po raz pierwszy zaprezentowano europejskiej publiczności 17 maja 2009 roku na festiwalu w Cannes; miesiąc później otworzył on XXXI Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Moskwie; zawitał także do Soczi (na Kinotawr) oraz do Warszawy (pokazywany był między innymi na listopadowym „Sputniku”). Uroczysta premiera w ojczyźnie reżysera miała miejsce 3 listopada, do szerokiej dystrybucji „Car” trafił jednak dopiero następnego dnia. Nie bez powodu, ponieważ od czterech lat właśnie 4 listopada Rosja świętuje Dzień Jedności Narodowej, ustanowiony w rocznicę przepędzenia Polaków z Kremla w 1612 roku (a że także w tym dziele Polacy pojawiają się – choć trzeba przyznać, że tylko na marginesie głównych wydarzeń – jako wrogowie Rusi, film znakomicie wpasowuje się w nową historyczną politykę moskiewskich władz). Obraz Łungina już przed oficjalną premierą wzbudzał skrajne emocje. Głos zabierały – tak zwane i rzeczywiste – autorytety, przeprowadzano pikiety. Suchej nitki nie pozostawili na filmie między innymi reprezentujący konserwatywne poglądy aktor Nikołaj Burlajew (znany z wczesnych obrazów Andrieja Tarkowskiego „Dziecko wojny” oraz „ Andriej Rublow”) oraz działacz religijny Leonid Simonowicz-Nikszycz, który określił „Cara” „parodią na temat Rosji”. Organizacje prawosławne krytykowały reżysera przede wszystkim za to, że przedstawił on Iwana Groźnego jako „szaleńca, maniaka, sadystę i paranoika”, sam film zaś – ich zdaniem – „opluwa rosyjską historię”. Historyk Wiaczesław Maniagin, specjalista od szesnastowiecznej Rusi, domagał się wprost od prezydenta Dmitrija Miedwiediewa zakazu wyświetlania dzieła. Inni wytykali jeszcze Łunginowi błędy merytoryczne (rzeczywiście w kilku miejscach scenariusz zupełnie niepotrzebnie idzie na skróty) oraz nadmierny klerykalizm, przy jednoczesnej antymonarchistycznej wymowie filmu. Profesorowi Dmitrijowi Antonowowi nie spodobała się natomiast ostatnia – zaiste, przejmująca – scena „Cara”; uznał ją za niehistoryczną – nie z tego powodu jednak, że nie mogła się wydarzyć, ale przede wszystkim dlatego, że w tym momencie swoich rządów Iwan daleki był od uczuć i spostrzeżeń, jakie przypisali mu twórcy obrazu. Kłótnie i spory wokół dzieła Łungina przyniosły też jednak pozytywny dla realizatorów i producentów skutek – w ciągu niespełna dwóch tygodni (do 16 listopada) do kin w Rosji na opowieść o konflikcie Iwana Groźnego z metropolitą Filipem wybrało się około miliona osób, w efekcie czego zarobiono pięć milionów dolarów. A to zapewne dopiero początek. Z zainteresowaniem, jak można sądzić, powinna spotkać się także rozwijająca pewne wątki filmu powieść scenarzysty Aleksieja Iwanowa „Lietoisczislienije ot Joanna”. Akcja „Cara” rozgrywa się w ciągu zaledwie trzech lat (między 1566 a 1569 rokiem) i choćby z tego powodu trudno film Łungina porównywać z monumentalnym „ Iwanem Groźnym” (1944-1945) Siergieja Eisensteina, który opowiedział także wcześniejsze dzieje swego bohatera; dociągnął też do upadku opryczniny w 1572 roku. Rządy cara Iwana przypadły na niezwykle dramatyczny okres w dziejach Rusi. Po śmierci jego ojca, wielkiego księcia moskiewskiego Wasyla III, korzystając z małoletniości dziedzica, do walki o wpływy przystąpiły dwa potężne rody bojarskie – Szujscy i Bielscy. Nie tylko eliminowali oni siebie nawzajem, ale doprowadzili również do śmierci stojącej im na przeszkodzie regentki Heleny Glińskiej (matki przyszłego władcy Moskwy). Chłopiec wychowywał się więc w warunkach, w których nietrudno było o skrzywienie psychiczne; śmierć i okrucieństwo towarzyszyły mu bowiem niemal na każdym kroku. Po przejęciu władzy i koronacji na cara w 1547 roku Iwan, chcąc pozostać na tronie dłużej, musiał przede wszystkim ograniczyć wszechwładzę bojarów; w tym celu posłużył się powołaną do życia osiemnaście lat później opryczniną. Na wstrząsy wewnętrzne nałożyły się jeszcze niepowodzenia w polityce zagranicznej, a przede wszystkim porażki ponoszone w wojnie o Inflanty z Polską. Szokiem dla cara była zwłaszcza zdrada jednego z najbardziej zaufanych mu ludzi, księcia Andrieja Kurbskiego, który – widząc rosnący autokratyzm Iwana – przeszedł na stronę Zygmunta Augusta i od tej pory walczył w armii ostatniego Jagiellona. Trudno się dziwić, że po tym wydarzeniu w niemal każdym przedstawicielu stanu bojarskiego Iwan dostrzegał potencjalnego sprzedawczyka. Oprycznina miała stać się antidotum na problemy targające Rusią – miała wzmocnić władzę monarszą, rozprawić się z opozycją (domniemaną i rzeczywistą), zwykłym obywatelom natomiast wybić z głowy jakiekolwiek myśli o niezależności. Nic zresztą tak nie irytowało cara jak rozchodzące się po Moskwie plotki, że mieszkańcy niektórych z grodów – zwłaszcza cieszącego się od najdawniejszych czasów przywilejami Nowogrodu Wielkiego – spiskują za jego plecami z Zygmuntem Augustem i najchętniej oddaliby się pod władzę polskiemu królowi.
|