Pilot oblatywacz potrzebny od zaraz! Wymagania: szybkość, odwaga, odporność na stres. Zarobki zależne od stopnia wykonania zadania. Zainteresowani? Zapraszam do „Galaxy Truckera”.
Wszechświat pełen niebezpieczeństw
[Vlaada Chvátil „Galaxy Trucker” - recenzja]
Pilot oblatywacz potrzebny od zaraz! Wymagania: szybkość, odwaga, odporność na stres. Zarobki zależne od stopnia wykonania zadania. Zainteresowani? Zapraszam do „Galaxy Truckera”.
Vlaada Chvátil
‹Galaxy Trucker›
Galaktyka pełna jest planet możliwych do zamieszkania. Zapotrzebowanie na niskobudżetowe ośrodki mieszkaniowe i systemy kanalizacyjne jest więc olbrzymie. Co z tego jednak, skoro ich dostarczanie na duże odległości jest nieopłacalne. Statki transportowe są drogie, zatrudnienie i ubezpieczenie odpowiedniej załogi również kosztuje krocie. Grupka biznesmenów wpadła jednak na genialny pomysł: A co, jeśli zbudować statki z prefabrykatów i rozkładać je na miejscu przeznaczenia? Wystarczy jeszcze tylko znaleźć pilota pasjonata, oferując mu niezapomniane wrażenia oraz ewentualne zyski zdobyte podczas podróży i sprawa załatwiona.
Rozgrywka w „Galaxy Truckera” trwa trzy rundy. Każda z nich składa się z dwóch faz: budowy i lotu. Im późniejsza część gry, tym większe będą statki tworzone przez graczy, a podróże dłuższe. Na środku stołu należy umieścić planszę lotu, na której zaznaczane będzie położenie statków graczy względem siebie. Na początku rundy każdy dostaje swoją planszę z pustymi polami pod budowę jednostki latającej. W miejscu dobrze dostępnym dla wszystkich rozkładamy zakryte kafelki części i modułów. W tym momencie zaczyna się szalona budowa.
Gracze, używając jednej ręki, starają się dobierać interesujące ich kafelki ze wspólnego magazynu. Jeśli element im odpowiada, umieszczają go na swojej planszy. W przeciwnym razie należy odłożyć odkryty na miejsce. Z pozoru wydaje się to proste. Po pierwsze jednak, każda część ma od jednego do czterech połączeń, które dzielą się na pojedyncze, podwójne oraz uniwersalne. Po drugie, różne elementy statku powinny znaleźć się w odpowiednich miejscach. Uzbrojenie naturalnie montowane jest z przodu i po bokach, a napęd powinien się znaleźć w tylnej części. A z czego możemy wybierać? Kabiny pozwolą na posiadanie większej załogi, silniki pomogą wyprzedzić konkurencję. Dzięki działom łatwiej będzie się przeciwstawić nadlatującym meteorytom czy odeprzeć ataki międzygwiezdnych piratów. Silniki i działa mają swoje wersje o podwojonej sile działania, jednak do ich użycia potrzebna będzie moc z generatorów energii. Te służą także do włączania osłon, które są kolejną możliwością rozbudowy. Ładownie także mogą się bardzo przydać, ponieważ lądując w trakcie podróży na planetach, istnieje możliwość zdobycia towarów, które można potem z zyskiem sprzedać. Warto pomyśleć o wsparciu się modułami strukturalnymi, które – mimo że nie mają konkretnego działania – z racji bardzo wielu, często uniwersalnych połączeń okazują się bardzo przydatne. Ostatnią opcją są moduły podtrzymywania życia dla dwóch ras kosmitów, które mogą nas wesprzeć w odpowiednim momencie. Oprócz dobierania części statku przyszli piloci mogą poświęcić trochę czasu, by podglądnąć karty przygód, jakie będą na nich czekać w fazie lotu. Jakby tego wszystkiego było mało, gracze muszą się bardzo spieszyć. Nie dość, że przeciwnicy mogą nam podebrać co lepsze kafelki, to jeszcze nieubłaganie upływa odmierzany przez klepsydrę czas. Gdy się skończy, nie będzie zmiłuj, trzeba lecieć tym, co udało się uzbierać.
Rozbijanie się po galaktyce
Źródło: boardgamegeek.com
Faza lotu to po prostu odkrywanie kolejnych kart przygód. Co może nas czekać na trasie? Gdy natrafimy na wolną przestrzeń, możemy przesunąć się na torze lotu o wartość naszych silników, a na odwiedzanych planetach zdobędziemy towary. W trakcie ekspedycji zdarzy nam się nie raz przeszukiwać opuszczone statki czy stacje kosmiczne, czerpiąc z tego określone profity. Gdy szczęście nas opuści, wlecimy w rój meteorytów bądź napotkamy przemytników, handlarzy niewolników czy piratów. W strefie walk piloci będą porównywać parametry swoich statków, a wtedy lepiej nie być najsłabszym w danej dziedzinie. Należy wspomnieć także o wydarzeniach specjalnych, jak wpadnięcie w gwiezdny pył, epidemia czy sabotaż. Wszystkie będą siać spustoszenie wśród naszych latających jednostek. Przy dużej części przygód wydarzenia będą zależeć od wyniku uzyskanego na dwóch kościach. Powiedzmy sobie to od razu: statek nie ma szans dotrzeć do celu w jednym kawałku.
Na końcu rundy czekają na nas nagrody i kary. Te pierwsze otrzymamy za kolejność na torze lotu oraz za najlepiej wyglądającą jednostkę latającą (taką, która ma najmniej odsłoniętych połączeń), będziemy mogli również w tym momencie upłynnić zdobyte towary. Stracimy natomiast na każdym elemencie, który odpadł wcześniej od naszego statku. Gracz z największą ilością pieniędzy po trzech rundach będzie mógł cieszyć się zasłużoną sławą największego twardziela w tej części kosmosu.
„Galaxy trucker” przy pierwszym kontakcie potrafi zauroczyć. Poprzez własnoręczną budowę statku jesteśmy w pewien sposób przywiązani do naszego dzieła i zawsze jest okropnie żal, gdy zaczyna się on w trakcie zabawy rozpadać. Emocje w grze kształtują się sinusoidalnie. Zdecydowanie większe są podczas fazy budowy, gdzie walczymy o jak najlepsze kąski. Podczas wykładania kart w fazie lotu adrenalina opada, decyzji do podejmowania jest niewiele. Wszystko opiera się na podliczaniu naszych części statku oraz rzutach kostkami. Gra przybiera wtedy bardzo losowy charakter. Pozostaje wtedy liczyć na to, by przelatujący meteoryt nie trafił akurat w nasz nieosłonięty element albo by sabotażysta nie wysadził kabiny z towarami. Co innego, gdy nieszczęście przydarzy się przeciwnikowi. W takich momentach pozostali gracze są przeważnie bardzo tym faktem rozbawieni. Vlaada Chvatil przyzwyczaił już graczy do gier tryskających humorem, o czym nasi czytelnicy mogli się przekonać, przeglądając recenzję „Władców Podziemi” czy „Pupili Podziemi”. Nie inaczej jest w „Galaxy Truckerze”. Gra posiada najlepiej napisaną instrukcję, jaką zdarzyło mi się wertować. Nie dość, że co kawałek jest przerywana dowcipnymi komentarzami, to jeszcze w trosce o początkujących graczy został przygotowany specjalny wariant wprowadzający przy pierwszej rozgrywce. Nie jest to z pewnością tytuł, w który będziemy się zagrywać codziennie. Po pewnym czasie do gry wkrada się pewna monotonność. Jedna partia raz na jakiś czas potrafi jednak poprawić samopoczucie.