Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nikita Michałkow
‹Spaleni słońcem 2: Oczekiwanie›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpaleni słońcem 2: Oczekiwanie
Tytuł oryginalnyУтомлённые солнцем 2: Предстояние
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery16 grudnia 2011
ReżyseriaNikita Michałkow
ZdjęciaWładIsław Opeljanc
Scenariusz
ObsadaNikita Michałkow, Oleg Menshikov, Nadieżda Michałkowa, Siergiej Makowiecki, Dmitrij Djużew, Artur Smoljaninow, Andriej Mierzlikin, Maksim Suchanow, Jewgienij Styczkin, Jewgienij Mironow, Andriej Panin, Siergiej Garmasz, Wiktoria Tołstoganowa, Artiom Michałkow, Walerij Zołotuchin, Aleksander Gołubiew, Maria Szukszyna, Natalia Surkowa, Aleksander Paszutin, Valentin Gaft, Aleksiej Pietrenko, Aleksander Adabaszjan, Aleksander Fisienko, Danił Spiwakowski, Roman Madianow
MuzykaEduard Artiemiew
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiFrancja, Niemcy, Rosja
Czas trwania180 min
WWW
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Klęska cara
[Nikita Michałkow „Spaleni słońcem 2: Oczekiwanie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Sebastian Chosiński

East Side Story: Klęska cara
[Nikita Michałkow „Spaleni słońcem 2: Oczekiwanie” - recenzja]

Film Michałkowa zaczyna się od symbolicznej sceny. W położonej nad jeziorem (lub rzeką) altance siedzi Stalin w otoczeniu swoich najbliższych współpracowników, Siemiona Budionnego, Klimenta Woroszyłowa oraz Ławrientija Berii. Obecni są również komdiw Siergiej Pietrowicz Kotow oraz jego żona Marusia. W tle kwartet muzyków przygrywa rosyjską wersję słynnego tanga Jerzego Petersburskiego „Ta ostatnia niedziela” (czyli „Utomlionnoje sołnce”, od którego pochodzi, odrobinę tylko zmieniony, tytuł obrazu). W pewnej chwili kelnerzy wnoszą olbrzymi tort, ozdobiony wykonaną z czekolady podobizną dyktatora (z fajką w ustach). Stalin pochyla się, aby go powąchać i wówczas Kotow dopada do niego i wciska mu głowę w ciasto, krzycząc przy tym nieludzko. Wtedy też okazuje się, że scena ta jest jedynie snem – a raczej koszmarem – głównego bohatera, który właśnie budzi się zlany potem na pryczy w obozowym baraku. Co oznacza, że legendarnego komdiwa wcale nie rozstrzelano; dziwnym zrządzeniem losu trafił on do łagru. Siergiej Pietrowicz nie ma zbyt dużo czasu na dojście do siebie, więźniowie zostają bowiem wypędzeni na plac apelowy. Tam strażnicy przekazują im hiobową wieść o niemieckiej agresji na „miłujący pokój” Związek Radziecki. Na posmakowanie wojny zekowie nie będą zresztą musieli zbyt długo czekać, jeszcze przed końcem apelu na niebie pojawiają się niemieckie samoloty, które bombardują obóz. Kotow ze swoim towarzyszem, Białorusinem Iwanem, wykonują dość dziwną woltę, ratując się skokiem na dach jednego z baraków, dzięki czemu – ale dlaczego, trudno orzec – im jedynym udaje się przeżyć ostrzał. Już sam pomysł tej sceny jest zaskakująco nielogiczny. Łagry, w których umieszczano więźniów politycznych, były budowane na dalekiej północy albo wschodzie Rosji (za Uralem); w żadnym wypadku w pobliżu granicy z III Rzeszą, między innymi właśnie dlatego, by ewentualny agresor nie był w stanie do nich dotrzeć i uwolnić skazańców.
Kiedy już dowiadujemy się, że komdiw mimo wszystko przeżył – i to nie tylko pobyt w enkawudowskim areszcie, ale i hitlerowski atak – akcja przenosi się na kilka minut w rok 1943. Do daczy Stalina w podmoskiewskim Kuncewie zostaje wezwany pułkownik NKWD Dmitrij Arsientjew. Generalissimus, wiedząc o jego artystycznych talentach, każe mu grać na fortepianie, jednocześnie też – w typowy dla siebie, pełen niedopowiedzeń sposób – toczy z nim dyskusję na temat Siergieja Pietrowicza. Dopiero od dyktatora Mitia dowiaduje się, że Kotow żyje. Trudno mu ukryć zaskoczenie. Ale jeszcze bardziej zdziwiony jest rozkazem, jaki otrzymuje od obecnego przy tej rozmowie Berii – ma odnaleźć męża swej dawnej kochanki i obecnej żony, który przepadł gdzieś na froncie. I tu docieramy do kolejnej niespodzianki. Po aresztowaniu komdiwa Marusia może i trafiła do obozu, ale na krótko; wyciągnął ją stamtąd Arsientjew, któremu z kolei nie udało się popełnić samobójstwa, i spełnił wreszcie swe marzenie sprzed lat – poślubił bliską swemu sercu kobietę. Opuszczając daczę Stalina, Dmitrij wraca myślami do wydarzeń sprzed kilku lat. Wtedy to Nadia, córka Marusi i Kotowa, zapewne także wyciągnięta przez „wujka Mitiaja” – jak nazywała go w pierwszej części – z łagru, umieszczona została w obozie pionierskim. Arsientjew odwiedził pewnego dnia obóz i spotkał się z nią; dziewczyna w trakcie rozmowy z nim nabrała przekonania, że ojciec żyje, choć przecież nie mogła mieć na ten temat żadnych informacji (skoro nawet Dmitrij tego jeszcze nie wiedział). Czyżby więc była to pierwsza z licznych w tym filmie ingerencji Boga?… Niestety, z Nadią też coś bardzo się nie zgadza. W „Spalonych słońcem” dziewczynka – jak i grająca ją aktorka Nadieżda Michałkowa – miała sześć lat; akcja drugiej części rozgrywa się od pięciu do siedmiu lat później (1941-1943), bohaterka powinna mieć zatem od jedenastu do trzynastu lat, tymczasem wcielająca się w nią córka Nikity Siergiejewicza w chwili ukończenia filmu miała… dwadzieścia dwa lata. Efekt jest taki, że podlotka gra dorosła już kobieta, czego zresztą na ekranie ukryć się nie dało.
W kontekście wieku córki Kotowa dziwi niezmiernie jeszcze jedno: Obraz zamyka scena, w której umierający sowiecki czołgista z poparzoną twarzą, pewnie młody chłopak, który jeszcze nigdy w swoim życiu nie widział nagiej dziewczyny, prosi sanitariuszkę – Nadię właśnie – aby pokazała mu piersi. Ta, spełniając tę niecodzienną prośbę, rozbiera się do połowy. Trzynastolatka?! W Związku Radzieckim?! Przed konającym żołnierzem?! Zanim jednak dochodzi do tego striptizu, Nadieżda przeżywa masę dramatycznych przygód. Najbardziej kuriozalną jest ta na zaatakowanej przez niemieckie samoloty barce, którą ewakuowano pionierów z jej obozu. Po bombardowaniu, pełniący również funkcje pływającego lazaretu, statek tonie; ratują się jedynie dwie osoby – córka komdiwa i ranny w czasie walk ojciec Aleksandr. Wylądowawszy w zimnej wodzie, chwytają się – jak przysłowiowej brzytwy – miny, która do tej pory nie wybuchła. Zakonnik, który wcześniej stracił obie nogi poniżej kolan, zdaje sobie sprawę, że dla niego przyszłości już nie ma, błogosławi więc dziewczynę, wręczając jej łańcuszek z krzyżykiem, po czym… świadomie odpływa od miny i idzie na dno. Może i wzruszająca jest ta scena, ale wielce nieprawdopodobna. Samobójstwo jest bowiem jednym z najcięższych grzechów w religii prawosławnej, trudno zatem wyobrazić sobie popa, który się na to decyduje. Jakby tego było mało, po chwili reżyser funduje widzom łopatologicznie symboliczną scenę. Kiedy już Nadia cudem dopływa do brzegu, w minę uderza i wylatuje w powietrze łódź – jaka? skąd? – a obok dziewczyny ląduje na plaży popiersie generalissimusa. Tu też się coś nie zgadza, bo przecież figury Stalina i Lenina były transportowane na barce, którą płynęła Kotowa, a ta w tej chwili znajdowała się już na dnie.
Na film Michałkowa składają się trzy równolegle prowadzone wątki, w których poznajemy wojenne losy Kotowa, Nadii i Dmitrija. Niestety, Nikita Siergiejewicz co jakiś czas funduje nam przeskoki czasowe, zaburzając w ten sposób chronologię, co tylko niepotrzebnie utrudnia śledzenie akcji. Były komdiw po udanej ucieczce z obozu trafia do kompanii karnej, czyli tak zwanego sztrafbatu. Ale jak to się dzieje – zostaje złapany czy też sam zgłasza się do wojska? – tego się nie dowiadujemy. Wiadomo tylko, że – to istotne! – w październiku 1941 roku jest już na froncie. I tu docieramy do kolejnej nieścisłości historycznej. W oddziale sztrafników, dowodzonym przez starszego lejtnanta Iziumowa jest więcej – a przynajmniej, poza Siergiejem Pietrowiczem, jeszcze jeden – dawnych radzieckich generałów, co jasno wskazuje na to, że mamy do czynienia z jednostką, w skład której wchodzą byli skazańcy. Tymczasem kompanie karne oficjalnie zostały powołane do życia dopiero w końcu lipca 1942 roku (i istniały do 6 czerwca 1945). A propos tego wątku, zaskakuje jeszcze jedno. Do pomocy sztrafnikom wysłany zostaje oddział tak zwanych kremlowskich kursantów, czyli absolwentów elitarnej moskiewskiej szkoły piechoty, którym dowodzi młodziutki kapitan Łysiakow. Wśród nich jest, jak się okazuje, muzułmanin. Kiedy słyszy, jak jeden z więźniów, syn aresztowanego, a potem rozstrzelanego mułły, odmawia salat, bez żadnych obaw przyłącza się do niego. I znów: Scena ta zamyka się w piękny symbol, ale jest równie prawdopodobna jak humanoidalne życie na Marsie. Aby zostać kremlowskim kursantem, trzeba było bowiem spełniać bardzo rygorystyczne kryteria, dotyczące zarówno pochodzenia (robotniczo-chłopskie), jak i zaangażowania ideologicznego (niczym niezmącona wiara w komunizm i ateizm). Można więc zadać pytanie: Ilu na początku lat 40. XX wieku było wśród radzieckich chłopów lub robotników wyznawców islamu? Nawet gdyby się jakiś trafił, to w czasie przejścia przez „szkołę” pionierską i komsomolską, co stanowiło preludium do dalszej służby w elitarnych jednostkach Armii Czerwonej, skutecznie wybito by mu z głowy każdą wiarę (a co dopiero tak egzotyczną).
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
Marcin Mroziuk

19 IV 2024

Z jednej strony trudno nam zachować powagę, gdy obserwujemy, jak bardzo zachowanie Lucy nie pasuje do zwyczajów i warunków panujących na powierzchni. Z drugiej strony w miarę rozwoju wydarzeń wygląda na to, że właśnie ta młoda kobieta ma szansę wykonać z powodzeniem misję, która na pierwszy rzut oka jest ponad jej siły.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Czy można mieć nadzieję w Piekle?
— Sebastian Chosiński

Wielkie bohaterstwo małych ludzi
— Sebastian Chosiński

Gdy rzeczywistość zastępuje fikcję
— Sebastian Chosiński

Dwie siostry i pamięć o matce
— Sebastian Chosiński

W poszukiwaniu straconego życia
— Sebastian Chosiński

Azerski „bękart wojny”
— Sebastian Chosiński

Za nieswoją ojczyznę
— Sebastian Chosiński

Od miłości do nienawiści
— Sebastian Chosiński

By państwo rosło w siłę, a obywatele czuli się bezpieczniej
— Sebastian Chosiński

Bandyta też chce być kochany
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Klasyka kina radzieckiego: O dobre imię czekisty!
— Sebastian Chosiński

Co nam w kinie gra: Spaleni słońcem 2: Cytadela
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.