Fractal Terrains
[ - recenzja]
czyli więc chodź, narysuj sobie świat
Ta książka nie zawiera mapy. Czytelnik może się nie krępować i narysować własną
– Terry Pratchett „Czarodzicielstwo”
Ostatnio mój przyjaciel podesłał mi maila, w którym stało „znasz się na mapach, więc może napisałbyś recenzję pewnego programu?”. Zgodziłem się i wkrótce do moich rąk trafiła płyta CD z programem „Fractal Terrains” firmy ProFantasy Software.
Podobnie jak ich poprzedni produkt – „Campaign Cartographer” – jest to narzędzie dla wszystkich tych, którzy chcą w sposób prosty, łatwy i przyjemny narysować swój własny świat. O ile jednak CC służy do tworzenia map szczegółowych, o tyle „Fractal Terrains” to narzędzie „ogólne”.
Zapytacie jednak, po co komu taki program? Przecież wystarczy siąść przy stole z kartką i ołówkiem albo uruchomić pierwszy z brzegu program graficzny. Ale tylko na pozór jest to takie proste…
W przedmowie do „Mappy Świata Dysku” jej twórca – Stephen Briggs – opisuje, jak zaprezentował swój pierwszy szkic. Terry oglądał go przez chwilę, po czym zapytał „Czy wiesz dlaczego w pewnych regionach rzadziej padają deszcze?”. Jeżeli nie znacie odpowiedzi na to pytanie, to właśnie dla Was, jest „Fractal Terrains”. Ujmując rzecz najprościej – dla stworzenia prawdopodobnej mapy nieistniejącego świata trzeba zachować wzajemne zależności między wieloma czynnikami, takimi jak rzeźba terenu
1), rozkład temperatur
1) i opadów
1) czy wreszcie stopień nasłonecznienia
1). Wszystkie te dane służą następnie do wygenerowania za pomocą fraktali
1) spójnej mapy planety.
„Fractal Terrains” zdejmuje z barków użytkownika konieczność pamiętania o tych wszystkich drobnych sprawach, których niedopatrzenie powoduje wybuchy śmiechu specjalistów. Wystarczy tylko podać kilka niezbędnych informacji, jak na przykład wysokość najwyższego i najniższego miejsca na planecie czy typ klimatu.
Oczywiście dostępne są liczne narzędzia edycyjne, umożliwiające daleko posuniętą ingerencję w wygląd naszego świata. Już same nazwy narzędzi mówią same za siebie: raise/lower, wetter/dryer, hotter/colder.
Prócz tych narzędzi mamy możliwość wyboru sposobu prezentacji mapy spośród wielu odwzorowań kartograficznych, dodania siatek współrzędnych oraz tak zwanych „elementów pozaramkowych” – róży wiatrów czy legend. Na uwagę zasługuje też tworzenie animowanych globusów, jednak do ich „uruchomienia” konieczny jest dodatkowy edytor graficzny, który pozwoli na sklejenie wygenerowanej sekwencji obrazów w jeden plik.
Możliwe jest oczywiście ręczne rysowanie rzeźby terenu lub wprowadzenie do programu informacji z zewnątrz – na przykład w postaci plików binarnych. Co ciekawe, pliki binarne FT to format powszechnie używany w USA w komercyjnych systemach kartograficznych.
Na CD, jako przykładowe dane, zamieszczono między innymi potężny Numeryczny Model Terenu
1) Ziemi datowany na rok 1996. Piszę „potężny”, ponieważ jest to ponad 2 GB danych (jako archiwum). Prócz tego na CD zamieszczono także dane dotyczące samych Stanów Zjednoczonych oraz… Marsa.
Dodatkowo na płytce można także znaleźć program Wilbur, umożliwiający konwersję plików graficznych do postaci binarnej, akceptowanej przez „Fractal Terrains”.
Podsumowując za 40 dolarów dostajemy do rąk narzędzie nieco na wyrost. Program jest doskonały dla ludzi zajmujących się – jak ja – kartografią i wizualizacją przestrzenną codziennie. Za niewielkie pieniądze dostajemy narzędzie o sporych możliwościach.
Jednak patrząc z pozycji Mistrza Gry – bo przecież FT ma wspomagać pracę fana RPG – nie wiem, czy kupiłbym „Fractal Terrains”. Po prostu rzadko, kiedy pojawia się konieczność tworzenia map nowych planet. Program zapewne przyda się komuś, kto prowadzi skrajnie „symulacjonistycznie” w konwencji hard SF, koncentrując się na otoczeniu, a nie na wydarzeniach.
1) Mam nadzieję, że wiecie, co to. Jeżeli nie – zapytajcie specjalistów…