Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Sztuka występów gościnnych, cz. 3 – Superbohaterowie

Esensja.pl
Esensja.pl
Rok 1986. „Sandman” – nowy komiks Neila Gaimana pojawia się już od 4 miesięcy. Zauważyli go już zarówno fani magicznej strony świata DC, jak i tej mroczniejszej, pełnej grozy odmiany komiksów.

Tomasz Sidorkiewicz

Sztuka występów gościnnych, cz. 3 – Superbohaterowie

Rok 1986. „Sandman” – nowy komiks Neila Gaimana pojawia się już od 4 miesięcy. Zauważyli go już zarówno fani magicznej strony świata DC, jak i tej mroczniejszej, pełnej grozy odmiany komiksów.
Sandman #7 - Dr Destiny
Sandman #7 - Dr Destiny
Na rynku była jeszcze jedna grupa czytelników, o której pomyślał nasz autor… Ci, których głównym punktem zainteresowania byli superbohaterowie…
Arkham Asylum – Ośrodek Arkham (Sandman #5)
Numer piąty „Sandmana” rozpoczynamy od wizyty w Arkham, stałym miejscu pobytu dla szalonych przestępców. Wśród rezydentów możemy spotkać całą galerię wrogów Batmana, Mrocznego Rycerza z Gotham City. W tym numerze spotykamy jednego z nich udającego wisielca.
– Wystawię język, będę blady jak papier, a kiedy na mnie spojrzą, krzyknę „Prima Aprilis"! Strach przed bólem to algofobia. Nie wiem jak nazywają strach przed powieszeniem.
Jonathan Crane, Sandman #5
– Nie ma to jak w domu, profesorze Crane.
John Dee, Sandman #7
Sandman #7 - Strach na wróble
Sandman #7 - Strach na wróble
Jonathan Crane – Strach na wróble (Scarecrow) – od dzieciństwa był wyśmiewany przez szkolnych osiłków. Z czasem nauczył się on opanowywać swój strach przed nimi, a z biegiem lat poznawał też inne formy strachu, uczył się jak go wywoływać, studiował psychologię i biochemię. Wykładając na uniwersytecie w Gotham City stosował często niestandardowe metody dydaktyczne, co spowodowało, że został zwolniony z funkcji pedagoga. W akcie zemsty, Crane przebrał się za stracha na wróble, i, korzystając z wynalezionego przez siebie gazu wywołującego stany lękowe i ataki strachu, zaatakował kilku z pracowników Uniwersytetu, strasząc ich śmiertelnie (dosłownie). Batman kilkakrotnie unieszkodliwiał plany szaleńca, za każdym razem umieszczając do w Arkham.
– My zawsze wracamy. Na zewnątrz jest zbyt strasznie. Jeśli spotkasz Jokera, powiedz by się pośpieszył. Prima Aprilis bez jego żarcików?
Jonathan Crane o uciekających z Arkham, Sandman #5
– Słuchaj… To takie straszne, od kilku dni te krzyki. Pan Dent próbował się udusić.
Jonathan Crane o wydarzeniach w Arkham, Sandman #7
JLA #50 - Dr Destiny
JLA #50 - Dr Destiny
Crane wspomina też dwóch innych stałych przeciwników przeciwnika Batmana. Jokera – najbardziej chyba znany nieprzyjaciel Nietoperza (rozpopularyzowany przez rolę Jacka Nicholsona w filmie Tima Burtona) miał również modus operandi adekwatne do przybranego pseudonimu. Tym, którzy filmu (ani komiksów z Batmanem) nie znają, przypomnijmy – Joker specjalizował się we wszelkiego rodzaju żartach. Głównie tych śmiertelnych. A chcących wiedzieć więcej o tej postaci odsyłamy do niezwykłego albumu Alana Moore’a i Briana Bollanda „Batman: Zabójczy żart” (’Batman: Killing Joke’). „Pan Dent” to natomiast Harvey Dent, były prokurator okręgowy, który na wskutek incydentu na sali sądowej został potwornie oszpecony. Wraz ze zdeformowaną kwasem połową twarzy, zmianie uległa również psychika prawnika – i od tej pory miast orzekać prawo, sam zaczął je łamać. Jako ’Two Face” (Dwie Twarze) koncentrował się on głównie na celach związanych z obiektami parzystymi – porywał bliźniaki, terroryzował lokalne biennale, a najczęściej atakował 22 lutego. Na co dzień Dent ubierał się w charakterystyczne, przedzielone na pół kostiumy, symbolizujące zarówno jego twarz jak i dwoistą naturę wszechrzeczy (z jego naturą włącznie). I to właśnie ta dwoista natura spowodowała, że ’pan Dent próbował się udusić’.
Justice League of America #175 - Dr Destiny
Justice League of America #175 - Dr Destiny
Tyle jeśli chodzi o Arkham i jego pensjonariuszy. Wróćmy do superbohaterów.
Liga Sprawiedliwości – przyjaciele i przeciwnicy (Sandman #5-#7)
Po kilku olbrzymich crossoverach („Kryzys na nieskończonych Ziemiach”, „Legends”, „Millenium”, „Invasion!”) jakie przetoczyły się w latach poprzedzających ukazanie się komiksu Gaimana, status superherosów strzegących bezpieczeństwa mieszkańców Ziemi był już dość solidny. Główni bohaterowie świata DC – Batman, Superman, Green Lantern, Wonder Woman, Flash, w otoczeniu innych istot (niekoniecznie ziemskich) obdarzonych różnego rodzaju mocami skupionych wokół grupy znanej jako „Justice League of America” (JLA) z powodzeniem odpierało ataki wrogich naszemu globu sił. Na przestrzeni kilku miesięcy, w których pojawiły się pierwsze numery „Sandmana” tuż obok okładek McKeana można było znaleźć również zeszyty z rozmaitymi składami ’facetów w rajtuzach’: „Justice League of America”, „Justice League of Europe” i „Justice League International” (nie wspominając już o innych, drużynowych, choć nie powiązanych z Ligą komiksach „Green Lantern Corps”, „Teen Titans”, „The Outsiders” czy „Legion of Super-Heroes”).
– Chcesz wiedzieć co zrobię?
– Powiedz. Powiedz.
– Muszę odzyskać rubin. Mat. Mat. Mat-er-op-ti-kon. A potem wpędzę w obłęd cały wielki świat. A oni uczynią mnie królem.

Jonathan Crane i John Dee, Sandman #5
– [Rubin] Odebrany psychopacie zwącemu się Doktor Destiny. Używał go, by wpływać na sny ludzi, urzeczywistniać koszmary i tak dalej…
Scott Free o rubinie Sandmana, Sandman #5
– Zrobiłem coś… głupiego. Wpływałem na grawitację, tożsamość. Zmieniałem ich twarze w twarze wrogów. Udawałem, że do nich należę.
– Do kogo, John?
– Do przebierańców. Bohaterów Justice League of America…

rozmowa John Dee i Rosemary, Sandman #5
– Zbudowałem maszyny, zasilane przez rubin. Potem tworzyłem je we śnie. Ale oni odebrali mi sny. Musiałem zatem użyć rubinu bezpośrednio.
John Dee do Rosemary, Sandman #5
Justice League of America #5 - pierwsze akcje Dr Destiny
Justice League of America #5 - pierwsze akcje Dr Destiny
Potężna popularność tytułów z „Justice League” w tytule to jednak nie jedyny powód do zamieszczenia ich w jeszcze jednym komiksie. Podobnie jak i inni superbohaterowie, także i ci spod znaku JLA mieli swoich regularnych wrogów i przeciwników. A jeden z nich – Doktor Destiny, który pojawił się po raz pierwszy już w piątym numerze „Justice League of America” (1960!), pasował jak ulał do historii związanej z Władcą Snów – choć jego debiut w żaden sposób nie zwiastował przyszłych wydarzeń. Doktor Destiny okazał się jeszcze jednym szaleńcem, którego plan do opanowania świata zakładał w jednym z pierwszych kroków unieszkodliwienie członków JLA (by później mu nie przeszkadzali) – porwał więc Hala Jordana (Zieloną Latarnię), przebrał się za niego, przy pomocy urządzenia kontrolującego grawitację namieszał nieco w kilku akcjach grupy, po czym zdemaskowany – dał się pojmać bez stawiania większych oporów. Od tego czasu zaczął pojawiać się regularnie w komiksach DC – po kilku występach okazało się, że ten złoczyńca opracował plany maszyny zamieniającej sny w rzeczywistość – materoptikonu. Trudno ustalić (brak dostępu do wiarygodnych źródeł) co wpłynęło na wygląd Johna Dee. Jedna z wersji głosi, że w czasie jednego z ataków na JLA błędnie zadziałało sprzężenie zwrotne materoptikonu – i maszyna pozbawiła Doktora Destiny zarówno skóry jak i snów. Inna wersja głosi, że szkielotopodobny wygląd doktora jest tylko jego fantazją widzianą w jego snach (bądź też ich projekcjach w świecie rzeczywistym). Jeszcze inna wersja wydarzeń to hipoteza, że ze względów bezpieczeństwa – by zabezpieczyć się przed niepożądanymi efektami swoich własnych snów – on sam musiał przestać śnić. I to dało się załatwić – niestety wystąpiły efekty uboczne samej ’kuracji’. Prawdziwa wersja jak zwykle leży gdzieś pomiędzy. Wybór należy do Was.
W ten oto sposób doszliśmy do samej Ligi Sprawiedliwości. W ’Sandmanie’ spotykamy dwóch członków międzynarodowego odłamu tej grupy.
„Mijam szare macierze. Uciekam drogą mroku ku długim cieniom, omijam ogniste dziury, znikając w sercu Armagetta. Nieważne, dokąd pójdę. Wszystkie drogi prowadzą do Babci. Babcia mnie kocha, więc każe zakuć mnie w łańcuchy, zalać stopy betonem.”
Scott Free, Sandman #5
„Otwieram oczy. Widzę obcy pokój i przez moment nie wiem gdzie jestem. Dezorientacja mija. Sypialnia w ambasadzie J.L.I. na Manhatanie. Daleko od Apokolips.”
Scott Free, Sandman #5
– Mam nadzieje, że odnajdziesz swoje imię, Scotcie Free.
Sandman, Sandman #5
Scott Free – Mister Miracle
Sandman #05 - Sen Scotta Free
Sandman #05 - Sen Scotta Free
Pod koniec 1970 roku Jack Kirby (jednen z gigantów amerykańskiego komiksu – pomysłodawca Fantastycznej Czwórki, Spider-Mana, X-Men) zawitał do wydawnictwa DC Comics i rozpoczął kreowanie kolejnego komiksowego świata. Początki pojawiły się „Superman’s Pal: Jimmy Olsen” #134 – w coraz bardziej podupadającym tytule Kirby wprowadził rewolucyjne zmiany, nowe postacie i wątki. A numer ten kończył się pojawieniem Darkseida – jak się później miało okazać niezwyciężonego władcy Apokolips, wrogiej planety zamieszkałej przez Nowych Bogów. W ciągu kilku kolejnych miesięcy Kirby zaczął rozwijać nowo stworzoną mitologię – zarówno na łamach „Jimmy’ego Olsena” jak i trzech nowych miesięczników: „The Forever People”, „New Gods” i „Mister Miracle” w sadze, która z czasem została nazwana „Czwarty Świat” (Fourth World). I mimo, że poszczególne, wymienione wyżej tytuły przestały się ukazywać po kilkunastu numerach, to pomysły w nich zaprezentowane na dłuższy czas przeniknęły do świata DC. Intergang, organizacja przestępcza wyposażona w broń dostarczaną im z Apokolips, na stałe opanował Metropolis i okolice a genetycy i twórcy potworów z tejże planety – Simyan i Mokkari – trafili na karty „Supermana”. Sam zaś świat opisany przez Kirby’ego stał się stałym elementem świata komiksów z DC Comics. Postacie z Apokolips kilkakrotnie powracały na łamach miesieczników („Jack Kirby’s Fourth World”, „Takion”, „Orion”) oraz stanowiły główny punkt intryg wydarzeń rozgrywających się w świecie DC – miniseria rysowana przez Mike’a Mignole „Cosmic Odyssey” (1988), a także mega-crossovery „Legends” (1987) oraz „Genesis” (1988) opisywały kolejne knowania Darkseida, mające na celu objęcie władzy nad światem.
Mr Miracle #05 Young Scott Free - pierwsze opowiesci z przeszlosci bohatera
Mr Miracle #05 Young Scott Free - pierwsze opowiesci z przeszlosci bohatera
Idea „czwartego świata” była prosta. Nowi Bogowie pochodzili z jednej planety rozerwanej podczas wojny domowej na dwa całkowicie osobne globy. Nowa Genesis rządzona przez Highfathera (wersja TM-Semic: Wielki Ojciec) była zieloną planetą na której krzewiono kult nauki i pokoju, natomiast Apokolips, druga z planet, najeżona kominami i szybami sięgającymi aż do jądra planety, była jej odwrotnością – jej władca, Darkseid, był owładnięty myślą o dominacja nad resztą świata i opracowaniu tzw. Anti-Life Equation, równania/idei, które by mu w tym celu w znaczy sposób pomogło. Po kolejnej z wielu potyczek, Highfather wpadł na pomysł zapobieżenia dalszym atakom – między mieszkańcami planet został zawarty pakt pokojowy, a jego przypieczętowaniem miała stać się wymiana synów przywódców. I w ten oto sposób Orion, syn Darkseida, trafił na miłującą pokój New Genesis, a syna Highfathera umieszczono w prywatnej szkole wojskowej prowadzonej przez sadystyczną Granny Goodness, której uczniowie przyuczani byli przede wszystkim do jednego – bezwzględnego i bezwarunkowego posłuszeństwa w stosunku do Darkseida. Scott Free – jak ironicznie został ’ochrzczony’ przez Babcię – szefową ośrodka, często buntował się przeciwko jej tyranii i metodom wychowawczym, za co równie często był karany. A ulubioną formą kary stosowanej przez Babcię było umieszczanie Scotta we wszelkiego rodzaju śmiertelnych pułapkach, z których nasz bohater musiał się wyswobadzać. Z czasem udało mu się uciec z niegościnnej planety na Ziemię. Tam spotkał Thaddeusa Browna, artystę cyrkowego o pseudonimie scenicznym Mister Miracle, specjalizującego się w wykonywaniu sztuczek podobnych do tych jakie wykonywał Houdini. Thaddeus został zabity przez przypadkowego kryminalistę, a Scott pomścił swojego przyjaciela i sam przejął jego rolę – pomagały mu w tym nanotechnologiczne gadżety wyniesione z Apokolips oraz tzw. Mother Box (w wersji TM-SEMIC mateczka-skrzyneczka), miniaturowe urządzenie o wielkiej mocy.
Po wydarzeniach opisanych w crossover Legends (Darkseid próbuje, na globalną skalę, zdyskredytować zaufanie ludzi w stosunku do superbohaterów), Mister Miracle przystąpił do nowo otworzonej Ligi Sprawiedliwości (Justice League), a ta z czasem zmieniła nazwę (i pole działalności) na Międzynarodową Ligę Sprawiedliwości (Justice League International). I w tym miejscu spotykamy Scotta Free w Sandmanie. Zaspanego bohatera w cywilu, który śni o przeszłości na Apokolips. I o swoim własnym imieniu, którego nie udało mu się do tej pory poznać.
W Polsce Mister Miracle, wraz ze swoją żoną Big Bardą – również byłą mieszkanką Apokopolis (to jej zdjęcie widzimy na stoliku nocnym Scotta), pojawił się kilkakrotnie na łamach Supermana wydawanego przez TM-Semic (między innymi w historii ’Panika na Niebie’).
– Marsjanin? Sądziłem, że wymarliście wieki temu.
– Jestem ostatnim z mej rasy.

Sandman i J’onn J’onzz, Sandman #5
J’onn J’onzz – Marsjański Łowca Ludzi
Martian Manhunter #29 - Marsjanin w cywilu i przebraniu
Martian Manhunter #29 - Marsjanin w cywilu i przebraniu
Zielonoskóra postać do której przybywa Morfeusz raz ze Scottem Free to J’onn J’onzz (John Jones) znany też jako Marsjański Łowca Ludzi (Martian Manhunter). Po raz pierwszy pojawił się w listopadzie 1955 w „Detective Comics” #225. Marsjanin sprowadzony został przypadkiem przez machinę służącą do ściągania na Ziemię obcych form życia, zbudowaną przez doktora Saula Erdela i wycieńczony przez chorobę, która wykończyła wszystkich mieszkańców Marsa. Obcy, jak się okazało, ostatni już ze swojej rasy, dość szybko zaadaptował się do ziemskich warunków, w czym pomogły mu niewątpliwie moc telepatyczna oraz możliwość zmiany kształtów. Przez pewien czas pracował jako policjant John Jones, a z czasem, gdy nadmierna ilość nadnaturalnych zjawisk i zagrożeń tą sytuację wymusiła – założył pierwszą Ligę Sprawiedliwości. I tak pozostało do dnia dzisiejszego. Aha, jednym z jego ulubionych dań są ciasteczka Oreos (widać to nawet w Sandmanie, gdy marsjanin zaprasza do siebie Scotta Free).
W kolejnym odcinku: prawie wszystko o Sandmanach Złotego i Srebrnego Wieku.
koniec
1 lutego 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

11 IV 2024

Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Komiksowe Top 10: Wrzesień 2022
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Siedem wspaniałych: Lista mocno subiektywna
— Marcin Knyszyński

Sztuka występów gościnnych, cz. 2 – Piekło
— Tomasz Sidorkiewicz

Piekło, Szaleniec i Śmierć
— Tomasz Sidorkiewicz

Tegoż twórcy

Światy równoległe
— Tomasz Nowak

Krótko o komiksach: Wrzesień 2004, cz. 2
— Sebastian Chosiński, Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski

Z wielkiej chmury mały deszcz
— Sebastian Chosiński

Wstęp do armagedonu?
— Sebastian Chosiński

Sen, brat Śmierci
— Tomasz Sidorkiewicz

Tegoż autora

Potrawka z napletka
— Tomasz Sidorkiewicz

Demony nie umierają
— Tomasz Sidorkiewicz

Wilkołaki i Magiczne Rękawice
— Tomasz Sidorkiewicz

Steamfantasy
— Tomasz Sidorkiewicz

Wszyscy zostaniecie nababieni
— Tomasz Sidorkiewicz

A krew demonów jest nadal zielona
— Tomasz Sidorkiewicz

Veni. Vidi. I co dalej?
— Tomasz Sidorkiewicz

Post.com.ix #17
— Tomasz Sidorkiewicz

Post.com.ix #15
— Tomasz Kontny, Tomasz Sidorkiewicz

DC Comics w październiku
— Tomasz Sidorkiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.