Większość z nas wie jak wygląda bocian czy niedźwiedź i gdzie można je spotkać. Trudniej byłoby pewnie z bardziej egzotycznymi gatunkami. Zapraszam do recenzji gry, która sprawdzi naszą wiedzę na temat zwierząt.
Z planszą wśród zwierząt
[Friedemann Friese „Fauna” - recenzja]
Większość z nas wie jak wygląda bocian czy niedźwiedź i gdzie można je spotkać. Trudniej byłoby pewnie z bardziej egzotycznymi gatunkami. Zapraszam do recenzji gry, która sprawdzi naszą wiedzę na temat zwierząt.
Dziękujemy wydawnictwu Rebel.pl za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
„Fauna” to swego rodzaju quiz wiedzy o zwierzętach, autorstwa Friedemanna Friese, zielonowłosego autora, którego gry zazwyczaj mają tytuły na literę „F”. W pudełku znaduje się spora plansza, będąca jednocześnie mapą świata, z zaznaczonymi na niej regionami. Nie znajdziemy tu poszczególnych państw, a obszary, takie jak na przykład: Labrador, Mikronezja czy Amazonia. W środku mamy też 180 dwustronnych kart z rysunkami mniej lub bardziej znanymi zwierzętami oraz sporo różnokolorowych drewnianych znaczników.
Zadanie graczy jest bardzo proste – po włożeniu kart zwierząt do specjalnego pudełka należy odgadnąć miejsce występowania gatunku widocznego na pierwszej z nich. Pudełko jest na tyle duże, że widać wyłącznie nazwę i rysunek zwierzęcia wraz z liczbą zamieszkiwanych obszarów, a zasłonięte są szczegółowo informacje, czyli to, co de facto należy odgadnąć. Oprócz obszarów zamieszkiwanych przez dane stworzenie, należy jeszcze na specjalnym torze obstawić jego wagę i często też długość ogona. I to wcale nie jest proste zadanie.
Podczas rundy gracze po kolei biorą po jednym ze swoich znaczników i kładą go na planszy-mapie w miejscu, które uważają za właściwe. Obowiązuje zasada jednego znacznika na obszar, więc osoba rozpoczynająca jest trochę uprzywilejowana. Punkty zdobywa się za prawidłowo wskazane rejony oraz za posiadanie znaczników w rejonach przylegających. Liczba punktów jest zależna od tego, jak popularne jest dane zwierzę na Ziemi – im więcej obszarów zamieszkuje tym mniej bonusów za ich odgadnięcie. Podobnie sprawa wygląda z wagą i ogonem – bonus przysługuje nie tylko za prawidłowe obstawianie, ale też za bycie blisko dobrej odpowiedzi. W swojej turze gracz może obstawiać lub spasować. Jeżeli się wycofa, to nie może już wrócić w danej rundzie do gry. Jest to o tyle istotne, że gracz traci swoje znaczniki, które postawione zostały w złym (niepunktowanym) miejscu. Każdy rozpoczyna z sześcioma kosteczkami, ale nigdy nie może mieć mniej niż trzy, jednak im więcej tym większa szansa na punkty, więc nie można rozkładać ich bezkarnie.
Jak widać z opisu „Fauna” jest grą edukacyjną o bardzo prostych zasadach, co czyni ją praktycznie tytułem dla każdego. Zwierzęta są na tyle zróżnicowane, że wiele z nich będzie wyzwaniem dla osób dorosłych, gwarantuje, że nikt się tu nie będzie nudził – w końcu tupaja pospolita, mimo swej nazwy, nie jest aż tak znana. Grając, można dokształcić się zarówno z biologii, jak i z geografii i dzieje się to w bardzo wesoły i nienachalny sposób. Teoretycznie do rozgrywki potrzebny jest pewien zakres wiedzy na temat zwierząt i obszarów ich występowania, stąd minimalny wiek graczy to dziesięć lat, ale sprawdziłam, że młodsze dzieci świetnie się bawiły – wystarczy zamiłowanie do żywych stworzeń. Nie obawiałabym się też o to, że karty zbyt szybko się skończą – starczą na wiele rozgrywek i gwarantuję, że i tak nie zapamiętamy wszystkiego i będzie można do nich wracać.
To już drugie wydanie tej gry – w stosunku do pierwszego niewiele się zmieniło. Na pewno została odświeżona szata graficzna, nie miałam okazji porównać czy pojawiły się nowe zwierzęta. Dla mnie jest to tytuł praktycznie bez wad, który szczerze polecam wszystkim, którzy chcą poszerzyć lub sprawdzić swą wiedzę na temat fauny świata.