Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

José Munoz, Carlos Sampayo
‹Carlos Gardel›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCarlos Gardel
Scenariusz
Data wydaniaczerwiec 2011
RysunkiJosé Munoz
Wydawca Egmont
CyklZebra
ISBN978-83-237-4616-4
Cena49,99
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Problemy z tożsamością
[José Munoz, Carlos Sampayo „Carlos Gardel” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Choć od jego śmierci minęło już ponad siedemdziesiąt pięć lat, po dziś dzień pozostaje w swojej ojczyźnie postacią legendarną. Zachwycał swoim głosem jednak nie tylko mieszkańców Ameryki Łacińskiej; upomniały się bowiem o niego również Stany Zjednoczone i Europa (głównie Paryż), gdzie również sprzedawał tysiące płyt. O kim mowa? O Carlosie Gardelu, bohaterze wydanego właśnie przez Egmont komiksu „Głos Argentyny”.

Sebastian Chosiński

Problemy z tożsamością
[José Munoz, Carlos Sampayo „Carlos Gardel” - recenzja]

Choć od jego śmierci minęło już ponad siedemdziesiąt pięć lat, po dziś dzień pozostaje w swojej ojczyźnie postacią legendarną. Zachwycał swoim głosem jednak nie tylko mieszkańców Ameryki Łacińskiej; upomniały się bowiem o niego również Stany Zjednoczone i Europa (głównie Paryż), gdzie również sprzedawał tysiące płyt. O kim mowa? O Carlosie Gardelu, bohaterze wydanego właśnie przez Egmont komiksu „Głos Argentyny”.

José Munoz, Carlos Sampayo
‹Carlos Gardel›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCarlos Gardel
Scenariusz
Data wydaniaczerwiec 2011
RysunkiJosé Munoz
Wydawca Egmont
CyklZebra
ISBN978-83-237-4616-4
Cena49,99
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Dla Argentyńczyków był postacią tak samo ważną jak dla Polaków żyjących w II Rzeczpospolitej Jan Kiepura. Z tą jednak różnicą, że Carlos Gardel cieszy się w swojej – prawdziwej czy też przybranej, to akurat trudno orzec – ojczyźnie wielkim szacunkiem po dziś dzień, a o wcale nie mniej utalentowanym i znacznie skromniejszym „chłopcu z Sosnowca” pamiętają obecnie w Polsce tylko nieliczni melomani. Co ich łączyło? Na pewno niepospolity talent, światowa kariera, jaka stała się ich udziałem (głównie w latach 30. ubiegłego wieku), wreszcie – występy w filmach kinowych, dzięki którym mogli ich zobaczyć i usłyszeć ci, których nie było stać na wykupienie biletów do najbardziej renomowanych sal koncertowych. Inna sprawa, że – w przeciwieństwie do Kiepury – o Gardelu i jego tangach kinematografia wciąż jeszcze pamięta. Wystarczy przywołać niezapomnianą scenę tańca w „Zapachu kobiety” (1992) Martina Bresta czy introdukcję do „Prawdziwych kłamstw” (1994) Jamesa Camerona, ewentualnie też odpowiednie fragmenty „Fridy” (2002) Julie Taymor bądź „Volvera” Pedra Almodóvara (2005). Nie można też zapomnieć o komiksie, w którym dwaj argentyńscy autorzy – Carlos Sampayo (scenariusz) i José Muñoz (rysunki) – postanowili przyjrzeć się bliżej życiowym zakrętom największego bożyszcza Ameryki Łacińskiej okresu międzywojennego. I nie bez powodu nadali mu znaczący podtytuł „Głos Argentyny”.
Sampayo (rocznik 1943) i Muñoz (młodszy o rok) poznali się w połowie lat 70. ubiegłego wieku w dalekiej, oczywiście z perspektywy argentyńskiej, Hiszpanii. Od razu nawiązali współpracę i już po kilku miesiącach ukazało się ich pierwsze wspólne dzieło – komiks, który zapoczątkował kryminalny cykl „Alack Sinner” (osiem tomów w latach 1975-2006). Później wydali jeszcze między innymi trzy części „Le Bar à Joe” (1981-2002), „Sophie” (1981), „Jeu de lumières” (1988), „L’Europe en flammes” (1990), biograficzną „Billie Holliday” (1991) oraz „Le livre” (2004). Pierwsza odsłona „Carlosa Gardela” ujrzała światło dzienne przed trzema laty, druga – rok temu. Egmont opublikował je w jednym albumie w renomowanej kolekcji „Zebra” – tej samej, w której wcześniej pojawiły się opowieści Christophe’a Chabouté („Henri Désiré Landru”, „Samotnik”) oraz Pascala Rabaté („Ibikus”) – co już samo w sobie powinno być swoistą gwarancją wysokiego poziomu.
O życiorys bohatera komiksu jego biografowie i wielbiciele spierają się po dziś dzień. Są tacy, którzy uważają, że urodził się we francuskiej Tuluzie, inni z kolei dowodzą, że wydarzenie to miało miejsce w Urugwaju (w miejscowości Tucuarembó lub jeszcze jakiejś innej). Sporny jest także rok – 1887 bądź 1890, jak i osoba matki pieśniarza – Berty Gardès. Wychodzi więc na to, że o pochodzeniu Carlosa Gardela niewiele pewnego da się powiedzieć. Co z kolei rodzi niezwykle istotne – także dla autorów komiksu – pytanie: Kim był – Francuzem (po matce), Urugwajczykiem (po domniemanym ojcu) czy Argentyńczykiem (jak sam uważał)? A może po prostu – był obywatelem świata, którego twórczość łączyła, zamiast dzielić. Inna sprawa, że nie mniej powikłanym pochodzeniem mógł się pochwalić najbliższy w ostatnich latach życia współpracownik Gardela, autor słów do jego najsłynniejszych piosenek i scenariuszy do kilku amerykańskich filmów, w których śpiewak wystąpił, czyli Alfredo Le Pera – urodzony, co prawda, w rodzinie włoskich imigrantów w brazylijskim São Paulo, ale mieszkający i działający głównie w Argentynie. Nie ma za to wątpliwości, że obaj panowie rozstali się z życiem tego samego dnia – 24 czerwca 1935 roku – w wyniku katastrofy lotniczej, do której doszło w kolumbijskim Medellín.
Mając do czynienia z tak skomplikowaną i nieokreśloną pod wieloma względami postacią, Sampayo i Muñoz dostali twardy orzech do zgryzienia. Jak bowiem przedstawić biografię człowieka, nad którego życiem widnieje tak wiele znaków zapytania? Wybrali sposób dla siebie najwygodniejszy i jednocześnie najbezpieczniejszy. Od razu przy tym zaznaczyli we wstępie, co miało chyba być dodatkowym alibi przed ewentualnymi atakami ze strony bezkrytycznych wielbicieli, jak i zaprzysięgłych wrogów Gardela, że w komiksie przedstawili jedynie własną „wizję artystyczną”. Na czym polegał ich zabieg? Postanowili skonfrontować dwa skrajnie odmienne spojrzenia na osobę swego bohatera. Akcja opowieści rozpoczyna się bowiem w czasach nam współczesnych, a punktem wyjścia do opowiedzenia fragmentów biografii pieśniarza jest poświęcony mu program telewizyjny. Co ciekawe, dotyczy on tematu „Argentyńczyka doskonałego”, a o to, czy Gardel zasłużył sobie na to miano, kłócą się – niekiedy zresztą bardzo ostro i dosadnie, nie przebierając w słowach – socjolog Horacio Herrera Schwartz (przyjmujący rolę oskarżyciela) i doktor Delfin Locadio Barrasa (obrońca i apologeta). Mamy też głos trzeci, zza kadru, należący do siedzącego przed telewizorem szalonego starca Romualda Mervala (to, w przeciwieństwie do wielu innych przedstawionych na kartach „Głosu Argentyny”, postać fikcyjna), którego przed laty los parokrotnie zetknął z Gardelem.
Prowadzący rozmowę dwóch specjalistów dziennikarz podrzuca im pewne fakty z życia śpiewaka, co z kolei pozwala autorom komiksu rozwijać poszczególne wątki w licznych retrospekcjach. Dowiadujemy się więc, jak wyglądały początki kariery Gardela; jak silna więź łączyła go z matką (a przynajmniej z kobietą, którą za matkę uważał) i jak ambiwalentny miał stosunek do swojej narzeczonej Isabel del Valle (a przede wszystkim do jej najbliższych krewnych). Wyeksponowany jest motyw apolitycznej postawy pieśniarza, co prowadziło do tego, że nie odmawiał spotkań ani występów przed działaczami socjalistycznymi (vide adwokat i senator Alfredo Palacios), jak i konserwatywnymi (doktor Castelló, wzorowany na prawdziwym polityku Albercie Barceló). Wreszcie jest spory fragment poświęcony karierze filmowej w Stanach Zjednoczonych (gdzie grał jednak w obrazach hiszpańskojęzycznych) oraz planom otwarcia własnej wytwórni filmowej i firmy dystrybucyjnej w Ameryce Południowej, co z kolei mogło bardzo poważnie zagrozić interesom amerykańskich studiów na tym kontynencie. W to wszystko wpleciony został całkowicie fikcyjny wątek podającego się za zabójcę argentyńskiego (niech będzie!) śpiewaka Romualda Mervala, który – z woli Sampayo i Muñoza – odgrywa taką samą rolę w życiu Gardela, jak Antonio Salieri w przedstawionej przez dramaturga Petera Shaffera wersji biografii Wolfganga Amadeusza Mozarta. Można mieć jednak pewne zastrzeżenia, czy na pewno było konieczne takie usensacyjnianie opowieści. Chyba że, portretując Mervala, autorzy chcieli, choćby pośrednio, udowodnić czytelnikom, jak wielka była sława pieśniarza – że niektórych potrafiła doprowadzić nawet do obłędu.
Tworząc scenariusz komiksu, Carlos Sampayo zrezygnował z linearnej narracji, co nieco utrudnia śledzenie akcji. Nie ułatwiają tego również ciągłe przeskoki w czasie – w lata 30. ubiegłego wieku i z powrotem. Dlatego też warto „Głos Argentyny” przeczytać nie raz i nie dwa, ale więcej, bardzo uważnie śledząc kolejne pojawiające się wątki i różne ich interpretacje (proponowane przez Herrerę, Barrasę i… Mervala, który niemal na wszystko ma zupełnie inny punkt widzenia). Ta opowieść jest bowiem jak puzzle; dopiero gdy wszystkie elementy pojawią się na właściwych miejscach, można z pewnej perspektywy dostrzec urok wyłaniającego się z nich obrazka. A co nam się pojawia? Postać człowieka, który zrobił oszałamiającą wprost karierę, ale który nie potrafił poradzić sobie z własną tożsamością. Który pokochał Buenos Aires, lecz często (i chyba chętnie) opuszczał to miasto. Który deklarował wielkie zainteresowanie kobietami, ale unikał kontaktów nie tylko z narzeczoną, co rodziło podejrzenia co do jego orientacji seksualnej. Który był czuły na ludzką biedę, lecz jednocześnie pociągał go świat pełen blichtru i bogactwa. Słowem – wymarzony, bo wielowymiarowy bohater!
O wartości „Głosu Argentyny” decydują także – i to w bardzo dużym stopniu – rysunki José Muñoza, utrzymane w typowym dla tego grafika, niezmiennym w zasadzie od ponad trzech dekad, stylu. Choć posługuje się on jedynie czernią i bielą, poprzez odpowiednie zastosowanie światłocienia, potrafi tworzyć czarowne wręcz kadry. Zwraca uwagę przede wszystkim ich dynamika, którą rysownik osiąga dzięki bardzo ostrej kresce, odcinającej główny plan od tła. Także w przedstawianiu postaci nie jest jednostajny – niekiedy zachowuje bardzo realistyczne proporcje, to znów groteskowo zniekształca sylwetki, uwypuklając tym sposobem dominujące cechy charakteru bohaterów. W rysunkach Muñoza można się rozsmakować i długo analizować ich szczegóły. Wtedy też człowiek przestaje się dziwić Frankowi Millerowi, który na swój sposób oddał hołd Argentyńczykowi, tworząc swoje wyuzdane „Miasto Grzechu” („Krwawa jatka”, „Ten żółty drań”, „Rodzinne wartości”, „Do piekła i z powrotem”).
koniec
3 sierpnia 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Impreza się rozkręca
Dagmara Trembicka-Brzozowska

22 IV 2024

Seria duetu Carbone & Gijé fabularnie rozwija się w bardzo ciekawym kierunku - widać to dosłownie z tomu na tom. Autorzy najwyraźniej mają zamiar stworzyć rozbudowaną opowieść fantastyczną z całkiem rozległym światem przedstawionym.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.