Wiele osób zna grę w „Mafię”, wiele w nią grywało przy okazji wyjazdów w większym gronie przyjaciół. Wydawnictwo Portal postanowiło wydać grę „Resistance”, która w pewnym sensie przypomina tę znaną zabawę. Teraz jako żołnierze postapokaliptycznego frontu będziemy poszukiwać kapusiów.
Michelle z ruchu oporu
[Don Eskridge „The Resistance: Agenci Molocha” - recenzja]
Wiele osób zna grę w „Mafię”, wiele w nią grywało przy okazji wyjazdów w większym gronie przyjaciół. Wydawnictwo Portal postanowiło wydać grę „Resistance”, która w pewnym sensie przypomina tę znaną zabawę. Teraz jako żołnierze postapokaliptycznego frontu będziemy poszukiwać kapusiów.
Dziękujemy Wydawnictwu Portal za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Don Eskridge
‹The Resistance: Agenci Molocha›
„Resistance” jest grą typowo imprezową, rozgadaną, której sukces zależy od nastawienia towarzystwa. W niewielkim, bardzo łatwym do zabrania w podróż opakowaniu znajdziemy talię kartami z ról (Agent Molocha lub Żołnierz Posterunku), motywami fabularnymi, odpowiedziami za i przeciw, misjami, zasadami oraz intrygami.
Gra ma niezwykle proste zasady: każdy losuje w tajemnicy przed innymi swoją rolę spośród dostępnych. Następnie otrzymuje fabularyzowaną kartę, która niekoniecznie musi pasować do roli (moim zdaniem jest to dodatkowy element głównie dla RPG-owców, którzy znają świat Neuroshimy i mogą pobawić się dodatkowo odgrywaniem postaci). Teraz sabotażyści mają okazję się poznać: najpierw wszyscy zamykają oczy, następnie na komendę sabotażyści otwierają oczy, przyglądają się sobie i je zamykają, a następnie wszyscy otwierają oczy. Dowódca (w tej roli gracze będą się zmieniać) wybiera drużynę potrzebną do wypełnienia misji, rozdając tym graczom karty (w zależności od liczby graczy każda z 5 misji wymaga innej liczby graczy). Gdy karty zostały rozdane, gracze głosują, czy zgadzają się z decyzją dowódcy. Jeśli propozycja nie przeszła, wybierany jest nowy dowódca i on rozdziela na nowo role. Gdy 3 razy zostanie odrzucona propozycja, gracze Posterunku przegrywają. Jeśli zaś drużyna została zatwierdzona, gracze dostają od dowódcy karty misji (czyli karty, na których zaznaczony jest sukces albo porażka). Wiadomo, że gracze Posterunku będą głosowali sukcesem, a agenci Molocha mają pełną dowolność w zależności od obranej taktyki. Każdy z graczy wykłada wybrane karty do puli na środku, następnie są one tasowane i odkrywane. Jeśli są same sukcesy (za wyjątkiem czwartej misji – tu może pojawić się jedna porażka), misja się powiodła, a jeśli zaś są porażki, została sabotowana. Do wygranej Posterunku trzeba trzech udanych misji.
To w zasadzie koniec ogólnych zasad gry. Pozostaje już tylko dobrze się bawić i urozmaicać rozgrywkę. Między innymi sabotażyści mogą się nie znać na początku gry albo zamiast wykonywać misje zgodnie z numeracją na kartach, dowódca może wybrać, jaką drużyna teraz wykona, można też dodać warianty fabularyzowane, czyli odczytywanie tekstów z kart postaci oraz nazywanie wykonywanej misji.
Dla trochę obegranych dodatkowo jest dodatek wprowadzający do gry karty intryg. Te karty są odkrywane przez dowódcę na początku rundy i przyznawane przez niego odpowiednim graczom – pozwalają one na poznanie tożsamości innych graczy, natychmiastową zmianę dowódcy itd. Wprowadza to dodatkowe interakcje i kolejną masę dyskusji.
„Resistance: Agenci Molocha” to kolejny dobry, nawet bardzo dobry produkt w ofercie Wydawnictwa Portal. Z racji trwających wakacji jest on świetnym wyborem na wyjazd czy też spotkania przy ognisku/grillu. Nie trzeba zbyt wiele miejsca (na dobrą sprawę fragment 10x10 cm na karty misji). Zdecydowanie mocną jednak równocześnie słabą stroną jest rozgadanie (gra może się bardzo przeciągać w nieodpowiednim towarzystwie albo wręcz przeciwnie – gracze będą milczeć): w grach planszowych lubię dyskusje między graczami, interakcje i dobrą zabawę. Tu występują wszystkie te cechy. Dodatkowo zarówno erpegowcy, jak i planszówkowcy, a także ludzie, których dotychczasowy kontakt z grami to „Chińczyk” i „Monopol”, mogą się przy niej świetnie bawić.
Gra jest plastyczna i daje możliwości do dostosowania jej do potrzeb graczy. Gwarantuje to, że nie pójdzie ona w odstawkę po kilku partiach. W „Resistance” mamy to, co najlepsze w takich zabawach jak „Mafia” (duża interakcja, możliwość zabawy w dużym gronie, sporo spisków i podstępów). Dodatkowo wzbogacone jest przemyślanymi zasadami, pozwalającymi na płynną rozgrywkę w grupach od 5 do 10 osób. Dlatego jeśli macie przynajmniej pięciu znajomych, nie ma co się zastanawiać i trzeba wypróbować tę grę, o ile taka forma rozrywki wam odpowiada, bo to dobry sposób na urozmaicenie czasu zarówno w gronie znajomych, jak i ledwo poznanych ludzi. Idealna pozycja na trwające wakacje.