Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Rob Marshall
‹Nine: Dziewięć›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNine: Dziewięć
Tytuł oryginalnyNine
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery22 stycznia 2010
ReżyseriaRob Marshall
ZdjęciaDion Beebe
Scenariusz
ObsadaDaniel Day-Lewis, Marion Cotillard, Penélope Cruz, Judi Dench, Nicole Kidman, Kate Hudson, Sophia Loren, Stacy Ferguson, Elio Germano
MuzykaMaury Yeston
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiUSA, Włochy
Czas trwania112 min
WWW
Gatunekmusical
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Matka, żona i kochanka
[Rob Marshall „Nine: Dziewięć” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Szczęśliwym zrządzeniem losu Rob Marshall od razu po „Chicago” wskoczył na pozycję musicalowego geniusza. Ulokował się tuż za Bazem Luhrmannem, nawet przez minutę nie osiągając wirtuozerii, rozmachu i oryginalności „Moulin Rouge”. Jego najnowszy film dzieli od debiutu aż siedem lat, podczas których Marshall nie nauczył się zbyt wiele, może poza tym, że musical wychodzi mu lepiej od fabuły. O ile „Chicago” jawiło się olśnieniem, o tyle „Nine: Dziewięć” pozwala uczciwie to zaszczytne miano zrewidować.

Urszula Lipińska

Matka, żona i kochanka
[Rob Marshall „Nine: Dziewięć” - recenzja]

Szczęśliwym zrządzeniem losu Rob Marshall od razu po „Chicago” wskoczył na pozycję musicalowego geniusza. Ulokował się tuż za Bazem Luhrmannem, nawet przez minutę nie osiągając wirtuozerii, rozmachu i oryginalności „Moulin Rouge”. Jego najnowszy film dzieli od debiutu aż siedem lat, podczas których Marshall nie nauczył się zbyt wiele, może poza tym, że musical wychodzi mu lepiej od fabuły. O ile „Chicago” jawiło się olśnieniem, o tyle „Nine: Dziewięć” pozwala uczciwie to zaszczytne miano zrewidować.

Rob Marshall
‹Nine: Dziewięć›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNine: Dziewięć
Tytuł oryginalnyNine
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery22 stycznia 2010
ReżyseriaRob Marshall
ZdjęciaDion Beebe
Scenariusz
ObsadaDaniel Day-Lewis, Marion Cotillard, Penélope Cruz, Judi Dench, Nicole Kidman, Kate Hudson, Sophia Loren, Stacy Ferguson, Elio Germano
MuzykaMaury Yeston
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiUSA, Włochy
Czas trwania112 min
WWW
Gatunekmusical
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Z jednej strony bilans wypada nieciekawie. Z objawienia pozostał reżyser o co najwyżej średnich zdolnościach, któremu jakimś cudem udaje się sztuka kręcenia niezłych i solidnych produkcji muzycznych. „Nine: Dziewięć” bezceremonialnie jednak dowodzi, że realizacyjne możliwości Marshalla nie wykraczają poza te zaprezentowane już w jego debiucie. Nieraz można mieć wrażenie, że oglądamy nową historyjkę w starej scenografii. Numer za numerem doświadczamy déjà vu: Judi Dench śpiewa „Follies Bergeres”, a widz przed oczami ma „When You′re Good to Mama” Queen Latifah. Sceny z Marion Cotillard wyglądają identycznie jak solówki wyśpiewywane (choć to chyba przesadzone słowo) przez Renée Zellweger, zainscenizowanie otwarcia filmu i taniec Saraghiny przerysowują ruch za ruchem z „Cell Block Tango”. Nawet czerwono-niebiesko-żółta paleta kolorystyczna zachowała się z „Chicago”. Raz dała ładny i stylowy efekt, więc czemu teraz miałaby zawieść?
U Marshalla, twórcy z broadwayowskimi korzeniami, rygor ograniczeń sceny wydaje się być największym przekleństwem. Różnica między reżyserowaniem teatralnego musicalu a kręceniem filmu, sprowadza się do tego, że przy tym drugim ma montażystę i czasami może błysnąć zbliżeniem na ponętną część ciała któreś z aktorek. „Nine: Dziewięć” bezbłędnie przeplata fabułę z muzycznymi wstawkami, jest perfekcyjnie zdynamizowany, pełen energii i nie ma w sobie ani grama odwagi. Konserwatywny stylistycznie i choreograficznie, pozbawiony najdrobniejszego szaleństwa wyobraźni i trzymający się z dala od ryzykownych rozwiązań – fatalnie działa na niego sąsiedztwo nazwiska Federico Felliniego i „Osiem i pół”, na podstawie którego napisano „Nine: Dziewięć”.
Arcydzieło Felliniego nie jest jednak dla Roba Marshalla jedynie uciążliwym punktem odniesienia albo porównaniem wysoko ustawiającym poprzeczkę oczekiwań. Może się to wydać stwierdzeniem przesadzonym, ale „Osiem i pół” oraz „Nine: Dziewięć” to kino pokrewnej nastrojowości. Zuchwałemu „Chicago” przewodziła ironia i duch cynicznej zabawy, tu – głównie dzięki przejmującym wcieleniom kilku aktorek – nawias sztuczności zostaje odrzucony na rzecz autentycznych tragedii. „Nine: Dziewięć” wygrywa z „Chicago” na emocje, dlatego, że różnica między pierwszym a ostatnim filmem Marshalla jest taka jak między aktorstwem Richarda Gere i Daniela Day-Lewisa: jakościowa. Wielkie aktorki nawet w małych rolach potrafią poruszyć. Kompletnie nie udaje się to Nicole Kidman, w przeciwieństwie do reszty pań po swojemu zimnej i zdystansowanej, umiarkowanie wychodzi to Kate Hudson, pełniącej rolę błyskotki w cekinach. Ale Penelope Cruz, Sophia Loren i Marion Cotillard to istne diamenty. Grają najważniejsze dla głównego bohatera kobiety i zarazem trzy uosobienia tęsknoty. Dzięki ich pięknemu i wzruszającemu aktorstwu, nastrój żalu za jakąś stratą bierze górę nad zasadniczym tematem filmu, czyli mękami artysty w chwili odpływu weny. Smutne losy matki, żony i kochanki z pozoru mówią o Guido Continim, ale tak naprawdę bohaterki opowiadają w piosenkach o sobie i wydarzeniach dla nich ważnych, które dla egoistycznego filmowca pozostały nieistotne i niezauważalne. Słusznie zresztą postać reżysera jest trochę zepchnięta w cień czarujących i zwichniętych przez życie pań. W takiej manierze subtelnego wycofania gra ją Day-Lewis, który, jak wiadomo, nie musi się szczególnie wysilać, żeby całkowicie zawładnąć ekranem i skoncentrować na sobie uwagę. Każde charakterologiczne uproszenie Guida wydaje się usprawiedliwione: w gruncie rzeczy nie o nim to film. Tropiąc cięcia montażowe bezradnie próbujące zatuszować umiarkowane taneczne umiejętności i nierówno rozdzielone talenty wokalne gwiazd, można ten fakt przegapić. Podobnie, jak ten, że „Nine: Dziewięć” to zaledwie dobry musical i dużo od niego lepszy dramat.
koniec
21 stycznia 2010

Komentarze

08 II 2010   08:54:07

Z recenzją generalnie się zgadzam. Niestety nie w punkcie oceny gry Nicole Kidman oraz Kate Hudson - obie miały tak niewielkie role, że porównywanie jakości aktorstwa z partiami Penelope Cruz czy Marion Cotillard, które są rozbudowane i dają możliwość rozwinięcia skrzydeł. Nicole Kidman zagrała swoją rólkę bardzo dobrze, na więcej nie mogła sobie pozwolić. Podobnie zresztą Kate Hudson.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fundacja: Sez. 1. odc. 9. Pionki na szachownicy przeznaczenia vel psychohistorii
Marcin Mroziuk

22 IX 2023

Chociaż z dużym zainteresowaniem obserwujemy, jak konflikt na Terminusie osiąga punkt kulminacyjny, to niestety w jego finałowej scenie otrzymujemy – niemal dosłownie – deus ex machina. Nic dziwnego, że na tym tle zdecydowanie lepiej wypada wątek rozgrywki między Świtem i Zmierzchem, która także wkracza w decydująca fazę.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Gdy ofiarą pada gliniarz…
Sebastian Chosiński

20 IX 2023

W trzy lata po tym jak przeniósł na ekran powieść szwedzkiego prozaika Pera Wahlöö „Morderstwo na 31 piętrze”, estoński reżyser Peeter Urbla zabrał się za ekranizację kolejnego skandynawskiego kryminału. Tym razem padło na dzieło Karla Arnego Bloma, które w wersji filmowej otrzymało tytuł „Błędne koło”.

więcej »

Fundacja: Sez. 1. odc. 8. Poświęcenie niejedno ma imię
Marcin Mroziuk

18 IX 2023

Z jednej strony trudno nie podziwiać wysiłku i ryzyka podjętego przez imperatora, z drugiej zaś strony jego osobowość okazuje się naprawdę przerażająca. Sporo emocji dostarcza nam również obserwowanie burzliwej rozmowy Gaal Dornick i cyfrowej wersji Hariego Seldona, a także walki o przejęcie kontroli nad Niepokonanym.

więcej »

Polecamy

Peregrynacje wyssane z palca

Z filmu wyjęte:

Peregrynacje wyssane z palca
— Jarosław Loretz

Podróże międzygwiezdne de luxe
— Jarosław Loretz

E.T. wersja hard
— Jarosław Loretz

Ogrodowy nielot
— Jarosław Loretz

Mumii podejście drugie
— Jarosław Loretz

Mumia z gwiazd
— Jarosław Loretz

Pracownik idealny
— Jarosław Loretz

Niech się mury… drzewią?
— Jarosław Loretz

Interpol muzealny
— Jarosław Loretz

Gdy w domu brakło kombinerek
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Marzec 2016 (1)
— Jarosław Loretz, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Seks, baśnie i krowa biała jak mleko
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gdy na łajbie słabo buja…
— Ewa Drab

Modlitwa Sayuri
— Ewa Drab

Śpiewająco o obłudzie i cynizmie
— Tomasz Kujawski

Niewłaściwy człowiek na niewłaściwym filmie
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Bez wstydu, ale tylko w ciemności
— Urszula Lipińska

Lepiej się nie zbliżać
— Urszula Lipińska

Zagrożenie życia
— Urszula Lipińska

Dwugłos o „Daas”
— Urszula Lipińska, Michał Oleszczyk

Bieg po prawdę
— Urszula Lipińska

Gdynia 2011 (2): Panorama Polskiego Kina
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

Gdynia 2011 (1): Filmy konkursowe
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

ENH, czyli ponad pół setki filmów (2)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

ENH, czyli ponad pół setki filmów (1)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Psy wojny
— Urszula Lipińska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.