Prezentowane w konkursie głównym najnowsze dzieło Alaina Resnais oparte jest na podstawie sztuki Alana Ayckbourna „Life of Riley”. W rolach głównych reżyser obsadził znanych francuskich aktorów, w tym grającego doktora Colina Hippolyte’a Girardot i Caroline Sihol, wcielającą się w postać rudowłosej Tamary.
Na 64. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie „Aimer, boire et chanter” zdobył nagrodę FIPRESCI i Srebrnego Niedźwiedzia dla filmu otwierającego nowe horyzonty artystyczne.
Hippolyte Girardot, Caroline Sihol
Prezentowane w konkursie głównym najnowsze dzieło Alaina Resnais oparte jest na podstawie sztuki Alana Ayckbourna „Life of Riley”. W rolach głównych reżyser obsadził znanych francuskich aktorów, w tym grającego doktora Colina Hippolyte’a Girardot i Caroline Sihol, wcielającą się w postać rudowłosej Tamary.
Na 64. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie „Aimer, boire et chanter” zdobył nagrodę FIPRESCI i Srebrnego Niedźwiedzia dla filmu otwierającego nowe horyzonty artystyczne.
Z aktorami Hippolyte Girardot i walczącą z przeziębieniem Caroline Sihol o metodach pracy Alaina Resnais, teatralności w kinie i o tym, jak daleko można się posunąć, by dowiedzieć się czegoś o swojej postaci, rozmawia Marta Bałaga.
Alain Resnais
‹Aimer, boire et chanter›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Aimer, boire et chanter |
Reżyseria | Alain Resnais |
Zdjęcia | Dominique Bouilleret |
Scenariusz | Alan Ayckbourn, Jean-Marie Besset, Laurent Herbiet, Alain Resnais, Caroline Silhol |
Obsada | Sabine Azéma, Hippolyte Girardot, Caroline Sihol, Michel Vuillermoz, Sandrine Kiberlain, André Dussollier, Alba Gaïa Kraghede Bellugi |
Rok produkcji | 2014 |
Kraj produkcji | Francja |
Czas trwania | 108 min |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Marta Bałaga: Oboje współpracowaliście już wcześniej z Alainem Resnais; Hippolyte przy „Jeszcze niczego nie widzieliście”, a Caroline – przy „Życie jest powieścią” i „Chcę wracać do domu”. Biorąc pod uwagę Twój stan, ten ostatni tytuł wydaje się dziś wyjątkowo trafny.Caroline Sihol: Zdecydowanie (śmiech). Choć może nie tyle chcę wracać już do domu, ile raczej do łóżka.
MB: Patrząc na Ciebie odczuwam wyrzuty sumienia (śmiech). Wracając do mojego pytania, czy współpraca z Alainem Resnais na planie „Aimer, boire et chanter” przebiegała inaczej niż w przypadku poprzednich filmów?
Hippolyte Girardot: Dla mnie wszystkie jego filmy charakteryzuje taki sam styl aktorstwa. Nie widzę wielkiej różnicy pomiędzy tym, jak zagraliśmy w tym filmie, a jak zrobili to aktorzy „Zeszłego roku w Marienbadzie”. Za obydwoma stoi ten sam reżyser i zawsze pokazuje on refleksję nad rzeczywistością, nigdy jej odbicie. Zawsze tak było, już od samego początku jego kariery. Praca nad poprzednim filmem, który zrobiłem z Alainem („Jeszcze niczego nie widzieliście” – przypis autorki) przebiegała bardzo podobnie.
Nie możesz pozwolić na to, by zaślepiło cię to, co widzisz; „Aimer, boire et chanter” to film o szerokich horyzontach. Owszem, pracowaliśmy otoczeni teatralnymi, umownymi dekoracjami, ale w przypadku filmów Resnais każdy film jest nieco teatralny, to jego sposób pokazywania świata.
CL: Myślę, że może wydawać się teatralny, bo opiera się na dialogu. Słowo jest tu najważniejsze. Tym niemniej dla nas niczym się to nie różniło, bo na świecie nie ma drugiego takiego geniusza jak Alain Resnais.
HG: Kiedy oglądam „Django”, wydaje mi się on teatralny; kiedy oglądam „Gravity” – sytuacja jest podobna. Rzeczywistość, cokolwiek ona oznacza, mnie nie interesuje. Nie porusza mnie w tak dużym stopniu. To całe 3D, to, że mogę cię dotknąć i powąchać niewiele dla mnie znaczy. Dla mnie kino powinno być czymś abstrakcyjnym.
CL: Alain nie chce, by jego filmy naśladowały rzeczywistość. Może dlatego tak bardzo lubi teatr. Interesują go wyłącznie najważniejsze tematy: miłość, życie, śmierć. To tematy, które nie są intelektualne, tylko zmysłowe. Alain dużo myśli, łatwo więc uznać go za wielkiego intelektualistę, ale ja bym raczej powiedziała, że to marzyciel. Jest bardzo mądry, wie wszystko o wszystkim i nigdy niczego nie zapomina.
MB: To chyba dość przerażające.
CL: Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo (śmiech).
‹Internationale Filmfestspiele Berlin 2014›
MB: Jak Alain Resnais pracuje z aktorami, czy ma jakąś ulubioną metodę? HG: Alain przychodzi, rozsiada się na krześle i rozmawiamy, to by było na tyle. Bardzo łatwo się z nim pracuje. Najlepsza fucha, jaka mi się w życiu trafiła (śmiech).
CL: Przed rozpoczęciem zdjęć bardzo dużo rozmawiamy.
HG: O wszystkim, tylko nie o samym filmie (śmiech).
CL: Nie przesadzaj, czasem uda się porozmawiać też o samym filmie.
HG: O moim bohaterze rozmawialiśmy raz przez jakieś pięć minut, a resztę czasu spędziliśmy dyskutując o komiksach. Chciałem wiedzieć o Colinie coś więcej, ale Alain nie lubi o tym rozmawiać. Zamiast tego prosi aktora, żeby ten napisał krótką biografię swojego bohatera. Czyta ją nie mówiąc reszcie, co w niej jest. W filmie gram męża Kathryn, w którą wciela się Sabine Azéma, opisałem więc jak się poznaliśmy. Sabine zrobiła to samo, ale w jej ujęciu wyglądało to zupełnie inaczej! Nikt z nas nie zna historii drugiego, zna ją tylko Alain Resnais. Czy w życiu nie jest dokładnie tak samo? Wydaje ci się, że wiesz o kimś wszystko, a tu nagle okazuje się, że się pomyliłeś.
CL: Poza tym, Alain pozwolił nam na samodzielne próby. Dzięki temu dogłębnie poznaliśmy wszystkie sceny i czuliśmy się dobrze przygotowani. Kiedy pojawiliśmy się na planie powiedział po prostu: akcja!
HG: We Francji nikt tak nie pracuje, reżyserzy chcą godzinami rozmawiać o postaciach, chcą mieć nad aktorem władzę. Nie Resnais. On wywodzi się ze starej szkoły zakładającej, że aktorzy mają do wykonania swoją pracę, a reżyser swoją.
MB: Przypomina to trochę warsztaty aktorskie. Woody Allen słynie z tego, że aktorzy znają tylko swoje kwestie i nigdy nie wiedzą, co powie druga osoba. W przypadku „Aimer, boire et chanter” sytuacja wydaje się podobna.
HG: Bergman też tak robił. W swojej książce Liv Ullman wspomina, że aby dowiedzieć się czegoś o swojej postaci musiała iść z nim do łóżka, a nawet wtedy niczego jej nie mówił (śmiech). Jedyne, co zrobił Resnais, to zebrał nas w jednym pokoju i wspólnie przeczytaliśmy cały scenariusz. Od początku do końca. Siedział przy stole z zamkniętymi oczami i słuchał, przypominało to odprawianie jakiejś dziwnej ceremonii. Potem otworzył oczy, podziękował i sobie poszedł.
CL: (śmiech) On po prostu w swojej wyobraźni już dawno ten film nakręcił. Alain nigdy niczego nie wyjaśnia i nigdy nie narzeka. Gdy poznałam go po raz pierwszy, powiedział, że najtrudniejszą rzeczą jest dla niego wybór aktorów. Kiedy wreszcie udaje mu się zebrać obsadę, 80% pracy ma już za sobą.
MB: Oznacza to, że obdarza was sporym zaufaniem. Rozumiem, że taki rodzaj pracy może wydawać się ekscytujący, ale musi też chyba choć trochę was stresować. Nigdy nie wiecie, co was czeka.
CL: Przypomina to skok na głęboką wodę, kiedy nie wiesz, czy woda będzie wystarczająco ciepła. Pracowałam z Truffaut, Chabrolem i Resnais, czyli Świętą Trójcą francuskiego kina. Każdy z nich wsadza cię do garnka z wrząca wodą i przykrywa pokrywą, pozwalając ci się gotować. Nie podnosi co chwilę pokrywy, żeby zobaczyć, jak się miewasz. Pozostawia cię samą sobie, ale to on postawił przecież garnek na gazie (śmiech).
Alain jest kimś, kto potrafi słuchać, dawać i otrzymywać. A to jedna z najtrudniejszych rzeczy na świecie.
MB: Pracujecie więc razem z nim, a nie dla niego.
CL: Tak, dokładnie. Oczywiście za pierwszym razem jest się przerażonym, w końcu to wielki Resnais. Jednak kiedy tylko wejdzie się na plan, od razu staje się oczywiste, że nie ma sensu tak na to spoglądać. Zaczynasz cieszyć się tym doświadczeniem, tym poszukiwaniem. Alain sprawia, że wszystko staje się proste, ale wszyscy są w pełni skoncentrowani. Nikt nie myśli o tym, co zje na kolację.
MB: Czy zachęca was do tego, żebyście improwizowali?
CL: Nie, dla niego dialog jest zbyt ważny. Sama nie wierzę już w improwizację. Jeśli masz przed sobą dobry scenariusz, nie musisz niczego w nim zmieniać, tylko sprawić, by słowa zabrzmiały szczerze. W tym tkwi cała tajemnica.