Kadr, który…: DinożarłyTym razem aż dwa kadry, ale to przez sentyment dla historii, którą opowiadają. Dziś praktycznie nie wyobrażamy sobie popkultury bez dinozaurów, tymczasem dla wielu czytelników Relaxu „Najdłuższa podróż” była bodaj pierwszym z nimi zetknięciem…
Agnieszka ‘Achika’ SzadyKadr, który…: DinożarłyTym razem aż dwa kadry, ale to przez sentyment dla historii, którą opowiadają. Dziś praktycznie nie wyobrażamy sobie popkultury bez dinozaurów, tymczasem dla wielu czytelników Relaxu „Najdłuższa podróż” była bodaj pierwszym z nimi zetknięciem… „Najdłuższa podróż” (scenariusz Rian Asars1), rysunki Grzegorz Rosiński) to historia wyprawy w przeszłość. Biorą w niej udział przedstawiciele – to też znak czasów, w dzisiejszym komiksie nie obeszłoby się bez przynajmniej jednej przedstawicielki, z przyczyn raczej marketingowych niż parytetowych – Polski, ZSRR, Japonii, USA i jeszcze paru krajów. Była to dość typowa dla ówczesnej fantastyki wizja zjednoczonej Ziemi, co obecnie wydaje się wizją znacznie bardziej nierealną niż opanowanie technologii podróży w czasie… W każdym razie dzielni chrononauci lądują w środkowym mezozoiku i przeżywają takie przygody, jakie mogą się przytrafić chrononautom w środkowym mezozoiku: a to stację zaatakują latające gady o sroczych zapędach, a to kogoś triceratops pogoni w krzaki, a to zanurkowanie latającym pojazdem w morze skończy się zaklinowaniem między skałami. We wczesnych latach 80., kiedy się z tą opowieścią zapoznawałam, wizerunki diplodoków i plezjozaurów, dziś znanych co bardziej rozgarniętemu przedszkolakowi, wnosiły powiew fantastyki nie mniejszy, niż ufoludki. W dodatku rysował je Rosiński – a wiadomo, że ten grafik doskonale umie kilkoma prostymi kreskami oddać dynamikę ruchu dowolnego zwierzęcia. Emocjonujących rysunków było w tym komiksie dużo – zakładanie nadajnika uśpionemu gazem tyranozaurowi nie jest co prawda sceną naładowaną akcją, ale przez pokazanie różnicy wielkości między człowiekiem i łbem ogromnego gada przyprawiało nas o miły dreszczyk podniecenia, podbudowany dodatkowo optymistyczną wiarą w możliwości ludzkiej techniki. Kolory są mocno uproszczone ze względu na kiepskie możliwości druku w tamtych czasach – nie było mowy o jakichś subtelnościach w rodzaju różnicowania odcieni skóry gada czy oddawania faktury skalistej gleby, na której leży, w tym drugim wypadku zaznaczenie paru kamyków musiało wystarczyć wyobraźni czytelnika. Kreski są grube, wyraziste – tak się w latach 70. rysowało, po części pewnie również ze względu na toporność edytorską. Na drugim obrazku kolorów jest już więcej, a grafik bardzo efektownie dynamicznymi pociągnięciami piórka i pędzla rysuje wzburzone morze oraz kłębiące się w nim cielska wodnych gadów. Pterodaktyle są pokolorowane w sposób, który ukazuje prześwitywanie błon w ich skrzydłach, zaś utrzymane w ciepłych kolorach niebo i chmury nie tylko sugeruje porę dnia, ale także ładnie się komponuje z latającymi istotami i żółtym pojazdem. 19 lutego 2011 1) Jak twierdzi strona www.relax.nast.pl, pod tym obco brzmiącym pseudonimem ukrywał się niejaki Andrzej Sawicki. |
Świat stanął na głowie: zawsze uśmiechnięty jajcarz jest najgorszym łotrem w mieście, a największy ponurak – obrońcą sprawiedliwości…
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Głowa astronauty czy ufoludka?
— Wojciech Gołąbowski
W świetle i bez niego
— Wojciech Gołąbowski
Właściwy człowiek na właściwym grzbiecie
— Konrad Wągrowski
Trójwymiarowość
— Wojciech Gołąbowski
Sakai i Andreas
— Wojciech Gołąbowski
Pośród cieni
— Wojciech Gołąbowski
Co to to, kto to tak pcha
— Marcin Mroziuk
Ho, ho… kurde bele… ho!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
No wiesz ty co…?
— Wojciech Gołąbowski
Kto wrobił G.H. Fretwella?
— Paweł Ciołkiewicz
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Również z dużym sentymentem wspominam "Najdłuższą podróż". Raz, że opowieść była fajnie narysowana, zajmująca, a bohaterowie przeżywali fantastyczne - dosłownie i w przenośni - przygody, oczywiście ja wraz z nimi. A dwa, że jak na komiks, ilość tekstu w dymkach nie była przesadzona - czytaj nadmiernie duża. Przez co czytało się to szybko, a jak już "Najdłuższa podróż" się skończyła, to można było sobie było wziąć tych 6 "Relaxów", aby szybko i jednym tchem przeczytać (ileż to razy się tak przeczytało:-)...) ponownie całą historię. W późniejszych częściach magazynu było bowiem kilka komiksów o trochę zbyt dużej ilości tekstu w dymkach i opisów. Wprawdzie niektóre miały zajmującą fabułę, jak np. ten o Richardzie Sorge. Ale jednak bardziej mi trafiły w gust komiksy z umiarkowaną ilością dymków. Szczerze mówiąc, to w "Relaxach" od 6 do 10 wyszukiwałem "Najdłuższą podróż" i Thorgala, by od tych właśnie historii zacząć lekturę. Niestety najpierw należało jeszcze "tylko" popędzić do kiosku i upolować kolejny album, a to czasami nie było łatwe. Ale gdy się już to udało, to czekała na mnie uczta przeżywania przy lekturze przygód wraz z ulubionymi bohaterami!