Mała Esensja: Jak świnki w galopie
[„Galopujące świnki” - recenzja]
Jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju gry towarzyskie, niejednokrotnie mamy do czynienia z wykorzystaniem tematyki zwierząt gospodarstwa domowego. Najwyraźniej trafiają w nasz gust; po
owcach i wilkach przyszła zatem pora na urzekające „Galopujące świnki”.
Dziękujemy sklepowi Kawroz za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Jest to gra z rodzaju tych mieszczących się w kieszeni. Składa się z trzech talii kart (karty toru, karty wyścigu i karty jedzenia) oraz pięciu niewielkich uroczych świnek w różnych kolorach. To wszystko znajdziemy w niedużym pudełku z zabawną grafiką przedstawiającą owe niecodzienne zawody.
Zasady gry nie są skomplikowane. Na początku należy ułożyć owalny tor z kart, po którym będą ścigać się nasze zwierzątka (taki rodzaj planszy spotykamy również w grze „Wiochmen Rejser”, choć w „Świnkach” karty toru nie posiadają żadnych modyfikacji). Następnie umieszczamy świnki pojedynczo na kolejnych pięciu polach (zaczynając od obróconej o 90° karty oznaczającej pole startowe).
W tym miejscu należy zwrócić uwagę na pewien interesujący pomysł. Polega on na tym, iż graczom nie przypadają indywidualnie poszczególne pionki świnek, lecz każdy może poruszać którymkolwiek kolorem (podobne rozwiązanie spotykamy w grze „Pędzące żółwie” – notabene znów o zwierzętach). Do tego mianowicie służą karty wyścigów. Gracze dostają ich po siedem na początku rundy i nie pokazują sobie nawzajem; runda składa się zatem z 7 kolejnych tur (każdy w swoim ruchu zagrywają po jednej karcie).
Ruch polega na tym, że gracz zagrywa jedną kartę wyścigu z wizerunkiem świnki na kolorowym tle i porusza zwierzątkiem o tej samej barwie o jedno miejsce do przodu. Następnie kolejny gracz wykonuje swój ruch. W przypadku, gdy świnki stoją na pięciu kolejnych polach bez przerw między sobą (tak jak w ustawieniu początkowym), chcąc poruszyć świnkę drugą, trzecią, czwartą lub piątą, przesuniemy ją na pierwsze wolne pole, tj. przeskoczymy aż przed pierwszą świnkę. Jeżeli między świnkami pojawią się przerwy, zwierzątka, które znajdą się za nimi, przy ruchu przesuną się właśnie na takie wolne miejsce. W pierwszym ruchu zapewne świnki wiele się naskaczą, ale w kolejnych zagraniach ujawnią się maruderzy, którzy będą przesuwać się jedynie na pole przed sobą.
Sposób przemieszczenia jest bardzo istotny, ponieważ nagrody – w postaci rozmaitych smakowitych kąsków (kart jedzenia) – dostajemy jedynie wtedy, gdy poruszymy świnką w taki sposób, iż wyprzedzi ona wszystkie pozostałe. Kolejnym elementem urozmaicającym rozgrywkę jest to, że owe zdobycze nie trafiają od razu do naszych zapasów punktów końcowych – najpierw umieszczamy je w „tymczasowym magazynie” po swojej lewej ręce. Dopiero ostatnia (siódma) zagrywana karta w danej rundzie jest dla gracza najważniejsza, ponieważ to dzięki niej możemy przenieść swoje nagrody z „tymczasowego magazynu” do „magazynu docelowego” po prawej ręce, gdzie spokojnie będą czekały na podliczenie punktów na koniec gry. To oznacza, że jeżeli w ostatnim zagraniu danej rundy nie uda nam się przeskoczyć którąś świnką na prowadzenie, tracimy wszystkie smakołyki z „tymczasowego magazynu” i nie otrzymujemy żadnej nagrody. Każdą rundę rozpoczyna inny gracz. Takich rund jest w rozgrywce trzy i po ich rozegraniu następuje liczenie zdobytych smakołyków z „magazynu docelowego”.
Gracz od początku rundy musi tak zaplanować zagrywanie kart, aby ostatni jego ruch zapewnił mu zabranie nagród ze swojego „tymczasowego magazynu”. W tej grze liczy się nie tylko szczęście, ale i spryt, ponieważ zależy nam na zwinności świnek jak najczęściej przeskakujących wszystkie swoje towarzyszki.
Myślę, że „Galopujące świnki” na pewno spodobają się dzieciom, ale i dorosłym mogą przynieść trochę radości. Proste zasady i dynamika gry zapewniają wszystkim graczom równe szanse, choć jednocześnie i dreszczyk niepewności, co do zagrania przeciwników. Z drugiej jednak strony gra nie dostarcza jakichś porywających wrażeń. Ot, przyjemna zabawa na chwilę. Nie ma tu ani frapujących problemów do rozwiązania, ani też szczególnie zaskakujących lub komicznych elementów.
W ogólnym rozrachunku gra zapewnia miłą rozrywkę na ok. 20 minut. Z przyjemnością polecam ten tytuł z uwagi na jasne, przemyślane zasady i proste acz ujmujące elementy gry – szczególnie świnki!