…to zwierzakowe postacie z egmontowych książek, czasopism, gier wideo i jeden Wydawca wie, czego jeszcze. Ostatnio w każdym razie stali się także bohaterami gry „Pluszaki Rozrabiaki” samego Reinera Knizii.
Mała Esensja: Kolec, Tulek, Łatek, Zdrapka i Pusia…
[Reiner Knizia „Pluszaki Rozrabiaki” - recenzja]
…to zwierzakowe postacie z egmontowych książek, czasopism, gier wideo i jeden Wydawca wie, czego jeszcze. Ostatnio w każdym razie stali się także bohaterami gry „Pluszaki Rozrabiaki” samego Reinera Knizii.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Reiner Knizia
‹Pluszaki Rozrabiaki›
A przynajmniej w wersji polskiej; z oryginalnej „Bunte Runde” wzięto tylko zasady. Są one w praktyce proste, choć pierwsze, teoretyczne, suche spotkanie z nimi może owocować niezrozumieniem. Mamy pięć kolorów żetonów i pięcioro Pluszaków Rozrabiaków; każda postać występuje na tle każdego z kolorów, co daje w sumie 25 ładnych, tekturowych kartoników, z których należy ułożyć pierścień (o losowej kolejności wystąpień kolorów i zwierzątek). Dowolny pionek – jeden wspólny dla wszystkich – ustawiamy na którymkolwiek żetonie. Pod ręką mamy też 25 z 31 „plusztonów”, czyli żetonów-pieniędzy, symbolizujących zdobywane punkty. Przydadzą się na koniec rozgrywki, gdy przyjdzie czas rozliczeń.
Najmłodszy gracz rozpoczyna, poruszając pionkiem o jedno, dwa lub trzy pola – ile tylko chce – po czym zabiera żeton, na którym stanął pion. Żeton (z określonym Pluszakiem na określonym tle kolorystycznym) trafia do kolekcji gracza. Po czym kolejny gracz robi to samo: porusza pionkiem o 1, 2 lub 3 pola, zabiera żeton docelowy… I tak dalej, aż do momentu, gdy z pierścienia znikną wszystkie żetony danego koloru lub danego Rozrabiaki. Ów ostatni zabrany kartonik decyduje o przyznanych punktach: każdy z graczy otrzymuje punkty za posiadanie tego właśnie koloru lub tego właśnie zwierzaka. Po czym żetony miesza się i układa kolejny pierścień… Aż braknie plusztonów – to jest dopiero koniec gry; następuje podliczanie zdobytych punktów i wyłonienie zwycięzcy.
Wskazane jest, by grały ze sobą osoby stojące na zbliżonym poziomie sprytu; można tu się bowiem kierować (w przypadku młodszych graczy) samym uwielbieniem dla danego koloru czy zwierzaka, można też (starsi) uważnie obserwować, co zbierają inni – oraz przeliczać liczbę pól do przejścia tak, by to właśnie nam przypadło w udziale podjęcie ostatniego żetonu w danym kolorze czy postaci. Rozgrywka osoby młodszej ze starszą będzie nierówna – albo pozwolimy dziecku wygrać, albo je ogramy, bo raczej ono na to nie będzie miało szans. Najlepiej więc, by dzieci grały ze sobą, a my zadowólmy się rolą arbitra i pomocy technicznej.
Ale to nie wszystko. W pudełku „Pluszaków Rozrabiaków” zamieszczono bowiem DWIE gry; obok wyżej omówionej „Zdobywamy plusztony!” jest jeszcze „Regał pełen zabawek”. W tym przypadku autor nie jest podany, co nie dziwi, gdy po analizie reguł zauważymy, że jest to odmiana prostej gry w kości.
Kolorowe żetony, o których mowa była wyżej, z drugiej swej strony mają od 1 do 5 zabawek (gumowych kaczuszek, samolocików, samochodzików, misiów i smoków). Ponieważ kostka do gry ma 6 ścianek, ostatnią zajmuje „dziadek Ambroży”, stanowiący coś w rodzaju karcianego dżokera, czyli obrazek zastępujący dowolnie wybraną zabawkę. Pierwszy gracz (a po nim kolejni) rzuca pięcioma kośćmi. Wybiera, które z wyrzuconych obrazków chce zachować i rzuca ponownie pozostałymi kośćmi – ma w sumie 3 rzuty. Po trzech rzutach (lub wcześniej, przy sprzyjającym układzie) okazuje się, który żeton – symbolizujący określoną liczbę danej zabawki – gracz może zabrać z „regału”. Jeśli pożądanej ilości zabawek tego rodzaju nie ma już na regale, gracz musi się zadowolić mniejszą ich liczbą.
Punkty są zliczane dość oryginalnie, bo poprzez przesuwanie swojego pionka na prostej planszy: po ostatecznym wyrzuceniu np. 4 misiów, przesuwamy pionka o 4 pola. W ten sposób od razu widać, kto wygrywa.
Wydawca proponuje jeszcze wariant rozszerzony „Regału…”, jednak nawet z nim gra wydaje się o klasę słabsza od „Zdobywania…”. Niemniej kostki z misiami, autkami i dziadkiem Ambrożym wyglądają sympatycznie (dzieci mogą własnoręcznie nakleić zabawki na puste początkowo kości!),
Pluszaki Rozrabiaki podbijają serca dzieci, a prostota zasad gwarantuje dobrą zabawę za niezbyt wygórowaną cenę.