Podczas wojny domowej w Hiszpanii wąskie uliczki Nieves - maleńkiej wioski w Aragonii - płynęły krwią. W 1938 roku ta niepozorna osada była areną zaciekłych walk i wielokrotnie przechodziła z rąk do rąk. Po zwycięstwie generała Franco powrócił spokój, ale tylko na 40 lat. Pewnego poranka Nieves została spalona, wszyscy zaś mieszkańcy - zamordowani. Liczba ofiar: 72. Powód: wójt był komunistą. Przesłanie: obrona wartości chrześcijańskiego Zachodu. Sprawcy: Falangi Czarnego Porządku.
Geriatryczne szwadrony śmierci
[Enki Bilal, Pierre Christin „Mistrzowie Komiksu: Falangi Czarnego Porządku” - recenzja]
Podczas wojny domowej w Hiszpanii wąskie uliczki Nieves - maleńkiej wioski w Aragonii - płynęły krwią. W 1938 roku ta niepozorna osada była areną zaciekłych walk i wielokrotnie przechodziła z rąk do rąk. Po zwycięstwie generała Franco powrócił spokój, ale tylko na 40 lat. Pewnego poranka Nieves została spalona, wszyscy zaś mieszkańcy - zamordowani. Liczba ofiar: 72. Powód: wójt był komunistą. Przesłanie: obrona wartości chrześcijańskiego Zachodu. Sprawcy: Falangi Czarnego Porządku.
Enki Bilal, Pierre Christin
‹Mistrzowie Komiksu: Falangi Czarnego Porządku›
Właśnie tą sceną brutalnego mordu rozpoczyna się komiks Enki Bilala i Pierre′a Christina pt. "Falangi Czarnego Porządku". Zaraz potem akcja przenosi się do Londynu. Pritchard - rudowłosy, zbliżający się do emerytury dziennikarz, otrzymuje depeszę agencyjną na temat tragedii w Nieves. Najbardziej wstrząsająca okazuje się być dla niego lista domniemanych sprawców. Są to członkowie frankistowskiego oddziału, który 40 lat wcześniej zaciekle walczył o osadę. Tak się składa, że Pritchard również był w Nieves zimą 1938 roku. Tyle, że po drugiej stronie frontu.
Jako że redaktor naczelny "Daily Telegraph", gdzie pracuje Pritchard, nie uznaje tej sprawy za wystarczająco ważną, stary bojownik postanawia działać sam. W ciągu jednego wieczoru kontaktuje się ze wszystkimi byłymi towarzyszami broni. Wkrótce potem cała dziewiątka spotyka się w pobliżu granicy Francji i Hiszpanii, by nielegalnie przedostać się na tereny hiszpańskie i dokończyć to, co zostało rozpoczęte prawie pół wieku wcześniej. W związku tym, że członkowie Falang postanawiają rozszerzyć falę terroru na całą Europę, ich przeciwnicy ruszają tam za nimi. Historię poznajemy dzięki Pritchardowi, który jest narratorem komiksu, niekiedy niemal w całości przejmującym ciężar snucia opowieści.
Na fabułę "Falang Czarnego Porządku" składają się próby wytropienia neo-faszystowskiego oddziału. Działania kilkakrotnie zakończone potyczkami, z których jednak Falandze zawsze udaje się wydostać (choć nigdy bez strat). Jak należy się spodziewać, prawdziwa bitwa nastąpi dopiero na samym końcu... Znajdziemy w tym komiksie wiele motywów, znanych z historii sensacyjnych: techniki wywiadowcze, fałszywe dokumenty, zasadzki, pościgi, okupy, tajne konta bankowe, itp. Nie należy się jednak spodziewać tego samego, co na przykład po "XIII". Sześćdziesięcioletni, byli żołnierze, nie będący okazami zdrowia, w dodatku bez żadnego wsparcia logistycznego, nader często są skazani na dreptanie w miejscu. Mają też spore straty, powodowane nie zawsze kulami, ale czasami też na przykład chorobami serca. Owocuje to sporą ilością nader zabawnych, choć często również tragicznych, sytuacji, niekiedy ociera się o nierealność i stwarza atmosferę zupełnie inną od typowego dla sensacyjnych opowieści napięcia.
Akcja "Falang Czarnego Porządku" posuwa się naprzód powoli i z rozmysłem, nie starając się zaimponować czytelnikowi strzelaniną co trzy strony i wybuchem co pięć. Bohaterowie spędzają sporo czasu dyskutując, między innymi na temat sensowności własnych działań i zasadności użycia siły. Scenarzysta nie waha się wrzucić nas w sam środek ich niepewności, nieporadności i słabości. Emocje te narastają ze strony na stronę, kiedy Falangi wydają się być coraz dalej. Z drugiej strony narasta napięcie, czy, kiedy i jak dojdzie do ostatecznej konfrontacji. Grupka emerytów przeżywa drugą młodość i potrafi się nią cieszyć. Jest ona jednak tak samo pełna krwi, łez i bezradności, jak pierwsza.
"Falangi Czarnego Porządku" to komiks zupełnie inny niż "Polowanie", pochodzące z tej samej serii "Legendy współczesności". Wymiar polityczny jest jedynie odległą przyczyną zachodzących wydarzeń, bohaterowie nie są skupieni na roztrząsaniu przeszłości. Komiks ten nie jest głosem w dyskusji światopoglądowej, ale opowieścią o tym, że siły napędzające człowieka za młodu drzemią w nim aż do śmierci, a dawne konflikty są zupełnie niezrozumiałe dla kolejnych pokoleń. Jednakże na pierwszy plan wysuwają się emocje, wyjątkowo dobrze opowiedziane przez Christina i w udany sposób pokazane przez Bilala.
Rysunkowo komiks ten można nieco pretensjonalnie określić trzema słowami: dobry wczesny Bilal, czyli wysoki realizm i dbałość o szczegóły, połączone ze stonowanymi kolorami. Rysownik skupia się postaciach ludzkich. To one przeważają w znacznej większości kadrów, zwykle rozmawiając. Nadaje to rysunkom bardzo dużą statyczność, charakterystyczną dla tego autora. Na twarzach widać najczęściej zmęczenie i zniechęcenie, rzadziej radość lub ból. W połączeniu z obrazowaniem pozostałych elementów świata przedstawionego, wydatnie zwiększa to efekt zamierzony przez scenarzystę. Nie narzucające się podziały stron i klasyczne kadrowanie podkreślają "dziennikarski" zamysł i realizm opowieści. Wzmacniają również efekt graficznej statyczności. Współgra to z kolei z emocjami, niesionymi przez scenariusz.
Nie tylko smutek i szarość oraz okazjonalne dynamiczne sceny, można odnaleźć w rysunkach Bilala. To, że grupa Pritcharda tropi Falangi przez niemalże całą Europę Zachodnią (od Hiszpanii poprzez Włochy, Szwajcarię, Niemcy i Holandię, aż po Francję) posłużyło rysownikowi za pretekst do ukazania wszystkich tych krajów w różnych porach roku. Na kartach "Falang Czarnego Porządku" nie brakuje bardzo udanych rysunków pięknych zimowych pejzaży Aragonii, kamienic Gaudiego, równin Sycylii, czy zaułków Rzymu.
"Falangi Czarnego Porządku" zdecydowanie polecam wszystkim, którzy znużeni są komiksowymi opowieściami skupionymi na szybkiej akcji i efektownej, komputerowej grafice. Nie jest to komiks, który ze wszystkich sił stara się zmuszać czytelnika do myślenia, choć powodów do zaangażowania szarych komórek nie brakuje. To przede wszystkim opowieść o dużym ładunku emocjonalnym, niezwiązanym ze zwiększonym wydzielaniem adrenaliny.