Być panem zła to niełatwa sztuka. Trzeba troszczyć się o swoich poddanych, zapewniać im dach nad głową, pożywienie i rozmaite rozrywki. Do tego wszędzie wokół plączą się ci paskudni dobrzy bohaterowie, których jedynym celem jest psuć nasze nikczemne plany przejęcia władzy nad światem. O tym, jak dobrze być złym, opowiada jedna z klasycznych strategii, jaką jest „Dungeon Keeper 2”.
Być panem zła to niełatwa sztuka. Trzeba troszczyć się o swoich poddanych, zapewniać im dach nad głową, pożywienie i rozmaite rozrywki. Do tego wszędzie wokół plączą się ci paskudni dobrzy bohaterowie, których jedynym celem jest psuć nasze nikczemne plany przejęcia władzy nad światem. O tym, jak dobrze być złym, opowiada jedna z klasycznych strategii, jaką jest „Dungeon Keeper 2”.
Wydawać by się mogło, że „Dungeon Keeper” nie oferuje nic nadzwyczajnego pod względem strategii: budujemy swoje małe królestwo, planujemy rozmieszczenie kolejnych budynków (w tym wypadku komnat w lochu), zarządzamy naszymi trutniami i peonami (pod postacią małych chochlików), zbieramy zasoby, trenujemy stwory i wysyłamy je do walki z dobrymi bohaterami. I właśnie to odwrócenie ról, w której pocieszni i nadęci herosi stanowią mięso armatnie dla naszych goblinów, trolli, czarnoksiężników i czarnych dam, stanowi podstawę sukcesu gry. W miejsce kolejnych walk ze złem toczymy zacięty bój z dobrem, które potrafi być równie bezwzględne i niebezpieczne. Z drugiej strony barykady wszystko wygląda inaczej. Podczas gdy chochliki z zapałem rozbudowują nasz loch, każde natknięcie się na przedstawicieli dobra zawsze oznacza, że rzucają się oni na nasze sługi z pianą na pysku (tylko dlatego, że mamy inny światopogląd). W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak spuścić ze smyczy swoje najlepsze wojska i pokazać, że ze złem lepiej nie zadzierać.
Mocną stroną gry jest także humor. Naszych podwładnych możemy karać, rozdzielając klapsy, potwory zjawiające się w lochu nie pozwalają na nudę (czarne damy w obcisłych, lateksowych wdziankach czy demony żółciowe słynące z wydzielania smrodliwych wyziewów), a kolejne scenariusze w kampanii zapewniają nam mnóstwo śmiechu (przyjdzie nam zmagać się z lordem Antoniuszem i innymi herosami o kuriozalnych imionach). Co jakiś czas rozgrywkę przerwie stwierdzenie narratora, że nadszedł dzień wypłaty lub że któryś z naszych stworów jest nieszczęśliwy ze względu na brak leża. Pompatyczne okrzyki bohaterów („Zły strażniku, zniszczę cię!”) wzbudzają uśmiech politowania, każąc jednocześnie zastanowić się nad tym, czy aby w innych grach sprawy nie wyglądałyby równie zabawnie po odwróceniu ról.
To co Strażnicy Podziemi lubią najbardziej, czyli czarna dama w pełnej okazałości.
Na uwagę zasługuje kilka elementów, które w czasie pojawienia się gry wyróżniały ją spośród innych strategii. Pomimo rozszerzania swoich podziemi i budowy kolejnych komnat, nie występuje tutaj nic takiego jak produkcja jednostek. By zdobyć stwory należy dotrzeć do portali, przez które nasi milusińscy przybędą do lochu. Ich jakość uzależniona będzie od wybudowanych miejsc: sala tortur przyciągnie czarne damy, strażnica – mroczne elfki, a mając warsztat możemy też liczyć na trolle i demony żółciowe. Co więcej, nie sprawujemy bezpośredniej kontroli nad swoimi podwładnymi. Możemy ich oczywiście podnosić i przenosić do określonych miejsc w obrębie naszego lochu, ale to, czy zdecydują się zostać np. w sali treningowej zależy tylko i wyłącznie od nich. Nie ma jednak nic za darmo: raz na jakiś czas nasi milusińscy udają się do skarbca po swoją wypłatę i w zależności od ich liczby i doświadczenia ubędzie nam odpowiednia sumka złota. Tak, potwory zdobywają doświadczenie: albo w starciach z dobrymi bohaterami, albo w ramach ćwiczeń w siłowni i na arenie.
„Dungeon Keeper 2” poza kampanią, w której toczymy zacięte boje z dobrymi bohaterami o tajemnicze klejnoty przejścia, oferuje nam także niezapomniany tryb rozgrywki nazwany loszkiem pieszczoszkiem. Chodzi w nim o niczym nieskrępowane i pełne przyjemności rozbudowywanie swojego lochu i zdobywanie za to punktów. Pomysł idealny dla tych, którzy preferują spokojną i niczym nie zakłóconą zabawę. Także i tutaj można napotkać dobrych bohaterów, ale tylko w przypadku, kiedy sami uznamy, że naszym stworom przyda się odrobina treningu.
Nie nazwałbym „Dungeon Keepera 2” grą, którą trzeba poznać. Jak na strategię wyróżnia się on głównie niekonwencjonalną tematyką i podejściem do rozgrywki. Jest to jednak tytuł, który zapewnia mnóstwo dobrej zabawy, dla której warto odkopać stare płyty i raz jeszcze zanurzyć się w odmęty ciemnych lochów. W końcu nie ma nic przyjemniejszego od wrzasków torturowanych wrogów i rozdzielania klapsów ciężko pracującym chochlikom.
Niesamowita gra. Chyba jedna z najlepszych, jak nie najlepsza w jaką grałem. Szalenie pasjonująca i absorbująca. Z utęsknieniem czekam na współczesny remake.