Gry imprezowe zazwyczaj wymagają refleksu i spostrzegawczości. Natomiast w „Sabotażyście” ważne są rozmowy i dedukcja. Jako górnicy szukający złota musimy stawić czoła sabotażystom, którzy znaleźli się w naszych szeregach.
Kopać, walić, oszukiwać
[Fréderic Moyersoen „Sabotażysta”, „Sabotażysta: rozszerzenie” - recenzja]
Gry imprezowe zazwyczaj wymagają refleksu i spostrzegawczości. Natomiast w „Sabotażyście” ważne są rozmowy i dedukcja. Jako górnicy szukający złota musimy stawić czoła sabotażystom, którzy znaleźli się w naszych szeregach.
Dziękujemy wydawnictwu G3 za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Fréderic Moyersoen
‹Sabotażysta›
„Sabotażysta” mieści się w standardowym dla G3 opakowaniu, karty zaś są powlekane, co zwiększa ich wytrzymałość. Podczas rozgrywki przyda się dość sporo miejsca w przeciwieństwie do typowych gier imprezowych. Jednak liczba graczy i prostota zasad zdecydowanie wskazują na przynależność gry do tej kategorii.
W czasie rozgrywki wykorzystamy zestaw kart, zawierający: role (górnicy, sabotażyści), złoto, cele (złoto i węgiel) oraz karty zagrywek (tunele różnych kształtów i rodzajów, zepsuty i naprawiony sprzęt, zawał oraz mapy). Na początku każdy z graczy losuje swoją przynależność, a następnie ciągnie z tali składającej się z kart zagrywek odpowiednią ich liczbę (zależną od liczby osób biorących udział w zabawie). Jako plansza posłużą nam karty rozłożone na stole. Tunel wejściowy oraz trzy karty celu układamy w odległości 7 kart od niego (długość instrukcji), cele zaś rozkładane są w odległości jednej karty od siebie. Na tak zbudowanej planszy gracze teraz będą budować tunele (korytarze mogą wychodzić poza wymiar 5x9). Kolejno każdy z graczy może zagrać jedną kartę. Może być to: tunel (wszystkie przejścia muszą pasować do już wystawionych kart), sprzęt (popsuty uniemożliwia wystawianie kart przez gracza, a niwelowany jest naprawionym odpowiednim sprzętem, dodatkowo pod koniec gry taki kopacz nie dostanie złota w przypadku, gdyby dotarł do upragnionego celu), zawał (usuwa wystawioną kartę tunelu) albo mapa (pozwala podejrzeć jeden z celów i poinformować graczy o tym, czy jest nim złoto czy węgiel, niekoniecznie zgodnie z prawdą). Druga możliwość to odrzucenie karty. Niezależnie od decyzji gracz pobiera nową kartę i kolej przechodzi do następnego zawodnika. Gra toczy się do momentu dotarcia do złota albo do czasu, gdy karty w talii się skończą. Wygrywa wtedy albo drużyna kopaczy (jeśli dotarli do złota), albo sabotażystów. Sabotażyści dzielą się zawsze równo złotem. Natomiast kopacze począwszy od tego, który dotarł do celu (ten, który postawił ostatni kawałek tunelu) wybierają po jednej karcie z wylosowanej puli, a karty krążą aż do wyczerpania.
Podczas rozgrywki oczywiście pojawiają się najróżniejsze strategie. Sabotażyści mogą nagle zawracać tunele, twierdząc, że złoto jest w innym kierunku lub bezczelnie je zawalać (co zazwyczaj jasno wskazuje na to, kim są). Mogą również z odpowiednim darem przekonywania nasyłać na siebie kopaczy, by ich brak współpracy odbił się na budowie tuneli. Porządni górnicy prócz tego, że walczą z sabotażystami muszą skalkulować, czy nie opłacałoby im się unieruchomić innych zawodników, by więcej bryłek przypadło im w udziale. Osobiście nigdy nie byłem zachwycony tą grą. Ot, po prostu zabawa, podczas której zagrywamy karty i dyskutujemy (od momentu pojawienia się
„Resistance” uważam, że zdecydowanie lepiej zainwestować w nią). Zauważyłem jednak, że w tym przypadku moje gusta nie pokrywały się z większością przy stole. Najróżniejsze grupy zagrywały się właśnie w „Sabotażystę” – zarówno osoby, które pierwszy raz miały styczność z planszówkami (nie liczymy „Chińczyka” i „Eurobiznesu”), jak i miłośnicy gier rodzinnych i zaawansowani gracze. Niektórych tak ta gra porywała, że potrafili kilkanaście partii zagrać pod rząd. Co ciekawe gra ma całkiem długą żywotność. Jest zdecydowanie tytułem, który trzeba wypróbować. „Sabotażysta” sam w sobie był dla wielu ideałem i zdobył rzesze zwolenników, nie dziwi więc, że powstał dodatek.
‹Sabotażysta: rozszerzenie›
Dodatek wprowadza sporo nowych ról i zasad związanych z drużynami oraz kilka dodatkowych kart tuneli. Pośród nowych zasad między innymi gracze są w stanie odrzucić kartę z ręki, by usunąć leżącą przed nimi kartę. Teraz już nie jest wymagane zagrywanie „antykart”. Poza tym niezależnie od liczby graczy zawsze dostajemy na starcie sześć kart na rękę. Największą zmianą pozostają jednak wspomniane role. Pośród nich mamy teraz dwie drużyny kopaczy (zieloną i niebieską), szefa (który wygrywa niezależnie od tego która drużyna kopaczy zwycięża, z tym że dostaje bryłkę złota mniej), geologa (nie interesuje go wyścig o złoto – a specjalne symbole kryształów umieszczone na planszach tuneli, za które otrzymuje nagrodę), spekulant (zwycięża zawsze, ale otrzymuje dwie bryłki złota mniej). Dochodzą również nowe karty zagrywek, takie jak kradzież złota, uwięzienie zawodnika, inspekcja (sprawdzanie roli), zamiana obecnej roli oraz zamiana kart. Cel pozostaje taki sam, a rozgrywka trwa do momentu aż któraś drużyna nie dokopie się do skarbu (ważne jest, by połączenie do skarbu zawierało drzwi w odpowiednim kolorze, jeśli nie – to obie drużyny kopaczy zwyciężają) albo do momentu gdy skończą się możliwości ruchu graczy.
Dodatek wprowadza sporo zmian, jednak nie są to zmiany pozytywnie odebrane, zarówno przeze mnie, jak i przez wspomniane osoby bawiące się przy podstawowej wersji. Zazwyczaj jest większy mętlik, motanie się z rolami, bardzo wiele przetasowań i chaosu. Gra, w której najbardziej podobać się mogło obieranie odpowiednich strategii wywodzenia w pole zamienia się w grę, w której w każdej chwili nasza strategia może wziąć w łeb, bo ktoś podmieni nam rolę albo bezczelnie ją podejrzy. Dla mnie wyżej wymienione zmiany poza możliwością gry w większym gronie niestety nie wprowadzają niczego ekscytującego. Zbyt duża różnorodność ról (mimo że niektóre z nich są ciekawe, jak geolog czy spekulant, a mechanizm odrzucania kart blokujących nas jest interesujący), karty akcji, które psują zabawę, nowe karty tuneli pozwalające na nagłą wygraną zupełnie innej strony wprowadzają chaos, który towarzyszy zazwyczaj grom na spostrzegawczość.
Uważam, że „Sabotażysta” mimo tego, że nigdy nie podbił mojego serca, jest grą solidną, a dodatkowo obserwując to, jak świetnie bawi się większość ludzi i to z różnym nastawieniem na gry, skłania mnie do uznania go za tytuł bardzo dobry. Niestety dodatek nie przynosi niczego dobrego, nawet stare wygi, które miały czas znudzić się podstawowymi zasadami uznają go pewnie za zbyt chaotyczny. Być może gdyby tylko część elementów była wprowadzona lub zasady opcjonalne byłoby lepiej.
Nie zgodzę się z opinią na temat dodatku. Grałem sporo w sabotażystę i po pewnym czasie po prostu się znudził, jest za mało niepewności i za mało kombinowania w nim. Dodatek natomiast znacząco podnosi fun z gry i sprawia, że gra dostaje porządnego kopa. Teraz naprawdę można kombinować i wymyślać różne strategie, dodatkowo jest więcej interakcji. Bez dodatku obecnie już bym nie miał ochoty grać.