Ja miałem na myśli inne $ielone, takie bardziej papierowe.
:D No, co - w takim razie oryginalne było ;P, nie to co ten przedostatni koszmarek w stylu klasycznego metalowego kiczu.
@Beatrycze - to płyta zespołu metalowego.
Ech, w ubiegłym roku z okładkami widać nie było aż tak tragicznie, jak w niektórych poprzednich.
To zdjęcie z pieskiem na podwórku mi się nawet podoba, choć nie do końca może na okładkę płyty dobrze się nadaje.
Ten Rafał Brzozowski to tak trochę nie na czasie - jaranie się marihuaną było modne pod koniec lat 90ych w polskim rapie. :-)
Np. "Grasz w zielone? Spoko stary, gram". :D
Rafał Brzozowski „Zielone, I Love You”- tu w tytule jest na bank przecinek!
The Sound That Ends Creation „Unicorn Laser Bubblegum City”- a tu nawiązują do pewnej gry, "Robot Unicorn Attack"
A do tego tekst, że po dołączeniu do QR La Torre'a kapela była stracona. :D No fakt, zamiast gównianego popu komponowanego przez zewnętrznego producenta, dostaliśmy 3 albumy próbujące (z powodzeniem) konkurować ze starociami. :-)
Miley Cyrus obok Mythic Sunship? Jestem pewien, że w całym internecie nie znajdę lepszego zestawienia :)
Osobiście dodałbym jeszcze "Mikołaja" z 6 odcinka 2 sezonu "Miłość, śmierć i roboty". Daje do myślenia i mocno przemawia do wyobraźni, że lepiej "być grzecznym".
Kurcze chyba jestem głuchy po pamiętam ,ze popierwszym odsłuchania zwróciłem uwagę na perkusja (w sensie mocno pozytywnym)
Też cenię album „El Greco”, jest w pewnym stopniu podobny do „1492”, tzn. ma taki epicki, dawnowieczny klimat i gdy go słucham, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to soundtrack z jakiegoś filmu historycznego. A skoro o epickości mowa, to Mistrz nie żałował jej sobie, w końcu utwór „Voices” sprawia, że mury wokół pękają... Na drugim biegunie z kolei jest choćby kameralny, urzekający, melancholijny „Dawn” z „The City” i to pokazuje, jak genialnym artystą Vangelis był. Aha, mam 20 jego płyt na CD. ;)
Ech, Vangelis... Ten artysta dla mnie nie umarł, bo jego muzyka będzie mi towarzyszyć zawsze. Fields of Coral, To the unknown man, Prelude, Intergalactic Radio Station, Pinta, Nina, Santa Maria... i wszystko inne. Przebogata dyskografia, w której zawsze można odkryć coś nowego. A jeszcze Aphrodite's Child i album "666", cudo.
„Choć wcześniej Grek współtworzył psychodeliczną formację Aphrodite’s Child (wraz z m.in. Demisem Roussosem), nagrał kilka soundtracków i dwie płyty solowe, prawdziwą klasę pokazał właśnie na albumie »Heaven and Hell«, nowatorsko łącząc rock progresywny z elektroniką” — tak jakby na „666” Aphrodite's Child nie było prawdziwej klasy... jestem skłonny uznać „The Four Horsemen” za jeden z najlepszych utworów w ogóle, nie tylko Vangelisa.
Miło, że jest utwór z "The City". Bardzo niedoceniony album, jeden z moich ulubionych, szczególnie cenię "Procession" - genialny utwór, ale "Nerve Centre" też jest świetny, niemal rockowy, co na tym etapie kariery było u Vangelisa czymś wyjątkowym.
Dla mnie Vangelis to glownie Albedo i Spiral - mialem to na kasecie ktora katowalem na walkmanie. Uwielbiam to klasyczne analogowe brzmienie...
Dzięki za to przypomnienie jednego z muzycznych idoli mojej młodości!
Nietoperze z piekła, Franciszek Pieczka, a jak dotąd żadnej informacji o śmierci Kresa, którego pewnie część redakcji znała osobiście. Będzie jakiś większy tekst?
Teraz się wymądrzę."We're all living in Cuckooland" pochodzi z albumu "You'are all living in Cuckooland", a zatem nie jest to utwór tytułowy :)
@Mario
Buuuum! I w tym momencie Mario z potężnym hukiem zwalił się z krzesła.
Ananwa z Grechutą grali rocka ??? Chyba zaraz spadne z krzesła !