Idea „Inwigilacji Luksusowej” jest prosta: gracze wcielają się w posłów, którzy w czasach PRL-u współpracowali ze służbami specjalnymi i mają w IPN-ie swoje teczki. Za pomocą politycznych machinacji, pomocy łże-mediów i wszelkich innych brudnych sztuczek trzeba odkryć afery przeciwników politycznych, starając się zachować swoje w jak największej tajemnicy.
Nieczysta walka o władzę, czyli kto jest zerem
[Tomasz Z. Majkowski, Michał „Puszon” Stachyra, Maciej Zasowski „Inwigilacja luksusowa” - recenzja]
Idea „Inwigilacji Luksusowej” jest prosta: gracze wcielają się w posłów, którzy w czasach PRL-u współpracowali ze służbami specjalnymi i mają w IPN-ie swoje teczki. Za pomocą politycznych machinacji, pomocy łże-mediów i wszelkich innych brudnych sztuczek trzeba odkryć afery przeciwników politycznych, starając się zachować swoje w jak największej tajemnicy.
Tomasz Z. Majkowski, Michał „Puszon” Stachyra, Maciej Zasowski
‹Inwigilacja luksusowa›
Tych, których tematyka polityczna odstrasza, już na samym początku uspokajam: by grać w „Inwigilację” znajomość wszystkich ministrów zasiadających w obecnym rządzie (łącznie z Ministrem Truskawnictwa i Gospodarki Jagodowej) jest zbędna. Jeśli jednak pamiętacie, co działo się za czasów poprzedniej grupy trzymającej władzę, tym lepiej dla was. Jednak nie oznacza to wcale, że ludzie unikający kontaktu z polityką będą się dobrze bawili przy tej planszówce.
Plansza przedstawia pięć sejmowych lokacji, po których poruszają się posłowie: hotel poselski, salę posiedzeń, kuluary, salę konferencyjną oraz restaurację. Każdej z nich przypisane są konkretne akcje, które trzeba wykonać i które niejednokrotnie zwiększają naszą przewagę nad przeciwnikami politycznymi. Wokół przedstawionych lokacji rozciąga się tak zwany „sondaż” określający poparcie dla poszczególnych partii, zaś u dołu znajduje się miejsce na kartę obecnie wprowadzonej ustawy. Ta prostota wychodzi grze na plus, podobnie jak zasady rozgrywki.
Na początku każdej tury poseł musi się znieczulić (czyli dać sobie w szyję, co jest reprezentowane przez odrzucenie jednego żetonu znieczulenia), a następnie, w obawie przed dziennikarzami, zmienić miejsce pobytu i wykonać akcję przypisaną do nowej lokacji. Można zatem biesiadować w restauracji, wypytując innych posłów o ich przeszłość, nocować w hotelu poselskim, snuć się po kuluarach, ogłaszać odkryte teczki innych posłów na sali posiedzeń lub całe afery (składające się z trzech teczek) na sali konferencyjnej. W pewnych sytuacjach możliwe jest zagrywanie kart, czy to w odpowiedzi na działania innego posła (karty reakcji), czy po prostu przebywając w kuluarach (karty kuluarów). Niektóre pozwalają uniknąć niewygodnych pytań, inne umożliwiają zmianę swoich teczek, a jeszcze inne odkrycie teczek innych posłów.
Wypadałoby wyjaśnić wreszcie, czym są te teczki, na których przecież opiera się gra. Każdy z posłów był w przeszłości wplątany w jakąś aferę lub afery (ich ilość waha się od jednej do trzech, określając jednocześnie poziom i długość rozgrywki), zaś każda z nich składa się z trzech teczek dotyczących tego gdzie, kiedy i co dany poseł wyczyniał. Każdy z posłów dysponuje swoim potajemnym kapownikiem, w którym może notować podejrzenia i zdobyte informacje. Kiedy ktoś dowie się czegoś na temat przeszłości innego posła (lub ma spore podejrzenia), może zaryzykować publiczne oskarżenie go na sali sejmowej. Za każdym razem, gdy okaże się ono prawdziwe, oskarżający rzuca kostką i przesuwa swój pionek o liczbę wskazanych oczek (plus modyfikatory). Jeśli oskarżenie to zwykła kalumnia, oskarżający traci tyle punktów w sondażu ile wyturlał. Zwycięzcą gry jest ten, kto zdobędzie najwięcej punktów. Oczywiście możliwe jest zwykłe strzelanie bez dokładnej znajomości czyichś teczek, jednak to bardzo ryzykowna strategia, która rzadko kiedy wiedzie do zwycięstwa.
Jak wygląda to w praktyce? Dwóch posłów, Roman i Lech, spotyka się na wspólnej biesiadzie w restauracji sejmowej, dzięki czemu mogą zadać sobie po jednym pytaniu o swoją przeszłość. Pytania muszą być tak sformułowane, by pytany poseł mógł na nie odpowiedzieć „tak” lub „nie”; ponadto mogą dotyczyć tylko jednej teczki, nie zaś całej afery. Odpowiedź na pytanie musi być zawsze zgodna z prawdą. Mając to na uwadze, poseł Roman pyta Lecha o to, czy to prawda, że ma on na sumieniu współpracę z obcym wywiadem. Poseł Lech, jako że jego teczka mówi o zupełnie innej rzeczy, w tajemnicy przed innymi graczami udziela odpowiedzi i zadaje Romanowi pytanie zwrotne.
Jak sami widzicie, grając w „Inwigilację Luksusową” nie sposób narzekać na brak interakcji między graczami (której brak tak doskwiera w
„Wolsungu”), bo ta gra po prostu się na niej opiera. Zadawanie niewygodnych pytań o przeszłość innych posłów jest sednem rozgrywki, niejednokrotnie prowadzącym do wielu zabawnych sytuacji. Na nieszczęście, także tutaj po kilku rozgrywkach zaczyna doskwierać monotonia, której nie jest w stanie zmienić nawet większa liczba grających i wymyślanie nowych nazw dla swoich partii.
W ogólnym rozrachunku, mimo sporej dozy frajdy, jaką zapewnia „Inwigilacja Luksusowa”, mimo kontrowersyjnego tematu, prześmiewczego podejścia i dobrej jakości wydania, nie jest to gra dla wszystkich. W żadnym wypadku nie twierdzę, że to jakaś elitarna planszówka – po prostu nie każdy będzie się przy niej dobrze bawił. Ale jest na to sposób – wystarczy się znieczulić przed lub w trakcie rozgrywki, a wszystko staje się od razu bardziej lekkostrawne.