Czy z Aegirssona da się jeszcze coś wycisnąć?Jakub Gałka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Jakub Gałka, Marcin Osuch, Konrad WągrowskiCzy z Aegirssona da się jeszcze coś wycisnąć?Wyszukaj / Kup JG: A tak z innej beczki, bo mnie to zawsze nurtowało: wie ktoś może – z jakichś wywiadów, ploteczek czy coś – jakie były koncepcje rozwoju serii po „Strażniczce…”? Bo przecież odejście Thorgala (samo w sobie idiotyczne, ale skoro już do niego doszło…) aż się prosi o reset, o samodzielne przygody. I częściowo tak było… przez pół albumu. Bo już w „Słonecznym mieczu” znowu wskakuje Kriss, więc wiadomo było, że i Aaricia z potomstwem się pojawi zaraz. MO: Ploteczek żadnych, ale to po prostu było logiczne, że po całej tej południowoamerykańskiej awanturze potrzeba było czegoś nowego. Ale seria szybciutko zatoczyła kółeczko, a sama „Strażniczka…” z perspektywy czasu okazała się być tylko początkiem serii męczących powrotów zużytych już bohaterów. JG: Grafika i Rosiński. Scenarzysta się zmienił, a wyobrażacie sobie zmianę rysownika? Jak znajdujecie nowy styl? Czy był fanaberią, czy koniecznością? Bo chyba zgodzimy się, że ostatnie albumy to niesamowity regres w porównaniu z hiperrealistycznymi, bardzo dokładnie narysowanymi pierwszymi przygodami Thorgala? KW: Oczywiście, że wyobrażam sobie zmianę rysownika – czy „Yansowi” zaszkodziło, gdy przejął go Kasprzak? Nawet pomogło, bo nowy rysownik starał się bardziej od Rosińskiego (inna sprawa, że tej serii od strony scenariusza nic już pomóc nie mogło). Tak samo tu ktoś o w miarę zbliżonym stylu do Rosińskiego mógłby spokojnie całość pociągnąć. A Rosiński nie ma przecież aż tak rozpoznawalnego i oryginalnego stylu jak jakiś Bilal czy Baranowski. Styl Rosińskiego od dawna w „Thorgalu” leciał w dół, dla mnie to, co wydarzyło się w ostatnich albumach – ten malarski styl, zapoczątkowany chyba poza serią „Zemstą Hrabiega Skarbka” – to jednak jakaś próba ratowania grafiki, choć mocno odmienna od owych hiperrealistycznych pierwszych tomów. Zapewne wynika to z braku czasu na cyzelowanie – pamiętacie zresztą, jaką katastrofą był „Wiedźmin”, gdy Polch nie miał czasu na swe słynne detale (praca dla agencji reklamowych pochłania) i zmienił styl na bardziej karykaturalny? Rosiński też wprowadził zmianę, ale przynajmniej nie zakończyła się taką katastrofą. Choć oczywiście wszyscy chętnie powitalibyśmy znów Throgala wycyzelowanego do najdrobniejszego włoska i Aaricię tak piękną, że chciałoby się dla niej rzucić wyzwanie wszystkim nordyckim bogom i nordyckim kosmitom. JG: Ech, dla mnie arcydziełem jest rysunek z tylnej strony okładki, ze starych wydań Orbity (bo te z KAW-u były gorsze, choć i tak lepsze od najnowszego obrazka całej rodziny), kiedy jeszcze rodzinka Aegirssonów była dwu-trzyosobowa. Thorgal i Aaricia stoją przytuleni wśród jakichś zgliszczy, płomieni, ona wygląda cudnie, on – z wielkim mieczem i łukiem – silnie i zdecydowanie. Oboje doświadczeni życiem patrzą w dal z pewnym niepokojem, ale i ufnością biorącą się z pewności, że są razem… No po prostu majstersztyk, aż słów brakuje. Wewnątrz albumów Rosiński chyba nigdy takiej maestrii nie osiągnął, ale w najwyższej formie był chyba w okolicach Brek Zaritha. Wcześniej kreska była jeszcze niedopracowana, choćby w „Zdradzonej czarodziejce”, a w okolicach Qa chyba troszkę już traciła na staranność, choć tak naprawdę ciężko się do czegoś konkretnego przyczepić, wciąż była świetna. Najwyraźniejszy upadek zaczął się od „Piętna wygnańców”, osiągając dno den w „Barbarzyńcy”. Nowego stylu nie kupuję, nie podoba mi się, sprawia, że ciężko mi ostatnie albumy nazwać „Thorgalem”. Ale zgadzam się, że to mniejsze zło i jakaś próba wyjścia z niemocy twórczej. Choć też nie miałbym nic przeciwko zmianie rysownika, który zachowałby kreskę charakterystyczną dla serii z pierwszego tuzina albumów. MO: Nigdy nie lubiłem stylu malarskiego w komiksie, a w przypadku „Thorgala” jest on dla mnie tym bardziej nie do przyjęcia, że od pierwszego komiksu Rosińskiego (bodaj „Najdłuższa podróż” w Relaksie) byłem zafascynowany jego realistyczną kreską. Jestem konserwatywny pod tym względem, komiks to kontur wypełniony kolorem (a czasem bez koloru), inne eksperymenty są dla mnie trudne do przyjęcia. „Zemstę Hrabiego Skarbka” traktowałem jako eksperyment, zakładając, że nie dotyczy on sztandarowej serii Rosińskiego. Ewolucyjne zmiany sprzed stylu malarskiego przyjmowałem pozytywnie. Początkowy realizm (który królował gdzieś do trylogii Brek Zarith), uzupełniony przez Rosińskiego elementami naturalistycznymi (głównie brzydota ludzi), tworzył unikalny styl, może nie tak charakterystyczny jak Bilala, ale jednoznacznie rozpoznawalny. W moim odczuciu najwyższy poziom rysunku Rosiński osiągnął w „Strażniczce Kluczy”, w późniejszych albumach bywało różnie. Ale niezależnie od spadku formy, nie wyobrażam sobie „Thorgala” rysowanego przez kogoś innego niż Rosiński, ale skoro może powstawać „Lucky Luke” bez Morrisa, to pewnie będzie mógł „Thorgal” bez Rosińskiego, to tylko kwestia praw autorskich (tutaj najprawdopodobniej wydawca trzyma rękę na pulsie) oraz zapotrzebowania rynku. Wyszukaj / Kup JG: Zauważcie, że zmienił się też sposób narracji i tu, jak na razie, nie pomógł ani nowy styl Rosińskiego, ani nowy scenarzysta. Mam na myśli duże, półplanszowe „kolaże”, rysunki, gdzie w obrębie jednego kadru dzieje się naraz kilka różnych rzeczy, jak w śmierci Pana Trzech Orłów czy walce Gandalfa i Thorgala z Baaldami (więcej przykładów i ciekawych obserwacji TUTAJ). Zresztą wystarczy spojrzeć na okładki: kiedyś twarz najważniejszej drugoplanowej postaci, zwykle pociągającej za sznurki (Shardar, Slivia, Shaniah, Kriss de Valnor) i mała postać Thorgala w wariacji sceny z komiksu; później już tylko przerysowanie wybranej scenki (nawet nie wariacja tylko dosłowna kalka – „Ja, Jolan”, „Słoneczny miecz”, „Giganci”). Jak dla mnie to jeden z największych kroków wstecz. KW: Rzeczywiście, coś w tym jest… No dobrze, ale na koniec wróćmy może do Jolana i naszych oczekiwań. JG: Chłopak pokazał charakterek już w „Między ziemią a światłem” (i nie można tego skwitować trudnym wiekiem – wystarczy porównać z młodym Thorgalem w „Gwiezdnym dziecku”), w „Piętnie wygnańców” sporo przeszedł, co powinno obudzić w nim demony… ale gdzieś się to później rozmyło. Zgadzam się z Marcinem, że pójście w stronę motywów z „Alinoe”, pokazanie jak Jolan próbuje okiełznać drzemiącą w nim moc, to najlepsze co mogłoby się tej serii przytrafić. Boję się jednak, że będziemy się zagłębiać dalej w telenowelę, a Thorgalsson ostatecznie przybierze postać taką, jak w „Koronie Ogotaja” – ugładzonego klona swojego ojca (a w tym ugładzeniu, jak się zgodziliśmy, nie ma szans mu dorównać).
Wyszukaj / Kup MO: Niestety, stało się, a właściwie to nie stało się. Nie pomyśleli autorzy o tym, co będzie za dwadzieścia kilka albumów („Alinoe” był ósmy w kolejności), że kiedyś dojdą do ściany i skończą się im pomysły na historie o grzecznym Wikingu. I to chyba jest największy problem całej serii, brak koncepcji całej historii na kilka albumów do przodu. Jakakolwiek wolta w zachowaniu Jolana w tej chwili wyglądałaby sztucznie i nachalnie, ale może twórcy powinni zaryzykować, jeśli chcą tchnąć nowego ducha w serię. A może wystarczy przyłożyć się do scenariusza, odcinkom takim jak „Wilczyca” czy też genialni „Łucznicy” dobrotliwy charakter głównego bohatera nie przeszkadza, bo mają porządnie skrojoną fabułę. I nie potrzebują żadnych „odwracaczy uwagi” w rodzaju wspomnianych przez Kubę kosmitów, bogów czy Kriss. KW: Dla jasności – w „Thorgalu” nigdy żadnych kosmitów nie było. Przecież rodzina Thorgala to po prostu ludzie, którzy polecieli na długą kosmiczną wyprawę… JG: …czepiasz się skrótów myślowych… KW: …ale to w sumie rzeczywiście dziwne, że te pomysły się skończyły – przecież połączenie motywów SF, fantasy i teorii Daenikena daje ogromne możliwości. Kurcze, sam bym wymyślił coś lepszego. Tylko kto mi to narysuje? JG: Z tym Daenikenem to jest tak, że jak może wyglądać powrót do tej tematyki pokazało „Królestwo pod piaskiem” – chyba się zgodzimy, że jeden z najgorszych albumów w całej serii? Co, znowu okaże się, że JEDNAK JESZCZE JEDNA ALE TYM RAZEM JUŻ NAPRAWDĘ OSTATNIA grupa ludzi z gwiazd przeżyła? Albo co, Jolan w kosmosie? A może science fiction, ale nie kosmiczne, tylko jako zabawa z czasem – pamiętajmy, że gdzieś tam w przyszłości jest dorosły Jolan, którego zabrał ze sobą Jaax? Ech, może i byłoby to lepsze od kręcenia się ciągle wokół Kriss…
Wyszukaj / Kup KW: Kriss w pewnym momencie już naprawdę nie znosiłem – no ile można grać na tę samą nutę? Co do ludzi z gwiazd to też się zgadzam, że generalnie temat jest wyczerpany – odkrywanie kolejnych kolonii jest jak odkrywanie kolejnych niemieckich osadników na Dzikim Zachodzie w książkach Karola Maya, czy odkrywanie kolejnych pułapek Jigsawa w „Pile” XXI – po prostu nudzi. Ale artefakty, zagrzebane w lodzie statki kosmiczne, tajemne przekazy – to mogłoby być ciekawie wykorzystane. Hangar 18, Obszar 51, „czarny rak”, kolonizacja… No, chyba się zapędziłem…. A co do postaci Jolana, to przecież jest dużo możliwości na zmianę jego charakteru, które nie musiałyby wyglądać sztucznie i nachalnie. Bunt młodzieńczy. Miłość. Śmierć ukochanej osoby i chęć zemsty. Mocne walnięcie maczugą w głowę i amnezja. Tylko wybierać. Najgorsze, to rzeczywiście robić z niego klona. JG: Ja bardzo chętnie bym takie wydarzenie zobaczył. Przyszłość serii – jeśli już powrót do Thorgala i początków nie jest możliwy – widziałbym jako trochę bardziej realistyczne fantasy opowiadające o dorastającym chłopcu, który ma dar (dla postronnych będący czystą magią), z którym się mierzy. Bo ma trudny charakter, bo ktoś go skrzywdził, bo ma poczucie winy, bo „źli” chcą ten jego dar wykorzystać… To co, wysyłamy scenariusz Rosińskiemu? KW: Najpierw chyba trzeba obezwładnić Sente’a… Zgadzając się, że szczytowym momentem serii jest tetralogia o krainie Qa, najlepszym samodzielnym albumem „Alinoe”, a cykl powinien zakończyć się w okolicach „Wilczycy”, wybraliśmy 10 najlepszych albumów „Thorgala”:
|
Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.
więcej »W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.
więcej »Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Kadr, który…: Czy te oczy mogą kłamać?
— Paweł Ciołkiewicz
Siedem wspaniałych: Lista mocno subiektywna
— Marcin Knyszyński
Kadr, który…: Ani Thorgal, ani Shaigan
— Marcin Osuch
Kadr, który…: Bohater sponiewierany (ale nie za mocno)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wielki Ranking komiksów Thorgala
— Esensja Komiks
List otwarty do Yvesa Sente
— Konrad Wągrowski
Po komiks marsz: Grudzień 2010
— Esensja
Po komiks marsz: Listopad 2010
— Esensja
Esensja czyta dymki: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Nadzieja matką głupich
— Jakub Gałka
Wyłącz ten telewizor!
— Marcin Osuch
Śliczne i superproste
— Dagmara Trembicka-Brzozowska
Hrabia Monte Skarbek
— Dagmara Trembicka-Brzozowska
Ten Polak to wspaniały zawodnik!
— Konrad Wągrowski
Krótko o komiksach: Opowieść kompletna
— Marcin Osuch
Klasycznie i od nowa
— Dagmara Trembicka-Brzozowska
Legendarna Historia Polski: Umarł król, niech żyje król!
— Marcin Osuch
Legendarna Historia Polski: Gryzonie zemsty
— Marcin Osuch
Legendarna Historia Polski: Zanim pojawił się wiedźmin
— Marcin Osuch
Prosta historia
— Marcin Knyszyński
Uczmy się języków!
— Marcin Osuch
„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch
Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch
Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch
Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch
Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch
Broń i pieniądze
— Marcin Osuch
Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch
Pożegnanie
— Marcin Osuch
Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
— Marcin Osuch