East Side Story: Klęska cara [Nikita Michałkow „Spaleni słońcem 2: Oczekiwanie” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl
East Side Story: Klęska cara [Nikita Michałkow „Spaleni słońcem 2: Oczekiwanie” - recenzja]Sekwencja filmu poświęcona sztrafnikom i kursantom kończy się niezwykle brutalną i krwawą sceną ataku niemieckich czołgów, podczas którego większość obrońców – ale nie ekskomdiw Kotow – traci życie. Wydarzenie takie rzeczywiście miało miejsce, nieopodal Jaropolca na froncie wołokołamskim (na północny-zachód od Moskwy), 12 października 1941 roku. Jeżeli więc scenarzyści odwołali się do tego właśnie epizodu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, na pewno nie powinni umieszczać w nim żołnierzy kompanii karnej. Najmniej interesujący jest w „Spalonych słońcem 2” wątek Arsientjewa. W zasadzie pułkownik NKWD nie zajmuje się niczym innym, jak tylko rozmowami z kolejnymi osobami, które mogą coś wiedzieć na temat losów Siergieja Pietrowicza: począwszy od Stalina i Berii, a skończywszy na nieznanym z nazwiska kapitanie SMIERSZa, czyli oddziału kontrwywiadu wojskowego. Wygląda przy tym Mitia odpowiednio groźnie i jest wystarczająco cyniczny, by można było uwierzyć w jego jak najgorsze intencje. Jakie – przekonamy się zapewne dopiero w części trzeciej. Nadzieje, jakie wiązano z kontynuacją wielkiego kinowego przeboju sprzed lat, były ogromne. Michałkow sam zresztą podgrzewał emocje, raz tłumacząc, że robi film dla weteranów wojennych (premierę skorelowano z sześćdziesiątą piątą rocznicą zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami), to znów, że chce nim trafić do rosyjskiej młodzieży, która często nie zna nawet najnowszych dziejów swojej ojczyzny. Po „lekturze” można stwierdzić, że – choć obraz zadedykowany został nieżyjącemu już ojcu reżysera, frontowcowi Siergiejowi Michałkowowi – bliższe prawdy jest chyba jednak drugie twierdzenie. Bo przecież trudno oczekiwać, by weterani wojenni ze spokojem przełknęli wszystkie te scenariuszowe niedorzeczności, od których aż się roi w obrazie. A młodzież? Czy film ma szansę przypaść do gustu pokoleniu wychowanemu na „Szeregowcu Ryanie”? Też mało prawdopodobne. Mimo gigantycznego, jak na rosyjskie warunki, budżetu, efekty specjalne wcale bowiem nie zachwycają. Poza tym, z którym z bohaterów mieliby się utożsamiać, komu kibicować? Staremu Kotowowi? Lolitce Nadii? Pozostaje więc jedynie Dmitrij, ale to przecież wyjątkowa kanalia! „Spaleni słońcem” (1994) byli filmem kompletnym, genialnym, w którym Michałkow – czerpiąc pełnymi garściami z dziewiętnastowiecznej literatury rosyjskiej (vide Anton Czechow) – w sposób niezwykle atrakcyjny opowiedział wielowątkową i wielopłaszczyznową historię. Na wzór antycznego dramatu zamknął ją w jednym miejscu w ciągu kilku godzin. I wstrząsająco spuentował. W części drugiej zaprzeczył wszystkiemu, co złożyło się na niezwykłość pierwowzoru. Przede wszystkim doprowadził do zmartwychwstania swoich bohaterów. Poza tym zamiast lirycznego dramatu, stworzył pełen rozmachu wojenny „bojewik” (kino akcji). Zamiast sugestii i niedopowiedzeń, wtłoczył w scenariusz ortodoksyjne religijne przesłanie (nie odpuścił sobie nawet w finale). Zamiast zwartej narracji, poszatkował akcję jak warzywa na sałatkę. W efekcie, choć na ekranie roi się od fantastycznych aktorów, żaden z nich – nawet sam Nikita Siergiejewicz – nie dostał szansy na to, by stworzyć kreację godną zapamiętania. Rodzi się zatem pytanie, czy poniesione przez producentów koszty się zwrócą? Według rosyjskich analityków, w czasie pierwszego weekendu po premierze film zarobił jedynie około 80,3 miliona rubli (to jest 2,76 miliona dolarów), podczas gdy spodziewano się, że dochody sięgną nawet 230 milionów rubli (7,5 miliona dolarów). W porównaniu z ubiegłorocznym „ Przenicowanym światem” Fiodora Bondarczuka, który na otwarcie zarobił od 11 do 14 milionów dolarów, to wręcz – klapa! A im dłużej „Spaleni słońcem 2” są grani, tym ponoć gorzej z frekwencją. Na planie „Spalonych słońcem 2” udało się reżyserowi zgromadzić prawdziwą śmietankę rosyjskiej kinematografii. W najdrobniejszych nawet epizodach pojawiają się aktorzy znani i uznani. Rolę komdiwa Kotowa Nikita Michałkow („ Syberiada”, „ Dworzec dla dwojga”, „ 12”) zarezerwował dla siebie; jego żonę Marusię zagrała tym razem – zastępując Litwinkę Ingeborgę Dapkunaite – Wiktoria Tołstoganowa („ Korolow”, „ Bukiet bzu”). W Nadię Kotową ponownie wcieliła się, starsza już jednak o szesnaście lat, córka Nikity Siergiejewicza Nadieżda Michałkowa (rocznik 1987). Niewiele ma ona na koncie ról filmowych; po debiucie w pierwszej części „Spalonych słońcem” (1994) zagrała w „Cyruliku syberyjskim” (1998) oraz komedii przygodowej Tigrana Keosajana „Prezydent i jego wnuczka” (1999). Później zajęła się nauką. Przed dwoma laty została absolwentką Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Do aktorstwa powróciła za namową ojca. W tym roku będzie miał premierę jeszcze jeden obraz z jej udziałem – dramat obyczajowy Alisy Chmielnickiej „Bez mużczin”. Z kolei Mitia Arsientjew swą twarz ponuro-ironiczną twarz zawdzięcza Olegowi Mienszykowowi. Aktor przyszedł na świat pół wieku temu w podmoskiewskim Sierpuchowie. Po ukończeniu liceum ogólnokształcącego i szkoły muzycznej rozpoczął studia w stołecznej Wyższej Szkole Teatralnej imienia Borisa Szczukina. Później pracował między innymi w teatrach: Małym (1981-1985) i imienia Marii Jermołowej (1985-1989); w latach 90. ubiegłego wieku stworzył własną placówkę – „Tietralnoje towariszcziestwo 814”. W kinie zadebiutował niewielką rolą w partyzanckim dramacie Surena Szachbaziana „Żdu i nadiejus’” (1980). Michałkowa poznał rok później na planie reżyserowanych przez niego „Krewniaków” (1981). Pierwszą ważną kreację stworzył w dramacie historycznym Aleksandra Muratowa „Moonzund” (1987), ale sława – także, a może przede wszystkim, za granicą – nadeszła dopiero wraz ze „Spalonymi słońcem” (1994). Po przyznaniu filmowi Nikity Siergiejewicza Oscara posypały się dla Mienszykowa propozycje z Hollywood; ten jednak wszystkie konsekwentnie odrzucał, czym zasłużył sobie w Fabryce Snów na nieco przydługi przydomek „Rosjanin, który nie przyjeżdża”. Nie odmówił za to Siergiejowi Bodrowowi (starszemu), kiedy ten kręcił „Jeńca Kaukazu” (1996), ani Francuzowi Régisowi Wargnierowi, gdy ten pofatygował się do Rosji, by zrealizować „Wschód-Zachód” (1999). Szczególnie pracowity był dla aktora 2005 rok. Zagrał wówczas w dwóch serialach – „Doktorze Żywago” Aleksandra Proszkina (rola tytułowa) i „Złotym cielęciu” Uljany Szyłkiny według powieści Ilji Ilfa i Jewgienija Pietrowa (Ostap Bender) – oraz, opartym na prozie Borisa Akunina, kryminalnym „Radcy stanu” Filipa Jankowskiego (Erast Fandorin), w którym zresztą po raz kolejny spotkał się z Michałkowem. Całą plejadę gwiazd możemy zobaczyć w rolach drugoplanowych i epizodach. Kapitana „SMIERSZa”, który pomaga Mitii szukać Kotowa, zagrał Siergiej Makowiecki („ Żyj i pamiętaj”, „ 72 metry”, „ Rosyjska gra”, „ 12”, „ Cud”); więźnia, który wraz z komdiwem ucieka z obozu – Dmitrij Diużew („ Jeździec o imieniu Śmierć”, „ Wyspa”, „ Podróż ze zwierzętami domowymi”, „ Taryfa noworoczna”, „ Druga strona”); Juroka, lekko stukniętego żołnierza kompanii karnej – Artur Smoljaninow („ Roku 1612”, „ Ten, który gasi światło”, „ Ja”); majora czołgistę, który trafia do „sztrafbatu” – Andriej Mierzlikin („ Franz+Polina”, „ Rosyjska gra”, „ Huśtawka”, „ Przenicowany świat”, „ Rosja 88”, „ Przeprawa”); jednego z saperów minujących most – Jewgienij Styczkin („ Puszkin. Ostatni pojedynek”, „ Panowie oficerowie: Uratować imperatora”, „ Sala numer 6”); marszałka Józefa Stalina – Maksim Suchanow („ Człowiek, który wszystko wiedział”); kobietę mordującą Niemców w stodole – Natalia Surkowa („ Nasi”, „ 18/14”, „ Cztery pory miłości”); dowódcę kremlowskich kursantów, kapitana Łysiakowa – Aleksandr Gołubiew („ Kandahar”); jednego z oficerów Armii Czerwonej – Daniił Spiwakowski („ Przenicowany świat”, „ Korolow”, „ Mój przyrodni brat Frankenstein”); kursanta Sazonowa – syn Nikity Siergiejewicza Artiom Michałkow („ 72 metry”). Największymi gwiazdami jednak, oczywiście poza samym reżyserem, są – grający ojca Aleksandra – Siergiej Garmasz („ Nasi”, „ 72 metry”, „ 12”, „ Rosyjska gra”, „ 18/14”, „ Morfina”, „ Bikiniarze”) oraz – wcielający się w kierownika obozu pionierskiego – Andriej Panin („ Jeździec o imieniu Śmierć”, „ Kierowca dla Wiery”, „ Swołocz”, „ Morfina”, „ Iluzja strachu”, „ Zaginieni na wojnie”, „ Kandahar”). Z kolei w dowódcę „sztrafników”, starszego lejtnanta Iziumowa, wcielił się – urodzony w 1966 roku w Tatiszczewie – Jewgienij Mironow. Po ukończeniu szkoły aktorskiej w Saratowie został studentem Moskiewskiego Akademickiego Teatru Artystycznego (MChAT). Największy sukces przyniosły mu główne kreacje w „Muzułmaninie” (1995) Władimira Chotinienki, „Idiocie” (2003) Władimira Bortki (zagrał tam księcia Myszkina) oraz „Pierwszym kręgu” (2006) Gleba Panfiłowa (rola Gleba Nierżyna). Ekipę realizatorską stworzyły osoby, z którymi Nikita Siergiejewicz pracował już wcześniej. Współautorami scenariusza byli duet Aleksandr Nowotocki-Własow – Władimir Moisiejenko (seriale sensacyjne „Kobra” i „Marosiejka”, „ 12”) oraz Gleb Panfiłow (również wybitny reżyser, między innymi autor „Matki”, „Romanowów”, „Pierwszego kręgu”). Za kamerą stanął Władysław Opeljanc („ 12”), natomiast ścieżkę dźwiękową skomponował Eduard Artiemjew („ Solaris”, „ Stalker”, „ Syberiada”). Michałkow wziął więc na swój filmowy „pokład” najlepszych, jakich miał do dyspozycji, a mimo to poniósł porażkę. Zgubiła go pewność siebie i coraz częściej towarzysząca jego projektom megalomania. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że „Spaleni słońcem 2” powstali nie z potrzeby serca czy ducha, ale prawdopodobnie na konkretne zamówienie. Choć może być i tak, że reżyser – potrafiący znakomicie odczytywać intencje władzy – wyszedł im po prostu naprzeciw. Jedno jest tylko pocieszające: Narracja filmu jest poprowadzona w taki sposób, że zakończenie trylogii musi przynieść znacznie więcej emocji, niż jej rozwinięcie. Słowem: „Cytadela” powinna od strony artystycznej przebić swoją poprzedniczkę!
|