Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

‹Relax #12›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRelax #12
Data wydania1977
CyklRelax
Gatunekantologia, sensacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Czar „Relaksu” #12: Polacy na Antarktydzie i myślonauci w kosmosie
[„Relax #12” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dwunasta odsłona „Relaksu” należała przede wszystkim do dwóch autorów, którzy coraz śmielej sadowili się na kartach pisma – rysownika Witolda Parzydły oraz scenarzysty Stefana Weinfelda. W przypadku tego pierwszego nie zawsze przekładało się to na pozytywne oceny ze strony czytelników. Sądząc po drukowanych w piśmie listach, był on – mówiąc delikatnie – najbardziej niezrozumianym twórcą, który gościł w „Magazynie Opowieści Rysunkowych”.

Sebastian Chosiński

Czar „Relaksu” #12: Polacy na Antarktydzie i myślonauci w kosmosie
[„Relax #12” - recenzja]

Dwunasta odsłona „Relaksu” należała przede wszystkim do dwóch autorów, którzy coraz śmielej sadowili się na kartach pisma – rysownika Witolda Parzydły oraz scenarzysty Stefana Weinfelda. W przypadku tego pierwszego nie zawsze przekładało się to na pozytywne oceny ze strony czytelników. Sądząc po drukowanych w piśmie listach, był on – mówiąc delikatnie – najbardziej niezrozumianym twórcą, który gościł w „Magazynie Opowieści Rysunkowych”.

‹Relax #12›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRelax #12
Data wydania1977
CyklRelax
Gatunekantologia, sensacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Projektując okładkę dwunastego numeru „Relaksu”, redakcja zdecydowała się na swoisty eksperyment. Przede wszystkim zrezygnowała z dotychczasowego schematu, który polegał na wyborze jednego dominującego kadru oraz umieszczaniu na wąskim pasku (częściej w poziomie na dole, rzadziej w pionie po prawej stronie) mniejszych rysunków, które stanowiły zapowiedź historii umieszczonych wewnątrz numeru. Tym razem wybrano całą sekwencję – aż pięciu – kadrów (autorstwa Witolda Parzydły), na dodatek pod spodem dorzucając jeszcze długi na całą szerokość strony rysunek Jerzego Wróblewskiego. Nie robi to najlepszego wrażenia, ponieważ wszystkie zlewają się w jedno, w efekcie czego wzrok czytelnika błądzi po całej okładce, nie mogąc skupić się na jednym konkretnym punkcie. Strzałem kulą w płot okazał się również wybór tła, przywodzącego na myśl fakturę jakiegoś materiału (z wełny? dżinsu?). Szczęśliwie, że przynajmniej nikt nie wpadł na pomysł, aby po raz kolejny zmieniać także logo pisma, które w tym pstrokatym chaosie, mimo bijącego po oczach różu, pozostaje jedynym niedrażniącym elementem. Co ciekawe, już w następnej edycji magazynu powrócono do starego schematu, choć zdecydowano się na pozostawienie – i to przez kolejne cztery numery (do szesnastego włącznie) – denerwującego tła.
Na drugiej stronie tradycyjnie pojawiły się listy od czytelników. Redakcja „Relaksu” ze szczególną atencją odniosła się do epistoły nadesłanej przez niejakiego M.K. (nie odczytano imienia i nazwiska, ponieważ były zapisane bardzo niewyraźnie) – górnika z Lubina, a więc z polskiego Zagłębia Miedziowego. Ów pięćdziesięciolatek zaznaczył w nim, iż od pisma takiego jak „Relax” oczekuje, aby dostarczało ono rozrywki i wiedzy. W imieniu swoim i swoich kolegów wygłosił też bardzo ciekawy apel: „Chcemy coś z fantazji, z partyzantki, z historii naszego państwa, z wywiadu, z walk z banderowcami. Jedną stronę można poświęcić wielkim dowódcom, jak Kościuszko, Pułaski, Świerczewski”. O ile obecność w gronie „wielkich dowódców” Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego i dzisiaj nikogo by raczej nie zaskoczyła, o tyle niezwykle symptomatyczne dla tamtych czasów, czyli drugiej połowy lat 70. XX wieku, jest wrzucenie do tego samego worka generała „Waltera”, czyli Karola Świerczewskiego. Przestaje to jednak dziwić, kiedy zdamy sobie sprawę, że począwszy od momentu swojej śmierci, człowiek ten kreowany był przez władze komunistyczne – i to zdecydowanie na wyrost – na największego bohatera narodowego Polski Ludowej. Dzieci w szkołach podstawowych przymuszano do czytania apologetycznej książeczki Janiny Broniewskiej (pierwszej żony słynnego Władysława) „O człowieku, który się kulom nie kłaniał”, z której wynikało, że ten zbrodniarz z czasów wojny domowej w Hiszpanii, wyjątkowo nieudolny i niekompetentny dowódca oraz nałogowy alkoholik – świętym był równy. List od pana M.K. jest zatem świetnym dowodem na skuteczność indoktrynacji, jakiej poddawano społeczeństwo w czasach PRL-u.
Na komiks otwierający dwunasty „Relax” redakcja wybrała wojenną „Barykadę na Woli” autorstwa rysownika Witolda Parzydły („Ja mam czas”, „Ziemniaki i król”) i scenarzysty Szomańskiego (po raz kolejny nie uraczono czytelników imieniem trudno już dzisiaj identyfikowalnego twórcy).
kliknij aby powiększyć
kliknij aby powiększyć
Akcja tej ośmioplanszowej opowieści rozgrywa się na początku września 1939 roku, kiedy to doszło do pierwszego, wtedy jeszcze nieudanego, szturmu hitlerowców na stolicę II Rzeczypospolitej. Jedna z jednostek Wojska Polskiego zostaje skierowana na Wolę, której – o czym jest mowa – przed laty bronił przed Rosjanami bohaterski generał Józef Sowiński (w czasie powstania listopadowego). Fabuła jest rwana i tak naprawdę niewiele z niej wynika. Fakt, że mowa jest tylko o odparciu Niemców, przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek komentarza na temat tego, co wydarzyło się później – uznać można za spore niedopatrzenie. Pamiętać należy bowiem, że pięćdziesięcioletni górnicy byli marginesem w licznym gronie czytelników „Relaksu”. Zdecydowaną większość stanowiły dzieci i to często takie, które nie liznęły jeszcze w szkole historii (uczono jej dopiero od piątej klasy podstawówki, a dzieje najnowsze tradycyjnie przerabiano dopiero na końcowym etapie edukacji, czyli w klasie ósmej). Uwagę przykuwa także dialog, który w pewnym momencie toczą ze sobą dwaj robotnicy. Jeden narzeka, że do tej pory dowództwo wojska nie podjęło decyzji w sprawie wydania broni cywilom, na co drugi odpowiada: „Co, boją się na górze, że czerwona Wola nie będzie strzelać do Niemców, tylko do kogo? Na porachunki czas będzie po wojnie…”. W kontekście tego jak komuniści rozprawili się z przeciwnikami politycznymi po 1945 roku ostatnie zdanie brzmi wyjątkowo obrzydliwie.
kliknij aby powiększyć
kliknij aby powiększyć
Zupełnie inną tematykę podejmuje scenarzysta Stefan Weinfeld („Tam, gdzie słońce zachodzi seledynowo”) w narysowanym przez Jerzego Wróblewskiego („Tajemnica głębin”, „Prorok Daniel”, „Wolność mieszka w górach”, „508, alarm!”, „Ludziom trzeba wierzyć”, „Chcę zostać kapitanem”) komiksie „Polacy na biegunie południowym”. Intrygował już odautorski wstęp, w którym mogliśmy przeczytać między innymi: Opowiadanie to „nie jest ani przedstawieniem opracowanych planów, ani fantazją naukową, lecz wizją bliskiej przyszłości zbudowaną z faktów, które mogą się zdarzyć, nawet jeśli się będą różniły w szczegółach”. Na dodatek Weinfeld nie omieszkał zabawić się w proroka i wyznaczył domniemaną datę dotarcia naszych rodaków na biegun południowy – miało się to wydarzyć, jego zdaniem, dwunastego stycznia 1982 roku. Nie mógł oczywiście wiedzieć, że przyszłość polskiej nauki będzie w tym czasie zdecydowanie mniej świetlana, niż przewidywano to jesienią 1977 roku. W ciągu następnych czterech lat kraj pogrążył się w ogromnym chaosie politycznym i gospodarczym, któremu kres postanowił położyć generał Wojciech Jaruzelski, wprowadzając stan wojenny (niemal dokładnie miesiąc przed datą wskazaną przez scenarzystę-fantastę). Z perspektywy czasu można się mądrzyć, ale trzeba też uczciwie przyznać, że kiedy komiks powstawał, widoki były całkiem niezłe. Polacy posiadali już bowiem na Antarktydzie przekazaną nam przez Rosjan w 1959 roku stację badawczą imienia Antoniego Bolesława Dobrowolskiego (wcześniej oczywiście nazywała się inaczej) – choć akurat wtedy nie była ona używana, jej pracę wznowiono dopiero w końcu lat 70. XX wieku. Ale za to w lutym 1977 Polska Akademia Nauk uruchomiła drugą stację – imienia Henryka Arctowskiego. Na dodatek w latach 1975-1979 zorganizowano aż cztery polskie ekspedycje morskie na ten niemal w całości skuty lodem kontynent.
kliknij aby powiększyć
kliknij aby powiększyć
Historia napisana przez Weinfelda jest zatem wariacją na temat tego, co mogłoby się wydarzyć i zapewne – prędzej czy później – wydarzyłoby się, gdyby nie grudzień 1981 roku (i poprzedzające go problemy społeczne). W domyśle – gdyby miłościwie nam panujący w latach 70. towarzysz Edward Gierek, twórca Polski mlekiem i miodem płynącej, utrzymał się przy władzy przez następnych, powiedzmy, dziesięć lat. Od strony scenariuszowej komiks mimo wszystko nie zachwyca – brak w nim napięcia, niepotrzebnie też przeładowany został tekstem, który w wielu miejscach nie pozwala sycić wzroku tradycyjnie niezłymi rysunkami Wróblewskiego. Autor ten notabene po raz kolejny udowodnił, że jako grafik jest w stanie poradzić sobie z każdą materią literacką… W jedenastym „Relaksie” fajerwerkami pożegnano węgierską wojenną „Akcję Labirynt”, a już miesiąc później rozpoczęto publikację kolejnego komiksu bratanków Madziarów. Tym razem wybór padł na adaptację klasycznej powieści przygodowej Jacka Londona „Biały Kieł” (z 1906 roku), którą swoimi nazwiskami podpisali – znany już doskonale – Tibor C. Horvath (scenariusz) oraz Imre Sebök (rysunki), odpowiedzialni między innymi za „Świątynię Słońca”. Z pierwszej (z sześciu) części historii niewiele jeszcze wynika. Śledzimy w niej losy Billa i Henry’ego, dwóch białych podróżników, którzy przedzierają się przez skutą mrozem Alaskę do fortu nad Zatoką Jukon. Co rusz atakowani są oni przez watahy wygłodniałych wilków, czyhających tylko na moment nieuwagi, aby rzucić się do gardeł psów zaprzęgniętych do sań. I tyle. Nieco więcej uwagi zapewne poświęcimy tej opowieści w następnych tekstach.
Wielbicieli Janusza Christy zapewne zmartwił fakt, że w dwunastym „Relaksie” zabrakło „Bajki dla dorosłych”, ale za to pojawił się kolejny – już piąty – odcinek „Kajka i Kokosza”.
kliknij aby powiększyć
kliknij aby powiększyć
Główną bohaterką tej odsłony historyjki o życiu mieszkańców Mirmiłowa jest… szara myszka, której pojawienie się w chacie kasztelana – akurat w chwili, gdy szykuje się on do jedzenia obiadu – pociąga za sobą wielce dramatyczne konsekwencje. Oczywiście przykłada do tego także swoje łapy, ogon i pysk Miluś, udowadniając przy okazji, że jak każdy przyzwoity smok, potrafi również ziać ogniem. Humor, jak zwykle, jest przedni, rysunki – nie mniej komiczne. Słowem – zabawa na najwyższym poziomie! Szkoda tylko, że serwowana w tak małych, bo zaledwie trzystronicowych, porcjach. Nieprzypadkowo chyba jedyną stronę poświęconą reklamie innych produktów Krajowej Agencji Wydawniczej umieszczono tuż obok najlepszego komiksu tego numeru. Tym razem KAW zachęcał czytelników „Relaksu” do kupna… ilustracji samoprzylepnych. Jakkolwiek dziwnie to może dzisiaj brzmieć, w tamtym czasie były one hitem rynkowym i pewnie jeszcze po dziś dzień – powklejane do odpowiednich zeszytów tematycznych (było ich sześć) – leżą w szufladzie niejednego czterdziestolatka. Warto też dodać, że ówczesne nastolatki, „handlując” nalepkami, poznawały jednocześnie zasady funkcjonowania wolnego rynku. Zdjęcie ABBY można było wymienić na podobiznę Kazimierza Wielkiego, a godło Egiptu na przykład na samochód Bugatti z 1938 roku. Największym wzięciem cieszyły się zwłaszcza trzy serie: „Gwiazdy światowej muzyki rozrywkowej”, „Stare samochody” i „Poczet królów polskich”, choć najwierniejsi z wiernych za punkt honoru poczytywali sobie wypełnienie wszystkimi ilustracjami również zeszyty poświęcone „Afryce”, „Ptakom Polski” oraz „Samolotom, na których walczyli Polacy”.
kliknij aby powiększyć
kliknij aby powiększyć
Zgodnie z zapowiedziami sprzed paru miesięcy, w dwunastym „Relaksie” po raz pierwszy pojawił się kącik łamigłówek. Zbieraczom znaczków zaprezentowano natomiast nową serię Poczty Polskiej wydaną z okazji – przypadającego corocznie dziewiątego października – Dnia Znaczka. Zwieńczeniem numeru była zaś pierwsza odsłona nowego cyklu science fiction – „Opowieści nie z tej Ziemi” – który udanie zastąpił „Najdłuższą podróż”. Scenarzystą był Stefan Weinfeld, a swój tekst oddał on w ręce Witolda Parzydły. Bohaterami całości zostali myślonauci, czyli ludzie podróżujący w kosmosie z prędkością myśli. Stało się to możliwe dzięki skonstruowaniu zupełnie nowych wehikułów, ograniczających do minimum czas potrzebny na eksplorację Wszechświata. Podczas zorganizowanego dla nich sympozjum naukowego każdy z jego uczestników zostaje zobowiązany do przedstawienia referatu; każdy z referatów jest zaś osobną częścią serii. Pierwsza „opowieść” – zaprezentowana przez pułkownika Truklo – nosi tytuł „Odkrycie X, Y, Z” i mówi o wyprawie na tajemniczą planetę w Warkoczu Bereniki, podczas której kapitan Y, jego zastępca Z i porucznik X natrafiają na źródełko, z którego tryska płyn o nadzwyczajnych właściwościach. Weinfeld snuje swą dykteryjkę z odpowiednią dozą humoru i ironii, choć jej przekorny finał trudno uznać za szczególnie odkrywczy. Warto również zwrócić uwagę na rysunki Parzydły – jak najbardziej zresztą typowe dla tego grafika – których surrealizm świetnie współgra z fantastyczno-naukową treścią komiksu. Zupełnie inaczej niż w przypadku realistycznej „Barykady na Woli”.
koniec
3 września 2011

Komentarze

05 IX 2011   09:18:03

Chętnie uzupełniłbym moją kolekcję Ilustracji Samoprzylepnych (IS). Z wyjątkiem pierwszych zeszytów (Afryka, muzyka rozrywkowa...) mam bodaj wszystkie... Kiedyś nawet pojawił się stosowny kącik na nie na Allegro. A co ciekawe, samo zjawisko nadal jest żywe - zwłaszcza przy każdej większej premierze filmu dla dzieci czy młodzieży (Star Wars, Harry Potter etc.).

05 IX 2011   12:03:40

Myślowce - moim zdaniem jedna z najbardziej oryginalnych i ciekawych historii jakie opublikowano w "Relaksie"

05 IX 2011   22:57:39

Czy jest szansa, że całość recenzji "Relaxu" doczeka się publikacji w formie książkowej (na podobnej zasadzie jak "Komiks w Świecie Młodych" Leszka Kaczanowskiego)?

06 IX 2011   14:46:09

Jeśli znajdzie się chętny wydawca, to kto wie.

15 I 2012   01:02:07

Ja sobie sam zrobię taką książkę na podstawie artykułów pana Chosińskiego. Jestem w trakcie opracowania.

29 I 2015   20:28:43

Myślę że w całym opisie brakuje dość ważnej informacji. Relax 12 został wydany wcześniej niż 11. Wszyscy który czekali na dalsze losy bohaterów "Najdłuższej Podróży" przeżyli szok kupując w kiosku numer 12y. Byli pewni ze 11ke przeoczyli lub nakład szybko ktoś wykupił.

30 I 2015   08:45:32

@Andrzej
Tego nie wiedziałem, ciekawe.

31 V 2020   22:21:47

Odnośnie "Polaków na biegunie" to autorom udało się pominąć fakt, że na samym biegunie od lat 50-tych funkcjonuje amerykańska baza polarna Amundsen-Scott. No ale w tamtych czasach głupio byłoby prezentować amerykańską flagę...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zamknięcie etapu
Andrzej Goryl

19 IV 2024

Dziesiąty tom „Ms Marvel” jest jednocześnie ostatnim pisanym przez G. Willow Wilson – autorkę, która zapoczątkowała tę serię i stworzyła postać Kamali Khan. Scenarzystka prowadziła tę postać przez ponad pięćdziesiąt zeszytów, a jej cykl przez cały ten czas utrzymywał równy, wysoki poziom (z drobnymi potknięciami, nie rzutującymi na ogólną jakość). Jak wypadło zakończenie tej serii?

więcej »

Małe sprzeczki w nowej rodzinie
Maciej Jasiński

18 IV 2024

Pierwsze dwa tomy serii „Pan Borsuk i pani Lisica” były naprawdę interesującymi komiksami przedstawiającymi wspólne życie dwóch zupełnie obcych kulturowo rodzin. Pan Borsuk wychowujący samotnie trójkę dzieci oraz pani Lisica, która wraz z córką musiała uciekać przed myśliwymi – zamieszkali razem w norce, tworząc z czasem jedno gospodarstwo domowe. W kolejnych albumach czytelnicy będą mieli okazję lepiej poznać bohaterów.

więcej »

Piękny umysł
Paweł Ciołkiewicz

17 IV 2024

Życie nie rozpieszczało Wiktora. Wychowywał się bez ojca, a jego matka raczej nie była osobą, którą trudno uznać za wzór macierzyńskiej troskliwości. Wszystkie problemy chłopak rekompensował sobie zanurzaniem się w cudowny świat…, nie, nie baśni, lecz matematyki. To liczby i ich wzajemne relacje pochłaniały go bez reszty. A u źródeł tej fascynacji stało, rzecz jasna, poszukiwanie szczęścia.

więcej »

Polecamy

Batman zdemitologizowany

Niekoniecznie jasno pisane:

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.