Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

O tych, co z kosmosu

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić

Paweł Ciołkiewicz
Otworzyły się niebiosa

Ósmy odcinek serii zatytułowany „Ostatni rozkaz” nie ukazał się jako odrębny album. Fragmenty tej opowieści zostały najpierw opublikowane w drugim numerze magazynu „Kron” z 2000 roku, a całość można było przeczytać trzy lata później w drugim tomie zbiorczym „Ekspedycji” wydanym przez Muzę (zawierającym albumy 5-8). Tym razem w opowieści przywołane zostają motywy starotestamentowe. Czytając komiks, chwilami można nawet odnieść wrażenie, że jest to jakaś forma komiksowej biblii w Dänikenowskiej interpretacji. Marduk i Aistar tym razem wspólnie odgrywają rolę boga, który pomaga Mojżeszowi wyprowadzić Hebrajczyków z egipskiej niewoli. Plagi egipskie, gorejący krzew, manna z nieba, Arka Przymierza, rydwany Jahwe z wizji Ezechiela – to główne wątki, wokół których osnuta została wyjątkowo szczątkowa tym razem fabuła.

Czytaj dalej.

Arnold Mostowicz i Erich von Daeniken
Konrad Wągrowski: Wszystko wskazuje na to, że osobą stojącą za scenariuszem cyklu był przede wszystkim Arnold Mostowicz, postać niezwykle ciekawa. Lekarz pochodzenia żydowskiego, więzień obozów zagłady, dziennikarz, satyryk, który po antysemickich wydarzeniach roku 1968 musiał znaleźć – jak wielu Polaków żydowskiego pochodzenia – dla siebie nową niszę, odnalazł ją w teoriach Ericha von Daenikena i jego naśladowców i do końca życia był ich niezłomnym popularyzatorem. Napisał książki „My z kosmosu”, „O tych, co z kosmosu”, które 30 lat temu bardzo fajnie się czytało (nie przejmując się faktami naukowymi), snuł własne teorie paleoastronautyczne (jedną z nich – z maszyną do wytwarzania manny – wykorzystał zresztą w „Ostatnim rozkazie”) i chyba naprawdę mocno wierzył w teorie, które propagował na łamach komiksu. Może więc to czas, by chwilę pogadać o fenomenie paleoastronautyki?
Planeta pod kontrolą
Planeta pod kontrolą
Adam Kordaś Ponieważ pojawienie się „Lądowania w Andach” wywarło na mnie ogromne wrażenie, zupełnie naturalną konsekwencją był w moim życiu okres zafascynowania paleoastronautycznymi (i nie tylko) teoriami głoszonymi przez Arnolda Mostowicza – do książek von Daenikena nie miałem wtedy dostępu. Kiedy przeczytałem książkę „My z kosmosu”, przez jakiś czas wręcz „wiedziałem wszystko”. Tak to bywa, gdy się ma naście lat i ogólnie niewiele wie się o świecie. Na szczęście ów stan nie trwał zbyt długo i z czasem przeszedłem od ślepej wiary w paleoastronautyczne teorie do spokojnego zaciekawienia, czegoż to ludzie nie wymyślą, jeśli tylko mocno postanowią w coś uwierzyć… Właściwie tak mi zostało do dziś.
Nie zamierzam wygłaszać jakiś sądów ex cathedra – wcale nie wiem, czy w przeszłości jakieś bardziej rozwinięte kosmiczne cywilizacje nie mieszały się w sprawy gatunku ludzkiego ani czy dziś go nie obserwują lub nadal jego rozwojem nie manipulują. Nie widzę jednak na to żadnych twardych dowodów naukowych – a tak się składa, że przez całkiem ładny kawałek czasu flirtowałem na poważnie z archeologią, więc trochę autentycznej wiedzy odnośnie rozwoju naszego gatunku jeszcze się we mnie ostało. Oczywiście przeszłość nie jest otwartą księgą łatwą do odczytania – im głębiej w nią sięgamy, tym większa mgła i niepewność co do interpretacji odkryć. Nie wszystko daje się łatwo wytłumaczyć, a niektórych rzeczy wytłumaczyć póki co nie sposób. I tutaj widzę odpowiedź na pytanie o fenomen paleoastronautyki, dzięki której pojawia się na wszystko „łatwe wytłumaczenie” – w jej interpretacji jeśli nie wiadomo jak, kto i dlaczego – to jak nic mamy do czynienia z dziełem kosmitów. Chyba właśnie ta swoista prostota paleoastronautyki tak pociąga – bowiem prawdziwa nauka jest pełna wątpliwości, błędów oraz wyboistych krętych ścieżek rozumowania… Mozolne naukowe poszukiwanie prawdy o przeszłości jest bez szans w walce o popularność, gdy łatwa odpowiedź na wszelkie wątpliwości jest podawana na „latającym talerzu” :) I choć nie sądzę by Ziemia była jedynym siedliskiem inteligentnych istot we wszechświecie, to moim zdaniem póki co warstewka cywilizacji jest na nas tak cieniutka, że trudno oczekiwać wspólnej płaszczyzny porozumienia z potencjalnie istniejącymi bardziej zaawansowanymi formami życia. Dopiero gdy jakimś cudem pomimo szalonego pędu do autodestrukcji przetrwamy jako gatunek w kosmicznej ruletce parę milionów lat w miarę niezakłócanego rozwoju, wtedy może „starsi bracia” będą mieli o czym z nami pogawędzić – jeśli tylko przyjdzie im na to ochota.
Jacek Jaciubek: Mnie komiksy Polcha i spółki nigdy nie zachęciły do sięgania po teorie von Daenikena, jako dziecko byłem jednak przekonany, że facet ma łeb na karku i wie, o czym mówi. Wpływ na to miała jego fotografia na okładce każdego komiksu – przypominał tam rasowego naukowca zasiadającego na katedrze jakiegoś ważnego uniwersytetu. To pokazuje, jak łatwo manipulować młodymi umysłami, bo w dzieciństwie byłem też przekonany, że Lenin jest wielkim poetą (w jakiejś książce dla dzieci znalazłem jego natchniony profil zapatrzony w niebo). Dziś na teorie von Daenikena patrzę już tylko z delikatnym uśmiechem politowania, choć przyznaję też, że na takie rozważania jestem podatny, wszak z wypiekami na twarzy śledziłem losy agentów z Archiwum X, czytałem „X Faktor” i podniecałem się tzw. twarzą na Marsie. Gdy jednak dziś przejrzałem sobie różne strony i filmiki z doniesieniami o niezwykłych budowlach, postaciach czy światłach na zdjęciach NASA z Marsa i z Księżyca, to nie mogłem nie parsknąć śmiechem. Ludzie, którzy nieczytelne, zamazane zdjęcie mogące przedstawiać cokolwiek traktują jako przekonujący dowód na istnienie życia pozaziemskiego sami sobie wystawiają opinię. Być może von Daeniken był bardziej od nich roztropny, ale jego teorie równie często były ośmieszane. Czy jest w ogóle jakiś ośrodek naukowy na świecie, który je zupełnie serio rozważał jako możliwe i prawdopodobne?
Tajemnica piramidy
Tajemnica piramidy
Michał Kubalski: Paleoastronautyka to świetna sprawa – jeśli umie się odróżniać fakty od fantastyki. Gdy weźmie się je jako podstawę fabuły, możemy otrzymać świetne rzeczy – „Ekspedycję”, serię o Gigantach z Minerwy Jamesa Hogana, wspomnianą już „Battlestar Galactikę"; gdy weźmie się je na serio, otrzymuje się internetową Otchłań z Reptilianami na czele. Mam takiego znajomego, który uważa, że skoro czytam fantastykę, to powinienem zainteresować się teoriami Davida Icke’a czy syrenami w morzach podbiegunowych. A przecież właśnie to, że czytam fantastykę, uodparnia mnie na Otchłaniowe teorie – bo wiem, że czytam fikcję literacką, rozpoznaję motywy i wzdycham „to już było”.
Paleoastronautyka, podobnie jak ufologia czy doniesienia ze sfery Charlesa Forta o potworach, duchach, wspomnieniach przeszłych żywotów, to wspaniała pożywka dla literatów, scenopisarzy czy komiksiarzy. To potęga ludzkiej wyobraźni, z uporem godnym lepszej sprawy kwestionującej to, co już wiemy, stawiającej „dowód anegdotyczny” przeciwko twardym danym naukowym. O ile nie damy się uwieść tym łatwym wyjaśnieniom typu „Żydzi, jaszczury i cykliści”, to jest to niezgłębiona studnia tematów.
Marcin Osuch: Coś jest w tym „uodparnianiu się”. Gdy byłem dzieciakiem, na moją wyobraźnię bardzo silnie działały tematy takie jak Nazca, Atlantyda, Trójkąt Bermudzki. Strasznie jarałem się każdym sygnałem dającym nadzieję na rozwiązanie którejś z tych zagadek. A teraz jakoś mnie to nie rusza. Nazca chętnie był zobaczył, ale to raczej w kategoriach podróżniczych. Swoją droga, ciekawe, że w „Ekspedycji” nie pojawia się motyw Trójkąta Bermudzkiego.
Konrad Wągrowski: Trudno się dziwić, że nie ma Trójkąta Bermudzkiego, skoro jest on tematem współczesności (czy też niedawnej przeszłości), a nie prehistorii. Pierwsze przykłady zaginięć, które podciąga się pod Trójkąt Bermudzki to wiek XIX, a tych czasów fabułą komiksu już nie sięga. Podobnie nie ma w niej katastrofy tunguskiej i spotkań amerykańskich astronautów z UFO na księżycu. Choć trzeba przyznać, że temat UFO udało się autorom w ostatniej chwili do komiksu wcisnąć…
Marcin Osuch: Konradzie, takiej ignorancji po tobie się nie spodziewałem. Przecież tutaj nie chodzi o to, kiedy odkryto anomalie Trójkąta Bermudzkiego, ale jaka była ich przyczyna. A ta spokojnie mogła być powiązana z pobytem Desjan na Ziemi. Może umieścili tam jakąś tajną bazę, a może to kolejna diaboliczna machina Sathama? I nie mieszaj proszę meteorytu tunguskiego. Historia „Ekspedycji” skończyła się chwilę po wyjściu Żydów z Egiptu i do trzydziestego czerwca 1908 roku trochę brakuje. Chociaż, może Ais uciekła z Des na chwilę przed wybuchem nowej, przehibernowała kilkanaście wieków w podróży i tylko jej lądowanie na koniec nie wyszło.
Konrad Wągrowski: Na tej zasadzie przyczyna katastrofy tunguskiej też spokojnie mogła być powiązana z działaniem Desjan (na przykład mogła to być powracająca automatyczna sonda – mogli powiedzieć, że istnieje ryzyko, że uderzy w ziemię za dwa tysiące lat). Faktem jest jednak, że teorie powiązane z Trójkątem Bermudzkim to owoc współczesności, a obserwacje zaczęły się w XIX wieku.
Ostatni rozkaz
Ostatni rozkaz
Jakub Gałka: Ha, chyba każdy młody chłopak (nie wiem jak to jest z młodymi dziewczynami :)) jarał się tematami kosmitów, wielkiej tajemnicy i odkryć naukowych. Akurat Mostowicz nie stał u mnie na półce, ale już „Goście z kosmosu” Lucjana Znicza tak (i historie Trójkąta Bermudzkiego czy Katastrofy Tunguskiej były dużo ciekawsze niż te wszystkie rozważania paleoastronatyczne). I jak ze wszystkimi takimi młodzieńczymi fascynacjami – wyrasta się. Natomiast pytanie jest inne: czy dzisiejsze dzieciaki, atakowane setkami hollywoodzkich filmów o robotach, kosmitach, ciągnący tabunami w stronę fantasy i mhrrocznych wampirów, konsumujący popkulturę przefiltrowaną przez takie tematy/gatunki jak cyberpunk, technologiczna osobliwość, transcendencja ludzkości, są w stanie uznać fabułę zbudowaną na bazie paleoastronautyki za intrygującą intelektualnie, podniecającą jako opis nieznanego? A może fakt, że gorejący krzew był tak naprawdę kosmitą skwitują tylko wzruszeniem ramion?
Paweł Ciołkiewicz: Mnie też lektura komiksu nigdy jakoś specjalnie nie zachęciła do zapoznawania się z teoriami paleoastronautycznymi, ale tylko dlatego, że pobyt kosmitów na Ziemi był dla mnie czymś oczywistym. Nie potrzebowałem na to, żadnych naukowych dowodów. Dziś przy okazji powrotu do lektury „Ekspedycji” sięgnąłem do kilku książek Danikena, Mostowicza, Znicza i muszę stwierdzić, że te teorie bardzo tracą na atrakcyjności, kiedy są przedstawiane naukowym żargonem. Dużo lepiej wypadają w komiksie, gdzie są jedynie elementem opowieści. Wtedy też mniej istotna jest ich zgodność z faktami, a bardziej liczy się narracyjny potencjał. Co do zdjęcia pykającego fajkę Danikena na okładce, to rzeczywiście jest ciekawy wątek. Wtedy nad tym się nie zastanawiałem, ale to był element, który mógł wzmacniać siłę przekazu. Ta fajka, von przed nazwiskiem…
Konrad Wągrowski: Wygląda jednak na to, że głównym wkładem Ericha von Daenikena do światowego dziedzictwa nie będzie rewolucja w postrzeganiu genezy ludzkości, ale inspiracja dla rzesz twórców popkultury. Czemu nie? A my zachęcamy was, by sprawdzić, jakie efekty daje taka inspiracja, czytając po raz kolejny lub po raz pierwszy „Ekspedycję”. Nawet jeśli komiks to nieco niedzisiejszy, naiwny i nie bez wad, to frajda z jego lektury wciąż jest niemała.

Paweł Ciołkiewicz
Kto przysięgnie, że tak rzeczywiście nie było?

Miłośnicy komiksów w Polsce dostają kolejną okazję do sentymentalnych wspomnień. Dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka na rynku ukazuje się „Ekspedycja. Bogowie z kosmosu” – zbiorcze wydanie wszystkich ośmiu tomów tworzących sagę, która rozpalała wyobraźnię młodych czytelników w latach osiemdziesiątych. Bez względu na to, ile prawdy zawierają Dänikenowskie teorie o udziale kosmitów w powstaniu naszej cywilizacji, trzeba przyznać, że komiks stworzony przez Mostowicza, Górnego i Polcha przedstawia bardzo interesującą ich interpretację.

Czytaj dalej.

koniec
« 1 2 3 4
14 lipca 2015

Komentarze

15 VII 2015   20:33:49

Świetna dyskusja.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

11 IV 2024

Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.

więcej »

Najlepsze komiksy 2023 roku według czytelników Esensji
Esensja Komiks

4 IV 2024

Tradycyjnie, jak co roku, przeprowadziliśmy wśród czytelników Esensji ankietę, w której mieli wskazać najlepsze komiksy minionego roku. Najwyższa pora aby zapoznać się z jej wynikami.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Wyłącz ten telewizor!
— Marcin Osuch

Funky, Brenda, Ais i Satham grają fair
— Konrad Wągrowski

Esensja czyta dymki: Październik 2017
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Po prostu Relax!
— Marcin Osuch

Kapitan Żbik: Miłość, która prowadzi na manowce
— Sebastian Chosiński

Esensja czyta dymki: Kwiecień 2017
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Kapitan Żbik: Milicjant – „Rycerz Prawa”
— Sebastian Chosiński

Kapitan Żbik: Bo ja jestem, proszę pana, „na zakręcie”…
— Sebastian Chosiński

Kapitan Żbik: Żbik vs. „Kruk”
— Sebastian Chosiński

Kapitan Żbik: Cyrkowcy na sto fajerek
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Piękny umysł
— Paweł Ciołkiewicz

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

Mieć chaos w sobie
— Paweł Ciołkiewicz

Blask z innej przestrzeni
— Paweł Ciołkiewicz

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch

Między prawdą a kłamstwem
— Paweł Ciołkiewicz

Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch

Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch

Nosferatu ponad wszystko
— Paweł Ciołkiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.