Trzeci numer „Komiksowych hitów” nie przynosi żadnej odmiany – Egmont kontynuuje wydawanie tanich historyjek skierowanych do masowego odbiorcy, więc trudno spodziewać się rewelacji. „Obcy: Dusza robota”, opowieść z czasów, gdy na statku "Nostromo" pojawił się ósmy pasażer i mocno namieszał ma ambicje być nowelą o człowieczeństwie. Pełno tu Xenomorfów, ale sensu nie ma.
Zakalec z ambicjami
[„Obcy: Dusza robota” - recenzja]
Trzeci numer „Komiksowych hitów” nie przynosi żadnej odmiany – Egmont kontynuuje wydawanie tanich historyjek skierowanych do masowego odbiorcy, więc trudno spodziewać się rewelacji. „Obcy: Dusza robota”, opowieść z czasów, gdy na statku "Nostromo" pojawił się ósmy pasażer i mocno namieszał ma ambicje być nowelą o człowieczeństwie. Pełno tu Xenomorfów, ale sensu nie ma.
„Komiksowe hity” to magazyn od niedawna wydawany przez Egmont, gdzie publikowane są przedruki niewielkich nowel z powszechnie znanych światów. Dotychczas pojawiły się takie cuda jak „
Mass Effect: Odkupienie” oraz „
Predator”, a teraz dołączył do nich „Obcy: Dusza robota”.
Scenariusz do tej krótkiej noweli napisał John Arcudi – autor dziesiątków opowieści komiksowych, który z niejednego pieca chleb już podbierał. Rysunki tymczasem przygotował Zach Howard, który również żółtodziobem nie jest, więc wydawać by się mogło, że komiks wyjdzie zjadliwy. Otrzymaliśmy niestety zakalec, który ambicje ma spore, ale kołacz to to nie jest.
Historia rozpoczyna się, gdy biolog David Sereda z kilkorgiem towarzyszy rusza na świeżo odkrytą planetę na prośbę korporacji Honito Enterprises. Przebywający tam ludzcy kolonizatorzy witają ich chlebem, solą i… kulą w łeb. Umazani krwią oprawcy ukrywają ciała za pomocą koparki, jednak niezmordowany Sereda wypełza spod ziemi. Okazuje się androidem, którego systemy zostały uszkodzone za sprawą kul, jednak nie w stopniu uniemożliwiającym funkcjonowanie. Wszystko to dzieje się na kilku pierwszych stronach, więc odbiorca jest co najmniej pod wrażeniem. Na kilku następnych kadrach okazuje się, że świeżo odkryta planeta to w rzeczywistości starożytne miasto Obcych niewiadomego pochodzenia.
Chwilę później akcja przestaje pędzić do przodu, a scenarzysta rozmienia się na drobne próbując sprzedawać odbiorcy pytania o naturę człowieczeństwa. Android z uszkodzonymi obwodami zaczyna zachowywać się jak człowiek i gonić po planecie zamieszkałej przez Obcych za głosem dziewczyny, która wzywa go na pomoc. Odbiorca nie wie nic o tajemniczej damie w potrzebie, motywacja samego Seredy jest (oględnie mówiąc) niewiarygodna, a pozostali ocaleni ludzie włażą Xenomorfom do pyska, bo po prostu podążają za androidem. Trudno przejąć się losem bohatera, który sam nie wie dlaczego chce ocalić nieznaną mu kobietę, a jedynym wytłumaczeniem jest fakt, że nawaliły mu systemy.
Dyskusyjna jest także natura samych Obcych z „Duszy robota”. Mistyczne miasto, o którym koniec końców niczego się nie dowiadujemy, zupełnie nie przystaje do dotychczasowej naturalistycznej i bogatej w biologiczne detale historii Xenomorfów. Scenarzysta bujając w obłokach wykreował niespójność, która rykoszetem uderzy w kolejnych autorów rozwijających świat Obcych. Zazwyczaj tego typu praktyki są rugowane przez wydawców, ponieważ zmienia to sposób myślenia o całej rasie. Co więcej, przerażający drapieżcy w tej opowieści to wyrodzone resztki z pasażera Nostromo – giną dziesiątkami od karabinowych serii Seredy, zupełnie jakby android walił z armaty do ślimaków. Obcy nie są tu bezbronni, ale odmiana z „Duszy robota” wydaje się nieco upośledzona.
Styl graficzny, w jakim wykonane są ilustracje, zdecydowanie odstaje od klimatu filmów. Zach Howard postawił na dobre dopasowanie kadrów do opowieści, toteż są one zdecydowanie mniej mroczne, kreska jest bardziej czytelna i klarowna. Kontury atakujących drapieżników, zwykle rozmyte w cieniu, w „Duszy robota” można podziwiać w pełnym świetle. Gdy któryś z Xenomorfów wypruje humanoidowi flaki, w kadrze widać wyraźnie wszystkie włókna i treść jelit. Prawdopodobnie więc artyści chcieli odejść od cieni i straszenia czytelnika rozmytymi kształtami, a bardziej skupić uwagę odbiorcy na wątku zyskiwania człowieczeństwa przez androida. Wszystko to powoduje, że niechcący wyszedł komiks o Obcym, który z braku dawnego klimatu fanom pokracznego drapieżnika raczej się nie spodoba.
„Dusza robota” wydana w „Komiksowych hitach” zawiera również świetnie napisany, dwustronicowy artykuł o tytule „W gnieździe obcych” pióra Przemysława Pieniążka. Autor wykonał benedyktyńską pracę zbierając w jednym tekście wszelkie biologiczne fakty na temat cyklu życiowego Xenomorfów. Roi się tam od drobiazgów wysupłanych z filmów, komiksów, książek, a także planszówek i gier video. Wyjadacze żadnych rewelacji tam nie znajdą, ale pozostali mogą się douczyć.
Sądząc po zeszytach dotychczas przedrukowanych przez Egmont w cyklu „Komiksowe hity” widać, że nazwa serii nadana została nieco na wyrost. Są to wyłącznie średnie i bardzo tanie nowelki skierowane do masowego czytelnika, nic ponadto. „Dusza robota” nakreśliła nieśmiele trend zwyżkowy, ale nadal są to komiksy średniej klasy.