Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Rozmowy na zadany temat: Kino superbohaterskie, „Batman Początek” i diabli wiedzą co jeszcze

Esensja.pl
Esensja.pl
Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Krzysztof Lipka-Chudzik
« 1 2 3 4 »

Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Krzysztof Lipka-Chudzik

Rozmowy na zadany temat: Kino superbohaterskie, „Batman Początek” i diabli wiedzą co jeszcze

KLC: Myślę, że film powinien się spodobać osobom, które komiksów nie czytały. Chociaż w recenzjach pojawiały się pytania, po co to kręcić w tonacji realistycznej, skoro to jest i tak nierealistyczne. Tego się nie przeskoczy, prawda? Właśnie dlatego pierwsze pół godziny, z tymi bajkowymi ninjami, cholernie mi się nie podobało. Nastawiłem się rzeczywiście na realizm trochę millerowski, trochę z "Long Halloween" czy innych rzeczy. Ale początek filmu mi się spodobał - Bruce Wayne w więzieniu na Dalekim Wschodzie... Totalne zaskoczenie - co on tu robi!? A potem nagle przychodzi Qui-Gon Jinn z "Gwiezdnych Wojen", przy czym tym razem jest po Ciemnej Stronie Mocy.
DG: I mówi "młody padawanie, ja cię wszystkiego nauczę, będzie fajnie".
KLC: Dokładnie! Pójdź, dziecię, ja cię uczyć każę. I trochę mi entuzjazm zelżał. Na szczęście potem, kiedy akcja przeniosła się do Gotham City, odetchnąłem z ulgą. Wreszcie się zaczął ten "Batman", na którego czekałem.
DG: A ja w tym momencie właśnie trochę się zdenerwowałem, ponieważ pojawiła się moja ukochana aktorka...
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
KLC: Hyhyhy.
DG: ...poziom adrenaliny od razu mi się podniósł, bo myślałem, że krzyknie do niego "Dawson, Dawson". I kolejna opowieść o osobie towarzyszącej. Moja dziewczyna jest prawnikiem...
KLC: No trudno, wybaczamy.
DG: ...no i jak ona zobaczyła tę cudowną dzierlatkę w roli zastępcy prokuratora generalnego, to buchnęła śmiechem. Mi się to udzieliło, bo sobie pomyślałem - dążymy do realizmu, a mamy osobę, która kompletnie nie spełnia wymogów.
KLC: Wiecie co, podejrzewam - taki mój luźny domysł niepoparty żadnym dowodem - że tą postacią miał być Harvey Dent. Natomiast pewnie któryś producent z Warner Bros. poskrobał się w głowę i pomyślał - sami faceci są w tym filmie, a gdzie kobiety? Potrzebujemy kobiety! I dlatego w jakimś momencie zamiast Denta pojawiła się Katie Holmes.
DG: To oczywiste - babka musi być! Jucha, babka i trochę humoru, nie?
KLC: Ta jest.
TK: No to w takim razie humor i aktorzy.
KLC: Właśnie. W "Batmanach", wszystkich czterech, tak naprawdę są dwie postaci, które pojawiły się we wszystkich produkcjach - komisarz Gordon i Alfred. Przyznaję się szczerze, że strasznie mi przeszkadzali, jeden i drugi. Ponieważ Alfred komiksowy, jakkolwiek pomocny paniczowi Bruce′owi, jest facetem o niesamowicie ciętym języku, który przejawia zdrowy dystans do tego...
TK: ...i tu tego nie ma.
KLC: A u Burtona było? W czterech poprzednich "Batmanach" mieliśmy do czynienia z takim dobrotliwym dziadkiem, który chodził sobie...
DG: ...pogłaskał po główce.
TK: ...przylepił plastry.
KLC: Tak, postukał młoteczkiem, ewentualnie naprawił samochód i to wszystko. Z kolei zamiast komisarza Gordona pojawiał się jakiś starszy pan z mocna zadyszką i widać było, że nie powinien jeść tłustych potraw, powinien natomiast bardzo na siebie uważać, bo ma wysoki poziom cholesterolu. Przy czym kompletnie nie przypominał komisarza Gordona takiego, jakiego znamy. Bardzo mi tych dwóch facetów przeszkadzało. Na "Batmanie" Nolana odetchnąłem z ulgą. Zawsze wyobrażałem sobie w roli Alfreda Anthony′ego Hopkinsa, zresztą nie tylko ja, bo producenci złożyli mu propozycję, ale odmówił. I tak w obsadzie znalazł się Michael Caine. I przynajmniej odrobinę ciętego języka w tym filmie zauważyłem.
TK: Odrobinę. Za mało.
KLC. Niemniej jednak on mu pomaga. Przepraszam, nie może go cały czas tłuc po głowie. Druga sprawa - Gary Oldman jako komisarz Gordon też mi się podobał, chociaż oczywiście - jestem wredna małpa - ja się lubię czepiać. Strasznie mi zaszwankowała scena, w której mały Bruce Wayne siedzi po zabójstwie swoich rodziców na posterunku, pojawia się mundurowy, a ja myśle - kurna, przecież tu coś jest nie tak. Wszyscy wiedzą przecież, że Gordon przyjechał do Gotham City z Chicago i go tam jeszcze wtedy nie było.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
TK: Wszyscy wiedzą?
KLC: No nie, przepraszam. Może podejdę do zjawiska z innej strony. Nie wiem, czy znacie komiksy o Asteriksie, które pokazują bohaterów w latach dziecinnych. Tam źródłem komizmu jest to, że Asteriks i Obeliks są chłopcami, natomiast Panoramiks i Geriatriks, który u nas jest Długowieczniksem, wyglądają dokładnie tak samo, jak w zwyczajnych odcinkach, czyli są po prostu starymi dziadkami. Zauważcie, że w momencie, w którym Wayne jest dzieciakiem, który opłakuje swoich rodziców, to komisarz Gordon i Alfred wyglądają dokładnie tak samo. To mi zazgrzytało.
DG: Możemy to złożyć na karb tego, że imperium Wayne′a wynalazło jakiś...
KLC: Nie zapłacili charakteryzatorowi.
TK: Wracając do aktorów. Naczytałem się w recenzjach dużo piania nad fantastycznymi małymi rolami jak ta Hauera, Freemana...
KLC: Mnie rozwalił Tom Wilkinson, ponieważ kojarzyłem tego aktora zazwyczaj z rolami łagodnych dobrotliwych starszych panów. Chociażby "Goło i wesoło", czy "Zakochany bez pamięci". Tymczasem on tutaj gra pełnokrwiste bydlę. Jest to rola, z którą w życiu bym go sobie nie skojarzył i bardzo mi się w tej roli podoba.
TK: No dobra, ale czy wcielanie się tych aktorów w role, do których nie byli dopasowani w naszej wyobraźni, to jest taka specjalna zaleta?
KLC: Przyznaję, że chętnie zobaczyłbym Morgana Freemana wreszcie w jakiejś negatywnej roli, bo mam tego już trochę dosyć... W każdym filmie wygląda jak św. Józef, oczywiście gdyby św. Józef był czarny. I tutaj, niestety, też taki jest. Natomiast do aktorstwa bym się tu nie przyczepiał. Właśnie wydaje mi się, że wizytówką dobrego filmu superbohaterskiego, każdego dobrego filmu, jest to, jakich aktorów udało się reżyserowi zgromadzić i jak ich poprowadził. Dlatego na przykład nie przekonuje mnie "Hellboy", który ma tylko jednego dobrego Rona Perlmana, a cała reszta niech się wbije w beczkę po śledziach....
TK: Ulubiony film Daniela, uważaj!
DG: Właśnie nie ulubiony, ja nie dooglądałem do końca.
KLC: ...nie przekonuje mnie "Daredevil", który też pod względem aktorskim jest katastrofą, bo tak naprawdę tylko postacie negatywne wzbudzają jakieś tam emocje. Natomiast dwoje głównych bohaterów to absolutnie bezpłciowa para. Miary goryczy dopełnia "Elektra" - nie wiem, po co ten film nakręcono. Jeśli powiecie mi: "dla kasy", to ja wam powiem tak. Producenci z Marvela zdążyli (a przynajmniej powinni) nauczyć się, że bardziej opłacają im się filmy zrobione dobrze, takie jak "Spider-Man", niż pawie typu "Elektra". W związku z czym jeżeli robią film dla kasy, to powinni wiedzieć, że warto nad filmem, aktorami, fabułą - popracować. Dlatego tłumaczenie "dla kasy" do mnie nie przemawia.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
TK: Moim zdaniem "Batman - Początek" zebrał zbyt wiele niezasłużonych pochwał. Aktorzy nie są super-hiper, dialogi nie zapadają w pamięć, a fabuła mogłaby być lepsza.
KLC: Mogę zgodzić się z tym, że Nolan chciał chwycić zbyt wiele srok za ogon. Jego film jest po części kryminałem, po części opowieścią o ninjach, po części - z przymrużeniem oka - dramatem psychologicznym, komedią...
DG: ...filmem romantycznym.
KLC: ...też. I tak naprawę nie bardzo wiadomo, do jakiej szufladki go włożyć. Natomiast chciałem zwrócić uwagę na jedną rzecz. To tak naprawdę pierwsza udana produkcja na koncie DC Comics, ponieważ w ostatnich latach rynek kina superbohaterskiego zdominował Marvel. Prawie każdy tytuł z ostatnich lat, jaki wymienimy, należy do Marvela. W tym momencie strasznie mnie dziwi długoletnie milczenie DC Comics, ponieważ oni - teoretycznie - są w idealnej sytuacji. Siedzą w kieszeni u potentata filmowego Warner Bros., nie muszą szukać sponsora, podpisywać kontraktów z wytwórniami filmowymi, chodzić i żebrać. Mają materiał, tylko brać, filmować i zarabiać. Tymczasem okazuje się, że w ostatnich latach zostali kompletnie z rynku filmowego wysiudani i zobaczcie, czym próbowali Marvela przebić. Pierwsza próba - "Catwoman", po naszemu "Kobieta-Kot". Boże, co to było! Powiedzcie mi, co to było!
TK: Bałem się na to iść.
KLC: Ja się na to wybrałem, oczywiście. Jak niektórzy chodzą z obowiązku na filmy o Batmanie, to ja z obowiązku wybrałem się na "Kobietę-Kota". I cierpiałem naprawdę bardzo poważnie, ponieważ jest to film, który absolutnie - w najmniejszym nawet stopniu - nie zgadza się z oryginałem. Poczynając od tego, że bohaterka jest kimś innym i ma fatalną fryzurę z serii "kiczowate lata 80.".
DG: I ma fajną czapkę.
KLC: Jako lekarstwo po tej idiotycznej, przerysowanej groteskowości "Kobiety-Kota", zaaplikowałem sobie normalny zeszyt z serialu "Catwoman", który wychodzi w USA. I co my tam mamy? Akcja toczy się w ciągu jednej nocy. W pewnym momencie na jakimś dachu Gotham City spotykają się Catwoman i Batman. Rozmawiają w najlepsze, po czym stwierdzają - "na cholerę nam w ogóle te peleryny, wszystkie kostiumy, zróbmy sobie wolne na jedną noc". I poszli na randkę. Cały odcinek tak naprawdę opowiada o tym, jak Selina Kyle i Bruce Wayne idą sobie do kina, kawiarni, na spacer, rozmawiają, jest miło i sympatycznie... Czyta się to fantastycznie. Tego mi brakuje w tych filmach. To jest realizm, o którym mówiliśmy w opowieściach o superbohaterach. Przyznaję się do tego, że jeżeli chodzi o komiksy, najbardziej lubię te momenty, kiedy się nic nie dzieje. Największym wyzwaniem dla scenarzysty jest pokazać codzienność, chwile odpoczynku. Nie jest żadną sztuką zaś pokazać, jak ten zły i dobry się tłuką. To każdy potrafi. Dlatego też bardzo podobają mi się w "Ultimates" wszystkie te interwały pomiędzy pojedynkami. Zwłaszcza scena, kiedy bohaterowie siedzą w jednym pokoju i zgadują, kto by ich zagrał, gdyby zrobili o nich film. Mistrzostwo świata. Podobnie w "Kaznodziei". W ostatnio wydanym u nas "Krew i whisky" tak naprawdę nic się nie dzieje i to jest najfajniejsze, bo postaci siedzą, rozmawiają, jest gra emocji pomiędzy nimi.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Dobry western powinien być prosty
John Maclean

20 XI 2015

Z Johnem Macleanem o stawianiu sobie ograniczeń i o tym, dlaczego wszystkie westerny są rewizjonistyczne rozmawia Marta Bałaga.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Ostatnie takie wariatkowo
— Sebastian Chosiński

Cicho sza
— Artur Długosz

Bój się Nietoperza
— Michał R. Wiśniewski

Knot-woman
— Konrad Wągrowski

Frank Miller jakiego znamy
— Hubert Brychczyński

Krótko o komiksach: Luty 2004
— Sebastian Chosiński, Wojciech Gołąbowski, Konrad Wągrowski

DVD: Daredevil
— Konrad Wągrowski

Próba psychoanalizy superbohatera
— Daniel Gizicki

Niedopracowany superbohater
— Konrad Wągrowski

Krótko o filmach: Lipiec 2003
— Marta Bartnicka, Eryk Remiezowicz, Konrad Wągrowski

Z tego cyklu

Rozmowy na zadany temat – Sin City
— Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Jarek Obważanek

Katalizator światopoglądu
— Daniel Gizicki, Tomasz Gut, Tomasz Kontny

Tegoż twórcy

Złote dziecko komiksu i jego mutanci
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Krótko o filmach: Porozmawiajmy z innym mną
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Batman cartoonowy
— Marcin Knyszyński

Kobiety Dzikiego Zachodu
— Maciej Jasiński

Po rewolucji
— Marcin Knyszyński

Chaos kontrolowany
— Marcin Knyszyński

Batman metalem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pięć minut
— Marcin Knyszyński

Dobry, zły i łamliwy
— Konrad Wągrowski

Krótko o filmach: Iniemamocni 2
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tegoż autora

Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski

Na marginesie scenariusza #1
— Daniel Gizicki

Mała Esensja: Na spotkanie z przygodą
— Daniel Gizicki

Mała Esensja: Przeplatające się światy
— Daniel Gizicki

Na północy krew z rozbitych czaszek bucha
— Daniel Gizicki

Letnie dni
— Daniel Gizicki

Narkotyki i poszukiwania
— Daniel Gizicki

Wspaniały komiks!
— Daniel Gizicki

Młodociani turpiści?
— Daniel Gizicki

Czy na sali jest korekta?
— Daniel Gizicki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.