„Girlsy, gorzały i giwery” to zbiór opowieści ze świata Sin City, które wcześniej ukazywały się w antologiach, one-shotach i wydaniach specjalnych.
Mocne trunki, piękne kobiety i ostre kule
[ - recenzja]
„Girlsy, gorzały i giwery” to zbiór opowieści ze świata Sin City, które wcześniej ukazywały się w antologiach, one-shotach i wydaniach specjalnych.
Frank Miller
‹Sin City: Girlsy, gorzała i giwery›
Frank Miller, autor cyklu komiksowego SIN CITY, pomiędzy kolejnymi dłuższymi opowieściami, uprzyjemniał swoim czytelnikom czas oczekiwania na nie krótszymi nowelkami ze świata Miasta Grzechu. Publikowane w antologiach, wydaniach specjalnych oraz tak zwanych ′one-shotach′ (jednostrzałówkach) opowieści zostały w końcu zebrane w jednym tomie zatytułowanym „Booze, Broads and Bullets”. Jedenaście opowiadań rozsypanych do tej pory w różnorakich publikacjach znalazło swój własny kąt.
W opowieściach przestawionych w tym tomie powracają starzy znajomi z poprzednich miniserii, stare kąty mrocznego miasta oraz pojawiają się nowe postacie. „Kolejna zwykła sobotnia noc” („Just Another Saturday Night”) po raz pierwszy opublikowana jako zeszyt w „Sin City Wizard 1”, który mogli nabyć jedynie czytelnicy magazynu komiksowego „Wizard” to niejako prolog do wydarzeń rozgrywających się w pierwszej części cyklu (Sin City: Miasto Grzechu) i powrót jej głównego bohatera – Marva. Marv powraca też po raz kolejny w „Silent Night” (nie wiedzieć czemu przetłumaczonej jako „Spokojna noc”) spokojnej, bezdialogowej (jeden dymek na ponad dwudziestostronicową opowieść) historii bożonarodzeniowej.
Zawartość zeszytu „Sin City: The Babe Wore Red and Other Stories” w całości zamieszczona w omawianym zbiorze to dwie krótkie, trzystronicowe nowelki oraz dłuższa opowieść. W „A za trzecimi drzwiami” („And Behind Door Numer Three…”) po raz kolejny stawiamy czoła panienkom ze Starówki by przyjrzeć się ich metodom pracy i ochrony przed niechcianymi klientami (tu po raz pierwszy pojawia się Miho, dziewczyna której przygody będzie nam dane jeszcze śledzić w innych tomach), a w „Klient ma zawsze rację” („The Customer is Always Right”) jesteśmy świadkami krótkiej scenki rodem jak z romansu dla pań, jednak z małym akcentem w stylu czarnego kryminału… Najdłuższa z opowieści to „Lalunia w czerwieni” („The Babe Wore Red”), w której po raz kolejny raz sensacyjna akcja zawiera w sobie dzielnego detektywa (to Dwight, ten typ pojawi się jeszcze wielokrotnie), piękną kobietę oraz drabów spod ciemnej gwiazdy. Ci ostatni pojawiają się jeszcze raz – w opowiadanku „Grubas i konus” („Fat Man and Little Boy”) – trzystronicowym żarcie na temat dwóch nietypowych zawodowych morderców mających skłonność do nadużywania przeintelektualizowanego i formalnego sposobu wyrażania własnych poglądów oraz zbytnich skłonnościach do polemiki z interlokutorem (hmm… o właśnie tak, jak w tym zdaniu).
Plansza komiksu
„Błękitnooka” („Blue Eyes” z zeszytu „Sin City: Lost, Lonely, & Lethal”) oraz „Fatalne auto” i „Fatalny pociąg” („Wrong Turn” i „Wrong Track” z zeszytu „Sin City: Sex & Violence”) to spotkania z jeszcze jedną lokalną femme fatale. Delia jest też zabójczynią, ale o tyle bardziej niebezpieczną, że w kobiecym wydaniu. Na pozór niewinna, doskonale potrafi wykorzystać swoje naturalne atuty by wykonać powierzone zadanie.
Całość uzupełniają jeszcze dwie historie. „Córeczka tatusia” („Daddy′s Little Girl” z zeszytu „A Decade of Dark Horse”, przedrukowane później w zeszycie „Tales to Offend”) jeszcze jedna wersja historii nieszczęśliwej miłości utrzymana w charakterystycznym klimacie Sin City, a „Szczury” („Rats”) to sceny z ostatnich chwil życia masowego mordercy, który uciekł przed laty spod ręki sprawiedliwości.
Plansza komiksu
Zaletą opowieści Millera jest fakt, że często toczą się one w tym samym czasie i w tym samym miejscu. Kiedy przerażony bohater „Błękitnookiej” wpada do baru, spotykamy w nim już sączącego drinka Marvina, oraz Nancy tańczącą na scenie – postacie znane z poprzednich komiksów cyklu. Takich chwil, przenikających się opowieści w miarę rozwoju serii będziemy widzieć coraz więcej, a czytelnik będzie miał okazję udać się na swoje własne śledztwo próbując ustalić kolejność wydarzeń poszczególnych historii. Kreska Millera w zależności od opowieści oraz czasu jej powstawania (opowieści powstawały od 1994 do 1998 roku) zmienia się od szczegółowej, drobiazgowej kreski znanej z poprzedniego tomu opowieści z Sin City, poprzez ciemną, solidną kreskę, pełną półcieni do wręcz szkicowych, tworzonych jakby w pośpiechu fragmentów. Cały czas jednak utrzymuje swoje opowieści w tonie czarno-białych półcieni. Po raz pierwszy autor też zastosował tu swoisty eksperyment: mimo, że opowieści z Sin City to opowieści czarno-białe, znalazło się tu też miejsce na kolor. „Błękitnooka” ma oczy koloru nieba i takąż garderobę, „lalunia w czerwieni” ma czerwone usta i czerwoną suknię, a córeczka tatusia przywdziana jest w niewinny (?) róż. Jedenaście historii. I olbrzymia ilość kobiet, z którymi znajomość kończy się fatalnie dla adoratorów.
Miller przedstawia ulice miasta w których ciągle pada. Deszcz, nawałnica śniegowa, mżawka, prószący śnieżek. Cały czas coś spada z nieba. Białe płatki śniegu bądź też długie, przerywane linie deszczu.
Plansza komiksu
Polska wersja albumu „Booze, Broads and Bullets” zatytułowana „Girlsy, gorzała i giwery” stanowi niemalże dokładny przedruk wydania oryginalnego. Zabrakło w nim jedynie ośmiostronicowej wkładki z galerią okładek do oryginalnych wydań. Biały papier, lakierowana okładka i zachowanie układu oryginału to plusy rodzimego wydania, niestety, są w nim również minusy… Oprócz kilku błędów translatorskich (między innymi: „hundreth of a second” to jedna setna sekundy, a nie jak sugeruje tłumacz „sto sekund”, a wspomniana „Silent Night” to nawiązanie do kolędy „Cicha noc”), braku zachowania czasu (w „Laluni w czerwieni” oryginalna narracja prowadzona jest w czasie teraźniejszym, w wersji polskiej jest to czas przeszły) i czcionki radośnie zmieniającej rozmiar z dymku na dymek ma jeszcze dwa poważne potknięcia. Pierwszy to kolory. Strony na których występuje jakakolwiek barwa tracą ostrość – spowodowane jest to tym, że dodatkowy kolor wchodzi nie tylko tam gdzie powinien (oczy Delii czy suknia Marii), ale stanowi też część składową czerni którą rysownik buduje opisywany świat. Efekt: rozmazanie konturów psujące estetyczną przyjemność odbioru dzieła. Drugim z mankamentów jest niekonsekwentne (zastąpiono tylko niektóre) i ordynarne w wykonaniu (zwykła czcionka komputerowa) zastępowanie wyrazów dźwiękonaśladowczych stanowiących integralną, artystyczną część komiksu polskimi odpowiednikami – często niefortunnie dobranymi (jak choćby odgłos towarzyszący łamaniu karku „SNAP” jest zastąpiony dźwięcznym „BĘC” ). Wydawcy wydają się jednak ignorować sygnały z prośbami o nienaruszanie spójności graficznej wydawanych albumów.
Nierówne to opowieści. Ale fanom Miasta Grzechu, czytelnikom lubiącym klimat czarnego kryminału i tym, którym są urzeczeni czarno-białą kreską Franka Millera, mogą się spodobać.