W świecie pdf-ów: Dym i kolejne mroczne miasto [ - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl W dzisiejszym odcinku odetchniemy trochę od Savage Worlds i przyglądniemy się temu, co też przygotował dla nas Portal w ramach prezentów świątecznych. Drugą częścią programu jest pewien system napisany w ciągu… dwudziestu czterech godzin. Innymi słowy: „Missisipi w ogniu” i „Verge”.
W świecie pdf-ów: Dym i kolejne mroczne miasto [ - recenzja]W dzisiejszym odcinku odetchniemy trochę od Savage Worlds i przyglądniemy się temu, co też przygotował dla nas Portal w ramach prezentów świątecznych. Drugą częścią programu jest pewien system napisany w ciągu… dwudziestu czterech godzin. Innymi słowy: „Missisipi w ogniu” i „Verge”.
W świecie, w którym o wiele łatwiej wydać coś w elektronicznym formacie niż na papierze, ciężko jest oddzielić ziarna od plew. Wśród tak kuriozalnych pomysłów jak „Hot Chicks RPG” czy darmowe listy trafień krytycznych, odnalezienie wartych uwagi produktów jest syzyfową pracą, którą za was wykonamy za garść naboi i kilka łusek więcej. Szkic przygody do Neuroshimy pt. „Missisipi w ogniu” nie jest niczym wyjątkowym. Oto bowiem grupka bohaterów trafia na wielki tankowiec pływający między portami wielkiej rzeki (a jak on na tej rzece zawracał? Tego autorzy nie wyjaśnili.). Fabuła i cała intryga są dość grubymi nićmi szyte, jednak należy pamiętać iż mimo zapewnień, iż jest to przygoda, to tak naprawdę jedynie szkic przygody. Każdy MG będzie musiał po swojemu wypełnić luki pozostawione przez autora. Z jednej strony pozwala to zrobić z „Missisipi…” coś o wiele ciekawszego niż zaprezentowany szkic (zwiększając na przykład ilość potencjalnych „złych”), z drugiej czyni z tego całkiem nieźle opracowanego (pod względem graficznym) suplementu produkt niedopracowany. Oczywiście można go uznać, tak jak sugeruje autor, za początek większej kampanii (zakładając oczywiście, że bohaterowie przeżyją), jednak jak na początek jawi się to wyjątkowo nieprzekonująco. Zaś sam pościg za sprawcami całego zamieszania – tylko w myśl idei, że oni są źli, a my dobrzy – zupełnie do mnie nie przemawia. „Verge” jest minisystemem napisanym przez Nathana Russela w ciągu dwudziestu czterech godzin na konkurs zorganizowany przez 1KM1KT Free RPG Community. I muszę przyznać, jak na coś stworzonego w tak krótkim czasie, prezentuje się smakowicie. Punktem wyjścia było sformułowanie fantasypunk, czyli coś łączącego założenia cyberpunka z konwencją fantasy. Russel stworzył koncept Miasta, wielkiej industrialnej metropolii przypominającej dziewiętnastowieczny Londyn. Miasto jest otoczone wysokim murem, za którym czai się wroga ludziom dzicz. W wyniku konfliktu z nią zabroniono używania drewna i hodowania jakichkolwiek roślin w obrębie murów, zaś tępieniem podobnych wykroczeń zajmują się specjalne służby nazywane strażakami. Społeczeństwo Miasta opiera się na feudalizmie, przypominającym ten występujący we Francji XVIII wieku, zanim, oczywiście, „potoczyły się głowy” (ang. „just before heads rolled” – wyjątkowo przypadło mi do gustu to sformułowanie). Całość przywodzi na myśl takie systemy jak Kroniki Mutantów, Etherscope i, nieodłącznie, Cyberpunka – ale jest to wyjątkowo zgrabna mieszanina. Zaś wielka niewiadoma w postaci niejakiego Keetona (imię to pojawia się niekiedy na murach miasta czy w niektórych rozmowach), o którym nikt nic nie wie (niewiadomo nawet, czy to osoba, duch, organizacja czy jeszcze coś innego), dodaje grze smaczku i klimatu. Jednak poza koncepcją Miasta Nathan musiał stworzyć specyficzną mechanikę. Mamy więc pięć podstawowych atrybutów, rozmaite, dowolnie wymyślane zalety (którymi może być wszystko: od solidnego kastetu, przez nerwy ze stali, aż po znajomość wszystkich sekretów). Sama mechanika opiera się na kościach sześciościennych. Gracz turla ilością odpowiadającą jego atrybutowi (plus ewentualne modyfikatory z zalet lub innych elementów), podczas gdy MG także turla – ilością kości zależną od ustalonego poziomu trudności. Sukcesy zdobywa się przy wartościach od czwórki w górę, zaś każdy sukces pozwala graczowi (oraz MG) na stwierdzenie jednego faktu związanego z podjętą akcją. Jeśli zatem lubicie Indie RPG, mroczny i tajemniczy klimat (zahaczający miejscami o steampunk) i wielkie, industrialne miasta, „Verge” jest czymś w sam raz dla was. Jak na system napisany w dwadzieścia cztery godziny prezentuje się wyśmienicie. PS. Jeśli dowiecie się, kim jest Keeton, dajcie niezwłocznie znać.
|