Kadr, który…: Przelała się czara goryczyWiadomo, że wojsko nie jest wymarzonym miejscem dla prawdziwego indywidualisty. Łatwo można było więc przewidzieć, że wcielenie do armii tytułowego bohatera „Przygód Koziołka Matołka” dobrze się nie skończy. I rzeczywiście w końcu zostaje on doprowadzony do łez…
Marcin MroziukKadr, który…: Przelała się czara goryczyWiadomo, że wojsko nie jest wymarzonym miejscem dla prawdziwego indywidualisty. Łatwo można było więc przewidzieć, że wcielenie do armii tytułowego bohatera „Przygód Koziołka Matołka” dobrze się nie skończy. I rzeczywiście w końcu zostaje on doprowadzony do łez… O ile bowiem z koniecznością zgolenia brody Koziołek Matołek jeszcze jakoś się pogodzi (przynajmniej do momentu, gdy nie zobaczy swego odbicia w wodzie), o tyle później z każdą chwilą jest tylko gorzej. Cóż z tego, że ustawia jak należy w szeregu, kiedy na komendę „w tył zwrot” stoi jak wmurowany (nie jest bowiem zainteresowany widokiem za plecami!), a rozkaz „padnij” ignoruje ze wstrętu przed mokrym błotem. Mogłoby się więc wydawać, że w tej sytuacji dobrym rozwiązaniem jest odebranie krnąbrnemu bohaterowi karabinu (nie daj Boże jeszcze by kogoś niechcący postrzelił) i wykorzystanie go do ciągnięcia wielkiego bębna. Tymczasem na załączonym kadrze widzimy, że przynosi to efekty odwrotne od zamierzonych. Przyczyną cierpienia Koziołka Matołka nie jest jednak wysiłek fizyczny, bo z pewnością dałby sobie radę nawet z większym ciężarem. Otóż już dźwięk pierwszego uderzenia wywołuje przerażenie tego nietypowego żołnierza. W tym momencie nie może on powstrzymać łez, gdyż zdaje sobie sprawę, że instrument został wykonany z koziej skóry! No cóż, w efekcie tego zajścia nawet wojskowi nie mają wątpliwości, że armia to nie miejsce dla poszukiwacza Pacanowa. 6 maja 2021 |
W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.
więcej »Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.
więcej »Tradycyjnie, jak co roku, przeprowadziliśmy wśród czytelników Esensji ankietę, w której mieli wskazać najlepsze komiksy minionego roku. Najwyższa pora aby zapoznać się z jej wynikami.
więcej »Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński
Głowa astronauty czy ufoludka?
— Wojciech Gołąbowski
W świetle i bez niego
— Wojciech Gołąbowski
Właściwy człowiek na właściwym grzbiecie
— Konrad Wągrowski
Trójwymiarowość
— Wojciech Gołąbowski
Sakai i Andreas
— Wojciech Gołąbowski
Pośród cieni
— Wojciech Gołąbowski
Co to to, kto to tak pcha
— Marcin Mroziuk
Ho, ho… kurde bele… ho!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
No wiesz ty co…?
— Wojciech Gołąbowski
Kto wrobił G.H. Fretwella?
— Paweł Ciołkiewicz
Fallout: Odc. 2. Elementy układanki zaczynają do siebie pasować
— Marcin Mroziuk
Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
— Marcin Mroziuk
Fallout: Odc. 1. Odkrywanie realiów zniszczonego świata
— Marcin Mroziuk
Reacher: Sez. 2. odc. 8. Porozmawiajmy o zabijaniu
— Marcin Mroziuk
Reacher: Sez. 2. odc. 7. Każda akcja powoduje reakcję
— Marcin Mroziuk
Młode pokolenie władców w natarciu
— Marcin Mroziuk
Reacher: Sez. 2. odc. 6. Założenia w śledztwie często prowadzą na manowce
— Marcin Mroziuk
Mała Esensja: Ożywiony portret przodka
— Marcin Mroziuk
Reacher: Sez. 2. odc. 5. Pieniądze zawsze zostawiają ślady
— Marcin Mroziuk
Krótko o komiksach: Sielanka nigdy nie trwa wiecznie
— Marcin Mroziuk
Czyżby to pierwszy w tym dziale kadr z Koziołka Matołka? :)
Pamiętam obrazek, na którym Matołek skoczył na nartach i w praktyce przeskoczył skocznię, a podpis ilustrował to m.in. słowami „skoczył równo metrów dwieście”. Przed wojną taka odległość była zapewne nie do wyobrażenia, a w obecnych czasach 200 metrów może budzić najwyżej politowanie, przynajmniej jeśli chodzi o „mamuty”. Makuszyńskiemu i Walentynowiczowi się nie śniło. ;)