Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Alexandro Jodorowsky, José O. Ladrönn, Jean ‘Moebius’ Giraud
‹Incal: Final Incal, Po Incalu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIncal: Final Incal, Po Incalu
Scenariusz
Data wydaniamaj 2015
RysunkiJean ‘Moebius’ Giraud, José O. Ladrönn
Wydawca Scream Comics
CyklIncal
Cena139,00
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Niekoniecznie jasno pisane: Świat to odbicie naszych myśli

Esensja.pl
Esensja.pl
Dziś odwiedzamy po raz trzeci świat „Incala”, wykreowany w 1980 roku przez legendarnego, chilijskiego popkulturowego szaleńca – Alejandro Jodorowsky’ego. Pierwszy był „Incal” tworzony w transie razem z Jeanem „Moebiusem” Giraudem, a zaraz po nim powstał prequel całej historii – „Przed Incalem” z ilustracjami Zorana Janjetova. Lata dziewięćdziesiąte przyniosły także spin-offy – „Kastę Metabaronów” i „Technokapłanów”. Zanim jednak podążymy w bok w ich kierunku, idźmy trochę dalej prosto. Zajmiemy się sequelem – a właściwie dwoma, będącymi swoimi alternatywnymi wersjami. Oto „Po Incalu” i „Final Incal”.

Marcin Knyszyński

Niekoniecznie jasno pisane: Świat to odbicie naszych myśli

Dziś odwiedzamy po raz trzeci świat „Incala”, wykreowany w 1980 roku przez legendarnego, chilijskiego popkulturowego szaleńca – Alejandro Jodorowsky’ego. Pierwszy był „Incal” tworzony w transie razem z Jeanem „Moebiusem” Giraudem, a zaraz po nim powstał prequel całej historii – „Przed Incalem” z ilustracjami Zorana Janjetova. Lata dziewięćdziesiąte przyniosły także spin-offy – „Kastę Metabaronów” i „Technokapłanów”. Zanim jednak podążymy w bok w ich kierunku, idźmy trochę dalej prosto. Zajmiemy się sequelem – a właściwie dwoma, będącymi swoimi alternatywnymi wersjami. Oto „Po Incalu” i „Final Incal”.

Alexandro Jodorowsky, José O. Ladrönn, Jean ‘Moebius’ Giraud
‹Incal: Final Incal, Po Incalu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIncal: Final Incal, Po Incalu
Scenariusz
Data wydaniamaj 2015
RysunkiJean ‘Moebius’ Giraud, José O. Ladrönn
Wydawca Scream Comics
CyklIncal
Cena139,00
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Pierwszy, genialny i niepowtarzalny „Incal” pozostaje nadal najlepszym komiksowym dziełem Jodorowsky’ego i nic nie wskazuje na to, że Chilijczyk napisze jeszcze kiedyś coś lepszego. Duchowa podróż Johna Difoola i jego towarzyszy, rozpoczęta i zakończona tą samą charakterystyczną sceną, w której główny bohater leci głową w dół wzdłuż Miasta-Szybu prosto do kipiącego jeziora kwasu, stanowi klamrę zamykającą całą opowieść i tworzącą z niej pewien powtarzający się, niekończący cykl. Nie wiemy co było prawdą („Prawdą”) w „Incalu”, nie wiemy czy wszechświat, w którym działa się akcja komiksu istnieje nadal, czy został zrestartowany przez wszechmocnego Orha. Gdy pod koniec lat osiemdziesiątych Jodorowsky kończył pisanie „Incala” (a właściwie „Wielką Improwizację Do Spółki z Moebiusem”) był bardzo zadowolony z tej niejednoznaczności. Ideą „Incala” jest bowiem ciągłe poszukiwanie Prawdy, ciągłe dążenie do realizacji swych marzeń – ale tak aby nigdy nie być w pełni nasyconym i zadowolonym z odpowiedzi i wyników. To dlatego John Difool stał się „wiecznym świadkiem” świata, obserwatorem nieustannie przekształcającej się rzeczywistości, poszukiwaczem Odpowiedzi Ostatecznych i śniącym na jawie („Śnić znaczy żyć!”) – czyli po prostu człowiekiem.
Ciężar narracji i tematyki, mnogość poruszanych zagadnień z zakresu ezoteryki, mistyki a nawet okultyzmu była gigantyczna. Dla „rozluźnienia atmosfery” i na fali wielkiego sukcesu „Incala” powstał zatem prequel. „Przed Incalem” narysował jednak Zoran Janjetov – Moebius chciał iść „na swoje” (tworzył wtedy między innymi „Świat Edeny” i „Silver Surfera” dla Marvela). Opowieść o wydarzeniach poprzedzających szalone przygody Johna Difoola jest o wiele prostsza i bardziej przyjazna dla odbiorcy. Oferuje nieskomplikowaną, awanturnicza przygodę, podczas której Difool demaskuje największy sekret Miasta-Szybu, spotyka swą pierwszą, wielką miłość i dokonuje czynów heroicznych. Wszystko niestety kończy się fatalnie – bohater traci pamięć i zostaje podrzędnym „detektywem klasy R”, którego znamy z początku „Incala”. Machina przeznaczenia jednak wystartowała – wydarzenia prowadzące do odnalezienia Incala przez Difoola, zostały starannie zaplanowane i uruchomione. Biedny John znowu leci głową w dół w głąb Szybu.
Alejandro Jodorowsky i Jean Giraud spotkali się ponownie pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Chilijczyk wpadł od razu na pomysł kontynuacji „Incala” a zapracowany do niemożliwości Moebius podjął się zadania. W 2000 roku ukazuje się „Le Nouveau Rêve”, czyli „Nowy sen” – pierwszy tom planowanej trylogii „Après l′Incal” („Po Incalu”). John Difool budzi się z koszmarnego snu, w którym spadał do jeziora kwasu (a jakże!). Okazało się, że wydarzenia opisane w „Incalu” były tylko snem, który regularnie nawiedza Johna po usunięciu pamięci w „Przed Incalem” – tu z kolei wszystko (albo niemal wszystko) było prawdą. „Po Incalu” jest zatem bardziej sequelem prequela niż podstawowej opowieści. Difool zaczyna odzyskiwać pamięć co jest oczywiście nie w smak „Boskoidalnemu suprakomputerowi” – Mózgowi Centralnemu rządzącemu zza kulis całym Miastem-Szybem. Difool musi znowu wiać – gonią go bezlitosne oddziały policji a wszystko relacjonuje oczywiście telewizja. Ale wielki Mózg ma jeszcze inne kłopoty.
Marionetka Mózgu, jaką przez cały czas był Prezydent Miasta, dokonała wreszcie ostatecznego klonowania własnego ciała. W postaci wielkiego, całkowicie mechanicznego androida, niszczy Mózg, wypędza Technopapieża, czyli drugiego pomagiera swego nieistniejącego już zwierzchnika i obwołuje się jedynym, niepodzielnym władcą Miasta. Co więcej – ogłasza wielki plan zagłady całego biożycia w Mieście, na planecie a nawet w całym naszym wszechświecie i wszystkich równoległych. Wypuszczony przez niego „wirus antybio” dosłownie rozpuszcza wszystkie żyjące organizmy. Jedynym ratunkiem jest uprzednia transformacja – przeniesienie umysłu do metalowego ciała. Bogaci Arystocy Miasta dadzą radę, a pozostałych ludzi czeka śmierć w męczarniach. Prezydent nie wie jednak, że znowu jest marionetką – za wszystkim stoi Benthacodon, Czarny Golem Technomyśli, nieudany projekt Technokapłanów, który wymknął się im spod kontroli podczas prac nad okiełznaniem Ciemności, tajemniczego bytu znanego z „Incala”, starszego niż sama rzeczywistość. I znowu – nadzieją na ocalenie wszechświata (wszechświatów) jest biedny, głupi John Difool. Biały Archanioł Elohim, antyteza Benthacodona, zleca mu misję. Difool musi odnaleźć Luz de Garrę, swoją zaginioną, wielką miłość z „Przed Incalem” – ich niezniszczalne uczucie ma być „uniwersalnym antidotum” na zarazę. Benthacodon karmi się pustką po emocjach – to dlatego próbuje położyć kres ludzkości i wszelkiej materii organicznej. Szczere, prawdziwe ludzkie uczucia i emocje mogą go pokonać. Pierwszy tom „Po Incalu” kończy się wielkim cliffhangerem i nic nie wskazuje na to…, że to koniec.
Moebius, po narysowaniu „Nowego snu”, zajął się innymi projektami i nie był zainteresowany kontynuacją. Oficjalnie mówi się o pogorszeniu stanu zdrowia Girauda, ale Jodorowsky miał jeszcze jedną teorię. Chilijczyk przyznał w jednym z wywiadów, że mylił się podczas pracy nad „Po Incalu”. Sam nie mógł dojść po latach co go podkusiło, żeby uczynić historię Incala tylko snem Difoola. Według Jodorowsky’ego to mogło przyczynić się do odejścia Moebiusa – wygodne i prostackie zagranie fabularne w stylu „to nie działo się naprawdę”. Ale potrzeba było długiej przerwy na powstanie takiej refleksji i wybór nowej drogi. Alejandro Jodorowsky postanowił, że trzeba znaleźć nowego grafika i opowiedzieć to wszystko na nowo, lepiej i mądrzej. Wybór padł na meksykańskiego artystę, którego scenarzysta poznał na jednym z Comic Conów w San Diego. José Omar Ladron, podpisujący się pseudonimem „Ladrönn”, zaczytywał się Incalem w swoim nastoletnim życiu i – jak sam przyznał – „rozwaliło mu to mózg”. Zatem propozycja wejścia w buty legendarnego już Moebiusa i pracy z Jodorowskym była (tak samo jak w przypadku Zorana Janjetova przy okazji „Przed Incalem”) spełnieniem marzeń. I tak, począwszy od 2005 roku, poprzez niekończące się telekonferencje na Skype, Ladrönn i „Jodo” rozpoczęli pracę nad trzytomowym dziełem „Final Incal”, którego kolejne tomy wychodziły w 2008, 2011 i 2014 roku.
Upadek Difoola nie jest snem! To faktycznie symboliczny punkt w wielkiej pętli niekończącego się cyklu odrodzeń wszechświata. Bohater, uratowany w ostatniej chwili przez Robogliny na usługach Mózgu Centralnego, skazany zostaje na kolejny zabieg czyszczący pamięć. Udaje mu się jednak uciec z Miasta toczonego zarazą wywołaną przez „wirus antybio” i spotkać Elohim. Prawie cały pierwszy tom „Final Incal” to „Po Incalu” opowiedziane na nowo, jednak w bardziej spójny, mniej „odlotowy”, choć nie mniej oszczędny w środkach, sposób. Kolejne dwa tomy to wielka przygoda, awantura w kosmosie i na powierzchni Ziemi 2014, gigantyczne bitwy, rewolucje, pogonie i pościgi. Difool znów musi się przebudzić, wydostać z „więzienia własnych wyobrażeń o sobie”, dostrzec, że „świat to odbicie naszych myśli” i podążyć za wewnętrznym głosem („In call”) ku odkupieniu. Jodorowsky i Ladrönn stworzyli dzieło o wiele prostsze niż szalony „Incal”, bardziej klarowne i zrozumiałe. Paradoksalnie, przed przeczytaniem „Final Incal” warto raczej poznać „Przed Incalem” niż samego „Incala” – ten pozostaje najbardziej odrębnym, wymagającym tworem i niedoścignionym wzorcem.
„Nie da się powstrzymać metalowej rzeczywistości!” – to przerażające przesłanie mechanicznego Prezydenta, najlepiej obrazuje obawy Jodorowsky’ego i ideę zawartą w „Final Incal”. Chilijczyk opowiada znowu o odwiecznej walce dobra ze złem, tym razem jednak w wersji „zdehumanizowany, deterministyczny, zimny i uporządkowany mechanicyzm technologii kontra ludzki, przypadkowy, rozgorączkowany chaos pełen życia i emocji”. Jodorowsky obawia się nie samego postępu, lecz jego wypaczenia, nie samej technicyzacji, lecz tendencji do zawierzenia jej całkowicie. Technologia nie może być celem sama w sobie, lecz środkiem do celu. Nie można zapominać o człowieczeństwie, miłości, przyjaźni i wszystkich innych pozytywnych ludzkich odruchach. Humanistyczne wartości muszą być nienaruszone, muszą przepływać z pokolenia na pokolenie. Ludzkość bowiem to nie tylko ludzie, którzy istnieją – to także ci, którzy odeszli i ci, którzy przyjdą. Rozwój człowieka jest niezbędny, konieczny i musi być wspierany technologią, ale nie wolno nam poświęcić człowieczeństwa w jej imię. Jakże podobne są to idee i obawy do tych, którymi dzielił się z czytelnikami nasz Stanisław Lem. Świat to odbicie naszych myśli – wszystko zależy od nas. Tak można odczytywać wszystkie „Incale”, a „Final Incal” szczególnie.
Polska edycja komiksu zawiera „Final Incal” i „Po Incalu” w jednym tomie, przy czym ten wcześniejszy, niedokończony cykl znajduje się na końcu. Porównywanie pierwszych tomów obydwu historii to naprawdę bardzo ciekawe doświadczenie – ciepły, kolorowy świat Moebiusa, który najlepsze lata miał już za sobą – kontra zimny, metaliczny, hiperszczegółowy świat Ladrönna. Meksykanin podszedł do tematu odważnie, z respektem, ale i bez fałszywej skromności – jego prace naprawdę zapierają dech w piersiach. A my niedługo ruszymy w inne rejony „Jodoverse” – tym razem poznamy rodzinne sekrety „Kasty Metabaronów”.
koniec
22 sierpnia 2021

Komentarze

26 VIII 2021   09:06:20

W zasadzie nie ma się czym chwalić, ale Incala chyba nawet nie doczytałem. Jako artbook by się sprawdził, ale wyciągane co stronę asy z rękawa i 'przypadkowe' zdarzenia powodują że dla mnie Incal się nie broni jako jakakolwiek opowieść - dla mnie liczy się zaskakujący pomysł, plot twist, coś czego się nie spodziewam a dostajemy serię wydarzeń w których imperatyw narracyjny jedzie jak buldożer co chwile wywracając konieczność sensownego wyjścia z sytuacji.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

11 IV 2024

Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Synowie Jodorowsky’ego
— Andrzej Goryl

Dla fanów frankofonów
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Prequel, a udany
— Marcin Osuch

Raz lepiej, raz gorzej
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Ku Klux Klan kontra zombie
— Marcin Knyszyński

Geniusze i przeciętniacy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Srebrzysty paladyn
— Marcin Knyszyński

Blast It!
— Marcin Knyszyński

Moebius: Fragmenty duszy
— Marcin Knyszyński

Moebius: Betonowy pterodaktyl, niesforne ciało jamiste i fabryka belgijskich gąbek
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.