dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Google

Komentarze

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

książkowe

więcej »

komiksowe

więcej »

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

książkowe (wybrane)

więcej »

komiksowe

więcej »

growe (wybrane)

więcej »

Komentarze


Komentarze do: Wszystkie Obiektów Tekstów
z działu: Wszystkie Twórczość Książki Film Komiksy Gry Varia Muzyka
« 1 2 3 »

Skoro prosisz. To co zostało tu zaprezentowane to nie jest wstęp ani pierwszy rozdział. To nawet nie jest spójna całość to jest szkielet czegoś co po włożeniu pracy może być czytelne. Problem konstrukcji postaci, gubienie się w osobie narratora. Słowa, które dobierasz do opisania poszczególnych scen powodują zagmatwanie i rozmazanie sytuacji. Dobrym przykładem jest właśnie skorpena. Założyłaś, że czytelnik zna źródło pochodzenia tego słowa czyli jak na mój gust polska wersję gry HoM&M. Niestety ta nazwa nie jest tak spopularyzowana, żeby można jej było używać bez wyjaśnienia. Często w twoich opisach jest przerost formy nad treścią co powoduje, że sceny które mają być dynamiczne zostają bardzo "zwolnione".
Opisując bohaterkę dajesz do jej monologu wewnętrznego określenie "morderczyni" tłumacząc, że oprócz bycia płatnym zabójcą zabijanie sprawia jej radość. Po pierwsze odnosisz się do czegoś co może lecz niekoniecznie będzie opisane w przyszłości lub do opowiadań, których czytelnik wcale nie musi znać. Po drugie jeżeli zabijanie sprawia jej ogromną przyjemność to taką osoba nie nazwie się morderczynią ponieważ dla niej nie jest to popełnienie morderstwa, a jedynie zaspokojenie jej wewnętrznej potrzeby.
Sztywne trzymanie się utartego schematu, że nazw nie należy powtarzać doprowadzą do wymyślania coraz to większych udziwnień. Zamiast na siłę szukać synonimów należałoby przeredagować scenę tak aby konieczność użycia danej nazwy nie było konieczne.
Co do samej walki tu nie chodzi o ilość dziwnych ruchów jakie umieścisz w opisie, a właśnie o emocję. Tutaj ich po prostu brak. Co więcej opisujesz napastnika jako osobę która potrafi dobrze (a nawet bardzo dobrze ) walczyć sztyletem po czym gdy tego potrzebujesz gość popełnia szkolne błędy. To znikające trafienie w plecy należało opisać jeżeli nie trafiło. W tej formie wygląda to tak trafił i poprawił. Co więcej skoro jest dobry w tym co robi dlaczego czytelnik ma zakładać, że celował w górną część pleców, a nie w dolną (np okolice nerek) znacznie lepszy cel. Dalej trafiona bohaterka zachowuje się jak postać z rpg-a krzyknęła, straciła kilka hp-ów ale właściwie nie miało to większego znaczenia na dalszą walkę. Wprawdzie na zakończenie walki mdleje, ale nawet tutaj nie wiemy czy przez wycieczenie walką, upływ krwi czy niedotlenienie spowodowane duszeniem.
Ten fragment natomiast jest całkowicie nieczytelny. Czegoś jest tutaj za dużo i powstaje potworek.
"W końcu postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Wykonała kolejny unik, a potem nagle zmieniła kierunek, wyprowadzając bandytę w pole. Zmyliła go co do kierunku swojej obrony."
Dodatkowo w momencie pokonania przeciwnika bohaterka (morderczyni/zabójczyni) zaczyna się zastanawiać czy ma zabić napastnika. Co w takim momencie podpowiada jej wyszkolenie ?
O pomyśle można porozmawiać w chwili gdy da się go zobaczyć. Na razie pomysł (nawet jeżeli najlepszy na świecie) ginie przykryty przez opisane powyżej niezręczności.
Całość jest tylko i wyłącznie moją opinią i nikogo nie mam zamiaru na siłę przekonywać co do jej racji.

Anna Jupowicz-Ginalska, 06-10-2011 09:26:
Witajcie, z tej strony autorka.
Dziekuję Wam wszystkim za opinie, za te "na minus" także. Zamieszczony fragment wzbudził sporą dyskusję, to chyba dobrze... Znaczy, że jest czytany, za co również dziękuję.
Czuję się troszkę wywołana do tablicy, więc wyjaśniam:
- tekst był redagowany pieczołowicie i bardzo wnikliwie przez Redakcję. Jedna z uwag Redakcji dotyczyła właśnie słów "morderca/zabójca". Ta wątpliwość pojawia się w Waszych komentarzach. No to tak: Sh'elala jest jednym i drugim. Zazwyczaj zabija za pieniądze, a niekiedy dla własnej, ogromnej zresztą, przyjemności. Kwestia ta zostaje wyjaśniona w innych opowieściach o Sh'elali, ale mam wrażenie, że z tekstu (szczególnie dalszej, jeszcze nieopublikowanej części) to wynika.
- sprawa noża/sztyletu/ostrza, etc. Przyjmuję uwagi, sama miałam zagwozdkę (chociaż twierdzenie o nieudolnych synonimach uważam za nieco krzywdzące). Pomijając Wikipedię, Kopalińskiego etc, zamienne użycie słów służyło uniknięciu błędów stylistycznych. Oczywiście, mogłabym pisać zamiast sztyletu: stiletto, albo wrzucać całe fachowe objaśnienie terminu, ale byłoby to co najmniej pretensjonalne. Będę więc broniła tego fragmentu przed wszelakimi purystami.
- naga/skorpena - tak, faktycznie: skorpena jest rodzajem nagi (takim, hm... bardziej "uzbrojonym"), ale być może powinnam pozostać przy samej nadze. Rzeczywiście byłoby wtedy jaśniej.
- walka w zaułku - w samym zamierzeniu nie miała być ani rozbudowana, ani szczególnie ekwilibrystyczna. Chodziło o brutalność, nerwowość, brak obopólnej litości. Mam nadzieję, że pojedynek w ostatniej części tekstu bardziej przypadnie Wam do gustu. :) I, jak pisze Ignite, Sh'elala otrzymała dwie rany, z czego jedna była właśnie takim "śliźnięciem".
Byłabym także wdzięczna za komentarze dotyczące nie tylko przysłowiowego noża :), ale także pomysłu jako takiego. Stronę językową zawsze można dopracowywać, cyzelować, dopieszczać, a z pomysłami jest, jak jest: albo się je ma, albo i nie.
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za czas, poświęcony na "Dobre intencje".
PS. I taka malutka uwaga: absolutnie nie jestem dziennikarzem (a raczej: dziennikarką). :)

Ignite, 05-10-2011 20:38:
Jeśli i polska, i angielska Wikipedia podaje, że sztylet jest rodzajem noża, to ciekawe, skąd to wzięli... A że w języku potocznym każde z tych słów budzi inne skojarzenia, to insza inszość. Przykład z człowiekiem i istotą jest przerysowany, IMO to bardziej tak, jakby nazwać drożdża grzybem. Większości osób słowo grzyb kojarzy się zupełnie inaczej, co nie zmienia faktu, że drożdże są grzybami :)
Co do walki w zaułku - dwie rany. Najpierw dźgnął w plecy, potem się uchyliła i rozorał ramię. Dalej jest powiedziane, że Sh'elala ma zabandażowany bark i ramię - zakładam, że pierwszy cios był nie do końca celny i się ześliznął po łopatce.
W opisanym uniwersum skorpena jest, jak mniemam, rodzajem nagi, choć to akurat faktycznie jest dość mylące.
Ignite - wybacz pomyłkę.
Moim zdaniem po prostu tekst wymaga jeszcze przejechania redakcją i tyle. To może być tylko moja opinia, ale jak rozumiem dokładnie tego się od komentujących oczekuje.
Naga to faktycznie pół kobieta pół wąż, skorpena nie ma sie do niej nijak.
Co do walki w zaułku - na logikę wypadałoby że dwa razy (dźgnął a potem poprawił) ale z fabuły wynika że raz (więc tylko próbował dźgnąć).
Swoją drogą obawa o powtórzenie kiedy słowa oddzielone są przez akapit tekstu - dla mnie niekonieczne.
Plus, jak powiedziałem - chodzi, przynajmniej mnie, o wyobrażenie jakie generuje słowo nóż i słowo sztylet. Dlatego podałem, formalnie poprawne człowiek - istota.
Podstawową różnicą pomiędzy sztyletem i nożem jest liczbą powierzchni tnących. Sztylet posiada dwie, a nóż jedną. I jasne że możemy sobie wyszukiwać innych przykładów co nie oznaczą, że to są różne bronie, którymi można się podobnie posługiwać.
W jednej z książek poczytnego polskiego pisarza w analogiczny sposób użyto zamiennie nazw rapier i szpada. I powiem więcej powoli przestaje mnie już dziwić, że autorzy coraz mniej dbają o swój tekst.
A tę część to już nawet komentować nie warto bo zaraz dojdziemy do nowych konstrukcji fizycznych.
"i macha nim szybko, płasko, lewo-prawo - można to określić jako kołowrót w poziomie."
PS Konkurs na odgadnięcie liczby ran z poprzedniego komentarza nadal aktualny.

Ignite, 05-10-2011 15:55:
A kontynuując temat sztyletu, że tak się odwołam znów do Wikipedii - sztylet to nie tylko stiletto...
"Over the years, the term 'dagger' has been used to describe a wide variety of thrusting knives, including knives that feature only a single cutting edge [...] [or] no cutting edge at all, _such as the stiletto of the Rennaissance_. However, _a true dagger consists of a double-edged fighting knife with a sharp point and central spine or fuller, with two cutting edges sharpened for the full length of the blade, or nearly so. The dagger is designed to position the blade horizontally when using a conventional palm grip, enabling the user to slash right or left as well as thrust the blade between an opponent's ribs._ [...] Designed from the outset as a fighting knife and close combat weapon, and equipped with its distinctive full-length twin cutting edges, the true dagger is easily distinguished from fighting knives that incorporate only one full-length sharpened edge. The true dagger's twin full-length edges are capable of effective slashes and cuts (using either forehand or backhand swings), while the sharp, acutely-pointed tip makes the knife an effective thrusting or stabbing weapon.This versatility distinguishes the true dagger from more specialized thrusting knives such as the stiletto."
Wystarczy przyjąć, że Soara nie używa średniowiecznego/renesansowego sztyletu europejskiego, tylko takiego jak w powyższym opisie, obosiecznego, umożliwiającego cięcia, i macha nim szybko, płasko, lewo-prawo - można to określić jako kołowrót w poziomie. Nie twierdzę, że ten opis walki jest szczególnie zgrabny, ale merytorycznie niekoniecznie błędny. Tyle w temacie :)

Ignite, 05-10-2011 15:34:
Miałam wyjaśnić, ale mnie uprzedzono - to nie jest mój tekst...

cranberry, 05-10-2011 14:05:
Taka tylko uwaga - Ignite nie jest autorką tekstu :) Ja zresztą też nie.
A podane fragmenty wydają mi się wystarczająco jasne i obrazowe.
No to czytamy: skorpena - to ryba więc pani kapitan jest rybokształtna, a potem jest określana jako naga - czyli pół kobieta pół wąż.
Poza tym dlaczego wygląd kapitana ma determinować wygląd załogi.
Główna bohaterka jest na pierwszych stronach określana jako Morderczyni lub po imieniu, a nagle w tekście występuje osoba określona jako Jednooka (bohaterka a może ktoś z załogi).
Opis walki w zaułku:
"Zaatakował bez słowa. Poruszał się szybko, sprawnie, lekko – tak, jakby od lat nie rozstawał się ze sztyletem. Jego spojrzenie było zimne, usta zaciśnięte, a ruchy wykalkulowane. Morderczyni unikała ciosów, klucząc pomiędzy kolejnymi zamaszystymi cięciami. Nie mogła przebić się przez stalową gardę: prawdę powiedziawszy, ledwo uskakiwała przed tym zabójczym kołowrotem."
Co zdanie to sugeruje inną broń. Nie mówiąc już o nietrafności użycia słów w tym opisie.
"Soara wykorzystał chwilę nieuwagi jednookiej i dźgnął ją w plecy. Potem zrobił to jeszcze raz. Kobieta uchyliła się i ostrze rozorało jej lewe ramię. Morderczyni jęknęła."
I na koniec zagadka bohaterka otrzymała jedną czy dwie rany w powyższym fragmencie?
"Józek podszedł do lady. Sklepowa spojrzała na niego. Mężczyzna się uśmiechnął
- Kilo szynki - powiedział.
- Naturalnie - rzuciła jeszcze raz spojrzenie na wysoką istotę"
Formalnie się zgadza? Zgadza. Powtórzeń nie ma? Nie ma. A jednak nie gra.
Przynajmniej mnie nie gra - Twój tekst, Twoja sprawa oczywiście.
Czytam w kontekście.
I wybacz, ale argument mnie nie przekonuje. Co za różnica, czy kapitan jest skorpeną czy orczycą? To obca rasa i to obca rasa.
A jednak, gdyby była orczycą pewnie byś opisała.
To są pierwsze strony, tu sprzedajesz świat - może warto jednak punkty gdzie coś nie jest "pierwszym skojarzeniem" (na przykład na ogół nie opisuje się jak wygląda zwykły miecz) okrasić jakimś komentarzem?

Ignite, 05-10-2011 12:31:
"W odpowiedzi na zaczepkę kobieta wyciągnęła sztylet, skoczyła do tyłu, i – po błyskawicznym obrocie – przystawiła nieznajomemu ostrze do gardła. [...] mocniej przycisnęła mu nóż do krtani."
Sztylet, ostrze, nóż użyte kolejno w krótkim fragmencie, widać, że chodzi o tę samą broń. Język polski nie lubi powtórzeń.
Zdanie o wodnej proweniencji marynarzy może wyglądać dziwnie wyrwane z kontekstu, ale akapit wyżej czytamy: "pani kapitan, nieprzeciętnie rosła skorpena [...] ostrzegawczo zagrzechotała ogonem, grożąc wszystkimi sześcioma rękami". Skoro pani kapitan jest skorpeną z ogonem, wygląd marynarzy można sobie dośpiewać :)
Czytajcie zdania w kontekście, a nie pojedynczo.
Dla mnie raczej jakby określić nagle bohatera - człowieka "istotą". Formalnie się zgadza, bo człowiek jest istotą, ale jakoś by nie leżało.
Już raczej "ostrze" mogłoby być lepsze. Nie generuje wizualnych skojarzeń, a chodzi o to samo.
A nie można było tego właśnie tak napisać?:D "Wodnej proweniencji" przy tak na tym etapie zgrubnie naszkicowanym świecie (mam na myśli pierwsze strony) nie budzi żadnych skojarzeń. Może nimfy? Może ryby? Może po prostu wygladają jak ludzie morza?
Ponieważ zdanie wzbudziło moje wątpliwości, zapytałem dwóch innych osób co ono im mówi. Odpowiedź w obu wypadkach była "nic". (Może oczywiście znam samych nieoczytanych głąbów).
Już "morskiej" byłoby jakimś naprowadzeniem.
A najlepiej chyba byłoby wstawić jakiś element opisu, jeden lub drugi, żeby można było jakkolwiek doprecyzować myśl z poprzedniego zdania.

Ignite, 05-10-2011 11:48:
Jeśli 2 zdania wcześniej zabójczyni trzymała sztylet, a później zostaje on określony mianem noża, to należy przypuszczać, że sztylet nie przemorfował w magiczny sposób w nóż kuchenny... To raczej tak, jakby przytoczony przez Ciebie bolid określić dalej mianem "pojazd" - z kontekstu nadal wiadomo, że chodzi o tenże bolid.
Z wyglądu marynarzy jednoznacznie wynika, że są reprezentantami różnego rodzaju wodnych ras, mają płetwy, czułki itp. - gdzie widzisz kwiatek?
Byc może ona akurat jest oboma jednocześnie, ale podobnie ktoś może być jednocześnie mańkutem i blondynem i to nie oznacza, że tych słów można używać wymiennie.
Co do sztyletu uważam, że istotnie jest problem. Nawet jeśli wszechmocna wikipedia mówi że jest to rodzaj noża, jednak wyobrażenie generowane przez sztylet i nóż są na tyle różne, że warto ich nie mylić.
Podobnie jak bolid formuły jeden jest automobilem, ale jeśli sformułowanie "automobil" pojawi się w zdaniu, bolid będzie pewnie ostatnią rzeczą jaka przyjdzie czytelnikowi do głowy.
Nóż służy do dźgania ale przede wszystkim do cięcia. Nożem możesz pokroić chleb. Skojarzeniem, które w fantasy budzi nóż jest jakiś odpowiednik bowie knifa.
Sztylet z kolei nie tnie - służy wyłacznie do pchnięć, więc w przeciwieństwie do noża bardzo rzadko występuje jako narzędzie. Jeśli ktoś ma sztylet to raczej nie będzie dekarzem.
Zupełnie dwa różne wyobrażenia, a opis powinien dawać obraz sytuacji.
Moim zdaniem tekst na razie trudno oceniać - na to będzie czas później, to w końcu tylko fragment.
Moim zdaniem nalezy poprawić język, bo sporo jest kwiatków
("marynarze zdecydowanie wodnej proweniencji" to chyba mój ulubiony)

Ignite, 05-10-2011 07:53:
Można być też zabójczynią i morderczynią w jednym, i zdaje się, że tak właśnie jest w przypadku Sh'elali.
Natomiast nawiązując jeszcze do kwestii elfów:
"jasnowłosy, niezwykle kobiecy elf" oraz zapytanie burmistrzyni "Nakażesz mi spokój i opanowanie, jakie przystoją twej rasie?" pozwalają się domyślać typowych cech tejże rasy :)
Zabójczyni w kontekście fantasy - to profesja, ktoś kto zabija osoby za pieniądze. Morderczyni to określenie kogoś kto dokonał morderstwa.
Mozna być na przykład zabójczynią która nie zabiła jeszcze nikogo (przed pierwszym zleceniem) albo mordercą, który nie jest zabójcą (to nie jest jego zawód)
Sztylet jest rodzajem noża. Morderczyni jest rodzajem zabójczyni. Wypada znać podstawy polszczyzny, zanim zacznie się krytykować warstwę językową danego tekstu.

gośka75, 04-10-2011 19:28:
wydaje mi się, że Ignite postawiła "kropkę nad i" w kwestii synonimów.

Ignite, 04-10-2011 19:12:
Asd, skoro czujesz się tak kompetentny, popraw błąd w Wikipedii...
"Sztylet (staropolskie tulich, włoskie stiletto) – krótka, biała broń sieczna o prostej, cienkiej, ostro zakończonej trójgraniastej głowni i krótkim, prostym jelcu, przeznaczona do kłucia. _Sztylet jest rodzajem noża._"
Naprawdę? to proszę powiedz mi o jakie elfy autorce chodziło
- o elfy tolkienowskie - wyniosłe i obojętne
- o elfy wiedźmińskie - uparte i żądne zemsty
- o elfy z AD&D - które praktycznie niczym nie różnią się od ludzi poza miejscem zamieszkania (poza oczywiście mrocznymi elfami)
- a może o elfy ze świata warhammera tam są co najmniej trzy różne do wyboru.
Użyci uogólnień jest niebezpieczne.
Rozumiem, że należy wybaczyć tragiczne pseudo-synonimy tylko dlatego że autorce nie chciało się lepiej skonstruować danej sceny. Co do adekwatności użycia synonimów nóż - sztylet to jest tak trafny jakby za synonim słowa łyżka uznać widelec.
I to właściwie wierzchołek góry lodowej. Szczególnie że osoba piszącą ten tekst jest dziennikarzem czyli osobą która codziennie ma do czynienia ze słowem pisanym.
Warto też nie zapominać, że fantasy to nie historyjki z elfami, krasnoludami itp.
Autorce tego tekstu życzę rozwoju i samokrytycyzmu, natomiast redakcji lepszego oka podczas redagowania tekstu.

« 1 2 3 »

Polecamy

Można się nią ogolić!

Niedzielny krytyk komiksów:

Można się nią ogolić!
— Marcin Osuch

Z których Jolskych?
— Marcin Osuch

Odbiło mi się trzy razy
— Marcin Osuch

Coś łysego bym ozłocił
— Marcin Osuch

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.