Co sądzą o twórczości Enki Bilala Mateusz Skutnik, Hubert Ronek, Marek Turek i Witold Tkaczyk?
Enki Bilal - Sonda Esensji
Co sądzą o twórczości Enki Bilala Mateusz Skutnik, Hubert Ronek, Marek Turek i Witold Tkaczyk?
Enki Bilal przytłacza mnie swoją swobodą operowania wszelkimi dostępnymi technikami malowania i rysowania. Gdyby dać mu kawałek cegły i pół boiska, to też powstałoby coś niezapomnianego. Poza tym imponuje mi jego twórcza wolność - Bilal rysuje swoje albumy w dowolnych odstępach czasu, czasami co rok, czasami co trzy lata... Nie polecam oryginalnych wydań jego komiksów na kredowym papierze - od wpatrywania się można nabawić się wytrzeszczu, albo jakiejś innej oszpecającej choroby oczu.
Mateusz Skutnik, rysownik i scenarzysta, twórca cyklu „Rewolucje”
***
Bilal to dla mnie znakomity obraz różnicy jaka dzieli rynek polski z francuskim (czy ogólnie zachodnim) - rynek w sensie traktowania twórcy, podejścia do jego pracy, swobód w kreowaniu nowych historii. Nie ma dziś u nas szans na tworzenie czegoś tak kierunkowego, oryginalnego, hermetycznego nawet... czegoś tak mocno przemawiającego, w pewności, że robi się to dla kogoś (czyli wydawcy i czytelników). Można tworzyć dla siebie i to jest w sumie najważniejsze, ale nie ma tej całej otoczki, nie ma komfortu, który przejawia się później u Bilala w komiksach, w postaci bardzo specyficznego języka komiksu.
Często wrzuca się Moebiusa i wszystkie te odpryski typu „Technokapłani”, „Megalex”, „Incal” oraz prace Biala do jednego worka. Uzasadnieniem jest początek, miejsce startu, z którym utożsamiamy te nazwiska i tytuły, czyli sławetny "Metal Hurlant". Ale później dróg i rozdroży pojawiła się cała masa - Bilal wszedł na tę ambitną i jedyną w swym rodzaju. Jedyne, co można zarzucić Bilalowi to schematyczność i statyczność rysowanych postaci, w tym nie jest najlepszy, tu mogą kłócić się gusta. W pełni jednak rekompensuje to umiejętność plastycznego poruszania sie w tych schematach i jedyny w swym rodzaju bilalowski klimat oraz sposób opowiadania historii.
Hubert Ronek, rysownik i scenarzysta, wydawca zina „KGB”
***
Polski czytelnik komiksów znajduje się, z oczywistych względów, w dosyć dziwacznej sytuacji. Kawałek po kawałku, album po albumie, ma możliwość zapoznawania z najbardziej wartościowymi dokonaniami światowego komiksu z okresu „izolacji komiksowej”. Często te komiksowe perełki nie znajdują w jego oczach uznania ze względu na „ząb czasu”, który odcisnął na nich swoje piętno, kiedy indziej komiks wydaje się być zbyt nietypowy i nie do przełknięcia dla nieprzygotowanego na jego odbiór czytelnika. Jednak od czasu do czasu, któraś z tych komiksowych legend okazuje się spełnieniem lat wyczekiwania i nadziei w niej pokładanych.
Enki Bilal jest jednym z tych twórców, którego komiksy są typowym „pewniakiem” w momencie ich premiery na naszym rynku. Przez wiele lat, dzięki miesięcznikowi „Fantastyka”, dostawaliśmy maleńkie fragmenty jego twórczości; a to kilka kadrów z albumu „Los Angeles” do scenariusza P.Christina, a to znów kilka projektów scenograficznych, albo garść zdjęć z jego pierwszego filmu „Bunker palace hotel”. I tak stopniowo postała legenda o tajemniczym twórcy, który klimat swoich komiksów wyssał z mlekiem matki, a klasę i jakość ich wykonania wyszlifował pod okiem największych frankońskich mistrzów.
Pierwszy, większy fragment „Targów nieśmiertelnych” pojawił się w roku 1992 w magazynie CDN, jednak natychmiastowy zgon tego pisma jedynie zaostrzył „apetyt na Bilala” wśród wielu czytelników, który został zaspokojony dopiero 10 lat później przez wydawnictwo Egmont.
W ciągu dwóch lat dostaliśmy siedem albumów tego twórcy i wśród szerokich rzesz czytelników jego nazwisko stało się synonimem Wielkiego Artysty. Jednak wszystkie te albumy, są jedynie małymi kawałkami, które dla przeciętnego polskiego czytelnika mogą stanowić ładny, kolorowy wzór w kalejdoskopie, nie pozwalają jednak na zrozumienie skomplikowanej i długotrwałej drogi rozwoju, którą przeszedł Bilal.
Żeby to sobie uświadomić wystarczy spojrzeć na przedział czasowy dzielący te komiksy. Na zakończenie „Trylogii Nikopola” czytelnicy we Francji musieli czekać 12 lat, opublikowane u nas w ciągu kilku miesięcy dwa tomy „drugiej trylogii”, dzielą w rzeczywistości cztery, pełne niepewności, lata oczekiwań (kilkukrotnie zmieniano datę premiery drugiego tomu). Bilal za każdym razem realizuje w tzw. międzyczasie multum projektów „niekomiksowych”, projektuje scenografie do spektakli teatralnych i filmów, realizuje własne filmy, tworzy dziesiątki obrazów, okładek książkowych i plakatów, wykonuje tysiące zdjęć, a wszystko to, w sposób mniej lub bardziej bezpośredni wpływa na kształt jego kolejnych albumów i pozwala na ciągły rozwój. Ciężka, mozolna i żmudna harówka, wymagająca olbrzymiego wysiłku i niesamowitej cierpliwości połączonej z unikatową wyobraźnią.
Z jednej strony to dobrze, że dostajemy te najbardziej spektakularne i wycyzelowane efekty jego pracy, jednak z drugiej, trochę szkoda, że większość jego twórczości pozostaje wciąż niedostępna w naszym kraju. Może kiedyś, z czasem...w końcu cierpliwość jest jedną z najważniejszych cech wśród pasjonatów komiksów, a twórczość Bilala jest tego naprawdę warta.
Marek Turek, rysownik i scenarzysta, twórca cyklu „Fastnachtspiel”
***
Enki Bilal był dla mnie nie tylko wielkim objawieniem artystycznym w latach 80. Malarsko-rysunkowa plastyka jego komiksów, mroczne klimaty świata niedalekiej przyszłości, pomieszanie uniwersum ludzkiego iboskiego, jakiś głęboki niepokój grafik i treści, to było to, co wywarło na mnie ogromne wrażenie. Ta ponura wizja przyszłości pokazana w „Trylogii Nikopola” wydawała się wtedy dość bliska prawdopodobieństwa, a i teraz od czasu do czasu wraca, co stwierdzam z zaniepokojeniem (Jugosławia, Irak, terror, wojny religijne).
Bilal ma dar postrzegania rzeczy w sposób ponadczasowy. Jego historie ubrane w oryginalne scenografie zapewniły mu już dawno miejsce w Panteonie światowych dokonań komiksu.
Dla mnie ważne są także tematy, jakie podejmuje twórca we współpracy ze scenarzystą Pierre Christinem, którego zresztą mam zaszczyt znać osobiście. ,,Polowanie" jest znakomitą diagnozą funkcjonowania zbrodniczego systemu jakim jest komunizm, opisem osób władzy wyzutych z wszelkich ludzkich uczuć. ,,Falangi czarnego porządku” pokazują jak silne i nie do pokonania są podziały wśród ludzi, jak głęboko tkwi w nich nienawiść, doprowadzając do groteskowo-tragicznych wydarzeń. Genialnie skonstruowany scenariusz ,,Snu potwora" potwierdził znakomitą klasę twórcy zarówno na poziomie tekstu, jak i grafiki, znów powracając do wątków znanych z „Trylogii”.
Twarze postaci Bilala są mocno znaczące, choć można zaobserwować ich powtórzenia w różnych kontekstach. Prace Bilala nie są po prostu czysto rozrywkowymi komiksami, a skłaniają odbiorcę do refleksji nad światem. Ożywienie uniwersum Bilala na ekranie kinowym przydaje mu dodatkowy walor przestrzenno-czasowy.
Witold Tkaczyk, ZinZinPress