Herbatnik: Podwórko i piaskownicaIgnacy Trzewiczek W ostatnim wydaniu "Herbatnika" tłumaczyłem Wam - wzorem niesławnego Inglota - żeście szuje i złodzieje. Dlatego dziś, by choć w niewielkim stopniu oczyścić atmosferę, ponarzekam nie na Was, fanów RPG, lecz na polskich wydawców gier fabularnych.
Ignacy TrzewiczekHerbatnik: Podwórko i piaskownicaW ostatnim wydaniu "Herbatnika" tłumaczyłem Wam - wzorem niesławnego Inglota - żeście szuje i złodzieje. Dlatego dziś, by choć w niewielkim stopniu oczyścić atmosferę, ponarzekam nie na Was, fanów RPG, lecz na polskich wydawców gier fabularnych. Rynek RPG to podwórko i amatorszczyzna. Nieładnie jest uogólniać i wrzucać wszystkich do jednego worka - działania jednych są mniej nieporadne od działań drugich, jedni starają się bardziej, a inni mniej. Dlatego będę wytykał powoli i co krok argumentował. Gotowi? Znacie plany wydawnicze ISY? Wiecie co ukaże się w tym roku? Wiecie co właśnie wydało Tori, a co wyda w przyszłym miesiącu? Wiecie co w tym roku wydał Copernicus Corp.? Zupełny brak promocji. Absolutny brak walki o klienta. Głęboka komuna. Szarzyzna i biedota. Żałość i niechęć do pracy. Podwórko i piaskownica. Widzieliście na łamach MiM choć jedną reklamę Wydawnictwa Copernicus? Widzieliście na łamach Portalu choć jedną reklamę Wydawnictwa MAG? Widzieliście w sklepach RPG ulotki któregoś z wydawnictw? Plakaty? "Standy", naklejki, broszury... Cokolwiek? Nie, nie mogliście widzieć. Nie ma ich. Komuna i żałość. Nakłady erpegów w Polsce wynoszą około 2000 egzemplarzy. I najwyraźniej nikomu wśród moich przyjaciół wydawców nie zależy na tym, by ten wynik powiększyć. Te dwa tysiące, a czasem tylko tysiąc egzemplarzy, są przyjęte jako norma - ustawione są pod nią biznes plany i wszystko jest tak policzone, by na tym tysiączku nie umoczyć. Tak to już jest - jakoś się wyda, jakoś się sprzeda. Małe z tego pieniądze, ale są, ot, polska ambicja. Czuję się jakbym widział polską reprezentację piłki nożnej (no dobra, tą sprzed roku) - jak jeden z drugim złapie się do drugoligowego klubu niemieckiego, to już jest zadowolony. Zarabia w [DM] i o niczym innym nie myśli. Strasznie z nas ambitny naród. Tak jest i z promocją RPG. Pominę kwestię promocji RPG poza środowiskiem graczy, jako że wypromowanie gier fabularnych na zewnątrz chyba nigdy się nie uda - zrobić coś wspólnie to zbyt skomplikowane zadanie dla tych pięciu firm. Jednak PWRPG (Polscy Wydawcy RPG) nie potrafią nawet sprzedać produktu swoim klientom. Swoim, powtarzam, swoim klientom! Wysyłanie podręczników do recenzji do pism i serwisów RPG? To zdecydowanie zbyt dużo. PWRPG nie mieści się w głowie, że zapakowanie do koperty jednego podręcznika i wysłanie go pod - dosłownie - kilka adresów (MiM, Portal, Science Fiction, Inkluz, Valkiria, Gildia, Poltergeist, Esensja) zapewni im w sumie prawie dziesięć recenzji danego produktu. Dziesięć darmowych reklam. Nie uwierzycie, ale PWRPG tego nie rozumieją. By dostać od ISY podręcznik trzeba wykonać naprawdę sporo telefonów. By wytargać coś od Toriego trzeba skontaktować się z Tomkiem Z. Majkowskim, przyjacielem szefów firmy. I to nie dlatego, że Tori tych podręczników nie chce dać, bo to naprawdę przemili ludzie. Ot, po prostu nie mają do tego głowy... Się wyda, się sprzeda... Samo... Cóż, przesyłanie podręczników do recenzji jest ponad siły PWRPG. To już wiemy. Teraz reklamy. Jak już wspomniałem, reklam w pismach branżowych, ani w serwisach i-netowych nie ma. Zresztą nie musiałem tego pisać - doskonale o tym wiecie. Cennik reklam Magii i Miecza jest chory. Absolutnie wyssany z księżyca - stworzony po to, by rozśmieszyć potencjalnych reklamodawców. To ładnie ze strony redakcji MiM, że dba o dobry nastrój PWRPG, nie mniej jednak sugerowałbym chwilę zastanowienia. Koszt dwóch, trzech reklam czasem przekracza zyski jakich może spodziewać się PWRPG po opublikowaniu danego, reklamowanego dodatku. Nic dziwnego, że nikt się nie reklamuje, czyż nie? Cennik reklam Portalu jest z kolei niski, niski jest niestety, także nakład pisma. Trzy tysiące sprzedawanych egzemplarzy nie kuszą PWRPG. Więc i w Portalu się nie reklamują. Koło się zamyka. Właśnie dlatego niewielu z Was wie, że ukazała się "Droga Jednorożca", niebawem ukaże się "Droga Kraba". Że wyszła "Księga Szaleństwa" i "Łowca Demonów". Że niebawem ukaże się nowa powieść ze świata WH40K... Brak informacji. Kompletny brak informacji. Nikt nic nie wie - nikt nic nie kupuje... Podręczniki do recenzji nie idą - szkoda pieniędzy na znaczki. Reklamy nie są publikowane - nie mają sensu. Na szczęście są jeszcze inne środki promocji własnych produktów. Jest na przykład internet. Medium darmowe. Medium, w którym można podać nieograniczoną niczym treść w bardzo atrakcyjnej formie. Z łatwością można stworzyć strony i-netowe poświęcone danym produktom. Recenzje, opinie czytelników, erraty, konkursy. Zapowiedzi. Ciekawostki. Indeksy... Obecność PWRPG w i-necie to pusty śmiech. Zajrzyjcie na http://www.isa.pl, czy http://mag.com.pl. To naprawdę przykre obrazki. Nie wiem, kiedy będziecie czytać te słowa, w każdym razie 26 maja, w dniu kiedy je piszę, 26 dni po tym, jak zobaczyłem w katowickim sklepie BARD podręcznik "Księga Szaleństwa" wciąż nie ma o nim ani słowa na stronie wydawcy. Nie wiedzą, że wydali, czy jak? Nie ma też słowa o Łowcy Demonów, czy innych wydanych ostatnio dodatkach. Gestem łaski jest chyba to, że Copernicus strony i-netowej w ogóle nie posiada. Tori stronę ma. Powiedzmy, że dobrą. Można tam co prawda znaleźć informację, że Droga Jednorożca niebawem idzie do druku (a od prawie miesiąca jest już w sprzedaży) i jej premiera będzie miała miejsce na konwencie Dracool (który od miesiąca jest historią), na szczęście w ramach przedpłat można już ten dodatek zamówić. Ktoś się zdziwi, jak zamówi dodatek, który niebawem ma iść do drukarni i po trzech dniach już go dostanie. Ot, siła przedpłat! PWRPG narzekają także na fanów RPG. Że kserują, że pożyczają, że robią wszystko, by dobić rynek RPG w Polsce. Narzekać łatwo. Spróbować temu jakoś zaradzić - trudniej, nieprawdaż? Trudno jest zachęcić do kupowania oryginalnych dodatków. Trudno jest wydać je na wysokim poziomie. Trudno jest utworzyć Kluby i Stowarzyszenia dla tych, którzy posiadają oryginalne podręczniki. Trudno jest dać kupującym zniżki na kolejne produkty. Trudno jest organizować dla nich konkursy. Dodawać gadżety. Trudno jest zdobyć szacunek fanów RPG. [Jako że ktoś (pewnie jakiś PWRPG) mógłby zarzucić mi szastanie frazesami i pisanie głupot pozwolę sobie na pierwsze i jedyne odniesienie do mojej własnej działalności - wiem, że to nieładnie, ale innego sposobu na poparcie mojej tezy nie potrafię znaleźć. Otóż w grudniu opublikowałem "Faktorię Frankenstein". Gra sprzedała się umiarkowanie. Ot, nie dołożyłem do niej. Potem wydałem "de Profundis" - laminowana okładka i kredowy papier. Sprzedaje się naprawdę nieźle. A potem wypuściłem "Niewiarygodne Przygody Barona Munchausena". Podręcznik wydany na wyższym poziomie edytorskim niż pierwowzór. Autor gry, James Wallis, podczas pobytu w Polsce serdecznie mi podziękował za wydanie podręcznika na tak wysokim poziomie. Baron sprzedaje się wyśmienicie. Trzeba szanować klienta. Wydawać z myślą o nim i wydawać dla niego.] To nie wszystko, ale na razie kończę. Jeśli PWRPG nie zrobią mi krzywdy, to za miesiąc coś dodam - jest jeszcze kilka ciekawych zagrań w wykonaniu PWRPG, z których można się pośmiać. Choć gorzki to śmiech. 1 czerwca 2001 |
Marzec nie przyniósł zbyt wielu nowości ze świata Warhammera – do najważniejszych należy zaliczyć prezentacje kolejnych dwóch armii do The Old World.
więcej »Drugi numer „Magii i Miecza” ukazał się na zasadzie siły rozpędu. Jeśli wierzyć informacji zawartej we wstępniaku, miał premierę dwa tygodnie po pojawieniu się numeru pierwszego.
więcej »Mimo dodatkowego dnia tegoroczny luty nie obfitował w nadmiar warhammerowych nowinek.
więcej »Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski
Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski
Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski
Typowe miasto
— Miłosz Cybowski
Gnijący las
— Miłosz Cybowski
Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski
Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski
Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski
Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski
Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski
Herbatnik: To co zwie się piractwem...
— Ignacy Trzewiczek
Herbatnik: Polskie, przepraszam za wyrażenie, mendy
— Ignacy Trzewiczek
Herbatnik
— Ignacy Trzewiczek
Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa - wywiad z autorem
— Agata Hanak, Ignacy Trzewiczek
Oświadczenie
— Ignacy Trzewiczek
Herbatnik
— Ignacy Trzewiczek