Były gry dla dwojga, teraz pora na gry dla całej paczki: tak zwane party games. Większość z nich jest niewielka, prosta do wytłumaczenia i idealnie nadaje się na wyjazdy, dlatego selekcja trzech, które powinny się znaleźć w tym zestawieniu, była trudna. Postarałem się jednak wybrać te, które reprezentują zupełnie różne typy rozgrywki.
Gry do plecaka: Dla zgranej paczki
[ - recenzja]
Były gry dla dwojga, teraz pora na gry dla całej paczki: tak zwane party games. Większość z nich jest niewielka, prosta do wytłumaczenia i idealnie nadaje się na wyjazdy, dlatego selekcja trzech, które powinny się znaleźć w tym zestawieniu, była trudna. Postarałem się jednak wybrać te, które reprezentują zupełnie różne typy rozgrywki.
Być może niektórym z czytelników znany jest „Jungle Speed”. Zasady w „Prawie dżungli” są wręcz identyczne: każdy z graczy po kolei wykłada karty ze stosu przed sobą. Ważne jest, by kartę odsłaniać „od siebie” – tak, by współgracze mieli równe szanse z wykładającym. W momencie, gdy na stole pojawią się dwie identyczne karty następuje pojedynek, czyli ich właściciele muszą złapać ustawiony po środku totem (drewniana szpula). Ten, który zrobi to pierwszy, oddaje swoje wyłożone karty drugiemu graczowi, a on łączy to ze swoim stosem i wkłada pod spód talii. Gra toczy się do momentu wyzbycia się kart.
Zasady są bardzo proste, gra składa się tylko z kart i drewnianego totemu umieszczonych w worku. Łatwa do zabrania, można ją ustawić na dowolnym płaskim terenie, byleby się totem nie przewracał. Dynamiczna gra na refleks i spostrzegawczość, tym ciekawsza, że figury są bardzo podobne do siebie, a 3 typy kart funkcyjnych wprowadzają dodatkowy chaos. Grze towarzyszą salwy śmiechu, lekkie zadrapania i masa endorfin.
Być górnikiem, kopać tunele i odnaleźć złoto – to marzenie każdego krasnoludka. Niektóre z nich są jednak złośliwe i perfidne, mogą chcieć popsuć idyllę i nie dopuścić innych do drogocennego kruszca.
Na początku gry rozstawiamy planszę, czyli 3 zakryte karty skarbów w odległości 7 kart od korytarza startowego. Ponadto każdy z graczy losuje swoją rolę (albo sabotażystę, albo kopacza). Następnie wszyscy starają się osiągnąć swoje cele. Kopacze będą starali dokopać się do złota, osiągną to poprzez dokładanie tuneli, zagrywanie kart mapy, by sprawdzić, która z kart skarbów jest złotem, a która węglem. O ile uda im się zlokalizować sabotażystę mogą mu „popsuć” wózek, kilof albo lampę (uniemożliwia to dostawianie kart tuneli). Po zagraniu jednej z kart lub jej odrzuceniu gracz dociąga do odpowiedniej liczby kart na ręku i następuje tura następnej osoby. Sabotażyści zaś na pewno będą zaślepiać tunele na lewo i prawo, psuć przybory do kopania i zwodzić innych graczy.
Co ciekawe, pod koniec rozgrywki, gdy kopacze są pewni wygranej, mogą nawzajem uszkadzać swój sprzęt w celu zmniejszenia liczby pretendentów do podziału profitów z wygranej.
Możliwości rozgrywki jest wiele, element psychologiczny obecny i mocno nakreślony, co wraz ze sporą interakcją zapewnia naprawdę świetną zabawę. Ta niepewność, kto jest kim, próby rozszyfrowania zakręconych zagrań graczy, pokerowe miny sabotażystów, którzy przekonują, że to oni są kopaczami i proszą o naprawienie ich sprzętu, a następnie ze złośliwym uśmieszkiem satysfakcji zaślepiają tunele. Gra dostarcza naprawdę wiele emocji i jest pozycją, w którą warto zagrać. Chociażby, dlatego że wielu graczy zakochuje się w niej na długo. W dodatku zwykła talia kart jest bardzo prosta do spakowania.
Wspaniała gra wyobraźni. Kolejno jeden spośród graczy wybiera kartę spośród 6 które ma na reku i podaje skojarzenie z nią związane. Taka osoba jest nazwana narratorem; układa ona zakrytą kartę na stole, następnie każdy z graczy dokłada swoje. Są one mieszane i numerowane. Teraz następuje głosowanie, wszyscy poza narratorem głosują, która karta pasuje najlepiej, ich zdaniem, do skojarzenia pierwszego gracza. Osoba, która odgadła właściwą kartę, otrzymuje 3 punkty, gracz, który swoją kartą wywiódł w pole innych, dodatkowo otrzymuje jeden punkt. Natomiast narrator otrzymuje punkty tylko i wyłącznie wtedy, gdy gracze, acz nie wszyscy, odgadli jego kartę.
Gra może wydawać się nudna i ograniczona liczba kart może budzić obawy, że skojarzenia po kilku partiach staną się tendencyjne. Nic bardziej mylnego: niczym w obrazach Boscha za każdym obejrzeniem karty odnajdziemy nowe szczegóły, które natchną nas do kolejnego pomysłu. Świetna gra, która potrafi zająć na 2 lub 3 partie pod rząd. Może wielkość nie jest tak zachęcająca jak chociażby „Sabotażysta”, ale można zrezygnować z pudełka i po prostu zabrać talię kart i numerki w woreczku strunowym, natomiast punkty zapisywać na kartce. Zapraszam również do naszej
recenzji.