Ta niesamowita planeta Ziemia [Friedemann Friese „Terra” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Nie ma ludzi nieomylnych. Jeśli komuś wydaje się, że pozjadał wszystkie rozumy, niech spróbuje swoich sił w grze „Terra”. Szybko nabierze pokory.
Ta niesamowita planeta Ziemia [Friedemann Friese „Terra” - recenzja]Nie ma ludzi nieomylnych. Jeśli komuś wydaje się, że pozjadał wszystkie rozumy, niech spróbuje swoich sił w grze „Terra”. Szybko nabierze pokory.
Dziękujemy wydawnictwu Bard za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji. Nowa propozycja wydawnictwa Bard należy do tych gier, z których oprócz dobrej zabawy czerpiemy także wiedzę na temat otaczającego nas świata. Nie jest to jednak typowy quiz. Przeważająca część planszy przedstawia mapę świata, podzieloną na obszary lądowe i morskie. Poniżej natomiast znajdują się trzy podziałki, każda dotycząca innych cech. Na torze roku uczestnicy typować będą okresy, w których zaistniało bądź trwało jakieś wydarzenie, tor liczb odpowiada za wszelkie wymiary, od objętości, temperatury czy procentów, po godziny, litry i tony. Na ostatniej podziałce zaznacza się z kolei długości, wysokości oraz dystanse. Gracze otrzymują po sześć znaczników w swoim kolorze, jeden z nich posłuży do podliczania zdobytych punktów, pozostałe do zaznaczania odpowiedzi. Należy także umówić się na określoną liczbę rund. Następnie wybierany jest poziom trudności, czyli talia żółta, zielona, niebieska lub czerwona, a karty trafiają do specjalnego pudełka, które zakrywa ich dolną połowę. Osoba rozpoczynająca bierze pudełko, odczytuje temat zadania, liczbę poszukiwanych regionów, a także dane do oszacowania. Wszyscy mogą się również zapoznać ze zdjęciem, które może czasem dopomóc w udzieleniu odpowiedzi. W tym momencie uczestnicy mogą zacząć naprzemiennie obstawiać wymagane odpowiedzi, umieszczając swoje znaczniki w poszczególnych miejscach. Nie zawsze opłaca się rozkładać wszystkie, gdyż w przypadku błędnych typów możemy je na pewien czas stracić. Gdy wszyscy podejmą już stosowne decyzje, karta jest wyciągana z pudełka. U jej dołu znajdują się poprawne rozwiązania, można tam także znaleźć krótką notkę rozwijającą dany temat. Teraz pozostaje już tylko podliczyć punkty. Siedem można zdobyć za dokładne trafienie, trzy – jeżeli ktoś był bardzo blisko np. poszukiwanym regionem była Alaska, a ktoś zaznaczył Kanadę. Potem gracz startowy się zmienia, a uczestnicy odzyskują po jednym utraconym znaczniku (chyba że mają ich mniej niż trzy, wtedy uzupełniają je do tej liczby). I zabawa zaczyna się od nowa. Po przeczytaniu powyższego część czytelników może dojść do wniosku, że mieli już okazję zetknąć się z czymś podobnym. Nic w tym dziwnego. Mechanika została przeniesiona żywcem z gry „Fauna” tego samego autora – Friedemanna Friese. W przypadku wcześniejszego tytułu poszukiwania były ograniczone do świata zwierzęcego, teraz horyzont został poszerzony. Zwiększa to zdecydowanie poziom trudności. W pudełku znajdziemy trzysta zadań na dużych, dwustronnych kartach. Z racji tego, że w jednej partii zużywa się ich przeważnie nie więcej niż dziesięć, to rozrywki powinno starczyć na dłuższy czas, pod warunkiem, że nie będziemy gry „katować” każdego wieczora. Wydanie stoi na wysokim poziomie, wypraska jest bardzo wygodna w użyciu, z racji niezbyt porażającej liczby elementów cena mogłaby być odrobinę niższa. Tak czy owak gra wydaje się idealnym pomysłem na rodzinny prezent, miło spędzą przy niej czas wszyscy, bez względu na wiek. Jeśli jesteście ciekawi jaką długość ma największy łańcuch jaskiń, gdzie znajduje się najmniejszy kościół oraz jak długo działa najstarsza poczta, to koniecznie wypróbujcie grę „Terra”.
|