Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić

Niekoniecznie jasno pisane: To była dziwna jesień…

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
16 października 1888 roku, dokładnie sto trzydzieści lat temu, George Lusk, przewodniczący Komitetu Czujności Dzielnicy Whitechapel w Londynie, dostał tajemniczy list, do którego dołączone było pudełko z zakonserwowanym kawałkiem ludzkiej nerki. List rozpoczynający się od słów „From Hell…”, jeden z setek, które dotarły tej dziwnej jesieni do Scotland Yardu i innych służb porządkowych Londynu, został po latach uznany za najpoważniejszego kandydata do listu od samego Kuby Rozpruwacza.

Marcin Knyszyński

Niekoniecznie jasno pisane: To była dziwna jesień…

16 października 1888 roku, dokładnie sto trzydzieści lat temu, George Lusk, przewodniczący Komitetu Czujności Dzielnicy Whitechapel w Londynie, dostał tajemniczy list, do którego dołączone było pudełko z zakonserwowanym kawałkiem ludzkiej nerki. List rozpoczynający się od słów „From Hell…”, jeden z setek, które dotarły tej dziwnej jesieni do Scotland Yardu i innych służb porządkowych Londynu, został po latach uznany za najpoważniejszego kandydata do listu od samego Kuby Rozpruwacza.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Jesienią 1988 roku stulecie koszmaru z Whitechapel oraz towarzyszące tej rocznicy intensywne napięcie i szum w popkulturze, prasie i mediach zainspirowały Alana Moore’a do opowiedzenia tej historii jeszcze raz, po swojemu. Zanim jednak przyjrzymy się efektom tej inspiracji, które przyjęły formę genialnej powieści graficznej, zatytułowanej tak samo jak słynny list, musimy zajrzeć na chwilę do piekła, które w 1888 roku zmaterializowało się w londyńskim East Endzie. Jedna z dzielnic tej części miasta, wspomniana już Whitechapel, pękała w szwach w wyniku napływu imigrantów. Miejsce to postrzegane przez resztę miasta jako współczesna Sodoma i Gomora, miejsce całkowitego upadku moralności, było centrum świata przestępczego, porachunków gangów, handlu alkoholem i narkotykami oraz prostytucji. Od kwietnia 1888 roku do lutego 1891 doszło tam do jedenastu brutalnych, makabrycznych morderstw prostytutek. Pięć z nich, nazwanych potem „kanoniczną piątką”, ze względu na wspólny modus operandi uznano za dzieło najsłynniejszego chyba seryjnego mordercy w historii – Kuby Rozpruwacza. Wszystkie ofiary były potwornie okaleczone, przy czym owe pięć, wedle opinii śledczych, musiały zginąć z ręki jednego człowieka. Głęboko podcięte gardła, rozprute brzuchy oraz amputowane z wręcz chirurgiczną precyzją narządy rozrodcze, nerki, serca i wątroby. Makabryczność i „efektowność” zbrodni wzrastała wraz z kolejną ofiarą.
Kuby Rozpruwacza nigdy nie złapano, zabójstwa ustały tak nagle jak się zaczęły, a tożsamość mordercy pozostaje nieznana do dziś. Podejrzanych było ponad stu, przesłuchano około dwa tysiące świadków, aresztowano i wypuszczono z braku dowodów około osiemdziesięciu. Sprawa ta była pierwszą w historii kryminalistyki, w której spróbowano ustalić szczegółowy profil sprawcy, była również pierwszą tak mocno nagłośnioną w prasie. Jesienią 1888 roku histeria zapanowała nie tylko w Londynie, ale i na całym świecie, ludzie żyli prowadzonym przez Scotland Yard śledztwem, a oliwy do ognia dolewała prasa, fabrykując niektóre doniesienia oraz listy do władz (pseudonim „Jack the Ripper” został użyty po raz pierwszy w liście z 27 września 1888 roku, co do którego powstały spekulacje, jakoby był dziełem żądnego sensacji dziennikarza). Kuba Rozpruwacz tak mocno działał na wyobraźnię społeczeństwa, że stał się po latach najprawdziwszym popkulturowym symbolem, powstały setki książek i analiz na temat jego prawdziwej tożsamości i motywów działania. Jedne absurdalne (mordercą miał być na przykład autor „Alicji w krainie czarów”, Lewis Caroll), inne całkiem prawdopodobne. Na szczególną uwagę zasługuje książka „Jack the Ripper: The Final Solution” z 1976 roku, autorstwa angielskiego dziennikarza Stephena Knighta.
Rewelacje Knighta były inspiracją Alana Moore’a. Autor „Strażników”, „Miraclemana” i „V jak Vendetta” napisał scenariusz powieści graficznej, która już z założenia nie miała być kryminałem. Moore nie czeka z odpowiedzią na pytanie „kto zabił?” do samego końca, on mówi to już na samym początku – podobnie jak Knight. Dlatego też my również zdradzimy to za chwilę. Kto chce poznać odpowiedź podczas czytania komiksu, powinien przerwać lekturę artykułu teraz. Co zatem napisał Knight?
17 sierpnia 1973 roku, w szóstym, ostatnim odcinku fabularyzowanego serialu dokumentalnego stacji BBC pod tytułem „Jack the Ripper” pojawił się niejaki Joseph Gorman, każący nazywać się Josephem Sickertem. Utrzymywał on, że jest synem słynnego malarza Waltera Sickerta oraz Alice Margaret Crook, której matka miała rzekomo romans z Albertem Wiktorem, Księciem Clarence i Avondale, wnukiem samej Królowej Wiktorii, spadkobiercą brytyjskiej korony w pierwszej linii. Joseph, utrzymujący, że jest praprawnukiem jednej z najsłynniejszych angielskich królowych, twierdził, że sprawa Kuby Rozpruwacza była szeroko zakrojonym spiskiem Angielskiej Loży Masońskiej, Korony oraz Scotland Yardu i miała na celu zatuszowanie skandalicznego mezaliansu, którego dopuścił się Książę Albert. Jego wybranka, domniemana babka Josepha, Anna Elizabeth Crook, była dziewczyną z plebsu, pozostającą w bliskich kontaktach z półświatkiem Whitechapel – szczególnie bliskie relacje łączyły ją z tamtejszymi prostytutkami. Zadanie wyciszenia tej sprawy królowa miała zlecić swojemu nadwornemu lekarzowi, Sir Williamowi Gullowi. Książę Albert został błyskawicznie wywieziony do Szkocji a jego nieszczęsna żona zamknięta na oddziale psychiatrycznym szpitala kierowanego przez Gulla, gdzie została oczywiście ubezwłasnowolniona. Zresztą, nie tylko – przydarzyło się jej tam coś o wiele gorszego.
Córka Alberta i Anny, mała Alice, trafia pod opiekę przyjaciółki swojej matki – Mary Jane Kelly, prostytutki, która stanie się piątą „kanoniczną” ofiarą Kuby Rozpruwacza. Wedle relacji Josepha Gormana, Mary wraz ze swoimi trzema koleżankami po fachu – Mary Ann Nichols, Annie Chapman i Elizabeth Stride, postanowiły wykorzystać sytuację. Szantaż rodziny królewskiej miał być sposobem na szybki zarobek i opłacenie „opieki” ulicznego gangu z Whitechapel. Sir William Gull, przy pomocy wpływów, jakie gwarantowało mu jego członkostwo w Loży Masońskiej, i przy cichej akceptacji nie mającego już nic do powiedzenia Scotland Yardu, eliminuje szantażystki, porzucając ich ciała w przypadkowych miejscach dzielnicy. Całkiem przy okazji przypadkową ofiarą staje się niejaka Catherine Eddowes, która pomylona z Mary Jane Kelly, dzieli los czwórki ofiar.
Historia Gormana fascynuje Stephena Knighta. Po początkowym niedowierzaniu, przeprowadza własne śledztwo i utwierdza się w przekonaniu, że ma do czynienia z prawdziwą sensacją. Pisze książkę, która cieszy się sporą popularnością. Niestety, krótko po jej publikacji, Knight zaczyna chorować na raka, a Gorman odwołuje swoje rewelacje. Po śmierci Knighta pojawia się coraz więcej książek z zakresu „ripperologii”, tak jakby nadchodząca rocznica sprowadziła coś w rodzaju echa przeszłości. Większość publikujących dyskredytuje tezy zawarte w „Jack the Ripper: The Final Solution”, uważając, że teoria spisku wolnomularzy, królewskiego dworu i Scotland Yardu jest naciągana i pełna dziur logicznych. Zdania tego nie podzielał, znany już wtedy na całym świecie, brytyjski scenarzysta komiksowy, Alan Moore. Książka Stephena Knighta posłużyła mu jako baza do napisania scenariusza powieści graficznej, do zilustrowania której zaprosił Eddiego Campbella. To, czy Knight opisał prawdziwe wypadki, czy może zaserwował stek bzdur jest już nieważne. Ponieważ to, co zrobił z jego dziełem Alan Moore nie było tylko próbą sfabularyzowania kontrowersyjnej hipotezy i przedstawienia jej w postaci powieści graficznej. Moore i Campbell zrobili o wiele więcej.
Alan Moore wykonał tytaniczną pracę podczas researchu do swojego dzieła, co potwierdza w „Dodatku I”, zamieszczonym pod koniec zbiorczego wydania „Prosto z piekła”. Realia epoki, wygląd samego Londynu i jego architektury, scenografia oraz rysy charakterologiczne bohaterów (praktycznie wszyscy to ludzie faktycznie żyjący pod koniec lat osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku w Londynie) oddane są z niewiarygodną dbałością o szczegóły i realizm. „Prosto z piekła” ukazywało się początkowo w odcinkach w komiksowym magazynie „Taboo”, aby stać się po czasie samodzielną serią, której ostatni epizod wydano w 1996 roku. Dwa lata później wychodzi „Dodatek II”, autoegzegeza komiksu autorstwa samego Moore’a. Wszystkie części wraz z dodatkami ukazują się jako wydanie zbiorcze w roku 1999 nakładem wydawnictwa Eddie Campbell Comics. Dokładnie ta edycja została zaprezentowana polskim czytelnikom w 2014 roku przez wydawnictwo Timof i cisi wspólnicy.
Alan Moore poszerza wizję Stephena Knighta. Podstawowy wątek fabularny pozostaje bez zmian – już na samym początku poznajemy całą intrygę, Kubę Rozpruwacza w postaci Sir Williama Gulla i śledzimy historię morderstw aż do momentu wyciszenia całej sprawy przez Scotland Yard i masonów. Alan Moore chciał napisać komiks o morderstwie, ale nie miała to być kolejna zagadka kryminalna. Chciał pokazać jak sprawa morderstw w Whitechapel zamyka pewną epokę, podsumowuje ją i otwiera drzwi do zupełnie nowego świata. Wedle Moore’a przedostatnia dekada dziewiętnastego wieku była destylatem całego stulecia i zalążkiem nowego, natomiast sprawa Kuby Rozpruwacza to owa dekada w pigułce. Dekada gigantycznych nierówności, niesprawiedliwości i podłości. Londyn zamieszkiwały wówczas około cztery miliony mieszkańców, z czego mniej niż siedem tysięcy miało w rękach osiemdziesiąt procent całego majątku – klasa wyższa bez żadnych skrupułów wykorzystywała niżej postawionych. W samym Whitechapel mieszkało osiemdziesiąt tysięcy ludzi, z czego trzy czwarte stanowiły kobiety i dzieci. Bez pracy, bez perspektyw. W miejscu tym eksploduje przemoc i okrucieństwo, co chwila słychać krzyki „Ratunku!” albo „Mordują!” – ale nikogo to nie wzrusza, wszyscy się uodpornili. A najbardziej cierpią najsłabsi, reprezentowani w komiksie przez prostytutki. To one właśnie, „cztery dziwki apokalipsy”, z których jedna cierpi głód, druga zarazę, trzecia szykuje się na wojnę a czwartej grozi śmierć, żyją w prawdziwym piekle. Widać to szczególnie w scenie porównującej poranek Sir Gulla i jego pierwszej ofiary, Mary Ann Nichols (delikatne, senne obrazki sielskiego przebudzenia, toalety, śniadania i gazetki do niego kontra szorstkie, brutalne kadry, na których prostytutki przywiązywane są w noclegowni do ścian, aby w nocy nie spadły z ławki).
1 2 »

Komentarze

19 V 2021   08:20:53

Z tego co pamiętam, "Jubejczycy", wypisane na murze przez Gulla, nie odnosiło się do "Judejczyków", ale tak zostało ostatecznie odebrane.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

11 IV 2024

Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.