Komiks 2001 w Polsce – dyskusjaArtur Długosz, Marcin Herman, Paweł Nurzyński, Marcin Osuch, Grzegorz WiśniewskiKomiks 2001 w Polsce – dyskusjaAD: Wydawanie tylko kultowych staroci to wyjątkowo paskudny przejaw chęci zarobienia na komiksie, to moje prywatne zdanie, być może błędne. Szkoda, że są wydawnictwa, które komiksowo działają na rynku tylko przez wydawanie rzeczy starych.
Wyszukaj / Kup MO: Z komiksów młodych autorów wyróżniają się Na kozetce i 48 stron. Podobały mi się (nawet bardzo) ale moim zdaniem to powinien być nurt poboczny. Pure nonsens, nawiązania, kontestacja - niedługo zabraknie utworów, do których będzie można nawiązać. Nie wiem dlaczego tak jest. Komiksy, które wydaje Egmont świadczą o tym, że chyba jest zapotrzebowanie na klasyczne komiksy. PN: Jak cholera, ale szkopuł tkwi w tym, że za mało mamy dobrych scenarzystów i rysowników. MH: Warsztat to osobna kwestia. Każdy chciałby narysować szybko i szybko wydać i szybko zarobić, a tu nie ma wydawcy. MO: Moja teoria jest następująca - starzy mistrzowie wycofali się po poprzednim „boomie”. Mają swoje stałe zajęcia i nie chce im się po raz kolejny ryzykować. PN: Często zresztą nie pozwala im na tworzenie komiksów ich zdrowie. MO: A młodsi? Błędne koło. Nikt ich nie chce wydawać, bo nie dają perspektyw na sukces wydawniczy. Z drugiej strony oni się nie przykładają, bo nie ma perspektyw, że ktoś wyda ich prace (nie mówiąc o tym, że zapłaci). PN: To nawet nie do końca tak. Sukces byłby jakby było co wydać - nie ma historii pełnometrażowych, bo nie ma ich kto narysować, poza tym są z tego kiepskie pieniądze. AD: Nowy autor, to jak nowy produkt. Trzeba włożyć pieniądze w promocje, wyrobienie marki nazwisk autorów etc. Nie ma się czemu dziwić. Z pewnością stać się to musi metodą małych kroczków, nie mam co do tego wątpliwości, trzeba ostrożnie sondować czytelnicze gusta, badając podatność rynku na nowe polskie twarze wychowane w kulcie wielkich, ale starych już mistrzów. Więc nie można się dziwić, że mało pojawia się komiksów polskich. Tylko, że samych autorów jest całkiem sporo. I w tym należy upatrywać nadzieje. Ja wiem, że oni nie najlepiej rysują, nie najlepiej opowiadają, ale będą się uczyć. Za mało za to jest komiksiarzy - rzemieślników. Świetnie rysujących rysowników, dobrych kolorerów (sorry za wyraz), scenarzystów. Za dużo mamy zaś artystów, choć i tacy są potrzebni.
MH: Faktem jest, że polscy rysownicy nie są znani szerokiej publiczności. AD: A taki Śledziu był znany? MH: Śledziu to osobna sprawa, ale jest znany głównie wśród czytelników Produktu. Przeciętny czytelnik może potrafiłby wymienić Rosińskiego i Papcia Chmiela (nie Henryka Chmielewskiego). AD: To, że Michał Śledziński jest znany wśród czytelników Produktu to już coś. Sam sobie tę markę wyrobił. Pracują też nad tym Adler i Piątkowski, Wojda i Gawronkiewicz… PN: Wracając raz jeszcze do Śledzia, to fenomen Produktu wart jest podkreślenia - to jedyny niezależny magazyn, który już dość długo utrzymuje się na rynku i nie padnie z powodów ekonomicznych, że tak powiem. A Śledziu był znany wcześniej - rysował w Secret Service i innych komputerowych magazynach. Owszem - niszowe, ale pociągnął za sobą fanów do Produktu. A to dużo. AD: No i robił Azbest, więc jest też ze środowiska, jeśli tego rodzaju nomenklaturę mamy używać. Szkoda, że z ich ambitnych planów komiksowych poniedziałków nic nie wyszło. MH: Właśnie nie. Azbest był spoza środowiska. Śledziu zawsze podkreślał, że w Łodzi na konwentach siedzieli z tyłu z nowym zinem, w którym mieli fajne komiksy i śmiali się nad zachwalaniem przez co poniektórych komiksu pseudoartystycznego. PN: Zresztą to jeden z niewielu naszych komiksiarzy, który na nic się nie ogląda, ale robi komiksy. A że niszowe? W zasadzie to nie jego wina, że nie ma głównego nurtu. On robi to, co umie najlepiej.
Wyszukaj / Kup AD: Niszowy jest Produkt, ale taki Fido i Mel, mimo nawiązań, leży znacznie bliżej już komiksu masowego - ale to bierze się ze specyfiki pisma, na łamach którego powstawał… I Śledziu naprawdę umie opowiadać językiem komiksu. Bez wątpienia to pewnego rodzaju gwiazda polskiego komiksu. Drugą taką gwiazdą jest duet Adler i Piątkowski… MO: No właśnie. I wydane w zeszłym roku komiksy tych twórców podobały mi się, ale jest coś, co chciałbym tutaj podkreślić… Nie do końca potrafię to wytłumaczyć, ale wolę dobry polski komiks od dobrego komiksu zagranicznego. Myślę, że w tych preferencjach języczkiem u wagi jest jakaś mieszanina lokalnego patriotyzmu, lepszego zrozumienia kontekstu (kulturowego, społecznego) i inne takie. Jednocześnie czuję ogromny głód polskiego komiksu. Gdy w zeszłym roku zobaczyłem Na kozetce Śledzia u kolegi na biurku, to od razu poleciałem do EMPiK-u i kupiłem. 48 stron przeczytałem z dużym zainteresowaniem. Widać, że autorzy mają talent - i do rysunku i do scenariusza. Tylko, że dla mnie niewiele z tego wynika. Dwa komiksy i w obydwu rzecz polega na odwołaniach i kontestacji. Miejscami nawet dokładnie tych samych filmów (Star Trek, Gwiezdne Wojny). W komiksie naprawdę nie o to chodzi do ilu filmów, komiksów odwołamy się na 48, 64, XX stronach. Powtarzam to często - niedługo nie będzie się do czego odwoływać, chyba, że Śledziu nawiąże do 48 stron albo Adler i Piątkowski do Fido i Mela. Chwilami mam wrażenie, że wszystko dzieje się w kręgu „krewnych i znajomych królika”. Konwenty, magazyny (zwłaszcza te nisko nakładowe), głosowania - to wszystko jest zamknięta grupa. Nie chodzi mi o to, że jest to jakieś zamknięte i hermetyczne środowisko. Raczej o to, że to wszystko rozgrywa się w oderwaniu od odbiorcy, zwłaszcza tego masowego. Co z tego, że Adler i Piątkowski pojawili się w Newsweeku? Rozmawiałem z kilkoma znajomymi, którzy lubią komiksy „amatorsko” - never heard of… Gdy czytałem Świat Młodych to prawie każdy w mojej klasie wiedział, kto to jest Baranowski, Chmielewski, Pawel. Może warto było by przy okazji podsumowań spojrzeć z perspektywy odbiorców i to tych spoza branży.
Wyszukaj / Kup Grzegorz Wiśniewski: Mam wrażenie, że w odniesieniu do A&P to chybiony zarzut, bo na moje oko są oni mocno spoza środowiska, do którego nawiązujesz. Konwenty, magazyny i głosowania w gronie znajomych raczej ich nie dotyczą. MO: Pisząc środowisko nie miałem na myśli środowiska a la „SF i spółka”, tylko ludzi szerzej interesujących się komiksem (niekoniecznie twórcy), w odróżnieniu od zwykłych czytelników, którzy tylko kupują i czytają. Znam kilku takich i oni naprawdę nie słyszeli o tych nazwiskach. Ale naprawdę nie o to chodzi. AD: Nie można się nie zgodzić z Marcinem, jeśli chodzi o te odwoływania etc. Ale powtarzam zawsze, że Overload, czy Breakoff to zupełnie inne komiksy Adlera i Piątkowskiego. Takie właśnie dla masowego odbiorcy, dobrze opowiedziane fabularne w 100 procentach historie. GW: A ja się nie zgadzam! 48 stron powstało w bardzo specyficznych warunkach, do publikacji na bardzo specyficznym „nośniku” i dla bardzo specyficznego odbiorcy. W związku z tym należy uznać za cud, że autorzy w ogóle zdołali wprowadzić jakąś spójną fabułę do całości. Zastrzeżenia Marcina przywodzą mi na myśl marudzenie, że w tomiku stripów Garfielda kolejne skecze nie za bardzo kleją się w całość. MO: Nie bardzo wiem z czym się nie zgadzasz? Gdzie napisałem, że nie podoba mi się to, że komiks ten jest zlepkiem? Powtarzam, 48 stron podobało mi się, natomiast nie podoba mi się ta tendencja. „Specyficzny” nośnik, „bardzo specyficzny” odbiorca - o to właśnie mi chodzi. A gdzie komiksy dla zwykłego, masowego odbiorcy? Ktoś kupuje „Armadę”, „Lucky Luke’a” „XIII”. Dlaczego nie ma polskich odpowiedników? Wiem, że odpowiedź jest złożona i z różnych punktów widzenia różnie to może wyglądać. I chyba po to jest ta dyskusja. Bo fakty są bezwzględne - na kilkadziesiąt wydanych w zeszłym roku albumów tylko kilka (nie liczę Klossa) jest polskich.
Wyszukaj / Kup AD: Brak nam komiksów dla masowego odbiorcy, to fakt, (ile razy jeszcze dojdziemy do tego wniosku?). Osadzanie/nawiązywanie do gier/filmów/książek to jednak wciąż pewne ograniczenie i narzucanie komiksowemu czytelnikowi określonej mentalności. Trzeba lubić się śmiać z przerysowania Gwiezdnych Wojen. A brak nam komiksów, tych wydanych, które po prostu opowiadają dobrą historię w ciekawy sposób. Gail Kowalskiego miał załatać tę dziurę, jak to się udało, jeszcze nie wiemy, bo chyba więcej będzie można powiedzieć, po reakcjach na drugi album, który ukazać się ma już zasadniczo na dniach. |
Komiks to nie tylko historyjki obrazkowe. Jest on umownym przedstawieniem rzeczywistości oraz otaczającego nas świata. Jak na ten gatunek patrzono w Polsce Ludowej drugiej połowy lat 70.? I co wspólnego z teoretykami literatury, a także dziennikarzami tygodnika „Razem” mają poszczególne epizody „Porad Praktycznego Pana”? O tym wszystkim przeczytacie w artykule poniżej.
więcej »Komiksy DC z fabułą osadzoną w alternatywnym uniwersum, czyli tak zwane „elseworldy”, między 1990 a 2010 rokiem były normą. W roku 2011 rozpoczęła się era „The New 52”, wielki restart całego uniwersum, które samo stało się w całości takim właśnie elseworldem. Jakby tego było mało, DC postanowiło uruchomić kolejne światy alternatywne w stosunku do nowo powstałego. Tak powstała „Ziemia Jeden”.
więcej »Zmiany, zmiany, zmiany. W 23 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, same nowości i ani jednej pozycji sprzed miesiąca.
więcej »Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński
Kadr, który…: W skwarze letniego popołudnia…
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zdziwisz się…
— Wojciech Gołąbowski
Kadr, który…: Górsky i Butch
— Agnieszka Szady
10 naj… Krwi!
— Esensja
Jubileusz: Ranking Esensji – najlepsze komiksy pięciolecia
Hebiusie! Dlaczego malejesz?!
— Daniel Gizicki
Sylwetka autora: Enrico Marini, czyli o potędze koloru
— Marcin Herman
Komiks 2001 w Polsce – podsumowanie
— Esensja
Krótko o komiksach: Styczeń 2002
— Marcin Herman, Paweł Nurzyński
Powrót we fragmentach po przejściach
— Marcin Herman
Indiana Catalano
— Marcin Knyszyński
Nadchodzi Armagedon
— Maciej Jasiński
Zanim nastał Hellboy
— Andrzej Goryl
Do pełna!
— Marcin Knyszyński
Zaczyna być lepiej
— Dagmara Trembicka-Brzozowska
Klasyczny quest z biustem w tle
— Dagmara Trembicka-Brzozowska
Demony i halucynogenne grzybki
— Sebastian Chosiński
To nie są rzymskie wakacje
— Marcin Knyszyński
Zapowiada się dobre fantasy
— Dagmara Trembicka-Brzozowska
Krótko o komiksach: Andreas stonowany
— Marcin Knyszyński
„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch
Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch
Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch
Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch
Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch
Broń i pieniądze
— Marcin Osuch
Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch
Pożegnanie
— Marcin Osuch
Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
— Marcin Osuch
Komiksowe pożegnanie
— Marcin Osuch