Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

René Goscinny, Albert Uderzo
‹Asteriks #07: Walka wodzów›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAsteriks #07: Walka wodzów
Scenariusz
Data wydaniapaździernik 2011
RysunkiAlbert Uderzo
Wydawca Egmont
CyklAsteriks
ISBN978-83-237-4684-3
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Galia jest najważniejsza!
[René Goscinny, Albert Uderzo „Asteriks #07: Walka wodzów” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Walka wodzów” to w oryginale siódmy album z cyklu przygód Asteriksa i Obeliksa. Egmont uparcie jednak publikuje go z numerem szóstym, która to cyferka przynależeć powinna „Asteriksowi i Kleopatrze”. Zostawmy jednak chronologię, bo nie ona jest najważniejsza. Dużo istotniejszym jest fakt, że w tej odsłonie cyklu przyszłość wszystkich wolnych Galów spada na barki wodza Asparanoiksa. A ten… cóż, do najodważniejszych nie należy.

Sebastian Chosiński

Galia jest najważniejsza!
[René Goscinny, Albert Uderzo „Asteriks #07: Walka wodzów” - recenzja]

„Walka wodzów” to w oryginale siódmy album z cyklu przygód Asteriksa i Obeliksa. Egmont uparcie jednak publikuje go z numerem szóstym, która to cyferka przynależeć powinna „Asteriksowi i Kleopatrze”. Zostawmy jednak chronologię, bo nie ona jest najważniejsza. Dużo istotniejszym jest fakt, że w tej odsłonie cyklu przyszłość wszystkich wolnych Galów spada na barki wodza Asparanoiksa. A ten… cóż, do najodważniejszych nie należy.

René Goscinny, Albert Uderzo
‹Asteriks #07: Walka wodzów›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAsteriks #07: Walka wodzów
Scenariusz
Data wydaniapaździernik 2011
RysunkiAlbert Uderzo
Wydawca Egmont
CyklAsteriks
ISBN978-83-237-4684-3
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Walka wodzów”, jak wszystkie wczesne części przygód wojowniczych Galów, pierwotnie ukazała się w magazynie komiksowym „Pilote” – publikowano ją między październikiem 1964 a sierpniem 1965 roku; wersja albumowa trafiła natomiast do sprzedaży mniej więcej rok po zamieszczeniu ostatniego odcinka w prasie. W przeciwieństwie do poprzedniej odsłony serii, czyli „Asteriksa i Kleopatry”, ta nie doczekała się osobnej adaptacji filmowej, ale niektóre jej wątki zostały wykorzystane przez scenarzystów szóstego animowanego obrazu cyklu, to jest „Wielkiej walki Asteriksa” (1989), pod którą jako reżyser podpisał się Philippe Grimond. I dziwić to nie powinno, ponieważ nie ma „Walka wodzów” potencjału, który pozwoliłby na samodzielne zagospodarowanie na ekranie dziewięćdziesięciu minut.
Początek opowieści jest niemal dokładnie taki sam, jak wszystkich wcześniejszych i wielu późniejszych części. Asteriks i Obeliks wyprawiają się do lasu, aby zapolować na dziki, a przy okazji tłuką snujące się tam patrole rzymskie. Tym razem jednak ta rutynowa zabawa ma dużo dalej idące następstwa. Rozeźleni Rzymianie, po powrocie do warownego obozu o nazwie Rabarbarium skarżą się swemu nieokrzesanemu centurionowi Dremordusowi, który wpada w popłoch, obawiając się, że gdy informacje o tym, co dzieje się na podległym mu terenie, dotrą do Wiecznego Miasta, wszechmocny Juliusz Cezar wyciągnie wobec niego poważne konsekwencje. Słowem – że wyleje go na mordę! Dremordus nie zalicza się jednak do tytanów intelektu, nie ma więc pomysłu, jak poradzić sobie z uwierającym go jak czyrak galijskim problemem. Ale od czego ma się adiutantów? Na dodatek takich jak podstępny Knurus. To właśnie on podrzuca centurionowi iście diabelski pomysł, jak pozbyć się krnąbrnych Galów bez angażowania w to bezpośrednio legionistów.
Knurus – przyznać trzeba – łeb ma nie od parady. Znając obyczaje Galów, opowiada Dremordusowi o tak zwanej „walce wodzów”. W przeszłości bowiem często bywało tak, że wódz jednego plemienia galijskiego, chcąc zawładnąć innym plemieniem, wyzywał na pojedynek swego głównego konkurenta; pokonawszy go zaś, przejmował panowanie nad jego poddanymi. Problem jednak w tym, że znalezienie choćby jednego zaprzedanego rzymskim okupantom przywódcy szczepu, który nie będzie bał się wystąpić przeciwko Asparanoiksowi, wcale nie jest takie proste. Nawet gorylowatemu Kolaboriksowi z osady Serum rzednie mina, kiedy dowiaduje się, czego oczekują od niego przyjaciele-Rzymianie. Przecież cała Galia wie, że Asparanoiks ma dostęp do magicznego wywaru! Owszem, ma, ale tylko tak długo, jak długo będzie go dlań przyrządzał druid Panoramiks. Gdy tylko jego zabraknie, zapasy wywaru szybko się skończą, a nieprzejednani Galowie będą musieli się poddać. Wystarczy zatem zlikwidować kapłana-magika, a Kolaboriks rozniesie swego rywala. Na chwałę Wiecznego Miasta i Cezara.
Od tej pory akcja zdecydowanie przyspiesza, do roboty zabierają się bowiem nie tylko Rzymianie, ale również zdradziecki Kolaboriks. Jakby tego jeszcze było mało, nieporadność Obeliksa ściąga na jego ziomków dodatkowe kłopoty. Pomijając stałych bohaterów serii, w „Walce wodzów” pojawiają się dwie nowe, co prawda jedynie epizodyczne, ale za to niezwykle barwne i przezabawne postaci – Pluskwamperfektus (legionista-dekownik, bez przerwy prześladowany przez życiowego pecha) oraz Amneziks (druid-psychoterapeuta, którego pomoc okazuje się niezbędna w ratowaniu Panoramiksa). René Goscinny i Albert Uderzo po raz kolejny popisują się swoim nieprzeciętnym humorem, choć przyznać trzeba, że w warstwie fabularnej tym razem niczym specjalnym nie zaskakują. Zakończenie dość łatwo przewidzieć i nie tylko dlatego, że obowiązkowo musi być szczęśliwe. Należą się natomiast brawa autorom za dużą dozę autoironii, która objawia się między innymi w ostatnim kadrze na stronie trzydziestej. Na rysunku widzimy czekającego w poczekalni do Amneziksa mężczyznę, który stoi w bardzo charakterystycznej i łatwo rozpoznawalnej pozie (kojarzonej z ogólnie znaną postacią historyczną z przełomu XVIII i XIX wieku). Pomocnica druida, panna Gencjanna, zaskoczonym widokiem nieznajomego Asteriksowi i Obeliksowi oznajmia ze spokojem: „Nikt nie wie, za kogo właściwie ten człowiek się uważa”. My już wiemy i możemy docenić dowcip.
koniec
7 listopada 2011

Komentarze

07 XI 2011   10:36:35

Centurion Dremordus? Ha ha... Tak jak nie lubię nowych tłumaczeń (mam całość pierwszych wydań Asteriksa), tak tym razem nie mogę nie docenić inwencji tłumacza. Dremordus to rzeczywiście krok naprzód w stosunku do Arbuzjusza. ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Impreza się rozkręca
Dagmara Trembicka-Brzozowska

22 IV 2024

Seria duetu Carbone & Gijé fabularnie rozwija się w bardzo ciekawym kierunku - widać to dosłownie z tomu na tom. Autorzy najwyraźniej mają zamiar stworzyć rozbudowaną opowieść fantastyczną z całkiem rozległym światem przedstawionym.

więcej »

Beznadziejna piątka
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Spider-Man to tylko jeden bohater komiksowy, ale posiadający tak rozbudowane własne uniwersum, jak mało który. Nic dziwnego, był to od zawsze pupil samego Stana Lee, ulubieniec czytelników i wydawniczy samograj. Wrogów miał mnóstwo, najwięcej tych występujących kilka razy i często zapominanych, bo przemykających szybko po nawet nie drugim czy trzecim, ale czwartym planie. Dziś czytamy komiks z takimi właśnie kolesiami w rolach głównych.

więcej »

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

20 IV 2024

Powieść „Podróż do wnętrza Ziemi” Juliusza Verne′a została opublikowana w 1864 roku i choć nawet wówczas zaprezentowane w niej teorie miały w sobie o wiele więcej z fantastyki niż nauki, to do dziś zachwyca kolejne pokolenia czytelników. Dla tych, którzy wolą rysunki od żywego tekstu, Egmont przygotował jej wierną adaptację komiksową.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Laboratorium gagów
— Marcin Knyszyński

Nierówno pod skalpem
— Marcin Knyszyński

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Raczej cwany niż inteligentny
— Marcin Osuch

Nigdy więcej nie funduj mi fondue!
— Sebastian Chosiński

Ich dwóch i dziecko. Niesforne dziecko!
— Sebastian Chosiński

James Bond na usługach Juliusza Cezara
— Sebastian Chosiński

Pysk miał z żabia ślimaczy
— Sebastian Chosiński

Cebullanka y Grzanka kontra Juliusz Cezar
— Sebastian Chosiński

Alezja?… Jaka znowu Alezja?!
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.