Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

  • Baltimore #1
    Mike Mignola, Christopher Golden; Ben Stenbeck
  • Jack z Baśni #1
    Bill Willingham, Lilah Sturges; Tony Akins, Steve Leialoha, Andrew Pepoy
  • Beniamin i Beniamina
    René Goscinny; Albert Uderzo
  • JLA. Wieża Babel
    Mark Waid, D. Curtis Johnson, Devin Grayson; Howard Porter, Arnie Jorgensen, Mark Pajarillo, Steve Scott, Pablo Raimondi
więcej »

Tom King, Michael Walsh, Gabriel Hernandez Walta
‹Vision›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułVision
Scenariusz
Data wydania27 lutego 2019
RysunkiGabriel Hernandez Walta, Michael Walsh
Wydawca Egmont
ISBN9788328134904
Format272s. 165x255 mm
Cena69,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Niekoniecznie jasno pisane: Podpatrywanie człowieczeństwa

Esensja.pl
Esensja.pl
Marvel Cinematic Universe, po zakończeniu tak zwanej trzeciej fazy, kolejną rozpoczął serialami telewizyjnymi. Pierwszym był, pozostający nadal jednym z najlepszych, „Wandavision” - dziewięcioodcinkowa opowieść o tym, jak Wanda Maximoff i jej ukochany Vision żyją sobie w małym miasteczku na amerykańskiej prowincji. Twórcy serialu inspirowali się komiksem starszym o pięć lat – genialnym, dwunastoczęściowym „Visionie” Toma Kinga. Dziś zaglądamy właśnie do niego.

Marcin Knyszyński

Niekoniecznie jasno pisane: Podpatrywanie człowieczeństwa

Marvel Cinematic Universe, po zakończeniu tak zwanej trzeciej fazy, kolejną rozpoczął serialami telewizyjnymi. Pierwszym był, pozostający nadal jednym z najlepszych, „Wandavision” - dziewięcioodcinkowa opowieść o tym, jak Wanda Maximoff i jej ukochany Vision żyją sobie w małym miasteczku na amerykańskiej prowincji. Twórcy serialu inspirowali się komiksem starszym o pięć lat – genialnym, dwunastoczęściowym „Visionie” Toma Kinga. Dziś zaglądamy właśnie do niego.

Tom King, Michael Walsh, Gabriel Hernandez Walta
‹Vision›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułVision
Scenariusz
Data wydania27 lutego 2019
RysunkiGabriel Hernandez Walta, Michael Walsh
Wydawca Egmont
ISBN9788328134904
Format272s. 165x255 mm
Cena69,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Tom King w połowie drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku napisał dla DC dwa świetne, jakże różne od siebie komiksy – opartego na własnych doświadczeniach z misji w Iraku „Szeryfa Babilonu” oraz nową wersję przygód starej grupy kosmicznych awanturników znanych jako „The Omega Men”. Z Marvelem nie miał aż tylu doświadczeń, ale był twarzą rozpoznawaną również w tym wydawnictwie – na tyle, że w 2015 roku zaproponowano mu nową serię w ramach inicjatywy „All-New, All-Different Marvel”, czyli kolejnego fabularnego rozdania w uniwersum. Razem z hiszpańskim rysownikiem, Gabrielem Hernandezem Waltą, miał odpowiadać za dwunastoczęściową opowieść o bohaterze, który nigdy nie był pierwszoplanowy i raczej nie pasujący do tej roli. King udowodnił, że jest zupełnie inaczej.
Autor późniejszego, niesamowitego „Mister Miracle” zazwyczaj wywlekał na wierzch mocno skrywane, sekretne oblicza popularnych bohaterów, ich skazy i traumy a także poddawał ich ciężkim próbom, po których powracali odmienieni (czytaj: złamani). Komiks „Kryzys bohaterów” jest modelowym wręcz przykładem. Kim jest Vision fani Marvela dobrze wiedzą. To „syntezoid”, sztuczny człowiek dysponujący nadludzkimi mocami oraz inteligencją na poziomie wręcz niewyobrażalnym. W komiksach istnieje od 1968 roku – stworzony przez Ultrona, miał być bronią przeciwko Avengers. Vision zdradził jednak swego stwórcę, przeszedł na stronę obrońców Ziemi, zakochał się w Szkarłatnej Wiedźmie (z którą nawet wziął ślub w specjalnym odcinku „Avengers” z 1975 roku) i po prostu walczył z wrogami ludzkości – jak sam wspomina w komiksie, „uratował świat już trzydzieści siedem razy”. Dużo przeżył, sporo wycierpiał, utracił ukochaną – emocjonalny bagaż powiększany przez lata zaczął mu już mocno ciążyć. Co zatem można z tym zrobić? Vision ma tę przewagę nad zwykłym człowiekiem (jedną z wielu w sumie), że może dowolnie czyścić zasoby swej pamięci – jak dane na twardym dysku komputera. No i to właśnie zrobił.
Brak traumatycznych wspomnień, pozbawione emocjonalnego zabarwienia obrazki z dawnego życia z Wandą Maximoff, nowa posada w Białym Domu (jako delegat Avengers przy Prezydencie), nowy dom w małym, amerykańskim miasteczku w Virginii. Czysta karta. Vision chce w końcu zacząć „żyć, jak normalny człowiek”. W tym celu stworzył sobie rodzinę – żonę Virginię oraz dwójkę „nastoletnich” dzieci o imionach Vin i Viv. Wszyscy mają oczywiście tę samą naturę co „ojciec” – są syntezoidami, chodzącymi megakomputerami obleczonymi w sztuczną, „ludzką” skórę. Wiecie, to miało być życie standardowej, amerykańskiej rodziny z klasy średniej – równo przystrzyżony trawnik, sąsiedzi witający codziennie rano zza płotu, praca od dziewiątej do piątej, żona czekająca z obiadem na powrót do domu, dzieci chodzące do szkoły i przyjaźniące się z rówieśnikami. Vision ma już jako takie doświadczenie z ludźmi, żona i dzieci szybko się nauczą jak „być ludźmi”, podpatrzą na czym to polega – przecież nikt na Ziemi nie ma większych ku temu predyspozycji, niczyj mózg nie ma choćby zbliżonej mocy obliczeniowej. Co może pójść źle?
Teoretycznie nic, praktycznie wszystko. Visionowie są skrajnie odmienni fizycznie i psychologicznie, od tego co zwykliśmy nazywać „ludźmi” i jednocześnie, w równie skrajny sposób, bardzo chcą nimi być. Komiks zaczyna się sceną, którą widzieliśmy w popkulturze już nie raz – sąsiedzi idą powitać Visionów na osiedlu i witani są uśmiechniętymi od ucha do ucha, ale „pod spodem” całkowicie pustymi, twarzami. Dla większości mieszkańców miasteczka syntezoidy są tylko „odpicowanymi tosterami”, a nie pełnowartościowymi sąsiadami. Dziwnie i niepokojąco jest od samego początku, a gdy wszechobecny narrator (którego poznajemy w dalszej części komiksu), mówi pod koniec rzeczonej wizyty, że niedługo jedno z Visionów wywoła pożar w domu sąsiadów i zginą oni w płomieniach, wiemy już, że będzie naprawdę mocno. Pierwszy z dwunastu odcinków kończy się prawdziwym trzęsieniem Ziemi – łotr, znany jako Mroczny Żniwiarz, atakuje brutalnie żonę i dzieci Visiona pod jego nieobecność, a to pociąga za sobą całą lawinę niepożądanych i nieprzewidzianych przez syntezoidy wydarzeń.
„Vision” Toma Kinga jest komiksem o rozpaczliwych próbach bycia człowiekiem, wpasowania się siłą w ludzkie społeczeństwo i zmuszenie do tego samego trzech innych istot, nierozumiejących i niepotrzebujących takiej próby. Visionowie siadają do stołu, ale nie jedzą, kładą się do łóżek, ale nie śpią, mają łazienkę, ale się nie kąpią, mają toaletę, ale nie wydalają, chodzą do szkoły, ale nie muszą, bo mogliby posiąść całą wiedzę ludzkości w kilka minut bezpośrednio z sieci. Wszystko to powoduje, że od samego początku żyją tylko pozorami, egzystencją sztuczną i zaplanowaną. W życiu codziennym są bardzo oszczędni w słowach („Wygłaszanie prawd pozbawionych znaczenia to najważniejsza misja ludzkości”), gestach i czynach. Ich nieludzkość jest wręcz przytłaczająca – nic dziwnego, że ludzie trzymają się na dystans. Wszak Ultron stworzył latającą broń masowej zagłady, która teraz uśmiecha się i udaje człowieka. Jej psychika jest zimna, logiczna bez moralnej podbudowy – działa, bo działa jej program.
No właśnie – program. Tęsknota Visiona za człowieczeństwem ma swoje źródło w samej przyczynie jego stworzeniu. Został zbudowany, aby wypełnić swój własny algorytm i uzyskać z góry założony cel – takie istnienie to niewola, skrajny determinizm, tyrania stwórcy. Trzeba zatem z tej niewoli uciec – tylko jak zrozumieć inną, największą chyba prawdę o niej: „Absurdalne działania w nieosiągalnym celu to wolność, człowieczeństwo”? Przecież to stoi w jawnym konflikcie z podstawową naturą Visionów. Co więcej – z jakichś niewytłumaczalnych powodów członkowie rodziny zaczynają doświadczać ludzkich uczuć. Strach o bliskich, ostracyzm („Czy jesteś normalny?"), zazdrość, przerażenie, tęsknota, poczucie niesprawiedliwości – jak sobie z tym poradzić? A no, w jeden znany sposób – za pomocą zimnej logiki, schematycznego planu będącego elementem programu. A więc w sposób nieludzki. I to rodzi największe problemy, niesie największe zagrożenie i budzi największy niepokój.
Człowieczeństwa nie da się „podpatrzeć” ani odwzorować. Nie da się po prostu posiąść wiedzy i zebrać danych, jeśli nie umiejscowi się ich w pewnym kontekście, jakiejś większej całości. Visionowie to komputery, które (jak to świetnie tłumaczy komiks) mogą zetknąć się z problemami prostymi (czyli praktycznymi) i złożonymi (czyli niepraktycznymi). Te pierwsze rozwiązujesz podstawiając zmienne do wzoru i masz odpowiedź – dla komputera to chleb powszedni. Tych drugich nie da się rozwiązać w ten sposób – potrzeba intuicji, abstrakcyjnego myślenia, empatii, może łutu szczęścia. Visionowie spotykają się w swym „ludzkim” życiu głównie z tymi drugimi problemami, a nie mają żadnych scenariuszy na radzenie sobie z nimi. Nie mają na to algorytmów.
Zatem będą używać tych scenariuszy i schematów, które mają, nawet jeśli są całkowicie nieprzystające do sytuacji. Rodzina Visiona jest zagrożona, zatem zrobi on wszystko co w jego mocy, aby ją ocalić. Taki ma imperatyw, będzie się go trzymał, choćby miał od tego zapłonąć cały świat. I to jest właśnie najbardziej przerażające i nieludzkie. Paradoksalnie – to jego żonie i dzieciom, tym mniej „doświadczonym” w kontaktach z ludźmi, jest bliżej do wyłamania się z tego schematu. „Życie jest pogonią za nieosiągalnymi celami przy użyciu absurdalnych środków” – to oni, w ostatecznym rozrachunku, rozumieją to lepiej.
Okładka omawianego dziś komiksu jest na pierwszy rzut oka miła i sympatyczna. Jak czołówki amerykańskich sitcomów familijnych, które kończyły się zawsze żartem i wspólnym śmiechem wszystkich bohaterów. Tylko, że sitcomy były takie jak ich czołówki, a „Vision” jest totalnym przeciwieństwem swej okładki. Jest to komiks brutalny, niepokojący, mocno oddalony od „typowego superbohaterstwa” i raczej mało rozrywkowy. Duszny nastrój narracji spotęgowany jest dodatkowo wspomnianym już zimnym, wyprutym z emocji głosem narratora. Pytania, które zadaje komiks i na które sam bardzo zgrabnie odpowiada nie są może niczym nowym, ani zaskakującym – ale forma i styl w jakim zostało to wszystko zrobione, jak najbardziej tak.
Wracając do miłych widokówek z amerykańskich sitcomów: do nich właśnie nawiązuje przywołany na samym początku artykułu serial z 2021 roku – „Wandavision”. I, podobnie jak „Vision”, wcale wesoły nie jest. Kevin Feige, prezes Marvel Studios i główny producent MCU, jawnie przyznawał się do tego, że podstawową komiksową inspiracją przy tworzeniu „Wandavision” był właśnie komiks Kinga. Chodzi nie tylko o scenografię, ale i o sam wydźwięk fabuły i problematykę. Różnica jest taka, że to Wanda jest główną bohaterką serialu, a Vision tkwi gdzieś na drugim planie. Ale Wanda pełni tu dokładnie taką rolę jak jej ukochany w komiksie (w którym – ciekawostka – występuje ona tylko przez chwilę w retrospekcjach). Jest kreatorką wyimaginowanej wizji życia, której będzie bronić wszelkimi dostępnymi sobie środkami, jeśli tylko pojawi się zagrożenie.
Tom King zakończył pracę nad serią po dwunastu odcinkach. Dostał wtedy lukratywną umowę na wyłączność od DC Comics i musiał odejść z Marvela. „Vision”, wraz z „Omega Men” i „Szeryfem Babilonu” nazywany był przez autora „trylogią najlepszych intencji” – dobre chęci, piekielne kostki brukowe, widoczne są w tych komiksach aż nazbyt wyraźnie. Ludzie, kosmici, syntezoidy chcą dobrze a kończy się jak zwykle (przynajmniej to ich łączy).
koniec
19 lutego 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie przegap: Maj 2023
Esensja

31 V 2023

Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?

więcej »

Dekada TM-Semic: Było raz dwóch szaleńców w domu wariatów
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

24 V 2023

W drugim zeszycie „Batmana” (nr 1/91) wydanym przez TM-Semic ponownie spotykamy Jokera. Tyle tylko, że nie ma twarzy Jacka Nicholsona, za to przepełnia go szaleństwo, będące znakiem firmowym Alana Moore′a.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Superbohater zza biurka
Marcin Knyszyński

21 V 2023

Jedną serię Briana K. Vaughana już czytaliśmy. To właśnie nią, czyli historią ostatniego mężczyzny na Ziemi, utorował sobie drogę do sukcesu. W połowie tejże drogi autor rozpoczął prace nad inną, równie głośną serią – pięćdziesięcioodcinkowa „Ex Machina” od pewnego czasu jest już na naszym rynku.

więcej »

Polecamy

Superbohater zza biurka

Niekoniecznie jasno pisane:

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

10 najlepszych komiksów 2019 roku
— Esensja Komiks

Najlepsze komiksy 2019 roku - nominacje
— Esensja Komiks

Rodzina, ach rodzina
— Paweł Ciołkiewicz

Po komiks marsz: Luty 2019
— Esensja Komiks

Z tego cyklu

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Samotni wśród bliskich
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Wesołe jest życie detektywki
— Maciej Jasiński

Hellboy młodzieńczy
— Marcin Knyszyński

Nieoczekiwana zmiana miejsc
— Marcin Knyszyński

Ten drugi Hawkeye
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Młócka
— Marcin Knyszyński

Razem do końca (prawie)!
— Marcin Knyszyński

Rynsztokowo: Filozofia „no future”
— Marcin Knyszyński

Ślizg dla dwóch!
— Marcin Knyszyński

Pająk (mój totem)
— Marcin Knyszyński

Demony Paryża
— Marcin Knyszyński

Inwazja prosto z piekła
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Turpizm? Mało powiedziane
— Marcin Knyszyński

Upadek Rycerza: Część 5. Rycerz odnowiony
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.