Wampiry, wilkołaki, strzygi – krwiożercze monstra żyjące na skraju nocy, knują plany niezrozumiałe dla kruchych i śmiertelnych umysłów ludzi. Teraz te nadprzyrodzone bestie wypowiadają stan wojenny, a walka na śmierć i nieżycie nabiera nowego tempa dzięki „Nightfall: Martial Law”.
Wieczne łowy czas zacząć
[David Gregg „Nightfall: Martial Law” - recenzja]
Wampiry, wilkołaki, strzygi – krwiożercze monstra żyjące na skraju nocy, knują plany niezrozumiałe dla kruchych i śmiertelnych umysłów ludzi. Teraz te nadprzyrodzone bestie wypowiadają stan wojenny, a walka na śmierć i nieżycie nabiera nowego tempa dzięki „Nightfall: Martial Law”.
David Gregg
‹Nightfall: Martial Law›
Boom na gry deck-buildingowe rozpoczął „Dominion” i od tamtej pory ta mechanika jest nieustannie wykorzystywana przez coraz to nowych autorów. O „Nigthfallu”, drodzy Czytelnicy, mieliście okazję czytać w niedawnej recenzji polskiej edycji tej
gry. Tym razem chcielibyśmy przybliżyć Wam angielski dodatek, w który można grać niezależnie od edycji podstawowej.
„Martial Law” jest rozszerzeniem a zarazem grą samą w sobie, w środku znajdziemy talie startowe, identyczne z tymi z podstawki, nowe rozkazy oraz – podobnie jak w poprzedniej części – karty ran i draftu. Wykonanie jakościowo znacznie odbiega od polskiego pod względem technologii produkcji, nie mamy tu warstwy folii jak w „Nightfallu: edycji polskiej”. Pudełko jest dodatkowo znacznie większe i trochę wyższe (co pozwala swobodnie umieścić w nim przegródki do kart).
„Martial Law” zasadami niewiele różni się od pierwotnej wersji. Nadal mamy świetny mechanizm łańcucha, który mnie od razu oczarował. Dobór kart należy przemyśleć w taki sposób, by ich kolory się odpowiednio na siebie nakładały i pozwalały zarówno zagrywać ciekawe układy w ramach naszych prywatnych łańcuchów, jak i dołączać się do innych. Dodatkowo zawsze naszą turę rozpoczyna obowiązkowy atak własnych sługusów, co wymusza rozsądne wystawianie ich w łańcuchach. Do tego pozostaje sama idea gry, czyli zadawanie ran i dorzucanie ich przeciwnikowi do budowanej talii. Jeśli jesteście zainteresowani zasadami i wyglądem wersji podstawowej zapraszam do
recenzji. Do nowości zdecydowanie należy mechanizm „feed”, czyli karmienia. Polega on na wielokrotnym odpalaniu zdolności, o ile „dokarmimy” nasze karty, np. odrzucając karty z ręki, by umiejętność w łańcuchu zadziałała jeszcze raz. Kolejnym novum są różne rodzaje ran, które pozwalają wprowadzić dodatkowe zasady do gry podczas ich odrzucania.
Nowe karty – nowe umiejętności.
Jak się sprawdza nowsza odsłona „Nightfalla”? Ja bawiłem się lepiej niż przy oryginale. Oczywiście zdarzają się układy kart, które mogą psuć zabawę, szczególnie gdy bardzo mocna karta trafi się komuś do prywatnego archiwum, a inna pozwalająca na kontrę albo szybkie usunięcie sługusa nie znajduje się w grze. Jednak to jest tylko niuans w stosunku do tego, że gra nie jest już tak schematyczna, jak w pierwszej edycji. Mamy tu rozkazy różniące się znacząco swoimi umiejętnościami, a w dodatku, wiele z właściwości pozwala na mnóstwo połączeń i kombinacji z innymi kartami w sposób znacznie ciekawszy niż w podstawowej wersji. Gra nabiera zupełnie innego wymiaru i znacznie większej dynamiki, zarówno w rozgrywkach dwuosobowych, jak i w grze na trzy i cztery osoby. Czasami w podstawkę partia czteroosobowa mogła się dłużyć, tu na pewno tego nie zaznamy. Dodatkowym atutem jest to, że „Martial Law” nie jest tylko dodatkiem, ale i samodzielną grą. Jeśli zastanawialiście się nad „Nightfallem” i wahaliście, czy go kupić, polecam edycję „Martial Law”. Zakochacie się w tej grze, a gdy jednak po pewnym czasie się nią znudzicie, możecie kupić kolejne dodatki, jak i podstawkę, co pozwoli Wam rozszerzyć grę i umożliwi następne partie pełne emocji. Po kilkunastu rozgrywkach w „Martial Law” mam wrażenie, że zestaw kart w niej jest znacznie bardziej przemyślany niż w wersji podstawowej i umożliwia dużo ciekawszą zabawę bez znudzenia rozkazami, jakiego doznałem po kilkunastu partiach w „Nightfalla”, gdzie rozgrywki stawały się trochę schematyczne. „Nightfall: Martial Law” to zarówno świetny dodatek do genialnego tytułu, jak i bardzo dobra gra niezależna. Serdecznie polecam, jeśli macie ochotę na agresywną, pełną wyzwań rozgrywkę w świecie, gdzie dzieci nocy i wilkołaki toczą swoje boje!