Esensja.pl Esensja.pl
Kolejny komiksowy album, który jako prezent powinien sprawić radość osobom wychowanym w latach osiemdziesiątych na Świecie Młodych. To tutaj znajdziecie pełną wersję „SOS dla planety”, która wtedy była „przybyszem z innego świata”. Kontynuacja bestsellerowych serii „Lanfeust z Troy” oraz „Lanfeust w Kosmosie” na pewno ucieszy wszystkich fanów tego bohatera. Lanfeust, po niezliczonych przygodach w kosmosie i rozstaniu z ukochaną C’ixi, przybywa na rodzinną planetę. Towarzyszy mu troll Hebius, który umie zadbać o to, żeby kowal nigdy się nie nudził. This is pulpa! „Fear Agent” Ricka Remendera to połączenie „Flasha Gordona”, „Bucka Rogersa”, „Barbarelli”, „Piątego elementu” i – tak, tak – „Ćmy barowej”. Kosmiczny łowca nagród, ostatni członek „Agentów strachu”, zapijaczony cwaniaczek i rozrabiaka wplątuje się w międzygalaktyczną awanturę. Dla miłośników prostej, niczym nie skrępowanej rozrywki! Doskonałym prezentem dla miłośników twórczości Jiro Tanigucjeigo będzie komiks o superbohaterze prosto z gór. K jest postacią tajemniczą. Niewiele wiedzą o nim ludzie wśród których żyje, niewiele także dowiaduje się czytelnik. Wiadomo tylko, że jeśli chodzi o wysokogórską wspinaczkę ten człowiek nie ma sobie równych. Niczym prawdziwy superbohater wyrusza na ratunek zawsze wtedy, gdy nie ma już żadnej nadziei… Opowieści o jego przygodach doskonale czyta się w ciepłym pokoju z gorącą herbatą pod ręką. Jeśli macie znajomą licealistkę, która lubi historie o zwykłych dziewczynach, które znienacka okazują się mieć magiczne pochodzenie lub władać supermocami, to możecie jej „Nomen omen” kupić – a przy okazji samemu przeczytać. Historia co prawda na razie nie zaskakuje zwrotami akcji, jakich by stary fantastyczny wyjadacz nie mógł przewidzieć, za to mamy miłą bohaterkę, trochę efektownych walk, jedną czy dwie rytualne orgie, i żadnego romansu (co jest miłą odmianą w porównaniu z innymi tego typu fabułami). Do tego naprawdę ciekawa i niestandardowa jest szata graficzna, w której brak lub obecność kolorów mają rozmaite znaczenia, co utworowi daje dodatkowe zalety, trudne lub niemożliwe do osiągnięcia w książce albo filmie. Na święta nie można zapominać o fanach talentu Jeana van Hamme′a. Warto umilić im zimowe wieczory, ofiarując ostatni napisany przez twórcę Thorgala tom szpiegowsko-sensacyjnej serii „Lady S”. Tym bardziej, że na tym tomie wydawnictwo Kubusse kończy przygodę z piękną i tajemniczą kobietą. Czarne chmury zawisły nad fanami „Azymutu”, ale w oddali pojawił się biały żagiel. Oto w roku 2019 wydawnictwo Kurc zrobiło swoim czytelnikom piękny prezent, kontynuując tę serię. Po trzech latach rozłąki z bohaterami tej niezwykłej opowieści możemy powrócić do fantastycznego świata, w którym zaginął… biegun północny. „Najemnik” Vicente Segrellesa to doskonały prezent dla wszystkich miłośników pięknie namalowanych komiksów. To jest komiks, który powinien stać na półce tylko po to, żeby można było od czasu do czasu delektować się wspaniałymi, przestrzennymi planszami. Dla wielu osób zainteresowanych zgłębianiem tajników pracy komiksowych twórców ważny może okazać się dodatek w postaci bogato zilustrowanego tekstu szczegółowo opisującego wizualne eksperymenty autora. W ofercie biograficznych komiksów poświęconych wielkim malarzom mamy już spory wybór. Bosch, Caravaggio, Munch, van Gogh, Modigliani czy Picasso to artyści, którzy doczekali się już komiksowych opowieści o swoim życiu. Trudno jednak zaprzeczyć, że przydałaby się w końcu komiksowa biografia kobiety zajmującej się malarstwem. I właśnie dla osób poszukujących takich pozycji prezent zrobiło nowe wydawnictwo komiksowe. Oficyna Marginesy zaproponowała mianowicie opowieść o Artemizji Gentileschi, znanej malarce tworzącej w siedemnastym wieku. Tym razem jednak jest to nie tylko historia jej życia i twórczości, ale także – a może przede wszystkim – poruszająca opowieść o opresyjnym społeczeństwie, w którym bycie kobietą jest niestety przekleństwem. Córka docenianego malarza fresków Orazia Gentileschiego przekonała się o tym boleśnie. Oparta na faktach i narysowana oryginalną kreską, fascynująca historia jednej z najbardziej znanych gier komputerowych na świecie oraz jej twórcy. Doskonały prezent dla komputerowych maniaków wychowanych w magicznych latach osiemdziesiątych. Przepięknie narysowany album o Johnie Jamesie Audubonie może być ozdobą każdej komiksowej kolekcji. Ale nie tylko z uwagi na stronę graficzną. To także fascynująca, mimo że ze smutnym zakończeniem, opowieść o człowieku, który z miłości do ptaków poświęcił szczęście rodzinne swoje i swoich bliskich. Zumbi, sprawujący władzę w królestwie zbiegłych niewolników założonym w Brazylii pod koniec szesnastego wieku, został zabity 20 listopada 1695 roku. Ten dzień obchodzony jest do dziś w Brazylii jako Dzień Świadomości Czarnych. Marcelo D’Salete, laureat nagrody Eisnera opowiada historię jego walki o wolność. „Angola Janga” to bez wątpienia pozycja, którą trzeba znać. Przede wszystkim dlatego, że opisuje ona ten aspekt historii, który nie zawsze jest odpowiednio nagłaśniany. Nie jest to jednak powód jedyny. Poza walorami czysto edukacyjnymi, dzieło Marcelo D’Salete posiada także wartość artystyczną. Niezależnie od warstwy faktograficznej, to po prostu intrygująca, dobrze napisana i w poruszający sposób zilustrowana opowieść o uniwersalnych wartościach. Polscy miłośnicy filozofującego kota cztery lata musieli czekać na nowe przygody swojego ulubieńca. Motywem przewodnim siódmego tomu serii „Kot rabina” są fundamentalne pytania o możliwości pojednania pomiędzy wyznawcami różnych religii. Tytułowy bohater tym razem ma okazję nie tylko podyskutować na temat murów dzielących ludzi i religie, ale także doświadcza tych problemów na własnej skórze. A wszystko zaczyna się od… nielegalnych emigrantów. „Żona magika” to bez wątpienia wyzwanie rzucone czytelnikowi przez autorów. Warto je podjąć i zagłębić się w ten labirynt pełny symboli i ukrytych znaczeń, cierpliwie szukając drogi do wyjścia. Fabuła stanowi tu bowiem jedynie pretekst do przekazania pewnych mniej lub bardziej zakamuflowanych treści. Autorzy bawią się, raz po raz zmieniając konwencję swojej opowieści, testując granice poszczególnych gatunków i zwodząc czytelnika. Zabawa, którą proponują jest naprawdę wciągająca i jak już zacznie się tropić te ukryte tu i ówdzie niespodzianki, to trudno później spojrzeć na ten komiks, jak na zwykłą opowieść. Autor „Ghost World”, „Davida Boringa” oraz „Patience”, daje się poznać jako przenikliwy obserwator współczesnej rzeczywistości i ludzi, jakich ta współczesność kreuje. Tym razem stworzył swojego bohatera tak, żeby przypadkiem żaden z czytelników go nie polubił. Obdarzył go najgorszymi cechami, jakie można sobie tylko wyobrazić. Czyż jednak nie jest tak, że my sami bardzo często mielibyśmy ochotę niektórym ludziom powiedzieć to samo, co mówi Wilson? Nie dbając o konsekwencje. Nie martwiąc się, że wywołamy awanturę. Nie troszcząc się o własną reputację. No, ale nie robimy tego. Tłumimy w sobie te zazwyczaj emocje, dzięki czemu świat jest w miarę przyjaznym miejscem. Wszyscy się uśmiechają, są zadowoleni i mili dla siebie. Koszmar! Jeśli ktoś chce to jakoś odreagować, powinien zacząć od lektury „Wilsona”. „Olimpo Tropical” to doskonała, choć niedająca żadnej nadziei opowieść o rozpaczliwym poszukiwaniu sensu życia, nieuchronnym przeznaczeniu i bezsensownej śmierci. Świat przedstawiony w tym komiksie możne wydawać nam się odległy i niemal nierealny, ale dla wielu osób stanowi on arenę codziennej walki o przetrwanie. Walki, która niestety nikogo nie obchodzi. Pierwszy tom trylogii „Grass Kings” ukazał się w zeszłym roku, ale ponieważ mamy do czynienia z zamkniętą, spójną całością, polecamy ją i w tym. Zwłaszcza, że dzieło Tylera Jenkinsa i Matta Kindta warte jest poznania i pochłonięcia w całości. Sprezentowanie ukochanemu miłośnikowi komiksów od razu całego pakietu wydaje się więc dobrym pomysłem. Zwłaszcza, że w twardej, gustownej oprawie, prezentuje się bardzo elegancko. Tu sytuacja wygląda podobnie, co z „Grass Kings”. „Royal City” także został wydany w formie trylogii i jego pierwsza część ukazała się w zeszłym roku. Jednak ze względu na spójność fabuły, lepiej od razu skupić się na całości. Co prawda tym razem brak jest twardej oprawy, ale zawartość komiksu autorstwa Jeffa Lemire’a ten fakt wynagradza. Każdy z nas marzy o białych świętach. Pogoda niestety w ostatnich latach płata nam figle, ale jest na to sposób. Można mianowicie sprezentować najbliższym „Czary zjary. Drugi dil”. Śniegu może zabraknąć, ale święta będą białe. Megg, Mogg i Sowa zawsze znajdą sposób, by umilić ponure zimowe wieczory. „Aama” to jedna z ciekawszych serii ukazujących się aktualnie na naszym rynku. Frederikowi Peetersowi udało się w pomysłowy sposób połączyć psychologiczno-egzystencjalne rozważania z refleksją o przemianach społecznych i kulturowych. A wszystko w formie intrygującej i trzymającej w napięciu opowieści science-fiction. „Doom Patrol” powinien trafić do miłośników komiksu superbohaterskiego, którzy szukają w tym gatunku nowych wartości, łamania schematów i najzwyczajniej w świecie „czegoś nowego”. Grant Morrison napisał komiks o herosach cierpiących na „superbohaterszczyznę” – ich nadludzkie moce są brzemieniem a nie ułatwieniem, a na domiar złego rzeczywistość, w której żyją, to miejsce oparte na absurdalnych, surrealistycznych założeniach. Jeśli osoba, której Święty Mikołaj przyniesie „Doom Patrol”, będzie wołać o więcej, możecie z czystym sumieniem wrzucić do mikołajowego wora komiks podobny. „Umbrella Academy” Gerarda Waya pełen jest czarnego humoru, absurdalnych scenografii, groteskowych postaci i pędzącej na złamanie karku akcji. Wszyscy wiemy na czym polega komiks superbohaterski – co stoi na przeszkodzie, aby zacząć sobie pogrywać z założeniami gatunku? Znacie kogoś, kto lubi komiks europejski i amerykański w równej mierze? Chcecie jednym prezentem trafić w obydwa upodobania? „Batman. Mroczny książę z bajki”, autorstwa Enrico Mariniego, łączy w sobie dwa, zdawać by się nie przystające do siebie światy – a robi to w znakomity sposób. Batman i Joker znowu w śmiertelnym zwarciu! Z jubileuszowego wydania w czerni i bieli ucieszy się każdy fan Batmana. Tym bardziej, że okładkowa cena robi wrażenie i mogą pojawić się rozterki – kupić, nie kupić, których najlepszym rozwiązaniem będzie prezent pod choinkę lub pod poduszkę. I tylko spieszyć się trzeba bo ponoć nakład się kończy. Event, który powstał przy okazji premiery filmu „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”. Nie ma z nim jednak nic wspólnego (o wiele więcej z „Raportem mniejszości”). A jednak jak na produkt, który chce podpiąć się pod machinę promocyjną, całość wyszła nadspodziewanie udanie. Każdego fana DC ucieszyć powinien zestaw trzech pozycji składających się na event „Batman Metal”. Dzieje się tu bardzo dużo, akcja obfituje w tragiczne wydarzenia, a wszystko zostało efektownie zilustrowane przez cały sztab rysowników. Największą atrakcję są jednak złe batmany w tym przerażający Batman, Który Się Śmieje. A wszystko zamknięte zostało w ekskluzywnym wydaniu z pięknymi grafikami na okładkach. Todd McFarlane odpowiada za ogromny sukces, jaki stał się udziałem Spider-Mana na przełomie lat 80. i 90. Kanadyjski rysownik sam stał się supergwiadą i dostał nawet własny tytuł poświęcony Pajęczakowi, w którym mógł swobodnie interpretować jego przygody, nie tylko jako grafik, ale także scenarzysta. Opowieści te Egmont zebrał w elegancko wydanej cegle, dzięki czemu można się nimi ponownie zachwycić (TM-Semic, który jako pierwszy dokonał ich publikacji na naszym rynku znany był z marnej jakości papieru i druku). Dla tych, którzy lubią duże ilości superbohaterów skondensowanych w jednym miejscu, polecamy „Wojnę nieskończoności” ze scenariuszem Jima Starlina. To jeden z tych crossoverów, które nie tylko się nie starzeją, ale przede wszystkim panują nad prezentowanymi wydarzeniami, co niestety nie jest regułą. Prezent może okazać się dodatkową atrakcją dla tych, którzy niegdyś zbierali komiksy wydawane przez TM-Semic, ponieważ „Wojna nieskończoności” w okrojonej formie ukazała się w ramach cyklu „Mega Marvel”.
|
No wysilać to wy się nie wysilacie, pewnie to co leżało pod ręką, to polecono :D I tym sposobem całkowicie pominięci zostali tacy wydawcy jak Studio Lain, KBOOM, Ongrys czy Wydawnictwo 23. I od Timofa prymitywne "Czary zjary"? Naprawdę? A nie "Donżon"? Z Non Stop Comics też wolałbym The Goon lub Breccię od wszystkiego co tu wymieniliście (z chałowatym Fear Agent na czele).