Na przełomie 1996 i 97 roku pojawiła się gra, która zapowiadała się całkiem dobrze. Nikt jednak nie spodziewał się tak wielkiego sukcesu. Grał w nią każdy. A jeśli nie grał, to przynajmniej o niej słyszał. Gra szybko zyskała miano kultowej: powstawały klany, a na serwerach internetowych toczono krwawe walki.
Hit! – a może jednak nie…
[„Diablo II” - recenzja]
Na przełomie 1996 i 97 roku pojawiła się gra, która zapowiadała się całkiem dobrze. Nikt jednak nie spodziewał się tak wielkiego sukcesu. Grał w nią każdy. A jeśli nie grał, to przynajmniej o niej słyszał. Gra szybko zyskała miano kultowej: powstawały klany, a na serwerach internetowych toczono krwawe walki.
To było: „DIABLO"!
Niesamowity sukces, jeden z największych, jeśli nie największy w branży gier komputerowych, spowodował, iż twórcy „Diabła” – firma Blizzard – postanowili stworzyć jego kontynuację. Premiera drugiej części zapowiadana była na gwiazdkę 1998 roku. Ten, kto interesował się „Diablo 2” wie, co działo się w sieci i w prasie komputerowej. Chyba nigdy nie panowało takie napięcie przed wydaniem sequela. Sieć pełna była przecieków, screenshotów, charakterystyk postaci, pomysłów. Tyle samo było bajek, plotek i marzeń wiernych graczy, którzy grę znali na pamięć. Czas premiery zbliżał się nieubłaganie, a Blizzard dziwnie milczał.
No i stało się! Okazało się, że „Diablo 2” nie tylko nie pojawi się na czas, ale – co gorsza – w ogóle nie wiadomo kiedy się ukaże.
Dlaczego? Bo gra nie była jeszcze ukończona. Tak zaczęła się długa historia wydania najbardziej oczekiwanej gry ostatnich lat: „DIABLO 2"!
O „Diablo 2” napisano już tysiące tekstów, więc całą jej ideę streszczę pisząc, że D2 jest grą typu „łaź po labiryntach i różnych lokacjach i morduj, co ci się nawinie pod rękę”. Autorzy wprawdzie zapowiadali, że zostanie rozbudowany wątek fabularny, ale w efekcie stanowi on jedynie pretekst do zarzynania kolejnych potworów. Czy to źle? Absolutnie nie. „Diablo” od początku było właśnie taką grą i na dobre wyjdzie mu taką pozostać, a nie aspirować do RPG. Jest to wzorzec sam dla siebie. Ta gra stworzyła gatunek.
W momencie premiery „Diablo 2” było już wiadomo, że będzie to wielki sukces. I był. Miliony spragnionych rzezi graczy pobiegło do sklepów i zakupiło ten „JEDYNY WŁAŚCIWY TYTUŁ”. Na polski rynek grę przystosował CD-Projekt. Zrobił to rzetelnie i profesjonalnie.
Jednak recenzenci nie wystawili „Diablo 2” cudownej laurki, ale wytknęli masę niedoskonałości. Wiadomo, że każdy zagorzały fan jest w stanie bronić swoich ideałów do upadłego, więc na łamach prasy i w internecie wybuchła prawdziwa batalia…
Po pierwsze należy przypomnieć, że drugą część „Diablo” tworzono przez cztery lata! I co dostajemy po tak długim czasie? Czy „Diablo 2” jest produktem na miarę oczekiwań?
Niewątpliwie „Diablo 2” jest grą dobrą, a może nawet bardzo dobrą. Dodano kilka postaci (możemy grać Barbarzyńcą, Paladynem, Czarodziejką, Amazonką, Nekromantą). Jest to duży plus, ale czy przez cztery lata te kilka postaci to nie za mało? Gra jest dużo większa niż jej poprzedniczka, a liczne labirynty, jaskinie i inne zamknięte przestrzenie są wykonane po mistrzowsku – doskonale oddają klimat. Minusem gry są jednak przestrzenie otwarte, które momentami są nużące. No i śmiesznie wyglądają tu i tam porozrzucane skrzynie. Na pustyni? Czy nie można było wymyślić czegoś bardziej oryginalnego?
Zawiodła też muzyka, spodziewałem się czegoś więcej. Kiedy grałem w pierwszego „Diabła” muzyka wręcz przerażała. Silne, ciężkie motywy doskonale budowały klimat i do dziś uważam ją za wzorcową. W „Diablo 2” tego już nie ma. A może jest to po prostu kwestia oczekiwań?
Co ciekawe, przez te cztery lata nie dodano widoku 3D, tzn. możliwości obrotu kamery, aby poprawić orientację przestrzenną, widoczność. W dobie 3D jest to nawet nie tyle zaskakujące, co frustrujące i – moim zdaniem – jest to wielka wada „Diablo 2”. Nie raz już walczyłem nic nie widząc, bo obraz zasłaniały mi drzewa czy ściana.
Najsilniejszym atutem „Diablo” było niezwykłe bogactwo przedmiotów. Jest to też atut „Diablo 2”. Przedmiotów jest bardzo dużo. Dzielą się na magiczne, rzadkie i unikatowe. Niektóre można łączyć w „zestawy” – przedmioty stają się potężniejsze, gdy skompletuje się kilka z zestawu. Ciekawym pomysłem są kamienie, które w połączeniu z elementami ekwipunku (np. bronią) dają im dodatkowe cechy. Świetnym pomysłem jest np. kostka Horadrimów za pomocą, której możemy uzyskiwać bardzo ciekawe rodzaje broni.
Innym ciekawym elementem jest drzewko umiejętności. Pozwala uzyskać pewne zdolności przy osiągnięciu określonego poziomu postaci. Zdobycie jednej zdolności, otwiera drogę do kolejnych. W D2 mamy też specjalizacje w danym rodzaju broni, które wpływają na skuteczność posługiwania się nimi.
Producenci wysłuchali również próśb graczy i stworzyli skrytkę; miejsce; w którym można przechowywać pieniądze i przedmioty. Niestety w skrytce (o wyglądzie dużej skrzyni) mieści się mniej niż w plecaku bohatera.
No i ostatni element gry, czyli filmy, które fundują twórcy graczowi po każdym zakończonym akcie (są ich cztery). Filmy są GENIALNE! Widać kawał dobrej roboty i jest to jedyny element gry, który naprawdę powalił mnie z nóg.
Zapewne wielu fanów „Diablo” zarzuci mi, że się czepiam i szukam dziury w całym, ale jak mówi stare i bardzo przysłowie „DIABEŁ tkwi w szczegółach!”. Rozmawiałem z graczami, czytałem ich opinie. Odczucia były podobne – D2 „jest fajne, ale…”. Jak na cztery lata produkcji zrobiono stanowczo za mało. Wszyscy spodziewali się hitu przez wielkie „H”, a dostali dobry, choć trochę zalatujący starością produkt.
Gdyby D2 – takie jakim je widzimy – wyszło w 1998 roku byłoby absolutnym, dewastującym wszystkie inne tytuły przebojem! Póki co, nadzieje wielu graczy są pokładane w dodatku do „Diablo”, który już powstaje, a będzie to piąty akt. Pożyjemy, zobaczymy.
Diablo II
Blizzard 2000
Wymagania sprzętowe (dla wersji single-player): Windows® 95, 98, 2000 lub NT 4.0 Service Pack 5, Pentium® 233, 32 MB RAM, 650 MB wolnego miejsca na dysku twardym, napęd 4XCD, karta zgodna z Directx™