Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Sylwetka autora: Sam Kieth

Esensja.pl
Esensja.pl
Sam Kieth, kanadyjczyk z pochodzenia, jak zwykle w takich przypadkach na początku prace tworzył do szuflady. Zapatrzony w komiksy Franka Frazetty, Bernie Wrightsona i Arthura Suydama (i wielu innych mistrzów kreski tworzących dla EC Comics), zaczął rysować swoje pierwsze historyjki obrazkowe.

Tomasz Sidorkiewicz

Sylwetka autora: Sam Kieth

Sam Kieth, kanadyjczyk z pochodzenia, jak zwykle w takich przypadkach na początku prace tworzył do szuflady. Zapatrzony w komiksy Franka Frazetty, Bernie Wrightsona i Arthura Suydama (i wielu innych mistrzów kreski tworzących dla EC Comics), zaczął rysować swoje pierwsze historyjki obrazkowe.
′Zero Girl′
′Zero Girl′
W wieku 18 lat jego kreska była już na tyle wyrobiona, by mógł zacząć rysować komiksy na zamówienie - na razie zaspokajał potrzeby lokalnego rynku (a za stronę brał 10 dolarów). W końcu wysłał do rozwijającego się wydawnictwa Comico kilka swoich nowelek. Tam wpadły one (a szczególnie jedna, której bohaterem był Max - ludzkich rozmiarów królik-morderca) w oko Mattowi Wagnerowi, redaktorowi magazynu ’Comico Primer’ publikującemu różnorakie materiały debiutantów. Prace Kietha na tyle spodobały się Wagnerowi, że ten zaproponował młodemu rysownikowi tuszowanie jego własnej serii - ’Mage: The Hero Discovered’. Przygody Kevina Matchsticka, młodego człowieka, przed którym otworzyły się właśnie drzwi odsłaniające niechciane dziedzictwo (Kevin dowiaduje się, że jest reinkarnacją króla Artura, a basebalowa pałka, której od czasu do czasu używał, to Excalibur) spotkały się z przychylnym odbiorem czytelników. Rozpoczęta od szóstego numeru serii współpraca obu rysowników trwała aż do zakończenia serii, a ich efekty ich pracy były dwukrotnie nominowane do nagrody imienia Jacka Kirby’ego w kategorii ’Najlepszy Zespół Artystyczny’
′The Wandering Stars′
′The Wandering Stars′
(w 1986 roku przegrali z ’Kryzysem na Nieskończonych Ziemiach’, a w rok później z ’Powrotem Mrocznego Rycerza’). Od tego czasu Kieth imał się różnorakich fuch komiksowych, z których w większości było to tuszowanie innych rysowników, bądź tworzenie okładek. Publikował też prace rysowane przez siebie. Wśród nich warto wymienić ’The Wandering Stars’ - kosmiczną space-operę i cykl nowelek ’De Grand Wa-Zoo’ zamieszczonych w antologii ’Critters’, specjalizującej się w drukowaniu historyjek komiksowych ze zantropomorfizowanymi bohaterami zwierzęcymi (tam pojawiały się jedne z pierwszych przygód Usagi Yojimbo) oraz kilka historyjek grozy rozsianych po różnego rodzaju antologiach (’Tales of Terror’ czy ’Death Rattle’).
Taki stan rzeczy zastał Kietha, gdy został poproszony o narysowanie nowej serii komiksowej. Neil Gaiman, znał już dokonania rysownika i jego kreskę, a jego styl wydawał się idealny do projektu, do jakiego młody autor z Wysp Brytyjskich się przymierzał. Kieth chętnie przystał na współpracę.
′The Maxx′ #4
′The Maxx′ #4
Jednak po narysowaniu pięciu numerów ’Sandmana’ - jeszcze przed wypuszczeniem pierwszego numeru na światło dzienne - Kieth stwierdził, że ’czuje się jak Jimmy Hendrix wśród Beatlesów’ i opuścił zespół twórców. Swoistym komentarzem do tej sytuacji jest scenka, jaką umieścił Kieth w sześć lat po odejściu (kiedy to ’Sandman’ stał się już światowej klasy przebojem i znalazł setki fanów naśladujących swoim wyglądem głównych bohaterów sagi) w czwartym numerze swojego własnego, autorskiego komiksu ’The Maxx’. Autor mówi ustami Sary - jednej z głównych postaci komiksu - "We HATE everybody else. They’re all NECRO-NERDS. SAND-FREAKS. They have tattoos and stuff saying how ROMANTIC death is. But Jimmy knows the TRUTH - like me. Death is hard an’ cold an’ UGLY. Not some cute chick!” (Nienawidzimy ich wszystkich. To nekro-świry. Sand-maniacy. Mają pełno tatuaży i innych rzeczy mówiących o tym, jaka to śmierć jest romantyczna. Ale Jimmy zna prawdę - ja też. Śmierć jest nieczuła, zimna i potworna. Nie jest jakąś fajną laską!). Na stronie widzimy gromadkę ludzi ubranych na czarno z czarnymi, poczochranymi włosami (fryzurami stylizowanymi na Sandmana) oraz plakat ze Śmiercią, siostrą Sandmana - rysowaną przez Chrisa Bachalo, projektanta postaci - na którym ląduje
′Epicurus: The Sage′
′Epicurus: The Sage′
pomidor. Wizja artystyczna Gaimana nie spodobała się Kiethowi. Inne źródła twierdzą, że Kieth nie nadążał na czas z oddaniem prac do dalszej obróbki (był to jego pierwszy, pełnowymiarowy etat związany z pracą nad komiksem-miesięcznikiem). Jeszcze inne mówią o konflikcie charakterów z redaktorką prowadzącą serię i przyszłą inicjatorką linii wydawniczej DC/Vertigo - Karen Berger. Faktem jest, że w zamieszczonym w ’Maxx’ #9 spisie prac wykonanych przez Kietha, w trzygwiazdkowej skali (*** - zobacz koniecznie, ** - możesz na to zerknąć, * - ech, nieważne) pierwszych pięć numerów ’Sandmana’ sam autor ocenia na *. Co było przyczyną tak niskiej oceny - szybkie tempo pracy, różnice światopoglądowe, niechęć do wymuszanych przez scenarzystę rozwiązań graficznych czy też niezależna dusza artysty - trudno powiedzieć. Wiadomo jedno - Kieth nie zrezygnował z robienia komiksów.
Dość szybko wykonał dla Dark Horse miniserię ’Aliens: Earth War’ w formie graficznej nawiązującą do komiksów science fiction z lat pięćdziesiątych. W 12 lat od premiery, seria ta, pokolorowana na nowo, nadal jest dostępna w ofercie wydawnictwa w albumie zatytułowanym ’Aliens: Female War’). Razem z długoletnim przyjacielem - Williamem Messnerem-Loebsem wypuścił dwuczęściową ’Epicurus: The Sage’ - opowieść dziejącą się w starożytnej Grecji, wśród Sokratesa, Platona i Arystotelesa i postaci z greckich mitów.
′Wolverine: Blood hungry!′
′Wolverine: Blood hungry!′
Korzystając z pomocy znajomego redaktora, Kiethowi udaje się w 1991 roku załapać pracę w Marvelu. Zaczyna od okładek do ’Marvel Comics Presents’ i swoim niekonwencjonalnym podejściem do klasycznych postaci superbohaterów - wszyscy mają nieproporcjonalnie duże stopy, a rozdarte ubrania zawsze zostawiają strzępy w przerażającej ilości sprężynko-serpentynek - zwraca na siebie uwagę zarówno publiczności jak i redaktorów wydawnictwa. Potem idzie już z górki. Długa, surrealistyczna opowieść z ’MCP’ #85-92 z Wolverinem w roli głównej (zebrana później w albumie ’Wolverine: Blood Hungry’) i gościnny występ w ’The Incredible Hulk’ #368 doprowadzają do coraz większej popularności rysownika. Otrzymuje do narysowania setny numer ’Marvel Comics Presents’ (w rolach głównych Ghost Rider, Dr. Doom oraz po raz kolejny Wolverine), a wraz ze współpracownikiem z Hulka - Kelleyem Jones’em tworzą serię okładek do powstającego w DC Comics jednego z większych wydarzeń w życiu Batmana - Knightfall (kilka z jego okładek pojawiło się też w Polsce).
W tym mniej więcej czasie następuje odejście z Marvela kilku bardziej znanych twórców (Jim Lee, Erik Larsen, Todd McFarlane, Rob Liefield) i założenia ich własnego wydawnictwa - Image Comics. Image miało publikować komiksy na znacznie wyższym poziomie niż ich poprzedni pracodawcy (przynajmniej jeśli chodzi o jakość papieru i techniki kolorowania plansz). Jim Lee, który poznał Kietha podczas pracy w poprzedniej firmie, zaprosił go do stworzenia swojej własnej serii - i rysownik zgodził
′The Maxx′ #35
′The Maxx′ #35
się. Zebrał kilka z poprzednio wykorzystanych pomysłów (królik Max oraz Is - stworek z historyjek publikowanych w ’Critters’), dołożył do tego nieco mitologii australijskich aborygenów i niesamowity pomysł na fabułę. I tak powstał ’Maxx’. Wystarczyło dodać jeszcze głównego adwersarza tytułowego bohatera - Mr. Gone’a - masowego mordercę i gwałciciela, i wykorzystać koniunkturę na tytuły ze świeżego, zalewającego rynek przebojami (po kilku latach o większości z nich już dawno zapomniano, przetrwały nieliczne) wydawnictwa. ’Maxx’ jako seria w chwilach świetności doczekała się serii kart kolekcjonerskich, jej pierwszy numer wydano jako słuchowisko na kasecie magnetofonowej (!), a stacja muzyczna MTV wyprodukowała kilkanaście odcinków animowanej serii opartej na komiksie. Przygody zwykłego lumpa, śpiącego w kartonie w ciemnym zaułku, który w momencie gdy zaczyna śnić przenosi się do świata, w którym staje się bohaterem o potężnej sile i purpurowym kostiumie. Przenikające się światy i niezwykłe pomysły na fabułę (szczegóły na polskiej stronie Maxxa - www.komiks.prv.pl/maxx_caly_artykul.html) pozwoliły serii na dość długą egzystencję. Warto wspomnieć, że scenariusz do jednego z numerów ’Maxxa’ stworzył Alan Moore - jeden z komiksowych gigantów (’Watchmen’, ’League of Extraordinary Gentlemen’, ’V jak Vendetta’), a dwa inne numery ilustrował Dave Feiss, kuzyn Sama Kietha oraz twórca znanej kreskówki ’Cow & Chicken’ (Krowa i Kurczak). Kiedy jednak seria przestała się ukazywać (zamknięto tytuł na trzydziestym piątym numerze) - częściowo z powodu spadającej ilości sprzedawanych egzemplarzy kolejnych numerów, a częściowo z powodu ’wypalenia się’ autora - Sam Kieth na jakiś czas opuścił komiksowe poletko i wyruszył na podbój świata filmowego.
Plakat filmu ′Take It To The Limit′
Plakat filmu ′Take It To The Limit′
Pełnometrażowy film, który z początku miał być obrazem fantasy a później filmem o kickboxingu, po kilku perturbacjach zamienił się w familijną produkcję pt. ’Take it to the Limit’. Historia nakręcona dla Rogera Cormana - króla filmów klasy B - opowiadała o zbuntowanym nastolatku wplątującym się w kłopoty związane z grupą ludzi, których opanowała mania wspinaczki skałkowej. Film trafił prosto na wideo i został szybko zapomniany - z czego Kieth jest rad, bo sam nie jest zbyt dumny z efektu swojej pracy.
Po przygodzie z filmem Kieth powrócił do tego w czym jest najlepszy - komiksów. Na pierwszy ogień poszła ’Legs’, króciutka opowieść o chłopcu, który odkrył stworzenie będące żyjącym silnikiem. Nastąpiła krótka przerwa i rysownik zaatakował po raz kolejny - tym razem dłuższą historią. Wydana przez Homage Comics (jeszcze jeden oddział DC Comics) miniseria ’Zero Girl’ była opowieścią o Amy Snooster, zwariowanej nastolatce, która potrafiła rozmawiać z insektami i wierzyła w to, że kwadraty są złe, a kółka - dobre. Amy była też dziewczyną, której niebywale pociły się stopy - gdziekolwiek szła, zostawiała za sobą malutkie kałuże. Kolejna pokręcona opowieść o pokręconej dziewczynie i jej próbach ułożenia sobie życia. Zaraz po niej Kieth zaproponował czytelnikom coś zupełnie innego. ’Four Women’ było realistyczną historią obyczajową o czterech kobietach związanych razem mrocznym sekretem. I to właściwie prawie wszystko. Pozostały jeszcze miniseria ’Wolverine / Hulk’ (Kieth powrócił do Marvela, by narysować i - po raz pierwszy - napisać
′Legs′
′Legs′
komiks z udziałem Rosomaka), w której dwaj główni bohaterowie muszą stawić czoła zarówno sobie, jak i malutkiej dziewczynce, która prosi ich o pomoc w wydostaniu jej ojca z rozbitego samolotu; ’Zero Girl 2’ - kontynuacja przygód Amy Snooster, która opanowała już nieco dziwaczne moce, jakie przyszło jej posiadać oraz ’Popbot’ - ’artystyczny’ komiks ilustrowany przez Ashleya Wooda, któremu Kieth pomaga pisać scenariusz. Co dalej? Być może jakiś projekt z Michaelem Brianem Bendisem, być może komiks z Doctorem Strange (Kieth jest fanem postaci). Może jakiś projekt filmowy. Z pewnością w 2003 roku czekają na fanów artysty księga ’Art of Sam Kieth’ - przygotowywany od pewnego czasu album zawierający jego prace oraz - być może - starsze, trudno dostępne komiksy, a także, jeśli wszystkie plany się udadzą - z okazji dziesięciolecia powstania ’Maxxa’ - reedycja wszystkich numerów czołowego dzieła tego autora.
Styl autora od czasu debiutu w 1983 roku ewoluował przez cały czas. Od prostych, czarno-białych, kilkustronicowych historyjek, poprzez próby naśladownictwa stylu komiksów z lat pięćdziesiątych (to ’Sandman’, ’Aliens’, ’Epicurus’) i pracochłonną ’frędzelkowatość’ marvelowskich produktów, do zabaw z planszami malowanymi, które w dowolny sposób przenikają się w ’Maxxie’ z ilustracjami wykonanymi w tuszu i eksperymentów z innymi formami. W najnowszej miniserii ’Wolverine/Hulk’ postać dziewczynki jest często stylizowana na dziecięcy rysunek, jest rysowana kredką świecową. W większości prac Kietha nie ma miejsca na standardowe, prostokątne ramki. Są za to ramki romboidalne, półokrągłe, pełne różnego rodzaju ozdobników i efektów dźwiękowych. Przewracając kolejną kartkę w komiksie Sama Kietha nigdy nie możemy się spodziewać, co na niej ujrzymy. Każda strona jest niespodzianką pełną ekspresji. I oby tak pozostało.
koniec
1 listopada 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

11 IV 2024

Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż autora

Potrawka z napletka
— Tomasz Sidorkiewicz

Demony nie umierają
— Tomasz Sidorkiewicz

Wilkołaki i Magiczne Rękawice
— Tomasz Sidorkiewicz

Steamfantasy
— Tomasz Sidorkiewicz

Wszyscy zostaniecie nababieni
— Tomasz Sidorkiewicz

A krew demonów jest nadal zielona
— Tomasz Sidorkiewicz

Veni. Vidi. I co dalej?
— Tomasz Sidorkiewicz

Post.com.ix #17
— Tomasz Sidorkiewicz

Post.com.ix #15
— Tomasz Kontny, Tomasz Sidorkiewicz

DC Comics w październiku
— Tomasz Sidorkiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.