Czy wiesz co to jest system reglamentacji towarów? Dlaczego pozaprawny organ władzy utworzony 13 grudnia 1981 roku był nazywany potocznie WRON-ą? Wiesz, że niektórzy z nas swoje pierwsze klocki lego albo lalkę Fleur (tak, Fleur, nie Barbie) dostali tylko dzięki temu, że istniało Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego?
Gdyby gry dawali na kartki
[„Znaj Znak” - recenzja]
Czy wiesz co to jest system reglamentacji towarów? Dlaczego pozaprawny organ władzy utworzony 13 grudnia 1981 roku był nazywany potocznie WRON-ą? Wiesz, że niektórzy z nas swoje pierwsze klocki lego albo lalkę Fleur (tak, Fleur, nie Barbie) dostali tylko dzięki temu, że istniało Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego?
Dziękujemy wydawnictwu IPN za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Na takie i podobne pytania odpowiada wydana przez IPN gra edukacyjna „Znaj Znak”. Jest wzorowana, czego autor gry nie ukrywa, na innej popularnej grze – „Dobble”. Jednak o ile „Dobble” jest po prostu dynamiczną rozrywką sprawdzającą naszą spostrzegawczość, o tyle wydawnictwo IPN-u również uczy. Robi to w sposób nienachalny; w czasach, kiedy jesteśmy otoczeni różnego rodzaju logami, symbolami, infografikami, przemawianie do młodzieży poprzez symbole wydaje się być strzałem w dziesiątkę.
Jest to gra edukacyjna, którą można wykorzystywać zarówno w szkołach podstawowych, jak i ponadpodstawowych. Młodsze dzieciaki mogą w to grać, tak jak gra się w „Dobble”, jednocześnie poznając różne znaki, a starsi mogą grać w wersję z nazywaniem wskazanych na kartach wspólnych symbolów, np. żeby zdobyć punkt, muszą powiedzieć, że następujący
znak oznaczał Grupy Szturmowe Szarych Szeregów i był oznaczeniem harcerskich oddziałów bojowych podczas okupacji. Zabawę zawsze można urozmaicić o karty pomocnicze, na któreych znajduje się zawsze tylko jeden symbol, a na rewersie zebrane są najważniejsze fakty historyczne z nim związane.
Tak na marginesie, podoba mi się to, jak starannie jest wydane „Znaj Znak”, karty są na tyle grube, że nie tak łatwo jest je zniszczyć, a wiadomo, że dzieciaki potrafią (nie, że nie wierzę, że nie dadzą rady). Karty pomocnicze, wydrukowane na papierze kredowym, są zaś przeznaczone dla tych, którzy naprawdę chcą wiedzieć więcej.
W przypadku nieco starszych graczy (takich w grupie 30 plus) okazało się, że karty wywołują serię wspomnień z dawnych czasów, szczególnie znaki z czasów PRL-u. Przywołany na wstępie Pewex od razu przypomniał nam sklepy dla górników (oni mieli wtedy lepiej), logo dziennika telewizyjnego skojarzyło się nam z Jackiem Fedorowiczem, a na widok malucha naturalnym było odniesienie się do poloneza i syreny, zaraz za nim warszawy i od razu zaczęła się dyskusja na temat polskiej motoryzacji. Mnie skojarzyło się to z książką Witolda Richtera „Moje dwa i cztery kółka”. Oczywiście zamiast grać w parach, zagraliśmy w wersję wieloosobową, czyli taką jaka obowiązuje w „Dobble”, tylko że dynamika nam siadła przy sprawdzaniu znaczeń symboli i różnego rodzaju dygresjach.
Podoba mi się w „Znaj Znak” to, że pomimo ładunku edukacyjnego niesie w sobie przesłanie, że nauka może być zabawą. Historia Polski, którą przedstawia – i ta weselsza, i ta bardziej bolesna – nie jawi się graczowi jak zbiór nudnych dat i faktów do wykucia, a raczej jako worek z symbolami do poznania. Pozwala powiązać różne zdarzenia poprzez budowanie skojarzeń czy to z konkretnym znakiem (lub częstotliwością się jego pojawiania), czy innego rodzaju bodźcami, które w takiej rozgrywce są obecne (chociażby głupia mina kolegi). Same karty mogą służyć jako swojego rodzaju fiszki, przy powtórkach materiału do klasówek. Dodatkowo, myślę, że grę można również wykorzystać w szkoleniach prowadzonych dla dorosłych, na przykład przenosząc ich za jej pomocą w czasy PRL-u i … Zresztą, co będę zdradzać pomysły. Jak napisałam wcześniej, „Znaj Znak!” to naprawdę dobrze pomyślane narzędzie edukacyjne.
Dzięki temu, że gra się w parach, nauczyciele mają możliwość zaangażować wielu uczniów np. w turnieju. Dodatkowo, kolorystyka wydawnictwa jest spójna z oznaczaniami rozdziałów w książce
„Od niepodległości do niepodległości”, co pomaga powiązać fakty, jeżeli uczeń korzysta z tej książki. Nie miałam okazji przetestować jak „Znaj Znak” się sprawdza w warunkach szkolnych, ale wierzę, że w rękach dobrego nauczyciela może to być fantastyczne narzędzie edukacyjne – nie jest to nudne wkuwanie, tylko zabawa w spostrzegawczość oraz ćwiczenie pamięci. Jeżeli dzięki temu uczniowie pokojarzą (w miarę bezboleśnie) pewne fakty i daty, może się to okazać dodatkowym bonusem, np. przy pisaniu sprawdzianów.