Proste reguły, które jednocześnie zmuszają do pracy nasze szare komórki, w połączeniu z szybkością rozgrywki powodują, że „Callisto” to znakomita gra logiczna, która potrafi dostarczyć mnóstwo emocji zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
Mała Esensja: Walka o przestrzeń
[Reiner Knizia „Callisto” - recenzja]
Proste reguły, które jednocześnie zmuszają do pracy nasze szare komórki, w połączeniu z szybkością rozgrywki powodują, że „Callisto” to znakomita gra logiczna, która potrafi dostarczyć mnóstwo emocji zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
Dziękujemy wydawnictwu Piatnik za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Niewątpliwie istotną zaletą „Callisto” jest to, że rozgrywka jest równie atrakcyjna niezależnie od tego, czy uczestniczą w niej dwie, trzy czy cztery osoby. Efekt ten zostaje osiągnięty w ten sposób, że w zależności od liczby graczy, pod przezroczystą ośmiokątną planszą umieszczana jest inna podkładka. W przypadku partii dwuosobowej widnieje na niej szeroka ciemna ramka ograniczająca obszar, na którym można wykonywać ruchy. Jeśli będzie trzech graczy, to ramka jest węższa, a przy czterech nie ma jej już w ogóle. Wszystkie podkładki mają natomiast ciemny środek (tej samej wielkości), który jednak rządzi się już innymi regułami niż ramka.
Cel postawiony przed graczami jest prosty – umieścić na planszy jak najwięcej swoich klocków, a zarazem przeszkadzić w tym swoim konkurentom. Na początku każda osoba dysponuje trzema kolumnami (zajmują one jedno pole planszy) i osiemnastoma klockami o różnych kształtach (zajmują od dwóch do pięciu pól) w wybranym przez siebie kolorze. W pierwszej rundzie ustawiamy na planszy jedną kolumnę, a w drugiej rundzie – kolejną. Wybierając miejsce położenia kolumny mamy do dyspozycji wszystkie pola planszy oprócz ciemnego środka planszy oraz ramki.
W kolejnych rundach mamy do wyboru dwie akcje – dołożenie jednego klocka lub ustawienie ostatniej kolumny. Klocki można układać tylko tak, żeby przylegały przynajmniej jednym polem do kolumn lub klocków w tym samym kolorze. Nie wystarczy więc kontakt jedynie rogiem. Ponadto klocków nie można umieszczać na ciemnej ramce, ale – w odróżnieniu od kolumn – nie dotyczy ich zakaz zajmowania środka planszy.
Gra toczy się do momentu, aż żaden z graczy nie ma już możliwości ułożenia na planszy swojego klocka. Następnie za każdy niewyłożony klocek otrzymuje się punkty karne, których liczba odpowiada jego wielkości. Wygrywa gracz z najmniejszą liczbą punktów, a przy równowadze zwycięzcą jest osoba, która w ciągu rundy była później w kolejce. W celu wyrównania przewagi wynikającej z rozpoczynania najlepiej rozegrać tyle partii, ilu jest uczestników, a następnie zsumować wszystkie punkty karne, aby wyłonić ostatecznego zwycięzcę.
Początek rozgrywki dla dwóch graczy
Źródło: boardgamegeek.com
Rozgrywka w „Callisto” toczy się bardzo dynamicznie, ponieważ gracze – niezależnie od ich liczby – bardzo szybko wchodzą ze sobą w interakcję. Nie jest możliwe spokojne dokładanie klocków w wybranej przez siebie części planszy, lecz od samego początku każda osoba próbuje zagarnąć jak najwięcej przestrzeni dla siebie. Istotny jest przy tym zarówno wybór miejsca dla swoich kolumn, jak i właściwe gospodarowanie klockami. Oczywiście w miarę zapełniania się planszy coraz trudniej ułożyć na niej największe klocki, ale z drugiej strony posiadanie takich o odpowiednim kształcie ułatwia przeprowadzanie ataku za pomocą trzeciej kolumny na obszar planszy „odcięty” już przez przeciwnika. Właśnie wybór momentu i miejsca wprowadzenia do gry naszej ostatniej kolumny ma często kluczowe znaczenie dla wyniku rozgrywki. Jeśli rywal nie jest w stanie szybko zneutralizować naszej akcji, to możemy przejąć znaczną część obszaru, na którym planował on bezpiecznie umieścić swoje klocki.
Nie da się ukryć, że „Callisto” nie należy do najtańszych gier, a zawartość pudełka na pierwszy rzut oka nie wydaje się jakoś nadzwyczajnie atrakcyjna – szczególnie kolorystyka podkładek pod planszę nie rzuca na kolana. Okazuje się jednak, że rozgrywka potrafi być naprawdę ekscytującą, a w dodatku nawet siedmiolatek nie stoi tutaj na straconej pozycji w starciu z dorosłym. Być może mimo niewątpliwie logicznego charakteru gry przydatne są w niej doświadczenia z codziennych zabaw klockami? Ważne jest też, że plastikowe elementy są wykonane na tyle solidnie, że spokojnie wytrzymają ich mało delikatne traktowanie przez rozemocjonowane dzieci. Wszystko to sprawia, że „Callisto” znakomicie się sprawdza w rozgrywkach w rodzinnym gronie, zarówno jako główny punkt programu, jak i niezbyt długo trwający przerywnik między innymi tytułami.